Siemka. Jestem tu nowy. Rejestracji dokonałem głównie (jak nie tylko) po to, by wziąć udział w tej dyskusji.
Sam takie dyskusje rozpoczynałem na różnych forach. Teraz przychodzi mi tylko zabrać głos.
Najpierw chciałbym się odnieść do artykułu, który rzecz jasna przeczytałem (chodzi mi o ten artykuł niżej wymieniony).
Ktoś miał wenę, pisząc to. Nie chodzi mi o samo przesłanie, które z założenia jest dobre i pożyteczne. Mam drobne uwagi, które (bardzo prawdopodobne, że tak) wyeliminują ten artykuł z tej dyskusji.
Otóż.
Po pierwsze autor miesza parapsychologię (w tym temacie zostało użyte słowo ezoteryka, chyba znaczące to samo) z magią.
Najpierw:
Parapsychologia wyjaśnia, że wszystkie tego rodzaju zjawiska powodowane są mocą ludzką i ludzkimi umiejętnościami.
Magia natomiast zakłada, że stosujemy moc innych mocy o charakterze osobowym. Przez różne rytuały kontaktujemy się z nimi, wykorzystujemy ich moc.
Jest to istotna różnica. Różni się bowiem "podmiot sprawczy".
Parapsychologia nie tylko ...
wyjaśnia, że wszystkie tego rodzaju zjawiska powodowane są mocą ludzką i ludzkimi umiejętnościami.
... lecz także bada je. Możliwości są więc dwie:
- Albo dowiedzie istnienia tych umiejętności. Wtenczas sprawdzi się ten wątek z filmów science-fiction, jakoby główny bohater posiadał takowe umiejętności (zauważcie, że we wszystkich filmach science-fiction umiejętności te nie są nazwane magicznymi). Wtedy, jako, że są one typowo ludzkie, wplecione w ludzką naturę (wynikające z niej), używanie ich (raczej) grzechem (przeciw I przykazaniu) nie będzie.
- Albo nie dowiedzie ich istnienia (co wcale nie musi oznaczać, że takowe umiejętności nie istnieją). Wtedy, o ile człowiek (badacz) zachowa zdrowy rozsądek i nie wejdzie w żadne konszachty z Demonami (umyślnie bądź nie), to oczywiście efekty jego "praktyk" będą zerowe. Wyniki negatywne. A jako, że to były tylko badania, nie powinno to być grzechem.
eżeli nawet w ten sposób można próbować wyjaśniać takie fenomeny, jak: poruszanie przedmiotami na odległość (telekineza) czy porozumiewanie się myślowe na dużą odległość (telepatia) i temu podobne zjawiska, to takie wyjaśnienia są już trudne do przyjęcia przy materializacji, lewitacji, znikaniu i pojawianiu się osób, bilokacji, białej i czarnej magii.
Co do białej i czarnej magii (tylko co to jest ta biała?) to już się wypowiedziałem (magia nie równa się parapsychologia/ezoteryka). Natomiast co do pozostałych ...
Zakładam, że moce umysłowe (umysł, bo już się pojawił ten wyraz, gdzieś na początku, jest niematerialną częścią człowieka, inaczej nazywa się go MENTALNOŚCIĄ ... jako, że jest niematerialną częścią człowieka, to można stwierdzić, że należy do sfery duchowej człowieka - jest więc częścią duszy; inaczej moce duchowe) istnieją.
Są one jednak dość słabe, co oczywiście wyjaśnia, że takie zjawiska jak materializacja, lewitacja (lewitacja jest formą telekinezy, chociaż właściwsza jest nazwa - psychokineza), znikanie i pojawianie się osób (czyli - zakładam - chodzi o teleportację), bilokacja są dla przeciętnego człowieka poza zasięgiem (oczywiście wcale nie można wykluczyć, że są nieprzeciętne jednostki, które jednak są w stanie tego dokonać ... np. osoby z zaburzeniami umysłowymi).
