Teraz jest Cz mar 28, 2024 2:54 pm Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

Pierwsze w życiu modlitewne

porozmawiajmy o modlitwie

Pierwsze w życiu modlitewne

Postprzez Lehaim » Pt wrz 07, 2007 6:11 pm

Na przełomie lipca i sierpnia opuściłem trzy nabożeństwa w naszej Winnicy. Miałem ogromy głód modlitwy i wielbienia, więc postanowiłem pójść na to jak mi się wydawało bezsensowne spotkanie modlitewne. Pierwszy raz w życiu, no bo po co chodzić na jakieś tam modlitewne, jak ja oficjalnie mówię, że nie wiem o co się modlić, bo nie wiem jaka jest wola Boga. Mówiłem, że po co Bogu głowę zawracać o coś, co nie będzie jego wolą. A jeśli coś jest tą wolą, to Bóg odpowie pewnie szybko, tak myślałem. Ciężko z takim nastawieniem prosić Boga o coś innego to, co niż zawarte jest w „Ojcze nasz ”. Ale poszedłem, bo byłem głodny Boga i wspólnego uwielbienia.

No i zaczęło się zupełnie nie groźnie. Słowa nie płynęły szerokim strumieniem. Prosiłem o to by Ojciec uwielbił swe Imię i sprawił bym prosił Go zgodnie z tym, czego dla nas chce, zęby wysłuchał każdego kto prosi. Wtedy każdy kto chciał wychodził na środek a my nakładaliśmy na niego ręce i modliliśmy się. Niektórzy nie mówili za, co chcą byśmy się modlili, a inni prosili o rzeczy bardzo konkretne. I tu zaczęło dziać się ze mną coś czego nigdy nie doznałem.

Wychodzi pierwszy i prosi o pracę i o to by Bóg uzdrowił jego słuch, bo z powodu ubytku już raz odrzucili jego kandydaturę a za parę dni idzie na eliminacje. Nakładam ręce, modlę się o błogosławieństwo i czuję jak mi ręce rosną, stają się gorące. Widzę w myślach jego twarz jak ktoś mówi do niego, a on poważnie słucha robiąc wrażenie niesłychanie mądrego człowieka. Czuję, że mam prosić nie tyle o tą pracę ale biegłość w spawaniu, mam prosić nie tyle o słuch ale o top by ludzie szanowali go i jego milczenie odbierali jako wyraz mądrości i konieczności poprawiania siebie a nie obwiniania go za nie słyszenie. …. Pracę dostał dwa dni później.

Na innego nakładam ręce, a że bardzo go lubię to proszę o ogólnie błogosławieństwo. Ale za chwile dopada mnie Duch Boży. Czuję lęk i konieczność proszenia Boga o uchronienia Marka od upadku. Chciałem zmienić temat lecz nie mogłem, musiałem prosić trzy czy cztery razy. W myślach widziałem Marka, że ma się wyprostować, bo grozi mu upadek, że ma być twardy. Nie mogłem się powstrzymać od wyznania tego, co przeżyłem modląc się. Potem jedne z braci powiedział mi, że był pod wrażeniem, bo właśnie na poprzednim niedzielnym nabożeństwie Marek prosił o pomoc bo ma jakieś problemy i w jakimś sensie „ugina się”.

Dla kolejnego otrzymałem słowo, żeby czynił wolę Boga bez wysilania się z siebie. Idealnie to, czego Mirek potrzebował prowadząc grupę wsparcia AA.

Przy kolejnym bracie widziałem mur miedzy nim a jego żoną, której nie widziałem fizycznie, ale widziałem duchowo. Duch skłaniał mnie żebym padł na kolana, ale się wstydziłem (jak wiecie nawet podnoszenie rąk jest dla mnie czymś nowym). Gdy rozmawiałem o tym właśnie z tym Jarkiem i jego żoną, ona z wyrzutem powiedziała mu – „A coś Ty myślał?! Jest miedzy nami mur!” Jarek z leksza zaniemówił.

