Ucash, najpierw muszę wyrazić swój szacunek i pokłon, dla Twojej otwartości i przyjmowania nowych poglądów. Pod tym względem jesteśmy podobni. To bardzo mi się podoba.
Ale nie podoba mi się to, co ze smutkiem muszę przyznać, że jesteś wredny i nie prostolinijny, za jakiego się tu podajesz. Napisałeś, że jesteś szczęśliwym chrześcijaninem. No dobra, ale udowodnij to swoim własnym postępowaniem.
Gdy wytknąłem Ci niegrzeczność i arogancję, gdyż nie wiesz, kogo masz po drugiej stronie, zbyłeś to lakonicznymi i banalnymi stwierdzeniami, że to nic takiego, że to tylko tak na niby.
Człowieku, lepiej zastanów się nad tym co zamierzasz napisać, a szczególenie w powiązaniu z tym, jak bardzo jesteś "szczęśliwym chrześcijaninem".
To jest irytujące, gdy ktoś kto deklaruje się jako chrześcijanin, ale nie przejawia wymaganych w chrystianizmie "owoców Ducha Świętego". A takie przejawiasz tu "owoce Ducha Świętego"? Oj chyba nie zawsze.
A może tak więcej "chrześcijańskiej pokory i skromności"?!
Są różne rozumienia czwartego rozdziału Listu do Hebrajczykow. Na przykład adwentystyczny uczony biblista adwentysta, który ukończyl... papieską uczelnię (od adwentystów się dystansuję), Samuelle Bacchiocchi w swojej pracy pt. "Od soboty do niedzieli" wykazuje, że chodzi tu o wejśćie do odpoczynku Bożego, ale wyłącznie wtedy, gdy przestrzega się odpoczynku w czasie 24-godzinnego szabatu a nie w czasie jakiejś nieokreślonej czasem epoki
A gdzie ja to powiedziałem, że Jehowa poświęcił i pobłogosławił ... 24 godziny?! I żeby mało było Twojej manipulacji, to uzupełniasz to przewrotnie zdaniem: "czy może odpoczynek w siódmym dniu jako pamiątkę kreacji?"
Powiedziałem jedynie że Bóg poświęcił i pobłogosławił szabat, o którym jedynie zaznaczyłem, że nie był żadną nieokreśloną w czasie epoką, i że trzeba według Biblii święcić szabat, który jak wiadomo jest na pamiątkę stworzenia.
I na tym polega Twoja przewrotna manipulacja. Wciskasz coś, co ktoś nie powiedział, żeby wykazać swoją wyższość, aby zaraz powtówrzyć argument rozmówcy, którego sam uznajesz, na swoją korzyść. Nie raz, nie dwa wykazywałeś swoją tu niechrześcijańską (a może właśnie chrześcijańską) arogancję. I wcale mnie to nie dziwi, bowiem jesteś taki od początku ze swoimi personalnymi podjazdami pod moją osobę. Człowieku, rozmawiaj wreszcie rzeczowo i merytorycznie, albo powiedz że nie potrafisz sprostać trudnemu i niewygodnemu rozmówcy.
Albo wóz albo przewóz, człowiecze, zdecyduj się.
Co do tekstu, którzy przedstawiłeś z czwartego rozdziału Listu do Hebrajczyków (po którego przeczytaniu jeżą się włosy na głowie), to wcale nie on tak jednoznaczny, jak go przedstawiłeś, jak zresztą w pozostałym tekście Biblii. Ciągle, "na dwoje babka wróżyła". Nic tu nie jest jednoznaczne i zrozumiałe. Rozumiał to jedynie ktoś, o kim nie ma należytej pewności, że był autorem tego "dziela". Pomijając już jego stwierdzenia o grzechach nieprzebaczalnych, że świadczą albo źle o autorze tego dzieła albo o Nadautorze jego. Jego rozumienie nieprzebaczalności grzechów jest skandaliczne, skoro stwierdza pod karą ognia wiecznego, że są grzechy nieprzebaczalne. To jest okrutne i niemoralne. Taka koncepcja jest "kryminalna".
I tym się różni to dzieło od Pisma Świętego wedyjskiego, że przedstawia Boga jako sadystę nieczułego i okrutnego, gdy jakiś niefrasobliwy grzech może zadecydować o wiecznej zgubie człowieka.
Wedy mówią nawet o milionach możliwości powrotu do Boga. A tu ( w Biblii) jakieś niestosowne słowo lub uczynek może stanowić grzech nieprzebaczalny. To jest okrucieństwo i sadyzm, a nie Boża sprawiedliwość.
Boża sprawiedliwość nie karze nikogo na całą wieczność w ogniu piekielnym lub w wiecznym unicestwieniu, za jakieś złe słowo lub uczynek... ! A może nie?!