Być może w Twoim zborze istnieje już jakaś organizacja np.dokarmiająca bezdomnych, czy coś podobnego.
Wiesz, kiedyś przez pewien czas młodzież się tym zajmowała. Ale teraz już nie.
Ludzie zajmujący się czymś takim, na ogół nie afiszują się ze swoją działalnością, tylko w skrytości robią swoje, więc możesz nawet nie wiedzieć, że masz coś takiego pod nosem.
Właśnie o coś takiego naprawdę mi chodzi. Wolałabym, żeby te moje "działania" nie były utożsamiane z żadną organizacją.
Czasem trzeba zostać pionierem.
Trudno jest zebrać większą grupę ludzi (głównie młodzieży), żeby razem coś zacząć działać. Więc trudno jest być takim właśnie "pionierem". Bo tak samemu to trochę ciężko się zabrać za coś takiego. Nie wiadomo jak, gdzie i kiedy... Bo właśnie zależy mi na tym, aby nikt nie patrzył na nas jako na członków jakiejś organizacji, ale na prostych ludzi, którzy po prostu chcą pomagać. Jest trudno, ale nie jest to nie do zrobienia
.
W ostateczności zmuś pastora do działania.
Eee... mojego pastora nie trzeba zmuszać do działania. Tzn. myślę, że on byłby bardzo zadowolony, gdyby młodzież zajęła się czymś takim. Tylko jeszcze jest taka sprawa, że najpierw ważne jest jak zajmujemy się ludźmi w zborze. Bo przecież domownicy wiary mają pierszeństwo. Jest wiele osób starszych, które bardzo cieszą się, gdy są odwiedzane. Bez sensu byłoby pomagać ludziom w jakichś ośrodkach, a nie pomagać tak bliskim nam osobom. I nawet jeśli chodzi o te Nowe Testamenty to też wiem, że nasz zbór jest w nie zaopatrywany
.
No może się trochę zagalopowałem z tymi "dobrymi radami"
Wielkie dzięki za każdą radę. Każda jest dla mnie bardzo ważna!
A tak naprawdę to każdy może się w taką działalność angażować, czy raczej trzeba mieć jakieś szczególne cechy ku temu...?
...pozdrawiam...