Teraz jest Pt mar 29, 2024 2:44 pm Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

co powiecie na samobójstwo??

Forum dyskusyjne dla ludzi o różnych światopoglądach (niechrześcijanie rozmawiają z chrześcijanami na temat ich wiary).

co powiecie na samobójstwo??

Postprzez skoczkamloda » Pn sie 14, 2006 9:51 pm

hey mam na imię Kasia, jestem raczej normalną osobą, chodze do kościoła, na pielgrzymke i jestem w scholi. Wierze w Boga ale czasem pojawia sie mały problem, a właściwie niemały bo w jednej chwili zaczynam bać się całego świata, a jak wiadomo to On go stworzył więc wszystko jest z nim związane...boję się także i Boga i momentami jest mi tak źle i nie do wytrzymania że po prostu chce się gdzieś schować. Już kilka razy miałam w ręku jakieś narzędzie do zakończenia tej sprawy ale zawsze w pore sie opamiętywałam albo ktoś mi przeszkadzał...kiedyś jednak może być za późno nie chce tak żyć w ciągłym strachu, albo boję się wszystkiego, albo tego że powróci deprecha. Czy myśli samobójcze są grzechem? Czy trzeba wyjawiać je podczas spowiedzi? Prosze odpiszcie i poradźcie coś...
skoczkamloda
 

Postprzez meritus » Pn sie 14, 2006 10:07 pm

Myśli samobójcze mają swoje źródło (mam nadzieję, że zaraz nie wyleci tu jakiś protestant i nie powie, że to przez pęcherze po pielgrzymce)... proponuję i spowiedź i psychologa... aby ustalić źródło takich myśli.
meritus
 

Postprzez admin » Pn sie 14, 2006 11:17 pm

Problemy z takimi myslami ma naprawde wiele osob i w kazdym wieku.

Spowiedz i psycholog moze pomoze ale ja bym zaczal od swojej relacji z Bogiem. Wiele problemow by zniknelo jakbysmy mogli poznac Boze zdanie na nasz temat i umiec odebrac od niego realna pomoc.

prosze zwrocic uwage na ksiazke:

Samobójstwa i inne zagrożenia w wieku dorastania
admin
Aktywny
 
Posty: 1545
Dołączył(a): Cz wrz 20, 2001 1:00 am

Postprzez skoczkamloda » Wt sie 15, 2006 9:18 am

moje relacje z Bogiem są dobre, kocham Go i wiem że bez Niego nic nie miało by sensu, tylko czasem te chwile przerażają mnie i nie wiem co robić...dziękuje Wam za odp, jednak z psychologa nie skorzystam. Odwiedzałam go prawie rok i nic nie dało.
skoczkamloda
 

Postprzez admin » Wt sie 15, 2006 9:50 am

Jesli masz dobra relacje z Bogiem to pozwol Mu na udzielenie ci pomocy bo jak napisalas z psychologa pomocy juz nie chcesz skorzystac.

Faktem jest, ze jest b. malo psychologow do ktorych odwazylbym sie kogos skierowac.
admin
Aktywny
 
Posty: 1545
Dołączył(a): Cz wrz 20, 2001 1:00 am

eh

Postprzez Andrew » Wt sie 15, 2006 10:43 am

Ja radzę pomodlić się do Boga, wyznać Jemu grzechy ( nie księdzu ), prosić Go o wybaczenie a wtedy On ci pomoże i twoje problemy z myślami samobójczymi miną. A tak przy okazji to osoba która popełni samobójstwo nie bedzie zbawiona bo:
1. Bóg dał nam życie i tylko on ma prawo decydować kiedy je zakończymy.
2. VI przykazanie : "Nie zabijaj" a popełniając samobójstwo zabijasz siebie.
Pozdrawiam aha moze mi ktoś wyjaśnić po co te pielgrzymki są do częstochowy organizowane?? Ktos mi kiedyś powiedział ze po to aby czci bozki z kamienia i drewna, które nie słysza i nie widzą...
Andrew
 

