Teraz jest Cz kwi 18, 2024 11:30 pm Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

Przekręty protestantów: śluby rozwodników

w codziennym życiu chrześcijanina

Postprzez Mirela » Pt cze 27, 2008 8:45 pm

Pieknie pisaliście przed chwilą o mężach, jak potrafią się zmienić...wspaniale że tak się stało w tych przypadkach..ale mam pytanie- co powinna zrobić żona (chodzi mi o odpowiedź szczególnie tych, którzy są przeciwko rozwodom), której mąż jest niewierzący, bierze narkotyki prawie non-stop i zdradza żonę gdzie popadnie. rozwodzić się czy nie?
Mirela
 

Postprzez hungry » Pt cze 27, 2008 10:15 pm

A mają dzieci?
Jeśli mają to ze względu na bezpieczeństwo duchowe, psychiczne i fizyczne nawet IMHO najlepszym rozwiązaniem jest rozwód ale podkreślam jako ostateczna alternatywa jeśli modlitwy nie skutkują o tego człowieka może wpierw odseparować byle by dzieci nie miały z takim człowiekiem styczności.
hungry
Aktywny
 
Posty: 3272
Dołączył(a): Pt cze 11, 2004 3:42 pm

Postprzez vivian » Pt cze 27, 2008 10:26 pm

Gdybym była w takiej sytuacji to długo bym sie nie zastanawiała, rozwiodłabym się. Dlaczego taka kobieta ma mieć zmarnowane życie przez człowieka który ma za nic ją i wszystko dookoła, czuje sie bezkarny, a pewnie w dodatku odgrywa ofiarę losu, pokrzywdzoną przez życie. Rozumiem, że żona powinna być wsparciem dla męża, ale dla takiego, który chce poprawy i coś robi w tym kierunku, widać wymierne skutki jego starań. W przeciwnym razie niech sam sobie radzi.
vivian
 
Posty: 24
Dołączył(a): So lut 09, 2008 10:28 pm

Postprzez Dzidek » N cze 29, 2008 3:57 pm

Mirela napisał(a):Pieknie pisaliście przed chwilą o mężach, jak potrafią się zmienić...wspaniale że tak się stało w tych przypadkach..ale mam pytanie- co powinna zrobić żona (chodzi mi o odpowiedź szczególnie tych, którzy są przeciwko rozwodom), której mąż jest niewierzący, bierze narkotyki prawie non-stop i zdradza żonę gdzie popadnie. rozwodzić się czy nie?


Nie, nie rozwodzić się. Istnieje coś takiego jak separacja (czasowe odłączenie0 - i to jest najlepsze rozwiązanie a nie rozwód! Żona ma prawo czasowo opuścić męża, jeśli z powodu jego postępowania nie może z nim żyć. I jeśli to zrobi, powinna żyć nadzieją, że Bóg ma moc zmienić życie jej męża.
Dzidek
Aktywny
 
Posty: 175
Dołączył(a): Cz cze 14, 2007 12:58 pm

Postprzez hungry » Pn cze 30, 2008 10:18 am

Dzidek napisał(a):
Mirela napisał(a):Pieknie pisaliście przed chwilą o mężach, jak potrafią się zmienić...wspaniale że tak się stało w tych przypadkach..ale mam pytanie- co powinna zrobić żona (chodzi mi o odpowiedź szczególnie tych, którzy są przeciwko rozwodom), której mąż jest niewierzący, bierze narkotyki prawie non-stop i zdradza żonę gdzie popadnie. rozwodzić się czy nie?


Nie, nie rozwodzić się. Istnieje coś takiego jak separacja (czasowe odłączenie0 - i to jest najlepsze rozwiązanie a nie rozwód! Żona ma prawo czasowo opuścić męża, jeśli z powodu jego postępowania nie może z nim żyć. I jeśli to zrobi, powinna żyć nadzieją, że Bóg ma moc zmienić życie jej męża.

I nie ma prawa wychodzić ponownie za mąż? :)
hungry
Aktywny
 
Posty: 3272
Dołączył(a): Pt cze 11, 2004 3:42 pm

Postprzez Dzidek » Pn cze 30, 2008 11:42 am

Odpowiem krótko - tak, nie ma. I nie ma również sensu wracania do dyskusji, czy to prawo ma (o tym jest cały wątek)
Dzidek
Aktywny
 
Posty: 175
Dołączył(a): Cz cze 14, 2007 12:58 pm

Postprzez vivian » Pn cze 30, 2008 7:35 pm

Jeśli tak wygląda sprawa męża i żony, to lepiej pozostać w stanie wolnym.

