Teraz jest Cz kwi 25, 2024 10:24 am Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

Ciepły kompres namaszczenia - kto to przeżył?

porozmawiajmy o modlitwie

Ciepły kompres namaszczenia - kto to przeżył?

Postprzez Lehaim » So wrz 08, 2007 3:02 pm

Jest to moje świadectwo nawrócenia jakie przeżyłem dwa lata temu w sierpniu. Napisałem je na innym forum i bez zmian wklejam je poniżej. Podejrzewam, że wielu z uczestników tego forum nie dorosło do zrozumienia tego wszystkiego, ale to nie ma znaczenia. Piszę to, gdyż wiem, że wielu ludzi szukających Boga jak ja będzie się czuło pokrzepionymi. I jeszcze uwaga dla moich notorycznych oponentów, których nie wymienie z ksywki: to, co piszę to fakty, a z faktami się nie dyskutuje, więc jeśli tradycyjnie będzie cisło się Wam na usta "nie zgadzam się" to możecie se to ... zatrzymać dla siebie :lol: . To, co ujawnię jest prawdą, a ja i parę osób jestśmy tego świadkami. Pozdrawiam wszystkich poszujkujących Pana Jezusa itych. :P


Ja miałem długi okres załamiania wiary zanim odszedłem od Organizacji i potem. Stałem się agnostykiem a potem, po obejrzeniu Pasji, ateistą. Wiara zczęła się odradzać, gdy zaczałem się zastanawiać dlaczego Jezus umarł. Zaczałem osądzać siebie z punktu widzenia Prawa Bożego i wyszło na to, że zasługuję na cierpienia i śmierć. Okazało się, że nigdy nie wypełnię Prawa, bo jestem zły, skażony grzechem. Zrozumiałem, że tylko Bóg może sprawić abym czynił Jego wolę dając mi nowe serce wmiejsce kamiennego i nowego ducha - Bożego a nie zwierzęcego. Widziałem wiele świadectw w GOD TV i TBN. W końcu zacząłęm dopuszczać możliwość, że ci ludzie nie kłamią, że to nie szatan (wiara w niego to też powód by wierzyć tyle że kiepski). Prosiłem Jezusa aby mnie przekonał, że istnieje. W końcu zrozumiałem, że niewiara to mój wybór, a wiara w Boga to też wybór, że zbawienie jest w zasięgu ręki, bo uczyni je Bóg by wywyższyć imie Jezusa a nie nagrodzić mnie za cokolwiek. No i na końcu, gdy modliłem się pewnego razu, stał się cud jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłem.

Ale Pismo i jego zrozumienie jest dla mnie kamieniem węgielnym wiary.

.....

Z tym cudem było tak: jak żona pojechała do teściowej z dzieckiem, ja zostałem sam w domu i oglądałem sobie moje religijne kanały po angielsku na satelicie. Tak się dziwnie poskładało, że przez dwa dni co drugi program dotykał moich wątpliwości i potrzeb. Udało mi się zrozumieć, że sytuacja człowieka polega na bezsilności wobec swojej niemocy wynikającej z bycia grzesznikiem. Nie chodzi o czynienie grzechów lecz bycie nieczystym, trędowatym, ślepym od urodzenia i kulawym w sensie oczywiście duchowym. To nie jest uleczalne, ale widać to było po moich uczynkach. Z tego stanu może mnie oczyścić i uzdrowić tylko sam Jezus Pan. Sam nie mogę zmienić swojej natury, ja zawsze będę grzeszył w sprzyjających okolicznościach. Bóg obiecał w Ezechiela, że sprawi, że da nam w miejsce serca kamiennego cielesne, i da ducha żywego i On sprawi że będziemy czynić Jego wolę. Dotarło do mnie, że mam serce kamienne i faktycznie jestem wrogiem Boga a przyjacielem świata. Uwierzyłem w to, że wystarczy porosić z wiarą a się dostanie. Prosiłem o nowe serce i wybaczenie i ...nie dostałem! Miałem poczucie, ze nie wziąłem Boga na litość i łzy!