Postprzez Artur05 » Cz wrz 21, 2006 7:52 am

Kiedy czytam takie historie jak Twoja Kasiu to przeżywam ubolewanie że takie sytuacje mają miejsce, bowiem mnie samego spotkała bardzo podobna sytuacja i wiem co przeżywa się w chwilach depresji i lęku. Mam też za sobą wizyty u psychologa, myśli samobójcze czasem pchały się same. Wiem że czas przeżywania takich chwil bywa bardzo przykry ale nie kombinowałem targniecia się na własne życie. Chciałbym zniechęcić do takich czynów – tj. prób samobójczych. Zachęcam Cię abyś nie ulegała takim sugestiom, próbuj odrzucać je od siebie. Czy nie chciałabyś żyć? Przypuszczam że tak. Może tak samo jak chciałabyś aby zakończyły się już te przykre przeżycia. Zbliżaj się do Boga.
Można by rozwijać tutaj dalej co mówi Słowo Boże na temat lęku, rozwinąć temat obaw przed światem i Bogiem jak napisałaś. Może o tym innym razem.
Jeśli odczuwasz wewnętrzne pragnienie spowiedzi to nie odciagałbym Cie od tego.
Uważam że szukanie wyjścia z tej sytuacji u Boga jest najlepszą drogą. Ja zwracałem się o taką pomoc do Niego. Dziś kiedy wspominam te okeresy beznadzieji cieszę się że dużo się zmieniło. Dziękuje mu za to że dał mi poznawać Jego wolę.
Artur
Artur05
 
Posty: 1
Dołączył(a): Cz wrz 21, 2006 7:41 am

Postprzez Joanna1 » Pt paź 06, 2006 10:00 am

Kasiu, bardzo Ci wspolczuje, troszke Cie tez rozumiem....
Pomyslalam, ze moze ma sens tu moje male swaidectwo.
Bylam podobnie jak Ty- wierzaca, kochajaca Boga. ale towarzyszył mi często jakis dziwny lęk, mimo ułożonego zycia- stany depresyjne i mysli samobojcze. To dziwaczna sprzecznosc, zycie z Bogiem i mysli samobojcze, stany depresyjne - nie uwazasz?
Rodzice wysylali mnie do psychologa- dzialajac zreszta w dobrej wierze.
Ale ja uparcie twierdziłam, ze moim psychologiem jest Jezus.
Czulam sie totalnie niezrozumiana, moja rodzina rozumowala tak: no tak, wiara wiarą a psychologia po cos istnieje i nalezy korzystac z jej zdobyczy.
Bylam wowczas katoliczka, jak sądzę- dosc gorliwą. Gdy podjelam decyzje odejscia z tego koscioła i oddania zycia wylacznie Jezusowi nadal problem istniał. Nie umialam sobie z nim poradzic, próbowałam wprowadzic dyscypline wewnetrzną, tłumaczyłam racjonalnie, (nie umiałam się wtedy jesczse bronic Słowem)…i nic. Lęk nie ustepował, stany depresyjne się powtarzały. Ale prosiłam Pana o pomoc.
I ktoregos dnia gdy siedzialam sobie w kuchni pograzona po uszy w kolejnej depresji i towarzyszącym jej pragnieniu śmierci, uslyszlam jak Pan do mnie mowi: Moje imię ma moc - zaczelam nagle wymawiac imie Jezus, najpierw cicho, potem glosniej i glosniej...
Wtedy ujrzałam ( niezupełnie w realu, to bylo cos na Ksztal obrazu, wizji przed oczyma) ze moją kuchenna miotłą, wymachuje jakas postac. I za kazdym machnięciem te dojmujace uczucie beznadziejnosci stawało sie coraz słabsze i słabsze. Az zniknęło wogole. Poczulam jakby ogromny ciezar, który nie pozwalał mi wiele lat funkcjonowac normalnie – spadł ze mne. Wygladało na to, ze Jezus sam rozprawil się ze zlymi bytami, odpowiedzialnymi za moj stan. Ta postac po prostu sprzątała! Wyganiala zle duchy. I zrobila to bardzo skutecznie. Od tej pory mysli samobojcze znikneły bezpowrotnie. Gdy czasem nachodzi mnie jesczse stan depresyjny ( juz o wiele z mniejszym nasileniem) autorytetem Jezusa wypedzam go z siebie.
Jako wierzacy mamy ten przywilej- wyganiania demonow. To nieslychane jak wowczas rozjasnia sie atmosfera wokol, jakbym z ciemnosci wchodziło się w jasnosc.
A takie znaki będą towarzyszyły tym, którzy uwierzyli: w Imieniu Moim demony wyganiac będą.(Mk16,17)
To tyle Kasiu, pozdrawiam i proponuje z calych sił oprzec sie na Jezusie.
--------------
tekst troszke zmienilam, bo uwazam, ze był dosc niejasno napisany.
Joanna1
 

