Teraz jest Cz kwi 18, 2024 6:13 am Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

Dowody na Istnienie BOGA :D !!!

Forum dyskusyjne dla ludzi o różnych światopoglądach (niechrześcijanie rozmawiają z chrześcijanami na temat ich wiary).

Postprzez heysel » Pn gru 24, 2007 11:05 pm

...
Ostatnio edytowano Cz kwi 24, 2008 10:19 pm przez heysel, łącznie edytowano 1 raz
heysel
 

Postprzez Jasny » Śr lip 09, 2008 1:21 am

myślący napisał(a):np. to wtedy nie ma prawdziwej kary dla złoczyńców (a kary ludzi łatwo uniknąć) ani prawdziwej nagrody dla dobrych, i jako że człowiek jest tylko biologiczną maszyną nastawioną na własne szczęście, to my wtedy zaczniemy robić wszystko żeby podwyższyć nasze szczęście na tym świecie, nawet zbrodnie, bo szczęścia prawdziwego po śmierci nie ma.
...nasze sumienie byłoby tylko dziwacznym/bezsensownym przypadkiem, jako że nie ma nagrody za trzymanie się jego reguł, a jako że my jesteśmy biologicznymi maszynami co szukają tylko swojego własnego szczęścia (np. podwyższenie poziomu hormonów wywołujących szczęście w naszych ciałach), nigdy byśmy się nie trzymali sumienia uważając go za zbyteczne


Kara, nagroda, sumienie.

Opiszę wg. chronologii mój punkt widzenia tych słów:

Człowiek, który ma jakąkolwiek cechę, która szkodzi otoczeniu np. zazdrość, zawiść, nienawiść, strach, przeszkadza również jemu samemu. Nie tylko do osiągnięcia szczęścia - bo człowiek taki może przeżywać co najwyżej chwile radości - ale przez procesy zachodzące w ciele fizycznym, które prowadzą do niedomagań czy chorób. Czyli nie tylko w ciele psychicznym, ale i fizycznym. Powszechnie rozumiany "stres" to nie tylko depresja.

Jeśli żyjesz asertywnie, wyrażasz szacunek nie tylko do drugiego czy świata, ale i do siebie, właśnie odebrałeś nagrodę. Jest nim zdrowie - bo nie zaśmiecasz swojego organizmu zbędnymi "pęcherzykami psychicznymi" tj. negatywną energią, która potem odbija się na funkcjonowaniu gospodarki organizmu, ani też nie odżywiasz siebie chemią czy ogromną ilością jedzenia, z których potem tworzą się złogi, toksyny, a w efekcie środowisko życia znajdują pasożyty itd. co prowadzi do wszelakich niedomagań - oraz dwie pozostałe nagrody: szczęście, jego najprawdziwszą postać, którą można określić "wiecznym stanem radości i miłości" i - jeśli wierzyć w reinkarnację - w przyszłym życiu będziesz kontynuował swoją wędrówkę duchową z wyższego poziomu i być może pozycji społecznej.

Jeżeli żyje sobie para ludzi, odcięta od świata, która nigdy nie miała do czynienia z religiami - odkrywa w sobie sumienie, uznają je za zbyteczne? Czy pokierują się nim tak, aby doprowadzić siebie do jak najlepszego samopoczucia? To ono będzie dla nich wskazówką, co robić, a czego nie, jeśli zależy im na najlepszej jakości ich życia.

Bóg, konstruując nas i nasz świat, przemyślał wszystko. Dał nam wolną wolę, wiedział jacy będziemy i zaakceptował to. Ale zostawił jeszcze coś, najpiękniejsze ze wszystkich: każda akcja rodzi reakcję. Każda twoja myśl, słowo i czyn są twoim diamentem, albo gwoździem. Bóg nie musi w swoje dzieło dopięte na ostatni guzik ingerować. Po co dodatkowo karać ludzi, którzy ponieśli karę za życia? Nawet jeśli udają, że jest inaczej, zawsze zbiorą owoce swojego stylu bytu, a jeśli chcą się zmienić, również ponoszą swego rodzaju cierpienie. Przykład: człowiek zachorował na raka, jakimś cudem dowiedział się o dobrodziejstwach głodówki korzystnej fizjologicznie i zaczął ją praktykować po czym wyzdrowiał. Samo wychodzenie z choroby, męki psychiczne, fizyczne i miejscowe bóle, kiedy agresja fagocytów zjada obumarłą tkankę rakową podczas głodówki robią swoje. Człowiek jednak po takim doświadczeniu jest kimś zupełnie innym, a dzieło Boże spełniło swoją powinność czyli: był zły, zachorował, postanowił wyzdrowieć, więc pocierpiał, jest zdrowy i nabiera szacunku do własnego ciała. W innym przypadku również się wypełniło: zachorował na raka, cierpiał, aż umarł. Pakował w siebie nienawiść, nałogi czy chemię, to wbrew temu, co on myślał, w momencie takich czynów stało się to dla niego karą, która się tylko uwidoczniła dla jego oczu w momencie powstania raka.

