Ja nie mam tu swoich krewnych, mam natomiast bardzo katolicką rodzinę męża. Jeżeli o mnie chodzi, to nie ma żadnego święta żadnych zmarłych i wersja katolicka od razu odpada w całości.
Natomiast również nie uznaje czegoś takiego, jak już słyszałam nawet od ateistów: "idę zapalić świeczkę, powspominać, gdyż człowiek zabiegany i ciągle nie ma czasu itp". Myślę, jak nie znajdujesz czasu ani ochoty w ciągu roku "powspominać", to nie udawaj, że akurat tego z góry ustalonego dnia zebrało ci się /słuchajcie, kochani, to ja mówię retorycznie, żeby nikt nie brał tych słów do siebie, dobrze?
Więc dla mnie oba tłumaczenia ... jakby to powiedzieć... nie są uzasadnieniem, aby iść tego dnia i zapalać lampki, gdyż u katolików to w ogóle coś chorego, bo wydaje im się, że oni zmarłym jakąś przysługę oddają, czy coś w tym rodzaju, a ateiści tak naprawdę idą aby dokonać formalności, no i faktor pociągnięcia przez większość się liczy - jak tłum, tak i ja.
Ja wczoraj też chodziłam
Moje tłumaczenie jest takie: żeby nie robić mężu przykrości - to raz, i żeby nie wywoływać u innych zgorszenia - to dwa. Z tej drugiej właśnie przyczyny, chodziła bym i sprzątała miejsce pochowku swoich krewnych, gdyby było tu blisko, właśnie na ten dzień, łożyłabym kwiaty, zapalała lampki - a wszystko po to tylko, żeby nie dać powodu do oczerniania tych "inaczej wierzących", gdyż wyznaje święte imię Pańskie, a to zobowiązuje. Więc będę się starać robić wszystko, aby do mnie nie skierowano tych słów:
"z twojego powodu poganie bluznią imieniu Pańskiemu" - Boże uchowaj.
To tak samo jak branie udziału w ucztach pogańskich i spożywanie na nich mięsa, ofiarowanego bałwanom. Paweł mówi: "ty wiesz, że nie ma żadnych bożków" - możesz jeść, gdyż są to tylko urojenia ludzi bez poznania.
Mam nadzieje, że nikogo nie uraziłam swoimi filozofiami, przepraszam w razie czego, chciałam tylko powiedzieć szczerze co myślę