Mikolajowa, nie odwoluje sie do zadnej predystynacji
nie wiem skad ten wniosek wysnułas.
Tylko do ewangelii.
Moj Bóg- ktorego znam z Biblii, nie jest małoduszną istotą, która rezerwuje łaske zbawienia tylko dla wybranych,
Uważam, że ubogim, wykluczonym przez społeczeństwo trudniej jest odnaleźć drogę do Boga.
Jednak czyniąc dobro, dowodząc naszej miłości do tych najmniejszych z naszych braci, prowadzimy ich w tym kierunku.
na jakiej podst tak uwazasz? czyzby poznanie Jezusa było zarezerwowane wylacznie dla akceptowalnych przez ogół? Dobrze sie mających?
troche to kłóci sie z postawą Jezusa, jaką widzimy na kartach ewangelii i Jego stosunkiem do "wykluczonych" , prawda?
oczywiscie , masz racje czyniac dobro prowadzimy we wlasciwym kierunku.
Nie możemy głosić tylko abstrakcyjnych haseł o miłości bożej, jeżeli nie przedstawimy na nią dowodów.
nie mozemy, masz rację i tak chrzescijanie nie czynią, przynajmniej ci, którzy słuzą Panu prawdziwie, odrodzonych chrzesscijan poznaje sie po milosci wzajemnej, po owocach ich zycia a nie teoretyzowaniu.
Niestety miałam okazję zetknąć się z osobami wierzącymi, które w jako priorytet uznały pomoc poprzez głoszenie ewangelii, ale nie spowodowała to nawrócenia tych osób, a jedynie przeświadczenie, że wierzący ograniczają się tylko do teoretycznych rozważań.
ja rowniez, gdy "słuzyłam" ubogim w pewnym stowarzyszeniu KRK.
Jedak uznaję, że chrześcijańska etyka jest obiektywnym dobrem, które może podnieść nawet najbardziej zdruzgotanych moralnie.
jesli sie nie ma zmienionego serca przez działanie Boga w nas, chrzescijanstwo zostaje tylko etyką, idzie jednak o osobiste poznanie Tego, przez któego chrzescijanstwo po prostu by nie istaniało.
pozdrawiam