Pewien misjonarz z Indii, przyjechał do Europy po raz pierwszy w 2002 lub 2003 roku. Kilka lat wcześniej zaczął wraz z żoną opiekować się garstką dzieci, o które nikt się nie troszczył.
Zderzenie indyjskiej rzeczywistości z naszą codziennością - było szokiem.
Gdy przyjechali do domu, w którym miał gościć usłyszał: 'poczekaj tutaj chwilkę a ja zaprowadzę samochód do garażu'. 'A co to jest garaż?' - zapytał człowiek z Indii. 'Garaż dla samochodu.'
'Co to jest garaż?' - powtórzył pytanie.
'Zobacz tam, tam jest taka szopa - to jest garaż.'
'Dom dla samochodu?' - nie mógł ukryć zdziwienia.
'Tak, to jest taki dom dla samochodu.'
'To tutaj nawet samochody mają swoje domy, w Indiach tyle dzieci mieszka na ulicy.'
Wchodząc do salonu swoich gospodarzy zauważył psa leżacego przy kominku i nie mógł ukryć swojego zdziwienia: 'czy wy trzymacie zwierzęta w domu?' Pies na głos nieznajomego poruszył się, uwydatniając swoje otyłości, a misjonarz pomyślał... o głodnych dzieciach w jego ojczyźnie.
Wieczorem, gdy przyszedł czas na odpoczynek, gospodarze pokazali mu jego pokój z łóżkiem - misjonarz popatrzył i zapytał bezradnie: 'jak wy tutaj śpicie?'
'Na łóżku.' - padła odpowiedź.
'Ale jak?'
Gospodarz podniósł kołdrę i pokazał, mówiąc: 'wchodzimy tutaj, kładziemy się i śpimy.'[W Indiach wielu śpi na ziemi (czasem podłodze) okrywając się tylko kocem.]
Trudno sobie wyobrazić, co działo się w głowie człowieka, który pracował z sierotami - porównanie dobrobytu w Europie z rzeczywistością w Indiach było niewyobrażalne.
Dziesięć lat później, ten sam misjonarz na kolejnej wizycie powiedział do chrześcijan zgromadzonych w jednym z lokalnych kościołów: 'Wiecie bracia i siostry, chrześcijanie mieszkający na zachodzie do nieba, do spotkania z Bogiem się wogóle nie śpieszą - jest wam tutaj za dobrze i to dlatego - w Indiach jest zupełnie inaczej'.
Obecnie pastor Jacob z Indii opiekuje się ponad trzema tysiącami sierot, niestety wciąż nie jest w stanie zaoferować dachu nad głową każdemu dziecku, które prosi o pomoc. Ponad rok temu rozpoczął nowy projekt, zaczął budować kolejny sierociniec, tym razem dla dzieci mieszkających w slamsach - ma wizję uratowania 1000 dzieci ze slamsów - dzieci, które gdy dorosną przemienią Indie...
Często ludzie w dobrej wierze mówią do brata Jacoba, nie buduj więcej sierocińców, bo już tak wieloma dziećmi się opiekujesz, że to wystarczy... ale Bóg wkłada nowe wizje w serce naszego brata, a On jest im posłuszny... chociaż zdarza się też czasem, że w nocy nie może spać pod ciężarem odpowiedzialności - wtedy wstaje, klęka i modli się dotąd aż Boży pokój, który przewyższa ludzki rozum go ogarnia na nowo.
Wesprzyjmy to Boże dzieło i naszą modlitwą.