Teraz jest Pt mar 29, 2024 3:37 pm Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

pójœcie z przyszłym mężem/żonš do łóżka to grzech?

Forum dyskusyjne dla ludzi o różnych światopoglądach (niechrześcijanie rozmawiają z chrześcijanami na temat ich wiary).

Postprzez DarkIce » Pt lut 17, 2006 11:42 pm

Witam

Jak zwykle piszesz ciekawie meritus.

Napisałeś:
No i definicja katechizmowa (KKK2353):
Cytat:
Nierząd jest zjednoczeniem cielesnym między wolnym mężczyzną i wolną kobietą poza małżeństwem. Jest on w poważnej sprzeczności z godnością osoby ludzkiej i jej płciowości w sposób naturalny podporządkowanej dobru małżonków, jak również przekazywaniu życia i wychowaniu dzieci. Poza tym nierząd jest poważnym wykroczeniem, gdy powoduje deprawację młodzieży.


Aha i na koniec. Uważam, że nie jest właściwą postawą odrzucanie jakiegoś poglądu ze względu na to, że jest głoszony akurat przez Kościół katolicki. Czy wszystko, co głosi Kościół katolicki jest błędne, czy co?


Wiec z kosciołem i zaufaniem moim do niego sprawa ma sie tak. Jest powiedziane ze w Biblii jest zapisane słowo Boga. 10 przykazan jest podstawą naszej moralnosci i jak gdyby kregosłupem, dzieki nim wiemy jak mamy postepować. I tu dochodzimy do kwestii koscioła katolickiego.

Niestety 10 przykazan nauczane przez kosciół katolicki rózni sie od tych podanych w Biblii
Cytat :
Ks. Wyjścia 20:3-17
Nie będziesz czynił żadnego obrazu i żadnego wyobrażenia ani tego, co na niebie, ani tego, co na ziemi, ani tego, co w wodzie, ani tego, co pod ziemią.

zrodło: http://www.dekalog.pl/alter/przeklady2m ... praska.htm

Reasumujac brakuje jednego przykazania natomiast 10 jest podzielone na 2 czesci. Wydaje mi sie ze jest to dosc powazny zarzut. Na tyle powazny ze podwaza on w moich oczach autorytet jaki powienin miec, a nie ma kosciół katolicki. Mówiac prosciej przekazuje on to co jest mu wygodne.
(mozna tez przytoczyć wiele innych przykładów omylnosci koscioła katolickiego jednym z ciekawszych jest dogmat o nie omylnosci papieza, który wydaje sie cokolwiek watpliwy)

I tu nasuwa sie pytanie czy komuś kto nie mowi Ci całej prawdy, ba przekręca Słowo Boze (10 przykazan) mozna ufać ?

mnie sie wydaje ze nie, ja nie ufam ludziom którzy mnie okłamuja.

Co zas sie tyczy definicji z słownika jezyka polskiego
Napisałeś:
Słownik języka polskiego o nierządzie:
Cytat:
nierząd m IV, D. -u, Ms. ~ądzie, blm
«czyny naruszające normy moralno-obyczajowe danego społeczeństwa w zakresie stosunków seksualnych; także: prostytucja


to według mnie NIE mozna na tej podstawie stwierdzić ze seks to nierzad, co wiecej z tej definicji wynika ze jak nie narusza norm społeczno obyczajowych to nim nie jest. Jestem pewien ze statystyczna wiekszosc polaków akceptuje seks i nie uzanje go za naruszenie takich norm.
A wiekszość ustnawia normy :)


Drogi Yasha

Napisałeś:
Nie mam zamiaru przekonywać cię do mojego stanowiska, czy też informować o stanie rzeczy. Poznanie jak się sprawy maja jest w twoim głeboko pojętym interesie - o ile jesteś chrześcijaninem, wyłącznie w twoim, naturalnie, boś ani mój brat ani swat.


jesli nie masz ochoty ze mna polemizować to po co sie wypowiadasz ?
przecierz to nieporozumienie i zasmiecanie ciekawego i pozytecznego forum smieciami, a myśle ze nie o to chodzi.
Myśłe ze do wypowiedzi Cie nikt nie zmusza? (a moze ?)

Jeśli jednak zechcesz podyskutować to jak to sam napisałeś

Cytuje:
najpierw zapoznaj się z lekturą biblii, przygotuj się do rozmowy, a dopiero potem postuluj, bo wychodzisz na ignoranta.

poprostu przedstwiaj argumenty konkretne i dajace sie zweryfikować.