Biblia przypisuje Bogu cechy typowo ziemskie i wyjątkowo sprzeczne: "Bóg kocha wszystkich, ale jest zazdrosny, daje wolną wolę, ale wymaga posłuszeństwa, kocha wszystkich lecz wyraźnie nienawidzi tych, których zamierza posłać do piekła". Nie zamierzam moralizować was, bo wiem po sobie, jak ciężko ludziom - jak mi kiedyś - otworzyć oczy. Będziecie chcieli "zaszaleć" opuszczając na chwile wąskie ramy pojmowania, to być może poczujecie prawdziwą ulgę i szczęście.
Cenię sobie wiele mądrości, jakie kryje w sobie Biblia, ale nie jest to w każdym calu księga idealna. Może kolejne Sobory Watykańskie ją zniszczyły, a może geneza jej powstania jest inna? To pisze ta sama osoba, która kiedyś bardzo gorliwie broniła Biblii powołując się na ścisłość historyczną, czy wartość naukową i proroczą. Na dzień dzisiejszy, na tą ostatnią znalazłem argument przeciw o najmniejszym potencjale, ale wciąż wystarczająco silny. Ale nie o tym temat.

Bóg jedyne czego nam życzy, to szczęścia, ale kto powiedział, że osiągnięcie go będzie łatwe? Jednak - jak mi teraz - sama wędrówka daje wiele. Generowanie w sobie strachu dzięki takim pojęciom jak "piekło" to zwyczajne kontynuowanie zabobonów, w jakie wierzono kiedyś. Myślę, że przy dzisiejszym poziomie wiedzy i logiki można pokazać - czego się podjąłem powyżej - że zarówno my jak i wszechświat, jesteśmy idealni. Tylko pytanie, czy my - ludzie - będziemy to pielęgnować, czy się oddalać od tego?
Niezależnie, jaki nasz wybór, wszystko będzie miało swoje konsekwencje, ale nikt - nawet Hitler - nie zasługuje na wieczne męki w piekle, gdyż zwyczajnie był to człowiek wyjątkowo zagubiony, marionetka w rękach ówczesnych Banków Narodowych, a na pewno nie był bardziej szczęśliwy, niż gość, który właśnie ma za sobą 10 lat odsiadki i jeszcze 15 przed sobą.

Szczególnie u chrześcijan widzę tendencję do subiektywnej oceny podyktowanej wiarą. Bo "mój Bóg i moja wiara są bardzo wymagające i choć sam im nie sprostałem, to każdy, kto popełni większe bądź równe mojemu wykroczenie, koniecznie musi ucierpieć, najlepiej piekło". Oczywiście podane ogólnikowo, ale myślę, że każdy z nas ma tego typu doświadczenia za sobą.
U nie objętych religią jest inaczej. Wiem po sobie. Sam wiele z siebie daję w dążeniu do doskonałości, to tym, którzy tego nie robią - jeśli muszę ich przypadek rozpatrzyć - współczuję, życzę jak najlepiej ewentualnie nie odmawiam dostępności swojej osoby, obojętnie kim ten ktoś w mniemaniu opinii publicznej jest. To zawsze będziemy my, tylko mniej lub bardziej zagubieni.
Jasny
 
Posty: 10
Dołączył(a): Wt lip 08, 2008 10:41 pm

Początkiem materii- stwożenia -jest podastawowa-komórka....ś

Postprzez Heniek » So kwi 11, 2009 9:55 pm

Soorry- ale początkiem każdej jednoski materii -jest molekuła światłe/badania NASA z 2008r. niezaprzeczalny dowód fizycznej pochodnej budowy materii..
Molekuła światła jest zdefinicjowaną energią budowy atomu O" N.H.Fe.MG.Cu.FE.i innych..atomów-
A kto stwożył atom-
Kto nadał mu taką budowę?
Kto stwożył magmę?
Kto ukrztałtował warstwę wierzchnią-o gruncie stałym?
Kto zbudował na powierzchni płynnej magmy-wodę?H2O
Kto ją zasolił 4-6 % stężeniem-NaCli przystosował w niej życie-?
Oile ktoś wątpi w potężną inteligętną mądrość stwórcy-niech SPRÓBUJE SAM STWORZYĆ WŁASNĄ MATERIĘ-BEZ PODSTAWOWEJ BAZY ISTNIEJ ACEJ FIZYCZNEJ ATM. OTOCZENIA...
I NIECH TYM POWIETRZEM POODDYCHA-WARA-NIE ODDYCHAĆ ISTNIEJĄCYM POWIETRZEM/STWORZYĆ WŁASNE !!!
zPOKARMEM TAK SAMO-WYPRODUKOPWAĆ /WŁASNY!!!
BEZ BAZY ISTNIEJĄCEJ MATERII!!
mIEĆ MĄDROŚĆ- MOC-I STWORZYĆ... A NIE DYSKUTOWAĆ-MAJĄĆ PEŁEN BRZUCH MATERII STWORZONEJ PRZEZ PANA BOGA...
POD POWARZNE ROZWAŻENIE....Heniek