Myślałem dlaczego i okazało się po następnym programie, że ja tak naprawdę nie wierzę tylko mam nadzieję, że On mnie wysłucha i ta nadzieja wydawał mi się wiarą. Wiara to pewność bez cienia wątpliwości. A skąd miałem mieć pewność, że Bóg mnie chce wysłuchać? To Bóg Wszechmocny związał się przymierzem nad ofiarą własnego Syna. Tylko ja mogę więc zawieść wątpiąc a nie On niechęcią zbawienia mnie. Pomodliłem się do Jezusa by mnie przyjął i...znowu nic! Coś drgnęło ale tylko w moim zrozumieniu. Poczułem, że tak naprawdę nie wierze. Po prosiłem więc o wiarę.

Dotarło do mnie, że ja czuję się nieczysty w oczach Bożych i nie wyobrażam sobie, dlaczego Wszechmogący i Święty miałby ogóle słuchać tego, co ja mówię. Następny program i ... olśnienie: to nie mnie nieczystego Bóg słucha lecz Jezusa swojego umiłowanego świętego Syna. Ja mam słuchać Jezusa i być mu posłusznym a wszystko, co poproszę w jego imię Boga dostanę. A skąd wiem, czego chce dla mnie Jezus? Zrozumiałem, że skoro Jezus umarł za grzechy ludzkości aby wywyższyć imię Boga i zbawić ludzi, a Bóg chce żeby wszyscy doszli do poznania prawdy, to błąd może leżeć tylko po mojej stronie. Jezus chce bym przyjął jego zbawienie, bym przyjął Ducha Świętego, bym był na nowo zrodzony do nowego życia i by grzech nade mną nie panował. Jezus chce być moim Panem!

Usiadłem po raz kolejny do stołu i wyznawałem Bogu swoje grzechy. Powiedziałem, że Go nienawidzę, że jestem Jego wrogiem, choć nie chcę i ale nie umiem czynić Jego woli i nie mogę. Błagałem by Jezus wszedł w moje życie i przejął nad nim władzę, by mnie zbawił i wybaczył wszystkie moje grzechy, zrodził mnie na nowo, dał nowe serce, bo moje jest z zimnego kamienia i dał Ducha, bo jestem martwy. Zwracałem się wtedy do Boga Ojca i w momencie gdy odwołałem się do imienia Jezusa, poczułem...

jakby dotknięcie które szło rozlewając się od głowy po same stopy przez jakąś sekundę lub dwie. Jakby obmyła mnie od głowy po stopy. Ułamek sekundy wcześniej usłyszałem słowa: "o cokolwiek poprosicie w imię moje ja to spełnię". Jakaś energia wypełniła moją pierś i całe ciało, poczułem taką radość jakiej jeszcze nigdy nie czułem. Duch od razu otworzył moje ręce ściśnięte w modlitwie razem i wzniósł je do góry. Podniósł moją pochyloną głowę w górę i nie mogłem już niczego innego mówić tylko wysławiać Go i wyrażać na głos radość z wysłuchania modlitwy. Byłem w lekkim szoku, to było coś co wnikało we mnie, co mnie przepełniało, ale nie wypłynęło ze mnie, ja to odbierałem z zewnątrz będąc zaskoczony tym co się dzieje. Nie skończyłem wyznawać grzechów, chciałem jeszcze wrócić na chwilkę do paru z nich ale nie mogłem, po prostu nie mogłem, miałem wrażenie jakby zostały pokryte białym woalem i znikły mi z oczu. Duch nie pozwolił mi opuścić głowy, ani myśleć o nich. One jakby zostały zabrane daleko ode mnie. Straciłem wszelkie poczucie grzechu jakie miałem. Płakałem ze szczęścia! A gdy zwracałem się do Ojca dreszcz radości przechodził mi przez całe ciało. Do dzisiaj zostało mi to uczucie, gdy się modlę, czy jak wam teraz to opisuję! Dawniej czułem gdy się modliłem jakbym był zamknięty w jakimś ciemnym pokoju sam. Teraz czuję jak On jest ze mną, jakbym był w świetle, nie ciemności. To było cudowne, ale to, co stało się potem zadziwiło mnie i moje otoczenie jeszcze bardziej.

Poczułem wtedy też jakby ciepły gruby kompres został mi położony na sercu i całym ciele. On przenikał mnie całego i napełniał takim pokojem, że nie umiem go oddać słowami. Całe napięcie jakie nosiłem w ciele znikło, odeszło. Wyobraźcie sobie przyjeżdża moja żona po trzech dniach. A ja zupełnie inny. Ona zgłupiała, nie wiedziała co się ze mną stało. Miałem pełno energii na robienie rzeczy których wcześniej nie umiałem, nie chciałem. Stałem się jakiś taki dziwnie uczynny bez poczucia zmęczenia, chętny. Moi znajomi nie poznawali mnie. Ja byłem człowiekiem dawniej nerwowym, a teraz taki spokojny! Wszyscy pytali co się stało, bo jakiś dziwny jestem, taki trudny do wyrażenia inny.

