krolewna napisał(a):Ale wydaje mi sie, ze sek w tym, ze ty uwazasz, ze dziecko "moze stac sie grzesznikiem".Wynika z tego, ze nie uwazasz wszystkich ludzi za grzesznych????
Faktycznie jest napisane, że "wszyscy zgrzeszyli" (Rz 3,23; Rz 5,12), ale jest to tylko część przesłania ewangelicznego, którego pełnię można wyrazić tym, że "przez upadek jednego człowieka przyszło potępienie na wszystkich ludzi, tak też przez dzieło usprawiedliwienia jednego przyszło dla wszystkich ludzi usprawiedliwienie ku żywotowi." (Rz 5,18 )
Z Rz 5,18 wynika, że wszyscy zgrzeszyli, ale przez Jezusa Chrystusa przyszło usprawiedliwienie na wszystkich ludzi. Więc człowiek nie staje się święty z uczynków (zakonu), ale poprzez wiarę w Jezusa Chrystusa. Innej drogi do świętości (do Boga) nie ma. Dotyczy to jak jest napisane wszystkich. Dzieci nie są wyjątkiem. Dlatego ten sam apostoł Paweł w 1 kor 7,14 pisze o dzieciach wierzących jako świętych. To prawda, że wszyscy zgrzeszyli, ale prawdą też jest, że przez dzieło Jezusa Chrystusa (usprawiedliwienia) przyszło dla wszystkich ludzi usprawiedliwienie ku życiu. Jeżeli dziecko przyszło do Jezusa (przynieśli je rodzice), to zostało oczyszczone. Tak rozumiem na podstawie pisma (np. Łk 18, 15-16, 1 kor 7,14).
Dzieci nie są tutaj wyjątkiem. Świętość jest możliwa tylko poprzez Pana Jezusa.
krolewna napisał(a):Przeciez czlowiek z natury rodzi sie juz grzeszny (co nie znaczy, ze male dzieci swiadomie grzesza.
Czy człowiek z natury rodzi sie juz grzeszny? Raczej bym powiedział, że człowiek z natury był dzieckiem gniewu (Ef 2,3). Jednak istotą jest, że ci którzy niegdyś byli oddaleni od Pana Boga, stali się w Chrystusie Jezusie bliscy przez krew Chrystusa (Ef 2,13). Świadectwo świętości w Nowym Przymierzu jest przez krew Pana Jezusa. Taka jest dobra nowina i taką ją przyjmuję. Nie widzę tutaj ograniczeń wiekowych.
krolewna napisał(a):Mariusz, ty calkiem inaczej mnie rozumiesz, niz ja mysle.
Chyba pisze niejasno?
Ja uważam, że problem nie leży w tym, że rozumiem inaczej niż myślisz. Ani w tym czy dziecko może stać się grzesznikiem lub nie, ani także w tym, że wszyscy ludzie są grzeszni.
Moim zdaniem problem leży raczej w zbyt powierzchownym podejściu do nauki Pisma Świętego, co powoduje przyjmowanie jednych prawd jako sprzecznych z innymi prawdami, co następnie powoduje odrzucenie jednej z nich. Dobrym przykładem może być artykuł, którego link został podany na samym początku tej strony (kiedy autor zajmuje się świętością dzieci). Świadectwo pisma, że dzieci są święte traktuje się jako coś nieistotnego, ponieważ rzekomo koliduje to z tym, że wszyscy są grzesznikami. Jednak uważam, że jeżeli podejdziemy do Pisma bardziej gruntownie okaże się, że świętość dzieci raczej nie koliduje z prawdami objawionymi w Piśmie świętym, co więcej objawienie Pisma świętego w innych miejscach potwierdza tą prawdę. Podstawową rzeczą jest zrozumienie, że uznanie kogoś za świętego może być tylko na podstawie oczyszczenia krwią Chrystusa. Autor wspomnianego artykułu sugeruje jakoby były różne stopnie (rodzaje) świętości, ale na podstawie nauki apostolskiej raczej widzę, że jest tylko jedna świętość, tak samo jak jest jedna droga do Boga.
Czy uważasz, że dzieci mogłyby być uznane za święte bez oczyszczenia krwią Chrystusa?
Dlatego myślę, że tak istotne jest by trwały w tej świętości. Jeżeli są święte to są dziełem Bożym, są stworzone w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył je Bóg, aby w nich chodzili (Ef 2,10).
krolewna napisał(a):Napisz, cz yty uwazasz, ze ktokolwiek moze w zyciu uniknac grzechu?
Czy możliwe jest więc w zyciu uniknięcie grzechu? Myślę, że pod jednym warunkiem jest możliwe, a mianowicie, że życie to będzie w Jezusie Chrystusie czyli dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie
bliscy przez krew Chrystusa, ponieważ każdy, kto w nim mieszka, nie grzeszy. Kto z Boga się narodził, grzechu nie popełnia.
Myślę, że sami z siebie mamy grzech, ale Chrystus objawił się po to by zgładzić grzechy. Na podstawie tego widzę, jak ważne jest by nasze dzieci były blisko Pana, trwały w Nim. A jeżeli zdarzy się grzech by nie trzymały (tego na kiedyś...), ale by było to wyznane, ponieważ Chrystus gładzi grzech. Dotyczy to wszystkich nie tylko dzieci. Dotyczy to nas rodziców lub opiekunów by prawdę tą pokazać naszym dzieciątkom. By nie czuły się odrzucone lub odstawione na "kiedyś". By miały dostęp do Pana Jezusa (czyli udział w pełni błogosławieństwa) tu i teraz, bo taka jest rozumiem wola Pana Boga. Myślę, że ci, którzy przynosili dzieci do Pana (Łk 18, 15) robili tak, ponieważ kochali te dzieci. Chcieli ich dobra i robili to narażając się, że będą (z)gromieni za to. I faktycznie byli gromieni. Być może dla uczniów była to strata czasu ich mistrza by zajmował się tymi, które i tak nic nie rozumieją. Ale Pan Jezus tutaj zareagował i powiedział "nie brońcie, pozwólcie, bo do takich należy Królestwo". Fragment ten kwituje się jako "błogosławieństwo dzieci". Tak też uważam, ale także w tym fragmencie widzę coś więcej. Pan Jezus mówi tu o przyjęciu Królestwa, a więc przyjęciu Jezusa (bo jak możnaby przyjąć Królestwo Niebios bez akceptacji Króla tych Niebios?). Właśnie te małe, nierozumne (wg rozumu tego świata) dzieciątka były zdolne by przyjąć Królestwo Boże. Bo przyjęcie tegoż Królestwa to nie sprawa rozumienia (wg tego świata), ale w tym sęk, że przyjąć je można stając się tak jak to (niby nierozumne) dzieciątko.
Napisz proszę w których punktach nie zgadzasz się i jeśli można uzasadnij. To jest ważne, ponieważ mogę się mylić lub być inaczej zrozumiany, a jednym z celów dyskusji jest osiągnięcie jednomyślności na podstawie Pisma.