Pozdrawiam
DarkIce
 

Postprzez meritus » So lut 18, 2006 12:00 am

Nie mam zamiaru przechodzić do tematu pobocznego, jakim jest ujęcie Dekalogu. W Katechizmie jest Dekalog podany - taki jaki jest w Biblii. Zakaz oddawania czci Boskiej obrazom jako bałwochwalstwo zalicza się do 1 przykazania: "nie będziesz miał Bogów cudzych obok mnie".

Stanowcza większość nie ustala tego, co jest dobre, a co złe, lecz, jak wierzymy - Bóg. Pierwszym grzechem jest to, że człowiek zapragnął decydować o tym, co jest dobre, a co złe wbrew Bogu.
meritus
 

Postprzez EmJot » N lip 09, 2006 8:09 am

Lektura Genesis wystarcza do odpowiedzi na ten problem. Zgodnie z moim rozumieniem teminu "żona" (ten pojawia się najczęściej), oznacza on kobietę z którą mężczyzna współżyje płciowo. Czyli niejako wybór pierwszego partnera seksualnego determinuje, kto jest mężem/żoną. Szczególnie dobrze widać to we fragmencie (Rdz 24, BT):

Kiedy sługa opowiedział Izaakowi o wszystkim, czego dokonał, Izaak wprowadził Rebekę do namiotu Sary, swej matki. Wziąwszy Rebekę za żonę, Izaak miłował ją, bo była mu pociechą po matce.

Swoją drogą ciekawy eufemizm za seks. ;) Natomiast faktem jest, że rodzice panny młodej musieli wyrazić zgodę na taki "ślub". To oni oddają (wydają za mąż) swoje córki w Genesis.

Wracając do konkretnego przykładu Małgorzaty: jeżeli jej mąż był jej pierwszym partnerem seksualnym to nie ma mowy o cudzołóstwie*. Moment formalnego ślubu nie ma znaczenia a pierwszy seks był ich prawdziwym ślubem (Rdz 2, 24, BT):

Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem

* - dopisek po edycji: oczywiście jeżeli jej partner nie był wtedy żonaty! Co wynika już ze słów Mesjasza o tym, aby mieć jedną żonę. A w czasach obejmujących Genesis nie było jeszcze normą.
EmJot
 

Postprzez agnostyk » Pt lip 21, 2006 8:21 am

ZosiaII napisał(a):Małgorzato popełniłaś grzech raz, a nie grzeszysz ciągle. Otóż chyba dla każdego jasne jest, że chrześcijanin grzeszy przeciwko 6 przykazniu jeśli współżyje seksualnie z partnerem, który nie jest jego współmałżonkiem.


To nie jest oczywiste. Przecież przykazanie mówi "Nie cudzołóż" czyli "NIE WŁAŹ DO CUDZEGO ŁOŻA" A w omawianym przypadku ŁOŻE było ICH czyli NIKOGO NIE ZDRADZALI.

Top przykazanie odnosi się raczej do małżonków którzy chcieliby skoczyć na bok i dotyczy wierności. Nie jest przecież napisane
6a) "Nie swojołóż przed ślubem" Czyli nie właź do swojego łoża ze swojm przed ślubem ale jedynie "nie cudzołóż"

Pozdrawiam wszystkich "swojołożących" przed ślubem :lol:

Zdrówko
agnostyk
 

Postprzez agnostyk » Pt lip 21, 2006 8:24 am

EmJot napisał(a):Wziąwszy Rebekę za żonę, Izaak miłował ją

Swoją drogą ciekawy eufemizm za seks. ;) .


