przez Krzysiek 0930 » So paź 03, 2009 8:26 pm
Od mojego nawrócenia mialem pewne zrozumienie istoty ofiary w życiu chrześcijańskim. Jesteśmy do tego jakby zobligowani powszechnym kapłaństwem Kościoła. Aby nasza ofiara była przed Bogiem i Bogu się podobała.
Zawsze jest tak i widzimy to w świętych Kościoła m.in. o. Pio czy s. Faustyna, że sa to ludzie ofiary. Dzięki ich ofierze Bóg daje nawrócenia duszom. Oczywiście nie dzieje się to przez wzgląd na ofiarę tego czy tego świętego bo tylko w łączności z ofiarą Chrystusa ofiara człowieka nabiera wartości przed Bogiem. Oni cierpieli.
Natomiast czy my chrześcijanie przez miłość ku Bogu nie możemy uczynić ofiarą dla zbawienia dusz zwykłych zajęć i przez to ich uświęcić. Dlaczego nasze uczynki nie mają byc przeniknięte Duchem i intencją nadprzyrodzoną.
Widzę jasno jak dziś zlaicyzowany świat nie dbający o zbawienie dusz i łaskę uświęcającą potrzebuje wynagradzania przez ofiarę chrześcijan.
Nawet Matka Kościoła w Fatimie poleciła Modlitwę i ofiarę w intencji grzeszników. Bo czyż ci, którzy dawno już nie dbają o własne zbawienie nie są grzesznikami choćby przez zaniedbanie niedzielnej Eucharystii co przywodzi ich do grzechu śmiertelnego.
Myślę, że każdy chrześcijanin powinien podjąć osobistą odpowiedzialność za zbawienie drugiego człowieka - modlić się i ofiarowywać w intencji tych co nie dbają o własne zbawienie. Tym bardziej, że jest to forma miłosierdzia. W końcu to miłosierni dostępują miłosierdzia. Czyż każdy z nas nie potrzebuje miłosierdzia, aby się zbawić.
Kiedyś założyłem firmę, w której miałem nadzieję stanowić wspólnotę z ludźmi, którzy też będą chcieli żyć tak jak ja dla zbawienia dusz przez modlitwę i ofarę z życia. Ale działa Boże musza doznać trudu, aby okazały się prawdziwe.
Dlaczego moją pracę uznawałem za chrześcijańską. Po pierwsze zawsze intencją było uwielbienie Boga i służba drugiemu człowiekowi. We wszystkim co robiłem starałem się dawać najlepsze i uczciwe rozwiązania dla tego który był moim kontrahentem. Także nigdy nie dawałem łapówek - nie kupowałem drugiego człowieka.
W zasadzie to myślę często o tym jak wiele marnuje się ludzkich sił. Pracujemy, trudzimy się i nie mamy w tym co robimy nadprzyrodzonej intencji. Co za tym idzie zamiast zbierać skarby na rzycie wieczne życie przelatuje nam przez palce i zakopujemy nasz jeden talent. Jest różnica między grać i śpiewać dla własnej przyjemności a grać i śpiewać ku chwale Boga.
Podróż ze szkoły czy z pracy do domu dlaczego nie ma być czasem modlitwy i czynieniem miłosierdzia dla tych, którzy potrzebują wsparcia. Ci co żyją w grzechu są niewolnikami, więźniami grzechu - dlaczego przez modlitwę ich nie uwolnić. Dlaczego swą modlitwą nie szukać zagubionych owiec.
Ostatnio edytowano Śr paź 07, 2009 5:44 pm przez
Krzysiek 0930, łącznie edytowano 2 razy