Inna gdy miałem się modlić nie mogłem się do niej zbliżyć bardziej jak na półtora metra Inie mogłem na nią nałożyć rąk. Prosiła o więcej miłości dla pacjentów z psychiatryka, którymi się opiekuje. Ale ja czułem, że coś kryje. Rzekomo mówiła, że nic. Ale dziś we łzach mówiła zborowi, jak cierpi z powodu ciągu alkoholowego swojej siostry.

Pastorowa prosiła o siły i wizję nowych zadań. A ja się śmieję, bo widzę przy niej jej dwie córki (nie było ich z nami) za nią ani metr gęstej mgły a za nią … małe dziecko. Powiedziałem o tym pastorowi tydzień później. Wiecie, co odpowiedział? „Wiesz, bo myśmy tak chcieli mieć jeszcze trzecie dziecko, choć może nie teraz! I uśmiechnął się”

Przy liderze uwielbiania to nic tylko mogłem prosić: „Niech gra! Niech gra! Niech gra! Niech nas cieszy! Niech brzmią instrumenty!” I tak w kółko. Jak się dowiedziałem dwa tygodnie później właśnie nagrywają płytę uwielbieniową!

Był też jeden za którego wiedziałem, że nie ma potrzeby się modlić, choć on powiedział, że prosi o modlitwę za niego!
Lehaim
 

Postprzez axanna » Pt wrz 07, 2007 6:38 pm

Bardzo ładnie, naprawdę, z maleńką tylko uwagą: "niezniszczalny klejnot łagodnego i cichego Ducha" nikogo nigdy nie "dopada". To my mamy być czujnymi i otwartymi na Jego głos...
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Lehaim » Pt wrz 07, 2007 7:07 pm

axanna napisał(a):Bardzo ładnie, naprawdę, z maleńką tylko uwagą: "niezniszczalny klejnot łagodnego i cichego Ducha" nikogo nigdy nie "dopada". To my mamy być czujnymi i otwartymi na Jego głos...
To prawda, choć Pismo powiada, że "przypadł na mnie Duch Pański". Mi się to myli z dopadł. Ale to taki mój urok osbity, hehe. :wink:
Lehaim
 

Postprzez axanna » So wrz 08, 2007 11:16 am

100% prawda dla mnie, to Słowo Boże, Orionie. Ta księga, o której wspominasz, nie wchodzi bodajże do kanonu, prawda? Więc, czy się zdarzają? Czy aby na 100% od Boga? Nikt tego nie wie, jeżeli sam nie doświadczy, bo co kto opowiada poza Biblią, a tym bardziej, jeżeli nie znajdujemy w Biblii żadnego na to potwierdzenia... hm, no cóż, może być to prawda, a może i nie. Ja przecież nie mówię, że to co opowiada Lehaim jest nieprawdą, jedynie miałam uwagę, że termin "klejnot łagodnego i cichego Ducha", a "dopadniecie" kogokolwiek jest sprzecznością samo w sobie.
Pozdrawiam.

PS. ja też czytałam książkę o dopadnięciu przez Ducha ludzi, tak że padali na ziemię "obezwładnieni", jak Duch "latał po miasteczku jak tornado" itp. Książka nazywa sie chyba "Ogień Bożej obecności" i szczerze powiem, że chyba jeszcze jedna tylko książka wywarła na mnie tak ohydne wrażenie jak ta - "Człowiek z nieba". Pełna jest niestworzonych rzeczy, koszmar.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez axanna » So wrz 08, 2007 12:44 pm

bardzo się się cieszę, że się zgadzamy :)
Pozdrawiam serdecznie.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Lehaim » So wrz 08, 2007 2:44 pm