Postprzez RADOSNA25 » Śr lis 29, 2006 12:31 am

. „Każdy jest odpowiedzialny przed Bogiem za swoje życie, które od Niego otrzymał. Bóg pozostaje najwyższym Panem życia. Jesteśmy obowiązani przyjąć je z wdzięcznością i chronić je ze względu na Jego cześć i dla zbawienia naszych dusz. Jesteśmy zarządcami, a nie właścicielami życia, które Bóg nam powierzył. Nie rozporządzamy nim. Grzechem przeciwko piątemu przykazaniu jest również samobójstwo!
Bóg, Dawca życia, ma decydować, kiedy człowiek przez śmierć ma przechodzić do wieczności. On wie, kiedy człowiek jest najbardziej dojrzały i przygotowany do życia wiecznego. Dobrowolne skracanie swojego życia pozbawia człowieka możliwości zasługiwania przez swoje czyny miłości na chwałę nieba
„Samobójstwo popełnione z zamiarem dania "przykładu", zwłaszcza ludziom młodym, nabiera dodatkowo ciężaru zgorszenia. Dobrowolne współdziałanie w samobójstwie jest sprzeczne z prawem moralnym
Targnięcie się na swoje życie jest ciężkim przewinieniem, chociaż – jak w każdym innym grzechu – mogą zaistnieć czynniki zmniejszające stopień winy. „Ciężkie zaburzenia psychiczne, strach lub poważna obawa przed próbą, cierpieniem lub torturami mogą zmniejszyć odpowiedzialność samobójcy.” Chociaż samobójstwo jest grzechem ciężkim, nie oznacza to, że każdy, kto odebrał sobie życie otrzymuje karę potępienia, jak o tym uczy Katechizm: „Nie powinno się tracić nadziei dotyczącej wiecznego zbawienia osób, które odebrały sobie życie. Bóg, w sobie wiadomy sposób, może dać im możliwość zbawiennego żalu. Kościół modli się za ludzi, którzy odebrali sobie życie.” My również winniśmy modlić się za samobójców i za tych, którzy mogą popełnić ten grzech.
Oprócz stanów chorobowych przyczyna targnięcia się na własne życie może leżeć w gniewie, np. gdy ktoś w porywie szału wyskakuje przez okno; w upojeniu alkoholowym, w zawodzie miłosnym, w chciwości, np. gdy ktoś stracił sens życia, bo zbankrutował !!!
RADOSNA25
 

Postprzez admin » Śr lis 29, 2006 10:32 am

Radosna ty to sama piszesz czy wklejasz z innej strony ? ;)
admin
Aktywny
 
Posty: 1545
Dołączył(a): Cz wrz 20, 2001 1:00 am

Postprzez Florianek » N maja 27, 2007 11:18 am

Moim zdaniem samobójstwo jest złym rozwiązaniem większość problemów. Naprawdę, dzięki pomocy Boga można przezwciężyc wszystko. Z drugiej strony absolutnie nie czuje sie upoważniony, aby powiedziec: samobójcy na 100 % są w piekle..Kiedyś na czasie jakiś zielonoswiatkowcie mi powiedział, ze na 100% są..bo tak MÓWIĄ PASTORZY...

Tyle się mówie, że w KK i u śJ jest duchowa niewola...
A ja jak tak czasem patrze na ,zbory ewangeliczne' to mnie dreszcze przechodzi, jaką tam mają władze i autorytet (czasem niepodważalny nawet przez Pismo) pastorzy i liderzy. Najbardziej lubie pastorów z Kościoła Baptystów- to mądrzy ludzie i nie uważają sie za specjalnie namaszczonych, chociaż często po tym, co mówią ja wnioskuje, że to naprawdę wybrane przez Jezusa osoby. Pozdrawiam pastora z Kościoła baptystów z Krakowa- oczywiśćie ze zboru na Wyspiańskiego :D Na zaciszu wierzą w nieutracalność zbawienia :cry: :evil:
Florianek
 

Postprzez darq » N maja 27, 2007 11:22 am

Florianek alez ty masz talent odbiegania od tematu. Ten drugi ustep kompletnie jest nie w temacie, prosze opanuj się, z tego co pisujesz na forum wnoszę żeś strasznie skrzywdzony przez jakiegoś zielonoświątkowca. Przykro mi z tego powodu, ale proszę wylewaj swoje żale umiarkowanie i we właściwych tematach.
darq
moderator
 
Posty: 1058
Dołączył(a): Wt gru 11, 2001 1:00 am
Lokalizacja: mielec.kz.pl

Postprzez Florianek » Pn maja 28, 2007 9:54 am

Zauważyłem że jak axanna sobie ,troszkę' odejdzie od tematu to nic...ale jak ja..no to już regulamin...
matko, do jakich wy zborów chodzicie? i czego was tam uczą? chyba tylko jak ,mówić językami' :-?
Florianek
 

