Monika napisałą:
troszkę się z Tobą Joanno nie zgodzę.
1) tak jak można wydedukować z brzmienia Pisma Św. (fragment o Agrachamie kiedy wyrusza do ziemii Kaanan) wiara każdego człowieka składa się z 2 etapów: I-wiara ojców II- osobiste poznanie i zespolenie się (naturalnie może być inny schemat np. nie wiemy o Bogu od przodków -ale to już inna kwestia)
Ja osobiście obawiam się wtłaczania w jakieś schematy tego, czym jest wiara. Twój „schemat” to raczej wg. mnie wiedza, a nie wiara.
Biblia uczy, ze:
A wiara jest pewnoscia tego, czego sie spodziewamy, przeswiadczeniem o tym, czego nie widzimy. (Hbr11,1) Inaczej można ja nazwac:
wiernością Temu, w kogo wierzymy i Jego obietnicom.
Uważam dalej, ze jest łaską, ze trudno objąć ją jakimiś jednostkami miary czy wagi, w sensie: ty wierzysz na 5, ja na 2, a pan x miedzy 3 a 4. Dobrze jest jednak przyjąć, ot: ziarnko gorczycy. Ono wystarczy. Oczywiście Biblia opisuje bohaterów wiary, którzy stanowią dla nas przykład: Mojżesz, Abraham, Eliasz, Henoch, Dawid, od pojawienia się Mesjasza: Maria, ewangeliści i apostołowie a także owi bezimienni męczennicy, o których czytamy w liscie do Hebrajczyków.
W momencie gdy człowiek wchodzi w wiarę osobistą, owe intymne zjednoczenie, które tak ładnie jest pokazane np w Pieśni nad Pieśniami to nie znaczy, że całą swoją wiedzę ma czerpać tylko z siebie.
Pieśń nad Pieśniami jest cudowną opowieścią, raczej o charakterze poetyckim- stad takie umiłowanie jej przez mistyków i przedstawia relacje między oblubienicą, czyt. Koscioła, a Oblubieńcem =Jezusem. Stanowiąc nijako wzór relacji między małżonkami. Może tez być symbolicznym ukazaniem miłości Jezusa do jednostki. Widzę, ze lektura Ciemnej nocy Jana od Krzyża zapadła ci w serce.
Intymne zjednoczenie- jak pisze Jan od Krzyża- to nic innego jak właśnie spotkanie z Bogiem poprzez modlitwę, czyli rozmowę, komunikowanie sie z NIm, trwanie w ciszy przed Panem i słuchanie Go. Mysle, ze im zwyklejsze, tym prawdziwsze. Im mniej oderwane od prawd biblijnych, tym, bardziej owocujące. Zjednoczenie z Bogiem nie powinno nas odrywac od świata, zostalismy posłani podobnie jak JEzus- do śwaita, chociaz do niego nie nalezymy. Bowiem niesienie dobrej nowiny w słowie i czynie objawia się w racjonalnym działaniu. Wierzę, ze Bóg daje nam chwile szczególnego odczuwania Swojej bliskości zarówno dla nas samych jak i dla sprawy, do której nas posłał. Jednak On- Dawca, takich momentów, powinien być ważniejszym od przezywania ich. Mistyka często może być po prostu …mistyfikacją
Stawiam raczej nie na mistyczne zjednoczenie sie z Bogiem, a na zjednoczenie przez wiarę w posłuszeństwie JEgo Słowu.
/…/ fakt, że umie się czerpać pewną wiedzę od Boga nie oznacza, żeby polegać tylko na sobie bo z tego to już tylko o krok żeby zejść na manowce. Zatem nie rozumiem zupełnie pytania co ja myślę? Bo jak dla mnie nie ma sprzeczności między uznaną Świętą nauką Kościoła a tym poznaniem które dostaję z racji bliskiego bycia z Bogiem. To są 2 rzeczywistosci, które są jednością.
Rozumiem, czyli naukę Jezuity przyjęłaś za swoją, jako, że stanowi ona świętą nauke kościoła katolickiego.