Od chwili nawrócenia Bóg wlał w moje serce takie pragnienie Jego Słowa, ze codziennie wieczorem od 22 do 2-3 w nocy czytam i studiuję. I to z rozkoszą! A moje zrozumienie tak się pogłębiło, że nie ma porównania z tym co było kiedyś. Co ciekawe, od tamtej chwili Bóg zabrał mi przyjemność w piciu alkoholu. Ja lubiłem pociągnąć sobie co dzień lub co dwa dni z żonką piwko jedno lub dwa. Nigdy żeśmy sie nie upili, ale lubiliśmy tak dla zdrowia. Jakież zdziwienie było moje i mojej żony, gdy okazało się, że alkohol pod wszelką postacią przestał mi smakować! Ona piwko tradycyjnie, a ja... piwko fee..too może winko? też feee....wodę! :) :) Po dwóch miesiącach żona zaczęła myśleć o rozwodzie ze mną! na szczęście ją też Bóg pozyskał choć w inny sposób.

U mnie od tamtego momentu stało się też coś innego. Tradycją mojego domu jest zamiłowanie do świństw i pornografii. Kiedyś będąc świadkiem z tym walczyłem, ale później zaakceptowałem i szczyciłem się swoją tolerancją. Uwielbiałem żarty na te temat i świat się kręcił wokół d...y. Od chwili nawrócenia jak ktoś tylko na ten temat wspomniał to czułem smród w nozdrzach. Odrzucało mnie na widok jakiejkolwiek golizny zanim cokolwiek pomyślałem! A popęd seksualny spadł w takim stopniu, że mam 100% procentowe panowanie nad sobą. Tego nie potrafiła zrozumieć żona. Myślała, ze se znalazłem jakąś kochankę. Straciła narzędzie władzy! hehe

Miałem też dawniej pełno agresywnych myśli. Jak wspomniałem byłem strasznie nerwowym cholerykiem. To wszystko znikło.

Pojawiło się też coś innego. Mam wrażenie, ze grzech już nade mną nie panuje. To dziwne, bo oczwiście zgrzeszę czasem, ale jest coś czego inaczej określić nie mogę. To po prostu jest. Pojawia się jako szept zanim zrobię coś głupiego, jako refleksja po tym i jako wybaczenie, gdy wyznam to. Dawniej gdy coś mi przyszło na myśl, to ulegałem pomysłom. Teraz nie. Teraz ja jestem górą.

To wszystko, co wam opisałem to nie były zmiany w czasie ale wszystko stało się nagle, od chwili tego dotknięcia przez Boga. Zmieniła się nawet postawa mojego ciała, mój chód, sposób patrzenia na ludzi, reakcje.

Choć nie aż tak daleko jakbym chciał (mam wilczy apetyt na zmianę, a Tato nadal słucha tylko Jezusa, a nie mnie :) ). Ale już to, co mam naskoczyło mnie i przerosło moje dawne możliwości zmian.

Życzę Wam wszystkim doznania tej łaski

PS
Spotkałem już wielu ludzi, którzy przeżyli coś identycznego. Nie znali często żadnego wyznania poza katolickim, a Bóg ich dotknął i wyprowadził ze świata. Mój kolega w ten sposób przystał być narkomanem, inny alkoholikiem. A były to ciężkie przypadki.
Lehaim
 

Postprzez axanna » So wrz 08, 2007 6:11 pm

Do Twego świadectwa, Lehaim, nie mam nic, przeciwnie, poza drobnymi uwagami, które zatrzymam dla siebie, skoro tak chcesz - podoba mi sie.
Niemniej, uwage co do poniższego, zatrzymywać nie chce:
I jeszcze uwaga dla moich notorycznych oponentów, których nie wymienie z ksywki: to, co piszę to fakty, a z faktami się nie dyskutuje, więc jeśli tradycyjnie będzie cisło się Wam na usta "nie zgadzam się" to możecie se to ... zatrzymać dla siebie



