Bardzo miło czyta się książkę przekazującą filozofię podobną do tej do której samemu się doszło. Filozofię...? Czy można nazwać filozofią wzywanie do tego żeby zerwać bezpieczne iluzje powierzchowności, podważyć wszystkie nauczone nas filozofie i szukać SAMODZIELNIE tej własnej, czyli uzyskania tzw. "świadomości" w drodze otwartości... do uniwersalnego, łączącego wszystkich ludzi Boga.
Tym bardziej pozytywnie się zdziwiłem dowiadując się że autor był ojcem jezuitą a ta książka jest zbiorem chrześcijańskich konferencji rekolekcyjnych.
Przytoczę fragmenty (interwencja moderatora: usunieto link spam do strony o podejrzanej treści)
zatwierdzonej przez JPII.
Objawienie dokonane w Chrystusie zastępuje on intuicją Boga bez żadnej formy i możliwości wyobrażenia dochodząc do określenia Boga jako czystej pustki. Aby ujrzeć Boga, wystarczy patrzeć bezpośrednio na świat. Nic nie można stwierdzić o Bogu: jedyna znajomość jest nieznajomością. (...) W niektórych publikacjach osąd ksiąg świętych religii w ogólności, nie wyłączając Biblii, jest jeszcze bardziej radykalny: księgi te przeszkadzają, aby ludzie szli za własnym zdrowym rozsądkiem i czynią ich ograniczonymi i agresywnymi. Religie, łącznie z chrześcijańską, są jedną z podstawowych przeszkód w odkryciu prawdy. Ta prawda, zresztą, nie może być nigdy zdefiniowana co do swojej konkretnej treści. Myśleć, że Bóg własnej religii jest jedynym, znaczy poddać się fanatyzmowi. "Bóg", według Autora, powinien być widziany jako rzeczywistość kosmiczna, nieokreślona i wszechobecna. Ignoruje się charakter osobowy Boga, a praktycznie się go zaprzecza. (...)
Przy różnych okazjach stwierdza się, że problem przeznaczenia po śmierci nie jest ważny. Powinno interesować nas jedynie życie obecne. W tym życiu jednak, według Autora, nie można mówić o obiektywnych zasadach moralnych, ponieważ zło jest jedynie nieznajomością. Dobro i zło są widziane jako rozumowe wartościowanie narzucone na rzeczywistość. (...)
Zgodnie z tym, co zostało wyżej przedstawione, jest jasne dlaczego, według Autora, jakiekolwiek credo lub wyznanie wiary, czy to w Boga, czy w Chrystusa, może tylko przeszkadzać w osobistym dostępie do prawdy. Kościół, czyniąc bożka ze Słowa Bożego zawartego w Piśmie Świętym, doprowadził do wypędzenia niejako Boga ze świątyni. W konsekwencji stracił autorytet nauczania w imię Chrystusa.
Co myślicie o tej książce i jej autorze - człowieka którego mądrość jest poważana na całym świecie, który w swoich poszukiwaniach Boga zaczął od chrześijaństwa i do końca oficjalnie chrześcijaninem pozostał?
Ponieważ ocenzurowane zostają linki do pełnej wersji książki (które łatwo można wygooglować) przesyłam link do autorskiego streszczenia.