Moja znajoma wyszła za człowieka który zachwycał wszystkich dookoła swoją pobożnościa, znajomościa Pisma, pokorą itp. Po czasie chyba po dwóch latach gdy na świat przyszły dzieci wszystko zaczęło sie psuć. On zaczął sie dziwnie zachowywać, wszystko wskazywało na chorobę psychiczną. Zaczął ja bić, nie było mowy o pracy, nie chciał sie leczyć. Później zniknął sobie zostawiając ją z trójką małych dzieci. Ta siostra była trochę przestraszona jego poczynaniemi i bała sie że gdzieś narobi długów a ona będzie musiała je spłacać. Facet do tej pory (dzieci są juz dorosłe) błąka sie gdzieś i nie chce słyszeć o rodzinie. Ona po rozwodzie (wg. mnie dobrze zrobiła) siedzi sama i cierpi na brak bliskiej osoby z którą mogłaby dzielić życie...... Przykre prawdą?
vivian
 
Posty: 24
Dołączył(a): So lut 09, 2008 10:28 pm

Postprzez Dzidek » Pn cze 30, 2008 8:24 pm

Przykre i to bardzo... W każdej takiej sytuacj ktoś cierpi - w tym wypadku Twoja przyjaciółka i jej dzieci. Dlatego tak ważne - szczególnie w odniesieniu do młodych wierzących ludzi - jest odpowiedzialne wchodzenie w związek małżeński. Tak jak w każdej dziedzinie życia, szczególnie w kwestii małżeństwa konieczne jest oparcie się na Bogu i szukanie Jego woli, a także czakanie na Jego działanie. Niestety, bardzo często jesteśmy niecierpliwi, i zamiast czekać na Boga, sami decydujemy co mamy zrobić - myślę, że z tego bierze się wiele naszych kłopotów.

Przypomina mi się historia Jozuego. Kiedyś przyszli do niego ludzie (pochodzący z obłożonego klątwą plemienia), podający się za dalekich podróżnych i uzyskali od Jozuego przysięgę, że mogą zamieszkać w Kaananie. Jozue został oszukany, ponieważ nie pytał się w tej sprawie Pana (co bardzo mocno podkreśla fragment z księgi Jozuego).

Ta historia przypomina mi nasze postępowanie - także w kwestii małżeństwa. Nie pytamy się Pana, postępujemy samowolnie - a potem cierpimy (nie zrozum mnie źle - nie oceniam ani nie osądzam Twojej przyjaciółki, opisuję pewną powszechną tendencję, która dotyczy i mnie).
Najbardziej dla mnie niesamowita w tej historii jest postawa Jozuego, gdy oszustwo wyszło na jaw. Mimo że Izraelici chcieli dokonać pomysty na tych ludziach, On na to nie pozwolił, ponieważ - jak stwierdził - złożyli im przysięgę przed obliczem Pana.

Czym innym jest małżeństwo jak złożeniem przysięgi przed obliczem Pana?
Dzidek
Aktywny
 
Posty: 175
Dołączył(a): Cz cze 14, 2007 12:58 pm

Postprzez hungry » Wt lip 01, 2008 9:34 am

Dzidek napisał(a):Odpowiem krótko - tak, nie ma. I nie ma również sensu wracania do dyskusji, czy to prawo ma (o tym jest cały wątek)

Dzidek sorki że więc wracam do tej dyskusji ale nigdzie w biblii nie znalazłem powodu aby doktrynalnie zabraniać tego. Pamiętaj że to jest jedynie Twoja interpretacja.
hungry
Aktywny
 
Posty: 3272
Dołączył(a): Pt cze 11, 2004 3:42 pm

Postprzez Dzidek » Śr lip 02, 2008 8:05 am

Odpowiem tak samo:
pamiętaj, że to jedynie Twoja interpretacja :D

Dla mnie przysięga jest przysięgą - ślubowałem mojej żonie, że będę z nią na dobre i na złe; i nie ma w tym momencie dla mnie znaczenia, co zrobi ona. Ja ślubowałem przed Bogiem i tej wierności chcę dochować.