Tu jest forum dyskusyjne i dyskutuje się tu ze wszystkimi i ze wszystkim, jak również i z faktami, a zwłaszcza jeżeli są sprzeczne z Biblią i wiele czytałam tu takich "faktów". Nie mówię, że u Ciebie, ale takie przymykanie komuś ust jest niechrześcijańskie, nie wydaje Ci się? Boisz się czegoś? krytyki? hm, dziwne... Taki zrobiłeś wstęp, że wychodzi na to, że odezwać się można tylko w wypadku chęci przytaknięcia albo wyrazu podziwu, a reszta ani mru-mru, tak? Sądzę, że takie wymagania dobre są dla sekciarzy, gdzie zwalcza sie każdy sprzeciw.
Nie tędy droga, szanowny, bo wypowiadać się wolno tu każdemu wierzącemu, o czym chce i gdzie chce. Załóż własny forum i tam ustalaj reguły, ale tu już mamy ustalone. Dzięki za pomoc.
Pozdrawiam.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Samarytanka » N wrz 09, 2007 4:01 pm

Świadectwo...Amen! Chwała Bogu, że przyprowadził Cię do Jezusa. Cieszę się.
A na co dzień...więcej pokory życzę...bo pycha chodzi przed upadkiem
( bez urazy).
Samarytanka
Użytkownik
 
Posty: 68
Dołączył(a): N wrz 02, 2007 2:14 pm

Postprzez Lehaim » N wrz 09, 2007 9:13 pm

axanna napisał(a):... ale takie przymykanie komuś ust jest niechrześcijańskie, nie wydaje Ci się? Boisz się czegoś? krytyki? hm, dziwne... Taki zrobiłeś wstęp, że wychodzi na to, że odezwać się można tylko w wypadku chęci przytaknięcia albo wyrazu podziwu, a reszta ani mru-mru, tak? Sądzę, że takie wymagania dobre są dla sekciarzy, gdzie zwalcza sie każdy sprzeciw.
Nie tędy droga, szanowny, bo wypowiadać się wolno tu każdemu wierzącemu, o czym chce i gdzie chce. Załóż własny forum i tam ustalaj reguły, ale tu już mamy ustalone. Dzięki za pomoc.
Pozdrawiam.

Jak to mówi stare przysłowie pszczół: "uderz w stół a norzyce się same otworzą". Zabawne, bo sam jakiś czas temu zastanawiałem sie, czy Ty i paru jeszcze ludzi nie należycie do jakiś "chrześcijańskich" sekt, ale w końcu doszedłem do przekonania, że najprawdopobniej jesteście po prostu bardzo młodzi i być moze macie za sobą jakąś cieżką, zakręconą przeszłość, którą odbija sie wam do dziś i która pcha Was ciągle w stronę chrzescijańskiego fundamentalizmu. :lol:

A jeśli chodzi o Twoje pytanie, czy mam lęk przed krytyką, to jak wiesz krytyki wręcz poszukuję ale do moich teorii. Poszukiwanie krytyków co do faktów to jednak co innego - to poszukiwanie idiotów. A ich towarzystwa i opinii raczej wolę unikać. Napisałem więc wstęp aby nikt z Was młodych gniewnym nie podpadł pod taką etykietkę prze znieuwage i z rozpędu. Cieszę się, że pomyliłem się przypuszczając, że ktokolwiek będzie chciał polemizować ze świadectwem. Bałem się, że danie świadectwa może okazać sie rzucaniem pereł przed wieprze lub dawaniem psom tego, co święte.
Lehaim
 

Postprzez axanna » N wrz 09, 2007 10:07 pm

Droga Samarytanka, Twoja uwaga była jak najbardziej uzasadniona, tyle że została całkowicie zignorowana.

Do Ciebie zaś,Lehaim, powiem tylko tyle, że z opowiadań wyłania pozór pobożności, lecz z uczynków - zaprzeczenie jej mocy. Kto nie ma miłości, jest tylko miedzą brzęczącą i tak właśnie brzmią Twoje nadęte słowa. Nie poszukujesz Ty wcale krytyków, tylko pełnych podziwu dla Twojej osoby przytakiwaczy i stąd na każde "ale" wytryska z Ciebie fontanna kąśliwych uwag.
Marne z Ciebie jest świadectwo miłości Chrystusowej i współczuje tym, którzy mają z Tobą na co dzień do czynienia, biedacy...
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez snowstorm » Pn wrz 10, 2007 7:53 am

Axanna -spokojnie. Nie ma potrzeby się tak unosic. Widzisz przecież że to Lehaim jest "po prostu bardzo młody"- ostatecznie dwa lata bycia (mniej lub bardziej) wierzącym to raczej mało i zrozumiałe jest ze wielu rzeczy nie rozumie. Mnie kilka ładnych lat zajeło zrozumienie że ten "fundamentalizm chrzescijanski" to jest TA droga (z pewnymi koniecznymi poprawkami :) ) i ze chrzescijanstwo rozpoczęło się jako sekta i zapewne jako sekta skonczy (Ale jak wspaniały będzie to koniec!!! :D )

Lehaim - oby Wiekuisty raczył Cię strzec, dać otwarty umysł i pomóc Ci się rozwijać.

