nie mówiąc o pysze... hm, hm. O pysze to trudno jest udawać, że nie wiadomo o co chodzi, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, tyle że, jak hungry, słusznie napisał - albo pycha, albo wierzący.
Wiara bowiem przybliża mnie do Jezusa, a im jestem bliżej niego - On jest światłością - tym lepiej spostrzegam swój prawdziwy obraz, kim
na prawdę jestem i, prawdę mówiąc, to co widzę, wytwarza we mnie uczucie całkiem przeciwne od pychy. Coraz lepiej bowiem poznaje, co takiego uczynił Jezus i jak wielka przepaść, nie do pokonania, dzieliłaby mnie (tak samo jak i innych ludzi) od świętego Boga.
Mógłby ktoś powiedzieć: "no teraz jesteś wierząca i nie dzieli cię już taka sama przepaść od Boga, jak innych ludzi - to podstawa do pychy", - i muszę przyznać, że tak na prawdę, rzeczywiście wiele 'wierzących' popadają w sidła tego oszustwa. Co więcej, ja sama, patrząc, jak wielkie rzesze ludzi, zmierzają prosto do piekła, zaślepieni, nieoświeceni, nie znające Słowa Bożego, tak zatwardziali, że jak tylko powiesz im o Bogu, to kpią i drwią, nie są w stanie ani słuchać o Bogu, ani w niego uwierzyć (no bo nie bierzmy poważnie zapewnienia o wierze wszelakiego rodzaju ludzi religijnych: " samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni,"(2Tm3:2). W dzisiejszych czasach przecież każdy narkoman jest 'wierzący') - więc ja sama mam poczucie przywileju, aczkolwiek wiem, że nie jestem w niczym lepsza od innych (chyba gorsza), ani niczym sobie na ten przywilej nie zasłużyłam (na co innego zasłużyłam). Niemniej, choć wyłącznie dzięki łasce, nie jestem razem z nimi, lecz pod ochroną świętej krwi, wybrana, oddzielona, odrodzona, uświęcona, umiłowana, usprawiedliwiona. Mój grzech i grzeszna natura zostali zapłaceni i wykupieni z mocy przekleństwa. Ale....nie mam z tego powodu pychy, chociaż nie powiem że nie mam jej wcale- bo bym kłamała. Bo też to wszystko posiadam, co wyliczone w liście do Tymoteusza, te wszystkie piękne kwiatki natury ludzkiej.
Staram sie tego pozbyć, ale z różnym skutkiem.
Ale sie rozgadałam. Nie wiem, co z tego zrozumiesz... powiedziałeś że "wiesz swoje"...
W każdym razie, świadectwo mojego nawrócenia możesz przeczytać w temacie "Wiatr wieje dokąd chce..." w dziale 'Ewangelizacja".
Serdecznie pozdrawiam