Z mojej obserwacji wynika, ze najwięcej nieszczęść i cierpienia powstaje wtedy, gdy ludzie nie czekają na Boga, tylko sami zaczynają załatwiać sprawy we własny sposób.

Nie chcę dyskutować, czy powtórne małżeństwo jest dozwolone czy nie. Wałkowane to już było wiele razy (chociażby na tym forum). Zwróć uwagę na jeden mały szkopuł - dopuszczalność powtórnych małżeństw nie jest podyktowana wiernością Bożemu Słowu, tylko "polepszenia" własnego położenia. Nikt, kto myśli o powtórnym małżeństwie nie mówi, Biblia nakazuje mi, bym w tej sytuacji znalazł bogobojną żonę itp. Nie, raczej argument jest taki - to co, przez resztę życia mam być sam? przecież też mam potrzeby? itd. Na kim taka postawa się skupia? Na Bogu i jego chwale, czy na człowieku?
Dzidek
Aktywny
 
Posty: 175
Dołączył(a): Cz cze 14, 2007 12:58 pm

Postprzez hungry » Śr lip 02, 2008 9:35 am

Dzidek napisał(a):Odpowiem tak samo:
pamiętaj, że to jedynie Twoja interpretacja :D

Sorki dzidek ale ja tylko zadawałem Ci pytania :D
Dzidek napisał(a):Dla mnie przysięga jest przysięgą

I dla mnie również wspomniałem tylko o sytuacji o jakiej mówił Jezus "z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa"... cóż swoją interpretację zachowam jednak dla siebie... ;) Dlatego że tutaj chrześcijanie potrafią się także różnić w kwestii czym jest wszeteczeństwo słyszałem już wiele interpretacji... Dla mnie to po prostu trwanie w grzechu nieczystości zdrady swego małżonka. Oczywiście dopiero przez seks bo myślę że przez spojrzenie pożądliwie na inną czy innego nie ma powodu do rozwodu a jedynie do pokuty. Nie uznaję też rozwodów z tzw. powodów niezgodności charaktery :D te wydają mi się bardzo śmieszne i błahe.
Dzidek napisał(a):- ślubowałem mojej żonie, że będę z nią na dobre i na złe; i nie ma w tym momencie dla mnie znaczenia, co zrobi ona. Ja ślubowałem przed Bogiem i tej wierności chcę dochować.

I bardzo dobrze to o Tobie świadczy :) Tak trzymaj.
Dzidek napisał(a):Z mojej obserwacji wynika, ze najwięcej nieszczęść i cierpienia powstaje wtedy, gdy ludzie nie czekają na Boga, tylko sami zaczynają załatwiać sprawy we własny sposób.

Też się z tym zgodzę...
Dzidek napisał(a):Nie chcę dyskutować, czy powtórne małżeństwo jest dozwolone czy nie.
Spoko to już jak wspomniałem kwestia własnych i subiektywnych interpretacji przed Bogiem...

Dzidek napisał(a):Zwróć uwagę na jeden mały szkopuł - dopuszczalność powtórnych małżeństw nie jest podyktowana wiernością Bożemu Słowu, tylko "polepszenia" własnego położenia. Nikt, kto myśli o powtórnym małżeństwie nie mówi, Biblia nakazuje mi, bym w tej sytuacji znalazł bogobojną żonę itp. Nie, raczej argument jest taki - to co, przez resztę życia mam być sam? przecież też mam potrzeby? itd. Na kim taka postawa się skupia? Na Bogu i jego chwale, czy na człowieku?

Ale to chyba zależy od indywidualnej relacji tegoż wierzącego? Myślę że łatwo bardzo tu kogoś pochopnie ocenić a nie koniecznie ma on kiepską relację z Bogiem jeśli nie chce być sam czy sama. Ja jestem tylko za tym aby w zborach trzymać się jedynie nauki Chrystusa a nie dogmatyzować zbytnio kiedy i co wolno.. Owszem pewne sprawy warto ustalić ale chyba są w tym IMHO jakieś granice tej dogmatyzacji.
Pozdrawiam.
hungry
Aktywny
 
Posty: 3272
Dołączył(a): Pt cze 11, 2004 3:42 pm

Postprzez Dzidek » Śr lip 02, 2008 10:20 am

Sorki dzidek ale ja tylko zadawałem Ci pytania

Tak wiem, dlatego moją wypowiedź w tej części potraktuj jako mały żart.
I
dla mnie również wspomniałem tylko o sytuacji o jakiej mówił Jezus "z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa"... cóż swoją interpretację zachowam jednak dla siebie... Dlatego że tutaj chrześcijanie potrafią się także różnić w kwestii czym jest wszeteczeństwo słyszałem już wiele interpretacji... Dla mnie to po prostu trwanie w grzechu nieczystości zdrady swego małżonka. Oczywiście dopiero przez seks bo myślę że przez spojrzenie pożądliwie na inną czy innego nie ma powodu do rozwodu a jedynie do pokuty. Nie uznaję też rozwodów z tzw. powodów niezgodności charaktery te wydają mi się bardzo śmieszne i błahe.

