W swoim poście w innym wątku napisałaś o czytaniu Biblii coś, z czym trudno mi się zgodzić i chciałabym Cię prosić o wyjaśnienie swych słów, bo mogłam po prostu źle zrozumieć:
trzeba miec sie na bacznosci do kazdej nauki ludzkiej, choc by i opartej na wersetach z Pisma, gdyz przeslania biblijne mozna bardzo latwo zmieniac nawet tylko poprzez zmiane kolejnosci poszczegolnych ksiag, albo, naprzyklad, dokladajac do wersetu wlasna interpretacje jako jedyna Prawde.
Czyz nie zostala Biblia ostateczne zakonczona i zapieczetowana, tak, ze nie woplno zmieniac nie tylko tresci, ale i tez kolejnosci poszczegolnych ksiag? A moze sie myle i wolno tasowac ksiegi Biblijne wedlug uznania?
Axanno, już na początku zapewniam Cię, że w moich pytaniach nie ma cienia złośliwości, ale zlituj się: mamy czytać Biblię jak podręcznik do historii? Wyłącznie księga po księdze?
Wyznam Ci szczerze, że dla mnie cała cudowność natchnienia zawiera się właśnie w tym, że Biblia tłumaczy się wewnętrznie. Mam czelnosć również sądzić, że podobnie rzecz widzieli i sam Jezus, i apostołowie, którzy bardzo wyraźnie - w moim odczuciu - akcentują ścisły związek między starym a nowym przymierzem, odwołując się raz po raz do Księgi Izajasza, przykładu Abrahama itp
Zasada takiego czytania jest mi o tyle bliska, że zanim otworzyłam Bogu swe serce, uwazałam Pismo św. za zbyt trudne, zresztą księża-dobrodzieje mnie w tym mniemaniu utrzymywali, ile się dało [-niech im to nie będzie policzone:)]. Kiedy jednak zaczęłam prosić Boga o zrozumienie, moim oczom ukazały się tak liczne i konkretne zapowiedzi misji Jezusa w Starym Testamencie, że straciłam wszelkie wątpliwości, iż Biblia jest księgą natchnioną.
Napisałaś także:
Bog w dobroci swojej sprawil, ze Biblia zostala napisana w jezyku prostym i dostepnym dla wszystkich ludzi, gdyz On do maluczkich sie sklania, do prostaczkow i do unizonych.
Czy rozumiesz przez to, że człowiek - wszystko jedno, czy prosty czy nie - jest w stanie sam zrozumieć Biblię i dlatego została w prosty sposób zapisana?
Pozwól, że przedstawię Ci swoje stanowisko w tej sprawie: zrozumienie Biblii niekoniecznie jest tak proste, a na pewno nie ma żadnego związku z wykształceniem. Sama chętnie słucham kazań zarówno profesora teologii, jaki i rolnika z podkarpackiej wsi, a i tak sprawdzam potem, czy istotnie 'tak się sprawy mają', bo biada tym, którzy na słowach człowieka polegają, prawda?
Słowo Boże może być bowiem zrozumiane tylko dzięki Bożemu objawieniu, jak napisano:
Mt 11:25 BT "W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom."
i ja Jezus rzekł do Szymona-Piotra:
Mt 16:17 BT "Na to Jezus mu rzekł: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w niebie."
Dlatego Bożego objawienia i Ducha św. nie uznaję za sprawy 'proste', a cudowność Boża polega na tym, że każdy może takie zrozumienie otrzymać - każdy, kto naprawdę chce.
Chętnie poznam Twoją opinię w tym względzie.
Pozdrawiam!