Cieszę się, że tu zawitałaś. Rzeczywiście z gigles macie podobne doświadczenia i nawzajem może sobie wiele pomóc, wspierając się w tych trudnych doświadczeniach. Przyznaję Tobie też rację w kwestii zerwania kontaktów z chłopakiem, który jednocześnie chce być z inną, a równocześnie dla lepszego samopoczucia utrzymywać dalej kontakty z Tobą – to chory układ, który może przynieść Tobie tylko dalsze cierpienia. Pozytywne jest to, że możesz już o tej całej sytuacji pisać, choć wciąż masz nadzieję i oczekujesz jakieś sprawiedliwości, chociaż w postaci stanu świadomości chłopaka, który Cię skrzywdził, te oczekiwania mogą Cię kiedyś kosztować kolejne cierpienia, jeśli się rychło nie spełnią. Nie jesteś też jedyną osobą, którą Bóg przez cierpienie przyciągnął do siebie, chyba więcej jest takich, którzy musieli znaleźć się na przysłowiowym dnie niż takich, którzy nie zaznali smaku porażki, goryczy, zwątpienia, a słowa Apostoła Pawła pokazują, że cierpienie ma swój sens i nie jest obce zwłaszcza dzieciom Bożym:
2 Kor. 4:7-10
7. Mamy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby się okazało, że moc, która wszystko przewyższa, jest z Boga, a nie z nas.
8. Zewsząd uciskani, nie jesteśmy jednak pognębieni, zakłopotani, ale nie zrozpaczeni,
9. Prześladowani, ale nie opuszczeni, powaleni, ale nie pokonani,
10. Zawsze śmierć Jezusa na ciele swoim noszący, aby i życie Jezusa na ciele naszym się ujawniło.(BW)
Choć muszę tu dodać dla sprostowania, że Apostołowi chodziło o inne cierpienie, które było związane z prześladowaniami dla Chrystusa.
Raduję się też ogromnie, że znalazłaś w tych trudnych chwilach oparcie w Bogu i zdałaś sobie sprawę, że Twoja prawdziwa wartość jest jedynie w Bogu, a nie w innym człowieku, a nawet nie powinno się jej pokładać samemu w sobie, co też sobie uświadomiłaś pisząc:
Murzynka napisał(a): Siedziała we mnie jakaś dziwna filozofia, że jestem kowalem swojego losu i wszystko zależy tylko ode mnie. Prawda, że straszne?
Wygląda na to, że Bóg dokonał już w Tobie bardzo wielu zmian na lepsze, oby tak dalej
Pozdrawiam.