przez Elizeusz » Wt lis 02, 2010 2:11 pm
I przyszli do Jerozolimy. A gdy wszedł do świątyni, począł wyganiać tych, co sprzedawali i kupowali w świątyni, i wywrócił stoły wekslarzy oraz ławy sprzedawców gołębi. I nie pozwolił, żeby ktoś choćby naczynie przeniósł przez świątynię. I nauczał, mówiąc im: Czyż nie jest napisane: Dom mój będzie przez wszystkie narody nazywany domem modlitwy? A wy uczyniliście zeń jaskinię zbójców. Mk. 11, 15-17
Czasami, obserwując moje życie i życie zborów Bożych, mam ochotę aby Jezus po raz kolejny zrobił porządek w Swojej świątyni.
Niestety, prawda jest przerażająca. Do naszych społeczności wkrada się niepostrzeżenie światowy sposób życia. Oczywiście od zawsze tak było (od początku istnienia Kościoła) ale w dzisiejszych czasach, świat jeszcze nigdy tak szybko się nie rozwijał i tak szybko nie zmieniał swojego oblicza społecznego. Niemal każdy rok, jest rokiem jakiejś rewolucji liberalnego wyzwolenia: jawny grzech próbuje się tłumaczyć wolnością jednostki. Świat światem; i tak będzie rozliczany w ogniu. Najokropniejsza rzecz dla mnie dzieje się w Kościele, który stara się nadążyć (!!!) za światem. Mamy zatem rozwijającą się, zalegalizowaną strukturę kościelną na sposób świecki. Nasze społeczności budują kościoły aby pomieścić coraz to większą rzeszę wiernych. Zachęca się ludzi niewierzących do uczęszczania na naszych spotkaniach, kusząc ich świetną muzyką, profesjonalną oprawą prowadzenia nabożeństw :światła, projektory, nagłośnienie, krzyczący kaznodzieje. Zapewniamy nawet atrakcje sensacjami w stylu wyganianie demonów, cuda i uzdrowienia. mamy swoje radia, wydawnictwa, konferencje, zjazdy, zloty. Prowadzimy także poważne świeckie biznesy. Nasi pastorzy są gejami w tęczowych krawatach a pastorałki (czy jak to tam się zwie) są lesbijkami. Nasi "przywódcy" ociekają w bogactwa paradując z iPhonami i złotem na palcach. Jeździmy samochodami z klimą (tak dla wygody) i budujemy sobie luksusowe domy, aby jakoś przeżyć na tym chorym świecie.
Zapytasz: Co w tym złego? Nie pytaj się mnie, tylko Boga.
On dał nam jasne wskazówki jak mamy postępować i żyć na świecie. Jesteśmy tylko pielgrzymami.
Umiłowani, napominam was, abyście jako pielgrzymi i wychodźcy wstrzymywali się od cielesnych pożądliwości, które walczą przeciwko duszy; 1P. 2, 11
Skromność wasza niech będzie znana wszystkim ludziom: Pan jest blisko. Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. Flp. 4, 5-6
Kościół, tak jak i świat, zachłystuje się materializmem, którego nigdy nie ma dosyć. Czy jesteś w stanie porzucić wszystko i pójść za Jezusem, czy zasmucisz się jak bogaty młodzieniec i wrócisz do swojego bogactwa. Czy Kościół stać na porzucenie świeckich praktyk w imię podobania się Bogu, czy woli raczej podobać się ludziom, oby tylko przychodzili na spotkania?
Zapraszamy ludzi i co im serwujemy? Fałszywą ewangelię w której brak upamiętania i pokuty za grzechy. Ewangelię która spełni wszelkie cielesne zachcianki. Ewangelię, która na pierwszym miejscu stawia nasze ego, tak jakby to Bóg istniał dla nas a nie my dla Niego. On owszem, dla nas zrobił najwspanialszą rzecz, jaką stać było tylko kogoś, kto jest stwórcą i dawcą czystej miłości. Bóg złożył w ofierze doskonałej Swojego Syna i wykupił nas z grzechu i śmierci. Staliśmy się Jego dziedzicami. Niestety, zachowujemy się jak syn marnotrawny używając świata do zaspokajania naszych cielesnych zachcianek.
Wydaje się nam, że nasza społeczność musi być atrakcyjna dla ludzi ze świata, aby zechcieli słuchać i tak wypaczonej ewangelii oby ich nie urazić. Jezus nie niańczył ludzi i nie mówił do nich tego, co chcieli by usłyszeć. Mówił przede wszystkim prawdę. Prawda która jest twardą mową i gorzką strawą dla grzeszników. Nie wołał za ludźmi, którzy obrażeni ze względu na Jego słowa opuścili Go. J. 6, 60-69
A my? "Myśl jak chcesz obyś przychodził do zboru". Oto polityka kościelna. Jak najwięcej członków, nie ważne jakiej jakości. Liczby się liczą. Pieniądze się liczą. Poważanie się liczy. Władza się liczy. Czyż poganie tego nie pragną?
Od adama otrzymałem list (pewnie większość zarejestrowanych na forum także) z zaproszeniem na konferencję przebudzeniową. Oto zdanie z listu które ma mnie zachęcić do uczestnictwa: Konferencje ewangelizacyjne Doug'a Rowlanda w Ameryce Południowej gromadzą setki tysięcy ludzi. Jego służbie towarzyszą znaki i cuda Bożej mocy.
Zadnej innej informacji, która wytłumaczyłaby chociaż, co to jest "konferencja przebudzeniowa". Mam gdzieś jechać bo dzieją się znaki i cuda? Tyle lat mówi się o przebudzeniu a czy w końcu ktos się przebudził? Czy ktoś w końcu zrozumiał, że przebudzić ma się Kościół a nie świat? Swoją drogą, to Kościół nie powinien nigdy zasnąć, jak głupie panny z przypowieści Mt. 25, 1-13
Robimy z naszego chrześcijaństwa biznes, marketing, firmę. Zapominamy o tym co najważniejsze: póki czas jest, mamy budować świątynię Bożą, miłą Bogu i składać swoje ciała w ofierze a nie spełniać ciała zachcianki. Rzym. 12, 1-2 1 Kor. 3, 16-17
Wszystko co robimy, robimy dla Niego a nie dla własnych korzyści czy przyjemności. Nie szukajmy wrażeń ponadnaturalnych. Żyjmy w wierze, Duchu i prawdzie. Jezus jest naszym fundamentem, kamieniem węgielnym a nie cuda i liczby. Największy z ludzi żadnego cudu nie uczynił a mimo to trwał w wierze i zginął męczeńsko.
A wielu do niego przychodziło i mówiło: Jan wprawdzie żadnego cudu nie uczynił, ale wszystko, cokolwiek Jan o nim powiedział, było prawdą.
Oto reguła chrześcijańskiego życia. Nie liczą się cuda i znaki, tylko mówienie prawdy o Jezusie i tego co dla nas dokonał. Mówienie i napominanie do życia poddanego Bogu, do bojaźni i sprawowania ze drżeniem swojego zbawienia. Nauczanie niesfałszowanej ewangelii o wąskiej drodze i ciasnej bramie przez którą niewielu wchodzi. Szeroka prowadzi do zatracenia.
Mówię więc: Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej. Gal. 5, 16