Witaj, Jonaszu.
Poruszona jestem twoim postem i... nie wiem co powiedziec. Chcialabym pokrzepic cie na duchu, ale nie wiem jak. Choc wierze w Jezusa i jego wszechmoc, milosc i dobroc, jednak nie naleze do ludzi z przekonaniem, ze On wszystkich ma, czy tez chce, uzdrawiac. Jestem przekonana w Jego milosci (umarl za nas), a jednak wszystko - jak Biblia, tak i faktyczny stan rzeczy, wskazuja na to, ze daleko nie wszyscy doznaja uzdrowienia i ze sa to dosyc rzadkie wyjatki. Aczkolwiek sie zdarzaja i biblia poucza nas, zebysmy wszelaka troske zlozyli na Niego.
Mimo tego, pogodzic sie musimy z faktem, ze ten swiat doczesny pograzony jest w grzechu i zepsuciu i kazde cialo objete jest skazeniem i smiercia. Wszyscy umrzemy.
W moim przekonaniu najglowniejszym celem dla Boga wobiec nas, albo planem, jesli ktos woli - jest umozliwienie nam wejscia do wiecznego Krolestwa Niebieskiego i wszystko jest podporzadkowane temu celowi.
Mysle, ze pytanie:
"czy w charakterze Boga leży uzdrowienie każdej dolegliwości i niemocy człowieka, a jeżeli nie to dlaczego" - jest niewlasciwe.
Jak to rozumiec - " w charakterze Boga leży uzdrowienie każdej dolegliwości " ??? Bog jest dobry, ale przeciez nie jest zniewolony swoja dobrocia. Gdy trzeba, potrafi karcic i cwiczyc.
Hbr 12:7 Bw "Jeśli znosicie karanie, to Bóg obchodzi się z wami jak z synami; bo gdzie jest syn, którego by ojciec nie karał?"
Hbr 12:11 Bw "Żadne karanie nie wydaje się chwilowo przyjemne, lecz bolesne, później jednak wydaje błogi owoc sprawiedliwości tym, którzy przez nie zostali wyćwiczeni."
Pytania, jakie zadajesz sa bardzo trudne. Dlaczego ciebie to spotkalo i spotyka? Nikt tego nie wie, ani ty, ani nikt. Nie da sie dopasowac odpowiedzi na chybil trafil. I niekoniecznie to jest prawda, ze Bog mial plan, zebys ty urodzil sie chory. Mozliwe, ze Bog dopuscil, ze tak sie urodziles i ma dla ciebie plan.
Mogę zadać sobie pytanie: jeżeli Bóg dla każdego człowieka ma plan na szczęśliwe życie w zdrowiu i błogosławieństwie, to dlaczego już na samym starcie uczynił mnie chorym.
Czyżby Jego zamysłem było stworzenie człowieka cierpiącego i nieszczęśliwego?
Nie sądze.
skad taki pomysl, ze "Bóg dla każdego człowieka ma plan na szczęśliwe życie w zdrowiu i błogosławieństwie"? W Biblii czytamy, ze Bog wszystko uczynil dobrym, ale czlowiek zgrzeszyl i cale stworzenie uleglo zakloceniu i skazeniu, zwierzeta zaczeli sie pozerac wzajemnie, na swiat weszlo cierpienie, choroby i smierc. Wszystko to sie stalo z winy czlowieka i tak trwa az do dzis. Bog nie obiecywal, ze bedzie wyrywal nas z tego powszechnego skazenia i czynil zdrowymi i szczesliwymi natychmiast.
Wszystkie jego obietnicy, no moze nie wszystkie, ale wiekszosc, dotyczy zycia przyszlego - w wiecznosci. Wtedy to dopiero Bog otrze wszelaka lze, nie teraz. Teraz mamy sie zmagac z przeciwnosciami tego wieku.
A obietmicy, jakie nam dal na dzis, to:
- obietnica Ducha Sw. - ze da kazdemu, kto go prosi;
- ze ".... Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść." /1Kor.10,13/;
- ze "... Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani."/Rzym.8,28/;
- Mt 11:28 Bw "Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie.";
- Mt 11:29 Bw "Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych." ;
- J 10:28 Bw "I Ja daję im żywot wieczny, i nie giną na wieki, i nikt nie wydrze ich z ręki mojej."
Ale nie chodzi tu o uzdrowienie w tym zyciu. Pan nas nie porzuci, nie pozostawi samym sobie, ani na pastwe losu, jest z nami na zawsze, pomoze nam, przeprowadzi, pokrzepi. On wszystko ma pod kontrola, a glowny cel, jaki nam i Panu przyswieca - to wieczny zywot w Jego Krolestwie.
Ja nie wiem, drogi Jonaszu, czy Bog cie uzdrowi. Napewno moze to zrobic, lecz glownym celem Boga jest zycie wieczne dla ciebie i, jezeli dla osiagniecia tego celu, trzeba bedzie, zebys cale zycie cirpial - Bog zrobi to i bedziesz cierpiec, lecz w tym cierpieniu zawsze bedzie z toba, blizko ciebie, bedzie cierpial wespol z toba.
Czy czytales moze historie nawrocenia niejakiej Jony? taka jest ksiazeczka. Ta Jony znana jest wsrod chrzescijan-protestantow. Buyla nawet w Warszawie. Dawno czytalam juz jej opowiadanie, dlatego drobnych szczegolow nie pamietam, ale z grubsza:
majac ok.(nie pamietam) 15 lat, kapala sie w rzece i przy nurkowaniu zlamala sobie kark. Po dlugim okresie (pare lat, moze wiecej) leczenia i rechabilitacji, w czasie ktorych nie jeden raz prosila swoich blizkich o pomoc w samobujstwie, zostala inwalida, pozbawionym wladzy w rekach, nogach i calym ciele. Nie mogla napic sie wody, trzymac ksiazki, zmienic sie zbiornik na mocz. Otoz ta Jony byla bombardowana listami, telefonami, opinijami innych wierzacych, ze Bog chce ja uzdrowic, tylko ona musi miec duzo wiary. Wiec z calych sil miala wiare, modlila sie, modlili sie za nia cale koscioly. Trwalo to kilka lat i nic. Zrozpaczona zadawala sobie pytania - "dlaczego? dlaczego ja?", podobnie jak ty, prawda? Az w koncu pogodzila sie z wola Boza wzgledem niej i przestala tak intenciwnie blagac o uzdrowienie, a modlitwa jej zmienila sie na taka: "Panie jak ty chcesz, tak i ja chce. Jesli chcesz mnie uzdrowic, ja tez chce, a jesli nie, niech bedzie wola twoja". Konczac swoja historie, przyznala sie, ze w glebi serca domyslala sie odpowiedzi, dlaczego Bog ja nie uzdrowil. Bo porzuczyla by go, zanurzajac w wir doczesnych przyjemnosci. Odpadla by od Boga i zatracila szanse na zbawienie. Aczkolwiek nadal ma nadzieje, ze przyjdzie czas, ze Pan ja uzdrowi.
Bede modlic sie za ciebie, Jonaszu.
Odezwij sie czasem.
Pozdrawiam serdecznie.