Postprzez axanna » Pn maja 28, 2007 10:28 am

Prosze, zebys przestal obsypywac mnie w kazdym temacie obelgami i klamstwami. Gdzie ja odbiegam od tematu? Pokaz choc jeden raz, jesli zauwazyles. Wszystkie posty, jakie napisalam sa odpowiedzia na twoje, z wlasnej inicjatywy nigdzie nie odbiegalam od tematu.
A propo tego co piszesz... bledem jest mowic "a baptysci sa dobrzy, a zielonoswiatkowcy sa zli", gdyz kazdy zbor jest inny....
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez joanna michalska » Śr maja 30, 2007 3:52 pm

Droga Kasiu opowiem Ci prawdziwa historie swojej proby samobojczej.Nigdy tego nie zapomne i nie zycze tego nikomu.Nie bylam juz taka mloda,kiedy sie to zdarzylo mialam 28 lat i juz wtedy 7-letniego synka.W pazdzierniku 2004 roku zaczelam uczeszczac na kurs Alfa organizowany w naszym kosciele katolickim w Toruniu.Bylam wtedy zbuntowana osoba nie radzacom sobie ze swoimi problemami.Myslalam czemu jestem taka samotna,czemu spotykaja mnie te wszystkie trudne chwile,z ktorymi sobie nie radze,odbieralo mi to chec do zycia.Nieraz nawet prosilam Boga,zeby mnie do siebie zabral.Popadlam w depresje,z byle powodu sie wsciekalam itd.Kiedy szlam w srode na spotkanie,by poznac Jezusa nasilalo sie to wszystko jeszcze bardziej,ciagnelam wlasne nogi za soba.Czulam jakby ktos mnie ciagnal bym tam nie mogla pojsc.Pewnej srody wpadlam w taki szal ,zaplanowalam wszystko,ze kiedy moja mama i bratowa pojda na spotkanie poloze mojego synka spac,wezme tabletki,ktore dal mi tata twierdzac,ze jestem nienormalna i powinnam sie leczyc,byly to jakies psychotropy,poloze sie,zasne i nie obudze sie.To co postanowilam ,zrobilam.Lecz moj synek tego dnia nie mogl zasnac jakby cos przeczuwal.Poprosil mnie mamusiu powiedz ze mna ten paciez no wierz ten,w ktorym oddajemy zycie Jezusowi.Chcialam miec to szybko za soba i zaczelismy wspolnie mowic,byl on takiej tresci:Panie Jezu oddaje Ci moje zycie,uznaje Cie jako mojego Zbawiciela i Pana.Dziekuje ze umarles za mnie na krzyzu,oddaje Ci moje zycie,prosze Cie przemieniaj mnie i prowadz wedlug Twojej woli.Amen.Kiedy to powiedzielismy za jakas chwile poczulam jak cos paralizuje moje cialo od stup w kierunku glowy.Wstalam jak popazona,ubralam sie jakby w locie,zaczelam plakac i krzyczec,ze chcialam umrzec,ale juz nie chce.Bylam przerazona.Zadzwonilam na pogotowie,powiedzialam co zrobilam i prosilam o pomoc.Nie minelo 10 minut pogotowie juz bylo.Zabrali mnie do szpitala,kiedy czekalam na lekarza czulam jak serce przestaje mi bic,nie wiem czemu,ale nie spanikowalam,zaczelam w myslach przepraszac Boga i prosic o szanse.Zlapalam sie za nadgartek,by czuc moj puls.Nie wiem ile czasu minelo moj puls powrocil.Bylam i jestem pewna.ze Bog mnie wysluchal i dal mi szanse.Jestem Mu za to wdzieczna.Po chwili przyszedl lekarz zajal sie mna,skierowal na ekg,musialam wypic jakis wegiel,a po tem cala noc pod kroplowka.Rano zawiezli mnie do psychiatryka,stwierdzili silna depresje,chcieli zamknac na oddziale,lecz nie wyrazilam na to zgody.Bylo to dokladnie 27 pazdziernika 2004 roku.Bylo to straszne,a za razem swiadczace o wielkiej mocy Boga przezycie.Wiele zrozumialam,moje zycie caly czas przemienia sie i prostuje.Zycie jest darem i nie mozemy go sobie odbierac.Kiedy bedziesz miala takie mysli oddaj je Jezusowi,a On Cie od nich uwolni.Pozdrawiam Asia.
joanna michalska
 

Następna strona

Powrót do Rozmowy kontrolowane

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości

Wymiana:

pozdrawiamy

cron