frad, ale adresatem uwielbienia jest Bog, a nie ktos smutny, albo osobnik, ktory ma w sercu niechec.
Jestem przeciwna zmuszaniom kogos do uzewnetrzniania cieszenia sie, radowac sie W PANU mozna cichutko....
czesto podczas uwielbienia radowsc ze zbawienia po prostu przychodzi jakos....sama Sam Duch sw wlewa te radosc, ona nie powinna i nie moze byc jakis zewnetrznym mechanizmem, legalną formą religijnosci, jedyną poprawną reakcją na uwielbienie. Albo sie poddajemy Duchowi sw albo nie, ale obserwujac spod oka innych skaczacych - nigdy- nie powinismy zacowywac sie tak jak oni- jesli nie potrafimy radowac sie prawdziwie w danej chwili. Modlitwa, siegniecie po Słowo- i ta radosc zaczyna płynąc. Na chwałe Panu!!!
nie wiem, czy zrozumiale napisalam.