przez lazarz » So sie 08, 2009 10:20 pm
Chrześcijanin winien przede wszystkim odzwierciedlać cechy i przymioty swego Mistrza,
z których szczerość jest bodaj najpierwszym probierzem wiarygodności jego postawy wobec bliźnich.
Wyrażanie gniewu nie stanowi tu wyjątku.
Oczywiście, powody samego wzburzenia bywają diametralnie różne u głupca i mędrca.
Jakkolwiek więc obaj nie przebierają wówczas w środkach, to jest skądinąd tajemnicą poliszynela,
że ten ostatni nie musi marszczyć swoich brwi zbyt często.
Otwarte okazywanie gniewu należy do dobrego tonu i służy jedności Chrystusowego ciała
w takim stopniu, w jakim z kolei skryte pomówienia, złośliwości i niejawne szykany,
niechybie prowadzą do degeneracji i rozkładu każdej ludzkiej społeczności.
Oczywiście, wypada umieć rozróżnić odczucie gniewnego uniesienia
od rozdrażnienia, irytacji... tych wszystkich drgnień ludzkiej duszy,
które zwracają się w swoim pierwszym porywie przeciwko bliźniemu
jako sprawcy doświadczanego osobiście dyskomfortu.
Celem gniewnej manifestacji powinien być zawsze określony obiekt
w postaci złego postępowania - nigdy człowiek.
Lepiej zacisnąć do krwi zęby, niż się w tym pomylić,
a jeśli już do takiej pomyłki dojdzie,
jedyną znaną mi drogą naprawy uczynionej bliźniemu w gniewie szkody
jest osobiste zadośćuczynienie.
Przed tym właśnie grzechem, moim zdaniem, przestrzegał Paweł w cytowanym przez johannę fragmencie.
lazarz