Pozdrawiam
Ja
snowstorm
 

Postprzez axanna » Pn wrz 10, 2007 10:17 am

A czy ja się unoszę? po prostu uważam, że takie słówka jak "idioci, wieprze i psy" świadczą nie najlepiej zwłaszcza, gdy skierowane do wierzących. O fundamentalizmie nie wspominałam nawet.
Pozdrawiam :)
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez darq » Pn wrz 10, 2007 10:41 am

widzę Lehaim, ze jesteś ex członkiem Organizacji ŚJ. Nie jesteś jedyny, który doświadczył nawrócenia. Zachęcam do kontaktu z byłymi ex.
Słowo Nadziei - fundacja
darq
moderator
 
Posty: 1058
Dołączył(a): Wt gru 11, 2001 1:00 am
Lokalizacja: mielec.kz.pl

Postprzez Lehaim » Pn wrz 10, 2007 9:05 pm

darq napisał(a):widzę Lehaim, ze jesteś ex członkiem Organizacji ŚJ. Nie jesteś jedyny, który doświadczył nawrócenia. Zachęcam do kontaktu z byłymi ex.
Słowo Nadziei - fundacja

Polecam szczególnie Bereęze Świetochłowic i z Krakowa. Wiele zawdzięczam braciom ex-braciom :lol: , którzy ją prowadzą. Był to dla mnie bardzo budujący czas, który pomógł mi sie odnaleźć. BYł to jak ja to nazywam detox. 8)

Ja już mam to niejako za sobą. Takie kontakty były mi potrzebne i są wartościowe na etapie odchodzenia i odnajdywania się w świecie chrześcijańskim. Jednak trzeba iść dalej i rozwijać się! Ja przez dwa lata poznałem bliżej jakieś 9 społeczności a odwiedziłem kolejnych kilka. W maju znalazłem wreszcie serdeczną społeczność charyzmatyczną i zaczęły sie dziać ze mną rzeczy niezwykłe. Ale to już zupełnie inne świadectwo.
Lehaim
 

Postprzez darq » Pn wrz 10, 2007 9:15 pm

to ja mówię na to: Chwała Panu :D
darq
moderator
 
Posty: 1058
Dołączył(a): Wt gru 11, 2001 1:00 am
Lokalizacja: mielec.kz.pl

Postprzez Joanna1 » Wt wrz 25, 2007 8:25 pm

Lehaim napisal:
Dotarło do mnie, że ja czuję się nieczysty w oczach Bożych i nie wyobrażam sobie, dlaczego Wszechmogący i Święty miałby ogóle słuchać tego, co ja mówię. Następny program i ... olśnienie: to nie mnie nieczystego Bóg słucha lecz Jezusa swojego umiłowanego świętego Syna. Ja mam słuchać Jezusa i być mu posłusznym a wszystko, co poproszę w jego imię Boga dostanę. A skąd wiem, czego chce dla mnie Jezus? Zrozumiałem, że skoro Jezus umarł za grzechy ludzkości aby wywyższyć imię Boga i zbawić ludzi, a Bóg chce żeby wszyscy doszli do poznania prawdy, to błąd może leżeć tylko po mojej stronie. Jezus chce bym przyjął jego zbawienie, bym przyjął Ducha Świętego, bym był na nowo zrodzony do nowego życia i by grzech nade mną nie panował. Jezus chce być moim Panem!

jejku, dopiero teraz przeczytalam twoje swiadectwo.
Jest niesamowite!!!!! chwała Panu,
dzieki temu swaidectwu tez cos zrozumialam, wiec dziekuje i tobie Lehaim, ze je napisales. Wazne wg. mnie zacytowałam:))
Joanna1
 


Powrót do Modlitwa

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości

Wymiana:

pozdrawiamy

cron