Uważam, ze człowiek nijak nie może i nie powinien polegać na sobie.
Popatrz, Abraham polegał na Bogu
6) … i poczytano mu to ku usprawiedliwieniu. (7) Z tego możecie poznać, że ci, którzy są z wiary, są synami AbrahamaNie bardzo jednak rozumiem „pewnej wiedzy” od Boga. Masz na mysli: mądrości, daru prorokowania itd…? Cała wiedza o Bogu mieści się w Jego natchnionym słowie.
2) co do tego, że złe samopoczucie na modlitwie i rozproszenia są spowodowane li tylko ludzkim czynnikiem. Nie, nie i jeszcze raz nie.
W I Tes. 5,17 czytamy:
Bez przestanku się módlcie.Co to znaczy? Ano naszą czujność aby bez ustanku być w komunikacji z Panem. On jest wierny, ciągle obecny przy nas, to my porzucamy spotkania z Nim na rzecz innych frapujących nas w danych momentach kwestii. Jeśli Bog nie jest na 1 miejscu w naszym codziennym zyciu, to właściwie stale powinniśmy Go za to przepraszać. To nasza, a nie boża, niedbałość powoduje letniość. (Lub tez, jak zrozumiałam ciebie- boży dopust- aby nas uczynić wierniejszymi Jemu).
Nowonarodzone dziecko boże winno dbać o ciągłość realacji z Bogiem, o budowanie i wzmacnianie tej relacji. Z modlitwy wypływa wszystko i ma w niej swoje źródło. Ona musi być w samej centrali chrześcijańskiego serca. Modlitwa zmienia śwait!
Choć najczęściej- zwłaszcza u ludzi o słabej wierze- rozproszenia są wywołane ludzkimi czynnikam,i tj; lenistwo, niesystematyczność w modlitwie, letnia wiara-bez fajerwerków, poświęcanie Bogu czasu gdy jesteśmy już skonani po dniu + troski życia codziennego. To jednak poza tym są oschłości w modlitwie, które pochodzą z dopustu Bożego: przeżywali je wszyscy Święci, którzy byli złączeni z Bogiem silnie, oddawali mu wszystko i nie zerwali łączności przez grzech np Św Teresa-którą czarne noce męczyły bodajże kilkanaście lat, czy którykolwiek inny Święty (nie ma takiegoo który tego nie przeszedł, można sięgnąć po jki kolwiek pamiętnik).
Wiara, jak uczy Biblia, nie jest rzeczą wszystkich, jest również łaską-
Nie wy MNie wybraliście, lecz Ja was wybrałem. Masz jej za mało? Pros Boga o posilenie, a On da chętnie i w nadmiarze. Mysle jednak, ze może zdarzyc się sytuacja, gdy gwałtownie potrzebna jest nazsza modlitwa a my odczuwamy własnie: oschłość. ( Ja niedawno mialam taka: moich rekach umierał człowiek a ja nie potrafiłam odczuc zadnej bozej obecności w sercu) wtedy tak bardzo potrzebna jest modlitwa przez wiarę…..Innymi słowy-
własnie przez wairę mamy dostep do świętego Boga, nie poprzez odczuwania, przezycia, czy jak piszesz: fajerwerki.
A co argumentów z PŚ: przewodnia myśl "Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy On Cię doświadcza. Bo KOGO MIŁUJE PAN , TEGO KARZE, CHŁOSZCZE ZAŚ KAŻDEGO KTÓREGO ZA SYNA PRZYJMUJE"
Amen Lecz cytat ten odniosłabym raczej do doświadczeń rożnych utrapień w naszym zyciu, doświadczeń, przez które z wiarą powinniśmy po prostu przejść. Sprawiedliwy Mój- Z WIARY ZYC BĘDZIE. Te doswaidczenia słuzyc maja naszemu uświęceniu, bo wiara wzrasta wraz z trudnościami, tu się okazuje właśnie
wytrwanie świętych. Naszej służbie dla Pana. Jezus nas po prostu WYCHOWUJE. Tu i teraz. .
