A co to takiego FSM? możesz przybliżyć?
[link spam usunięty przez moderatora]
Na podstawie wielu moich rozmow z wieloma w realu choc wiem ze moge sie tutaj nieźle pomylic bo przeciez kazdy czlowiek jest inny Wiec wybacz mi takowe pomyłki
Dokladnie. I moglbys porozmawiac nawet z 6 mld osob i wzmocnic sie w swoim twierdzeniu. Nigdy jednak nie bedziesz mial gwarancji, ze w pozostalej grupie ludzi nie znajdzie sie chociazby jedna osoba zaprzeczajaca temu twojemu twierdzeniu.
Sory przykro że mi sie niesprawdziły sie moje przewidywania
Nawet nie wiesz jak chcialbym, zeby sie jednak sprawdzily
Cóż mylne miałem wnioski i tyle. Ale nie kncetrujmy sie moze na nich ale na Twoich pytaniach i chcialbym tez abys skonkretyzowal bardziej ten temat. Bardziej niż w pierwszym poście dośc obszernym Byłoby nie tylko mi łatwiej sie odnieść do pewnych rzeczy ale i innym
Podzielilem swoj tekst na kilka punktow wlasnie dlatego, zeby moc sie swobodniej do niego odnosic. Wybor tematu oczywiscie jest dowolny, mozemy pojsc wg kolejnosci przeze mnie w artykule zaproponowanym. Zacznijmy w takim razie od duszy. Mysle, ze niepotrzebne jest moje wyrazanie sie na ten temat, bo bylaby to dokladnie kopia pierwszego punktu w moim pierwszym poscie. Czekam zatem na odpowiedzi
Nie mniej jednak uwazam że samemu będzie Ci ciezko nawet rozumeic Biblie lepiej żebys mial okazje rozmawiac z jakimis ludźmi wierzacymi i to niekoniecznie w internecie ale najlepiej w realu.
Staram sie
O.K. masz na dzis takie narazie pojecie duszy jakie masz. A co myślisz o emocjach, umyśle i wolnej woli człowieka?
Wg mnie jest to czesc procesow zachodzacych w mozgu... I skoro radza w nim sobie, nie widze potrzeby przypisywania ich duszy.
Co więcej, ośmielam się sądzić, że fakt drążenia przez Ciebie takich właśnie tematów jest świadectwem "pociągania" przez Boga.
Ujme to inaczej - jest to swiadectwem oddzialywania przyjaciolki. Opisze pokrotce sytuacje:
Agnostykiem jestem juz od jakiegos czasu. Do tej pory, jesli jakis chrzescijanin chcial mnie nawrocic, wychodzilem z nastepujacego zalozenia: Nie wierze w Boga, poniewaz nie widze do tego jasnych podstaw. Jesli jednak istnieje Bog, chcialbym zasluzyc sie u niego dobrym zyciem, a nie tym w co wierze. To, ze jestem agnostykiem, nie oznacza ze wszystko mi wolno. Kieruje sie w zyciu wlasnym kodeksem (w wielu przypadkach pokrywajacym sie z dekalogiem chociazby) i staram sie zyc najlepiej jak potrafie. Jesli Bog istnieje - doceni to mam nadzieje. Nie czuje sie gorszym czlowiekiem niz wierzacy morderca i gwalciciel, ktory w ostatnich chwilach swego zycia wyspowiada sie i otrzyma zbawienie. Jesli Bog jest sprawiedliwy - ujrzy to.
Jak juz wczesniej wspomnialem, agnostykiem jestem juz od jakiegos czasu. I przez bardzo dlugi czas nie drazylem tego tematu. Drazenie jest efektem oddzialywania przyjaciolki, ktora postanowila mnie nawrocic. Argumentuje, ze niewiara jest zbyt ciezkim grzechem i nawet dobre zycie moze nie zapewnic mi raju. Przyjaciolka ta jest osoba mi bliska - dlatego wlasnie zdecydowalem sie na drazenie tego tematu. Nie sadze, zeby bylo to swiadectwo "pociagania" przez Boga.
W kwestii "dożycia" - czy jesteś w stanie dodać do swego życia chociaż dzień?
Jestem w stanie odjac. Dodac w zasadzie tez. Jesli palilbym teraz papierosy - to czymze bylo by rzucenie palenia? Czyz nie przedluzeniem zycia?
Poza tym w dawnych czasach srednia dlugosci zycia czlowieka byla mniejsza niz obecnie - wynika to z mniejszego wowczas poziomu higieny, sluzby zdrowia, wiedzy o zywnosci itd. Wiec czy decydujac sie dzis na zdrowa zywnosc czy przestrzeganie obowiazujacych zasad higieny nie przedluzam swego zycia?
Nasze życie i śmierć w Bożym ręku, Bóg nie jest w stanie "przegapić" właściwego czasu na Twoje nawrócenie.
A co, jesli jutro napadnie mnie bandyta z nozem w reku i zabije? Czyzby on nie dzialal przy uzyciu wolnej woli, lecz wedle woli Boga?
I przy okazji odniose sie jeszcze do problemu wiary a dobrego zycia. Jaka mamy gwarancje, ze to nie jest kolejna proba od Boga, taka jak zycie na ziemii? Byc moze Bog chce zobaczyc, kto tak naprawde bedzie potrafil dobrze zyc, a kto bedzie tylko polegal na jego milosierdziu i temu, ze grzechy zostana odpuszczone? Czy naprawde Bog bylby tak prozny, zeby kazac ludziom czcic Boga i do niego sie modlic?