Orion napisał(a):W książce Demosa Shakariana "Najszczęśliwsi na świecie" jest opisane kilka przypadków odczuwania Bożego namaszczenia jako "grubego,ciepłego koca,okrywającego barki"Sam autor opisuje też takie przeżycie spotkania z Bogiem gzie leżał na dywanie,nie mogąc wogóle się poruszyć.
Takie rzeczy się zdarzają,(choć nie zawsze)

Ale żeś mnie zaskoczył. Myślałem, że tylko mi to było dane!? Wkleję więc moje świadectwo sprzed dwóch lat, które napisałem ponad rok temu na innym forum:"Ciepły kompres namaszczenia - kto to przeżył?"
Lehaim
 

Postprzez Samarytanka » N wrz 09, 2007 4:06 pm

Kiedy komuś zdarzają się takie rzeczy po raz pierwszy, jest zachwycony i chce o tym wszystkim opowiadać( jak to wspaniale przez niego Pan działa). Mogę to zrozumieć.
Mam nadzieję, że ci to nie zostanie, i mniej tego ja" będzie, a więcej Boga. Bóg uzdrawia, Bóg daje wizje. Ty jesteś jedynie narzędziem w Jego rękach. Jeśli działa przez ciebie, to się ciesz, czasem można dać świadectwo, które kogoś pokrzepi, doda nadziei...owszem. Pochwały...zostaw dla Pana, a ciebie niech "cudze usta chwalą".

Tak w ogóle to cieszę się, że Bóg obdarowuje swoje dzieci i pomaga im w każdy mozliwy sposób.
Zycze owocnego życia z Panem i dlaszego rozwoju w służbie dla Niego.
Samarytanka
Użytkownik
 
Posty: 68
Dołączył(a): N wrz 02, 2007 2:14 pm

Postprzez Lehaim » Pt wrz 28, 2007 9:28 pm

Pamiętacie świadectwo, jakie złożyłem o moim pierwszym w życiu modlitewnym?
Cytat:

Przy kolejnym bracie widziałem mur miedzy nim a jego żoną, której nie widziałem fizycznie, ale widziałem duchowo. Duch skłaniał mnie żebym padł na kolana, ale się wstydziłem (jak wiecie nawet podnoszenie rąk jest dla mnie czymś nowym). Gdy rozmawiałem o tym właśnie z tym Jarkiem i jego żoną, ona z wyrzutem powiedziała mu – „A coś Ty myślał?! Jest miedzy nami mur!” Jarek z leksza zaniemówił.


Było coś, czego nie napisałem Wam, ale powiedziałem Ani i Jarkowi. Otóż, mur jaki widziałem między nim stał się przeźroczysty i zniknął stając sie jakby tylko ramką z lodu, gdy nad Anią zobaczyłem światło. Dziwiło mnie, że tego światła nie widziałem po stronie brata w Panu tylko po stronie jego kapryśnej żony kulejącej na stronę katolicyzmu. Powiedziałem o tym tylko Jarkowi, żeby nie obrazić Ani. Wydawało mi się, że chyba oznacza to, że jej tego światła od Boga brakuje, ale żeby ładnie brzmiało powiedziałem, że trzeba się po prostu modlić za nich oboje. Tak im też poradziłem.

Ale jakoś im to topienie lodu nie szło. Oj nie szło! A Jarek ku radość Ani zaczął planować wyjazd do pracy w Anglii. Ania zaczęła szukać pracy i poróżniła sie na dobre z moją żoną. I wyobraźcie sobie, że właśnie dwie godziny temu Jarek zadzwonił do mnie radośnie oznajmiając, że jego żona jest 5 tygodniu ciąży! ... Obliczyłem, że zaszła tydzień po naszym wspomnianym spotkaniu modlitewnym. Czy to stopi mur między nimi tak że będize on już tylko wspomnieniem? Taką właśnie mam nadzieję.
Lehaim
 


Powrót do Modlitwa

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 4 gości

Wymiana:

pozdrawiamy

cron