Chociaż ciało i serce moje zamiera, to jednak Bóg jest opoką serca mego i działem moim na wieki.(Ps73,26) – jak woła psalmista .
Mimo cierpienia, trudnosci, jakie przęzywamy w Bogu mamy podporę!
Oczywiście- ze rozsądne dziecko boże z pokorą przyjmie rózgę od swego Ojca w niebie, bowiem wierzy i ufa, że „Bog wie, co robi”. Często czas trudnych doswaidczen po czasie okazuje się prawdziwym błogosławieństwem od Boga, gdy z perspektywy widzimy już stopień naszego oczyszczenia dla Pana i umierania własnego „ja”. To naprawdę może być błogosławiony czas.
Dziękujcie za wszystko!- pouczał wierzących Paweł. To dobra, zdrowa nauka. Jak za wszystko, znaczy za chłostanie- również. Pamiętając,
że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani.(Rzym8,28 )
Oto pewna konsekwentna i jakże owocna taktyka Boża: tak jak złoto w ogniu się próbuje tak miłość człowieka najl;epiej oczyszcza się i uwidacznia cierpieniu. Dlaczeg Bóg naszą miłość do siebie miałby poddawać cierpieniu we wszystkich sytuacjach, w których się znajdujemy z wyjątkiem jednej jedynej tzn gdy się modlimy????????
I tak i nie Moniko.
Mojżesz nie od parady nazwany był przyjacielem Boga.
(11)
I rozmawiał Pan z Mojżeszem twarzą w twarz, tak jak człowiek rozmawia ze swoim przyjacielem (2 Mojz 33).
Sam Jezus jest niesamowitym przykładem ustawicznej modlitwy do Ojca, On również powiada:
(14) Jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję. (15) Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego; lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca mojego, oznajmiłem wam.(J15,14)
Jesteśmy zatem przyjaciółmi samego Boga. A modlitwa to wlasnie bratanie się z najbliższą naszemu sercu Osobie, a nie tylko wyliczanie prosb, dziękczynień i błagań.
Jezus umiał się modlic- być w ciągłej relacji ze swoim Ojcem. Dał nam również Ducha sw., który gdy nie wiemy jak i o co się modlic- sam wstawia się za nami w niezliczonych westchnieniach.
.
Nielogiczne i bez sensu. Poza tym zauważmy co Bóg przekazuje nam w PŚ. Czy mówi nam , że będzie nam trudno ale w jednej jedynej chwili modlitwy będzie nam błogo i fajnie??? NIE. Widać to np po opisie modlitw Pana Jezusa: w Ogrójcu i podczas postu na pustyni, kiedy szatan Go właśnie najbaredziej kusi i dręczy i niepokoi.
Moniko, zwroc uwage jednak na sytuacje jaka zaistniała w Ogrójcu. To było preludium przed szokiem jakiego caly wszechswait nie widział. Oto sam Bóg za chwile złozy Siebie w ofierze. Stanie się grzechem, On który grzechu nie miał! Zawisnie na krzyzu, stajac się pośmiewiskiem dla ogółu,
Oczywiście, ze możemy brac przykład z Jezusa w tamtej chwili, ale raczej z Jego posłuszeństwa woli Ojca. Może nas jedynie wzmacniac i pocieszac fakt, ze Jezus odczuwał tak jak my lęk, bo przeciez we wszystkim (oprocz grzechu) upodobnił się do człowieka.
Odpowiedż moja jest stanowcza, bo moje zdanie na tem temat intensywnie zgłębiam od wielu lat jednak mam nadzieje, że nie obraziłam niczyich poglądów. Jeśli było inaczej to proszę wiedzcie, iż wszystkich, którzy myślą w tym temacie odmiennie bardzo szanuję ale z ich poglądami będę polemizować, bo nie mogę przecież kłamać, że zgadzam się z czymś z czym się nie zgadzam.
Pozdrawiam serdecznie
Spokojnie
Nie sądze, zeby ktokolwiek czuł sie urażony. Rowniez pozdrawiam