Mam ideę żeby szukać uniwersalnych wartości dla człowieka.
Może dzięki temu będzie się nam łatwiej porozumiewać z innymi religiami, połączyć to co człowiek rozdzielił, żeby jak najwięcej mogło żyć długo i szczęśliwie ... bo w harmonii.
Ostatnio pytałem o dobro ... czas na zlokalizowanie duszy - w sensie tego co nas odróżnia od zwierząt.
Zastanówmy się nad pytaniem: co nas czyni człowiekiem - odróżnia od zwierząt, czyli daje duszę w tej naszej ziemskiej postaci?
1. Znane są przypadki że ludzkie dziecko było wychowywane przez zwierzęta i praktycznie się nim stawało - z zachowania, sposobu myślenia, nie było możliwe nawet nauczenie go ludzkiej mowy...
2. W historii i nie tylko dość często zdarzało wychować człowieka na niewolnika - od urodzenia wmawiać mu że takie jego przeznaczenie, bo na przykład odpokutowywuje winy z poprzedniego pokolenia i jak będzie posłuszny to może w następnym czego go lepszy los...
3. Wyobraźmy sobie ćpuna, któremu do życia wystarcza zaspokajać podstawowe potrzeby...
Jestem sobie w stanie wyobrazić że ludzie tak stworzeni przez urodzenie, otoczenie potrafią być szczęśliwi, potrafią kochać stado ... pana ... swoją małą grupkę ...
A skoro są szczęśliwi, miłują więc wszystko w porządku, tak?
Coś nas jednak gryzie - prawda...?
Coś jakby zbliżało ich do zwierząt, oddalało od człowieka ... odbierało duszę!
Spróbujmy to coś zlokalizować...
Zwierze myśli w kategoriach prymitywnego spełniania instynktów - płytkich emocji, które pozwalają mu jak najskuteczniej przeżyć, rozmnożyć się.
Postępuje według programu zapisanego mu przez naturę.
Niewolnik - zapisanego mu przez panów, ćpun przez uzależnienie, grupkę kumpli.
To wszystko powodwuje że zamykają się w swoich małych płytkich światkach i ideologicznie prostych, mechanicznych czynnościach.
Natomiast Bóg od zwierząt odróżnił nas rozumem, wolną wolą... duszą ...
Uważam że wszelkie zamykanie się na schematy, narzucone sposoby myślenia jak chociażby programowana nam tożsamoaść "szczęście=pieniądze", "jestem jaki jestem i nic z tym przecież nie zrobię", "dobry wtw chrześcijanin", zaślepienie w prymitywnych uczuciach jak nienawiść bez poznania prawdziwej głębii tego człowieka ... zbliżają nas do zwierząt, oddalają od człowieka...
Wszelkie zamykanie się - narzuca coś, powoduje uprzedzenia przed poznaniem sedna sprawy - spłycają nasze oceny ... nasz świat ... NAS.
Dlatego mój wniosek który chciałbym z Wami przedyskutować, to:
Nasza dusza w tej naszej ziemskiej postaci leży w naszej nieograniczanej wolności myślenia.
Czyli w nie zamykaniu się - w otwartości.
Właśnie trafiłem na książkę ojca jezuity Anthony de Mello "Przebudzenie" w której można znaleźć szerzej opisane prezentowane przeze mnie nie zamykanie się w płytkiej powierzchowności.