KRKRenegat napisał(a):LOL, a jeszcze kilka lat temu przytaczano mi teorie Wielkiego Wybuchu jako dowod na istnienie Boga (jako tworcy wszechswiata), teraz zas podwaza sie ja jako "nie do pomyslenia"...

hungry napisał(a):Wybacz ale nie wierze by z czegoś takiego mogło powstać życie.

Ateisci nie moga sobie z kolei wyobrazic aktu kreacji. A jeszcze w polowie XX wieku wielu ludzi nie moglo sobie wyobrazic Ziemi jako kuli.
Brak wyobrazni nie jest niestety zadnym argumentem... Swiadczy tylko na niekorzysc przytaczajacego go.

axanna napisał(a):Nie jestem zbyt uczona, ale słyszałam gdzieś, o pewnym naukowym osiągnięciu, starannie omijanym przez zwolenników ewolucji, mianowicie o tym, że naukowo niby udowodniono, że z martwej materii nie da sie wykreować żywej. W każdym razie jak dotąd, nikomu jeszcze się nie udało, tym bardziej absurdalne jest twierdzenie, że spowodował to jakiś wybuch

Bylbym wdzieczny za zrodlo tej informacji (najchetniej link).

Dotychczas uczono mnie wrecz o czyms przeciwnym.
Owszem, w XIX wieku dosyc powszechna byla teza o niemozliwosci powstania zwiazkow organicznych z nieorganicznych (do syntezy tych pierwszych niezbedna miala byc tajemnicza"vis vitalis" - "sila zyciowa"), ale juz w 1829 powiodla sie slynna [url=http://pl.wikipedia.org/wiki/Friedrich_Wöhler]synteza Wohlera[/url] (pierwsza synteza organicznego produktu z nieorganicznych substratow).

Pozniej (w 1959) mial miejsce slynny eksperyment Stanleya Millera. Stworzyl on warunki "dzikie" (parowanie, skraplanie i wyladowania elektryczne), nie dobierane celowo dla przeprowadzenia jakiejkolwiek reakcji syntezy. W krotkim czasie (czym jest tydzien w porownaniu z postulowanymi przez ewolucjonistow milionami lat) z prostych zwiazkow udalo mu sie w tych warunkach uzyskac zlozone zwiazki organiczne, w tym rowniez te stanowiace podstawowy budulec istot zywych.

Poniewaz naukowcy uwielbiaja zabawe, stworzyli "pseudokomorki": koacerwaty (skupienia "materii nieozywionej" wykazujace znaczne podobienstwa do komorek zywych), mikrosfery (skupienia polimerow aminokwasow - tak jak bialka - ktore wykazuja podobna do blon komorek aktywnosc osmotyczna i elektryczna).

To akurat moja dzialka, wiec jestem zainteresowany wymieniona przez Ciebie nowinka;-).
Heniek
 

Postprzez soserious » So kwi 18, 2009 1:53 pm

Ależ temat.

Nie czytam nawet całego, bo to, co chcę powiedzieć nie ma związku.

Nikt nigdy nie udowodni istnienia Boga, tak jak nikt inny nie udowodni, że nie istnieje. Istnieją tysiące książek, artykułów, których autorzy próbują przekonać, że Bóg istnieje i istnieje tysiące książek i artykułów o jego nieistnieniu. Gdyby to było tak oczywiste, że Bóg istnieje - i to jeszcze ten chrześcijański - to nie byłoby problemów.

Także tak.


A co do początku jakiejkolwiek materii - jeżeli Bóg nie ma "początku", to czemu w ogóle zakładać, że nicość i próżnia przed tzw. Wielkim Wybuchem miała jakiś początek?
soserious
 
Posty: 19
Dołączył(a): So kwi 18, 2009 12:33 pm
Lokalizacja: Lublin

Poprzednia strona

Powrót do Rozmowy kontrolowane

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości

Wymiana:

pozdrawiamy

cron