I tu znacząco się różnimy. Greckie pornea interpretuję w kontekście kulturowym zadanego przez faryzeuszy pytania. Aby za dużo nie pisać, posłużę się cytatem z innego forum (cytat nie mój, ale dokładnie oddaje moje stanowisko):

W Mat. 19:1-12 Jezus odpowiada faryzeuszom na podstawie prawa rozwodowego zapisanego u Mojżesza. Za czasów Jezusa istniały dwie szkoły rabiniczne różnie interpretujące V Mojż. 24:1. Według szkoły rabiego Hillela słowa "gdyż odkrył w niej coś odrażającego" oznaczają podstawę do rozwodu nawet w przypadku przypalenia obiadu, a wg. szkoły rabiego Szamaja podstawą do rozwodu może być wyłącznie to, co Jezus określił jako "powód rozpusty". Dlatego faryzeusze pytają Jezusa, czy można oddalić żonę "dla każdej przyczyny". To jest kolejna prowokacja z ich strony, żeby się opowiedział w sprawie interpretowanej sprzecznie. Ale Jego odpowiedź nie daje podstaw do rozwodu wierzącym pod Nowym Przymierzem.
W wersecie 9 mówiąc o "powodzie rozpusty (porneia)" powołuje się na V Mojż. 24:1. Tutaj jest po naszemu, że mąż "odkrył nieczystość" żony. Z użytych czasów w Biblii hebrajskiej i Septuagincie wynikałoby, że mąż odkrył po ślubie nieczystość żony wynikającą z jej złego prowadzenia się przed ślubem. Jaki to mógł być rodzaj "nieczystości"? Właściwie "ervah" oznacza "nieprzyzwoitość związaną z nagością".
W V Mojż. 22:13-21 jest opis "procedury" w przypadku, gdyby mąż podczas pierwszego współżycia z żoną odkrył, że ona nie jest dziewicą:
W III Mojż. 20:10 jest mowa o cudzołóstwie, i zostało zastosowane zupełnie inne słowo - po hebrajsku "na'aph" i tutaj z pewnością chodzi o cudzołóstwo popełnione w trakcie trwania małżeństwa.
Następna rzecz: cudzołóstwo było w Prawie Mojżeszowym karane śmiercią, a nie rozwodem: "Poniesie śmierć, zarówno cudzołożnik, jak i cudzołożnica" [III Mojż. 20:10]
Jeśli akt lub akty nieprzyzwoitości nastąpiłyby w okresie narzeczeńskim (umowa już była spisana) i niedoszły mąż dowiedziałby się o tym, miałby prawo rozwieść się z niedoszłą żoną, znajdując w niej coś odrażającego w sensie "ervah".
Wygląda na to, że chodzi o akt rozpusty w szerokim rozumieniu przed zawarciem małżeństwa. Z tego właśnie powodu Józef chciał potajemnie opuścić Marię [Mat. 1:18-19] - w oryginale jest napisane: "Nie chcąc jej wystawiać na pokaz, postanowił skrycie oddalić ją" (zapewne na podstawie V Mojż. 24:1) [Mat. 1:19 interlinia]
Żydowski NT mówi, że "postanowił po cichu zerwać zaręczyny" [poprzez list rozwodowy], a nie że chciał uciec. Był prawym człowiekiem i bał się, że gdyby sprawa wyszła na jaw po ślubie, Maria musiałaby zostać ukamienowana.


Ale to chyba zależy od indywidualnej relacji tegoż wierzącego? Myślę że łatwo bardzo tu kogoś pochopnie ocenić a nie koniecznie ma on kiepską relację z Bogiem jeśli nie chce być sam czy sama.