Przy swoich (co prawda amatorskich) "badaniach" nad psychokinezą zauważyłem trzy rzeczy (ograniczenia):
- Im przedmiot cięższy tym ciężej go poruszyć
- Im przedmiot znajduje się dalej tym ciężej go poruszyć
- Jeżeli przedmiot jest za jakąś osłoną ciężko go poruszyć
Myślę, że dla demona (jeżeli, rzeczywiście w tych fenomenach brały udział demony) nie byłoby tych problemów. Potwierdza to więc fakt, że żaden demon za tym nie stoi.
Również prekognitacja (wiedza o rzeczach przyszłych) i "straszenie" związane z określonymi miejscami lub osobami pomimo, że dowiedzione i uznane jako fakty, są jednak niewytłumaczalne jako umiejętności ludzkie.
Nie zajmuję się prekognicją (no może trochę zajmowałem się ... na zasadzie eksperymentu, czy to co przewidzę, się sprawdzi - oczywiście bez konszachtów z demonami), mimo to jednak mam teorię.
Jeżeli ludzkie życie porównamy do miliona ścieżek, to tylko Bóg zna te ścieżki, którymi pójdzie człowiek (zanim jeszcze człowiek je wybierze) (Bóg zna całą ludzką przyszłość, wszystkie wybory, których dokona itd.). Natomiast, ten co używa prekognicji "widz"i tylko to, co spotka człowieka, jeżeli dalej będzie szedł tą drogą, co idzie (dla porównania: przepowiednia: "Jeżeli, będziesz dalej szedł tym 100 kilometrowych traktem prosto, to złamiesz sobie nogę o konar." - Jeżeli skręcę w pewnym momencie w lewo bądź w prawo - przepowiednia się nie sprawdzi. Oczywiście dalej nogę mogę złamać, tylko na innej drodze). "Widzi" więc tylko (bardzo) mały wycinek ludzkiej przyszłości, a jego przepowiednia może się nie sprawdzić (nawet, jeżeli będzie szedł tą drogą, którą idzie). Więc rzekłbym, że prekognicja nie jest wiedzą o przyszłości. Prekognicja jest prognozą przyszłości, która wcale sprawdzić się nie musi.
[...] są jednak niewytłumaczalne jako umiejętności ludzkie.
Mimo to jednak, jako parapsycholog (i z pewnością inni parapsychologowie doszliby do tych samych wniosków) zdołałem to wyjaśnić.
Idźmy dalej.
Co do muzyki, horrorów (z pewnością też wampirów itp.) to się nawet nie wypowiem. Nawet nie będę cytował. To wszystko wymyślili ludzie, nie Szatan (piszę z dużej litery do to imię). A jeżeli chodzi o tą wschodnią medytację ... odpowiedzcie mi: "Dlaczego Szatan nie opętuje buddyjskich mnichów, gdy ci medytują?").
Szatan ma w tym swoją strategię. Zaczyna się ona od przekonywania, że oto teraz człowiek jest Bogiem, a więc sam nie musi przestrzegać żadnych przykazań. Gdy nie ma przykazań, nie można mówić o grzechu. Tam zaś, gdzie nie ma grzechu, niepotrzebne jest przebaczenie i nie ma miejsca dla Zbawiciela.
Tak, to jest cecha okultyzmu. Człowiek uważa się za Boga. Mimo to jednak, przy zdrowym rozsądku, w parapsychologii nie ma mowy o okultyzmie. Człowiek ma świadomość, że jego umiejętności umysłowe (lub psychiczne - trzecia nazwa) są słabe i nigdy nie dorównają tym Boskim umiejętnościom.
A i jeszcze jedno, co mnie strasznie w oczy kole.
Szatan to Samael, nie Lucyfer.
No i kończąc, dodam, że jestem Chrześcijaninem, wierzącym i praktykującym. Kocham Boga, lecz do takich rzeczy jak parapsychologia podchodzę rozumowo, a mój rozum jakoś nie znajduje SENSOWNEGO argumentu, który by potwierdzał twierdzenie, że parapsychologia jest grzechem. To co wyżej napisałem może zabrzmiało jakbym was pouczał. Nic z tych rzeczy! Ja tak twierdzę ... nie musicie się z moimi twierdzeniami zgadzać.
Pozdrawiam.