tomekslowo (moje pogrubienie) napisał(a):polecam Ci wrócić do źródła dyskusji między nami.
Mowa była o równych szansach na przyjęcie Jezusa jako zbawiciela.
Rozwinę to.
Człowiek kształtuje się jako osoba przez czas mniej więcej do 25 roku życia. Późniejsze większe zmiany są znikome.
Człowiek - nie licząc tych wychowanych w rodzinach patologicznych - najbardziej ufa swoim rodzicom, nawet choćby był już dawno dorosły. A to rodzice przekazują wiarę, i m.in. z nimi będzie mu ta wiara się kojarzyć.
Człowiek wraz z wiekiem staje się coraz bardziej ostrożny, zapobiegawczy. Idzie to w parze z możliwością zmiany religii.
Pewnie można tu jeszcze wiele innych rzeczy napisać, które cechują człowieka. Takimi Bóg nas stworzył.
Kontynuując, problem, od którego zaczęła się dyskusja między nami dotyczy sfery, powiedzmy "socjologiczno-psychologicznej".
A Ty dajesz argumenty ze sfery wiary.
Jest to naprawdę wąski wątek (ten, o którym zaczęła się między nami dyskusja, nie piszę o temacie forum), a Ty ciągle go rozszerzasz.
Problemem jest, ze przedstawiasz tu obraz chrzescijanstwa, jakby bylo ono czyms w rodzaju ideologii i kultury. W zwiazku z tym nie dziwi mnie twoje postrzeganie zagadnienia "szans przyjecia Jezusa jako Zbawiciela". Niestety sytuacja przedstawia sie nieco inaczej, poniewaz kiedy Jezus wkracza do zycia czlowieka, czesto wyciaga go nawet z rynsztoku (jak to bylo np. w moim przypadku). Nie jest wazne, czy jego rodzice byli religijni, czy nie - to wszystko byloby jedynie wtedy wazne, gdyby chodzilo o przyjecie jakiejs ideologii, czy religii.
Jednak prawdziwe chrzescijanstwo (gdy Bóg czyni w sercu czlowieka calkowicie nowe stworzenie i zmienia jego pragnienia i postrzeganie rzeczywistosci
w jednej chwili w momencie nowych narodzin z Ducha ) przedstawia sie inaczej: gdy Bóg mówi do serca czlowieka (glównie przez zwiastowane Slowo Boze, ale tez przez sumienie, czy tez przez wnioskowanie Stworzyciela przez ogladanie stworzenia), nie jest wtedy wogóle istotne, gdzie i jak sie ten czlowiek wychowal. Bóg mówi poprzez Ducha Swietego i to Bóg sam
przekonuje o autentycznosci przeslania o Jezusie, oraz nawet gdy czlowiek tego przeslania jeszcze nie slyszy - jego sumienie pobudzane przez Ducha Swietego swiadczy o tym, ze nie jest on jeszcze pojednany z Bogiem (czyli tez, ze nawet bedac przekonany o prawdziwosci koranu i allaha wciaz nie ma pewnosci zbawienia):
"A On [Duch Święty], gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu i o sprawiedliwości, i o sądzie; o grzechu, gdyż nie uwierzyli we mnie; o sprawiedliwości, gdyż odchodzę do Ojca i już mnie nie ujrzycie; o sądzie zaś, gdyż książę tego świata został osądzony." (Ew. Jana 16:8-11, Biblia Warszawska)
W powyzszym fragmencie Jezus zapewnia nas, ze Duch Swiety przekona swiat "o grzechu, gdyz nie uwierzyli" w Niego. A w Ewangelii Jana 1:9 (Biblia Warszawska) czytamy:
"Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat."I tu mamy rozwiazany "problem" równych szans. Skoro jestes chrzescijaninem, wierzysz w to, co jest napisane w Slowie Bozym, wierzysz w to, co powiedzial Pan Jezus. A On przeciez nas
zapewnia, ze Duch Swiety przekona - On to zrobi! Napewno, gdyz Pan Jezus to obiecal, a przeciez Bóg jest prawdomówny.
Naszym problemem moze byc jedynie to, ze NIE WIDZIMY i nie jestesmy w stanie do konca ocenic, JAK Bóg to urzeczywistnia, jak i kiedy mówi do kazdego serca. Pytaniem wiec pozostaje, czy wierzysz w to, ze Slowo Boze, ze Jezus w Nim, mówi prawde
Jesli wierzysz, mozesz byc pewny, ze Bóg da kazdemu równa "szanse" z dwóch powodów:
1.) Bóg za kazdego czlowieka z milosci zaplacil najwyzsza cene, która byla do zaplacenia - mozemy byc zatem pewni, ze zrobi wszystko, zeby kazdy czlowiek dowiedzial sie (jesli tego oczywiscie chce) o Jego zbawieniu. I faktycznie to jest Jego celem - sam to obiecal, patrz fragmenty Slowa Bozego powyzej.
2.) Z wlasnego doswiadczenia wiem, ze najtrudniej przyjmuja prawdy Slowa Bozego ludzie, którzy sa chrzescijanami z nazwy, czyli którzy sa wylacznie religijni, którzy zostali dobrze wychowani i uwazaja, ze z moralnego punktu widzenia "wcale nie sa tacy zli". W rzeczywistosci jednak poprostu nie sa zbawieni, nie znaja Boga osobiscie, nie maja pewnosci, dokad ida. Jest dokladnie odwrotnie, niz to przedstawiasz, poniewaz widocznie znasz chrzescijanstwo wylacznie jako system religijny - potwierdzasz co rusz swoimi wypowiedziami, co myslalem. A Jezus przeciez powiada:
"A Jezus, usłyszawszy to, rzekł im: Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, co się źle mają; nie przyszedłem wzywać do upamiętania sprawiedliwych, lecz grzeszników." (Ew. Marka 2:17, Biblia Warszawska)tomekslowo napisał(a):No ale spróbuję jednak.
Jeśli sny odgrywały taką rolę przy nawracaniu to Indianie i Eskimosi drogą snów poznaliby Jezusa zanim zetknęli się z chrześcijanami z Europy. Ja nie znam takich przypadków. Może Ty masz tajne dane.
To, co tu robisz, to tzw. "gdybologia". A skad wiesz, ze Bóg sie nie objawial w ponadnaturalny sposób tym, którzy Go w tamtych rejonach naprawde szukali? Podobne rzeczy dzialy sie w historii ludzkosci:
"Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości, znalazłem też ołtarz, na którym napisano: Nieznanemu Bogu. Otóż to, co czcicie, nie znając, ja wam zwiastuję." (Dzieje Apost. 17:23, Biblia Warszawska)
Ludzie szukali Boga, nawet nie wiedzac czasem, jak sie On nazywa - ale On im sie objawial. Rozumieli, ze Bóg nie jest figurka z drzewa i czcili niewidzialnego Boga. Pismo Swiete wyraznie mówi, ze Bóg puszcza plazem czasy niewiedzy i nie wymaga od nikogo niczego, czego ten nie moze Bogu dac. Wierzysz w Pismo? Jesli tak, wyciagnij wnioski z Jego fragmentów, które tu juz cytowalem.