Nie napisałem, że ten, kto chce powtórnie zawrzeć związek małżeński, ma kiepską relację z Bogiem. Nie chodzi o relacje, tylko o motywację. Co motywuje ludzie do zawierania powtórnych małżeństw? Twierdzę, że pragnienia skupione na sobie. Takie pragnienia niekoniecznie są same w sobie złe. Tak zostaliśmy stworzeni, że źle nam w samotności. Nie wiem, czy mnie rozumiesz - chodzi o to, co pcha cię do takiego kroku: miłość do Boga czy miłość do siebie? I zrozum, nie chcę nikogo oceniać ani osądzać, bo rozumiem te pragnienia.
Ja jestem tylko za tym aby w zborach trzymać się jedynie nauki Chrystusa

Widzisz Hungry, dla mnie trzymanie się nauk Chrystusa, to właśnie trzymanie się wierności do końca, to właśnie zasada nierozerwalności małżeństwa; bez dogmatyzowania, bo każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, ponieważ nie ma dwóch takich samych osób i dwóch identycznych sytuacji.
Dzidek
Aktywny
 
Posty: 175
Dołączył(a): Cz cze 14, 2007 12:58 pm

Postprzez frad » Śr lip 02, 2008 1:24 pm

vivian napisał(a):Jeśli tak wygląda sprawa męża i żony, to lepiej pozostać w stanie wolnym.

Moja znajoma wyszła za człowieka który zachwycał wszystkich dookoła swoją pobożnościa, znajomościa Pisma, pokorą itp. Po czasie chyba po dwóch latach gdy na świat przyszły dzieci wszystko zaczęło sie psuć. On zaczął sie dziwnie zachowywać, wszystko wskazywało na chorobę psychiczną. Zaczął ja bić, nie było mowy o pracy, nie chciał sie leczyć. Później zniknął sobie zostawiając ją z trójką małych dzieci. Ta siostra była trochę przestraszona jego poczynaniemi i bała sie że gdzieś narobi długów a ona będzie musiała je spłacać. Facet do tej pory (dzieci są juz dorosłe) błąka sie gdzieś i nie chce słyszeć o rodzinie. Ona po rozwodzie (wg. mnie dobrze zrobiła) siedzi sama i cierpi na brak bliskiej osoby z którą mogłaby dzielić życie...... Przykre prawdą?
Powinna wyjsc za maz. Jesli jest wierzaca to koniecznie za wierzacego.

Biblia w Starym i Nowym Testamencie uczy ze to nie jest grzech.
frad
Aktywny
 
Posty: 864
Dołączył(a): Wt kwi 10, 2007 12:40 pm

Postprzez johanna » Cz lip 03, 2008 11:44 am

witajcie, zaraz trochę świadectwa. Otóż moja babcia wierząca, była 10 lat tylko mężatką, dziadek zginął na wojnie. Nigdy nie yszła ponownie za mąż, bo też była obarczona 4 dzieci piętnem Niemki i powojennego obozu. Nigdy nic na temat mężczyzn nie mówiła. Sama była jednym z filarów powojennego kościoła, ale zawsze sama. Mama wyszła za niewierzącego, wiele pamiętam dobrego i złego też. Siostra po rozwodzie z niewierzącym - do dziś jest połamana. Ja za niewierzącego - nawróconego. Och, różnych przykładów jest tuzin, nie wiadomo z czego wybierać.
Jedno wiem, człowiekowi jest źle samemu i można mówić i mówić, a i tak niewielu ma siłę się oprzeć namiętnościom i miłości po prostu. W tej materii rozum zawodzi i nic nie jest ważniejsze. Co do małżeństwa mam takie - podkreślam moje - przekonanie, że
- należy dbać o małżeństwo, jak o źrenicę oka
- kochać ponad wszystko, ale zachować swoją godność
- walczyć o nie - nawet jeśli sprawa jest po ludzku przegrana
- odejść - jeśli zagraża memu i dzieci życiu
- jeśli mąż (niew.) chce rozwodu, a sprawa jest ostateczna rozwieźć się
- można wyjść powtórnie za mąż(tylko w Panu) gdy mąż jest niewierzący i gdy był wszetecznikiem.
Tyle mojego wymądrzania, ale życie pokazuje co innego, przykre i prawdziwe. :|
johanna
Aktywny
 
Posty: 142
Dołączył(a): N lut 17, 2008 5:52 pm

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Pismo Święte

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości

Wymiana:

pozdrawiamy

cron