Dlaczego eufemizm?
Wszak anglosasi mówią na to make love a nie jest to ani naród wybrany anie specjalnie już chrześcijański :mrgreen:

ZDróweczko
agnostyk
 

Postprzez Lepton » N lip 30, 2006 2:27 pm

EmJot napisał(a):Moment formalnego ślubu nie ma znaczenia a pierwszy seks był ich prawdziwym ślubem


Sakrament małżeństwa nazywasz tylko formalnością? Czy nie po to jest msza święta na której przyjmowana jest Eucharystia, żeby spożyc to samo Ciało i tę samą Krew Chrystusa aby stworzyć jedno ciało w Chrystusie? Czy można tak ważny akt uświęcenia przyrównac do symbolicznego i teatralnego przedstawienia kościelnego? To wkońcu ten sakrament wzmacnia i jakby konsekruje do obowiązków swego stanu i godności czy ten pierwszy sex we współnym łóżku ;) Więc ten węzeł małżeństwa zawiązuje się podczas wzdychania w chwilach uniesienia, a nie w świątyni Boga? A co z łąską tego sakramentu?.
Lepton
Użytkownik
 
Posty: 46
Dołączył(a): N lip 30, 2006 10:32 am
Lokalizacja: Lublin

Postprzez RADOSNA25 » Śr lis 29, 2006 12:26 am

[b][b]Coś jest złem nie dlatego, że zostało zakazane przez Kościół, ale odwrotnie — Kościół zakazuje tego, co faktycznie jest złem. W sensie moralnym złem, czyli grzechem, jest świadoma i dobrowolna decyzja, opowiedzenie się za czymś, co zaprzecza miłości. Jeśli Kościół sprzeciwia się stosunkom przedmałżeńskim i pozamałżeńskim, to czyni tak dlatego, że nie służą one rozwojowi autentycznej miłości. Kościół odrzuca wszelkie stosunki i małżeństwa „na próbę” dlatego, że krzywdzą one człowieka. Wskutek współżycia przedmałżeńskiego, nawet w celu „lepszego poznania się”, szkodę ponosi kobieta, mężczyzna i ewentualnie dziecko.
Współżycie przedmałżeńskie jest niemoralne dlatego, że zaprzecza miłości. Jej natura bowiem wymaga trwałości, stałego zaangażowania się, odpowiedzialności za drugiego. Czymś sprzecznym z miłością byłoby małżeństwo „czasowe”, „na próbę”, by przekonać się „czy sobie odpowiadamy pod względem erotycznym”. Drugi człowiek, będący największą wartością na ziemi, nie może być traktowany jak przedmiot, rzecz, zabawka, jak towar kupowany w sklepie, który w każdej chwili można „wymienić”, zastąpić innym, bardziej „odpowiednim”.
Rozpoczęcie współżycia seksualnego przed ślubem powoduje różnorodne szkody, dlatego Kościół nie godzi się na nie. Zło jest szczególnie duże, gdy „próbny związek” rozpada się. Nieudane doświadczenie zapisuje się w psychice ludzkiej głównie w postaci nieufności do innych. Prawdziwą tragedią dla kobiety może być to, że po zgodzie na stosunek została porzucona przez mężczyznę. Poczucie doznanej krzywdy, żalu, zawodu uczuciowego może się utrwalić na całe życie i ujawniać w braku zaufania do każdego mężczyzny, w tym również do przyszłego męża, o ile wyjdzie jeszcze za mąż. Wytworzona postawa nieufności nie będzie sprzyjać wytwarzaniu więzów duchowych, tak potrzebnych w małżeństwie. Rozpadający się „próbny związek” pozostawi zawsze ślady w psychice partnerów. Takim śladem może być utrwalone, podświadome przekonanie, że nikomu nie warto wierzyć, ufać, nikogo nie warto prawdziwie pokochać, bo to zbyt bolesne i nieopłacalne
Rozpoczęcie współżycia seksualnego przed małżeństwem może wywrzeć niekorzystne skutki psychiczne nawet w tym wypadku, gdy znajomość zakończy się ślubem. Samo podejście do współżycia jako do „próbnego”, „w celu przekonania się, czy drugi mi odpowiada”, wywołuje złe skutki psychiczne, gdyż uczy konsumpcyjnego, egoistycznego podejścia do drugiej osoby, degraduje ją do roli przedmiotu, przy pomocy którego można doznać satysfakcji seksualnej. Takie podejście jest niemoralne, sprzeczne z miłością. Niebezpieczeństwo tkwi w tym, że taka egoistyczna postawa może zostać wniesiona również w przyszłe małżeństwo. Samo nastawienie, że można kogoś porzucić, o ile nie będzie mi odpowiadał pod względem erotycznym, przeczy autentycznej miłości, będącej pragnieniem uszczęśliwiania drugiego i służenia mu.
Innym niekorzystnym skutkiem, spowodowanym przez przedmałżeńskie stosunki seksualne, może być przyszła niechęć do życia seksualnego, niepokój i lęk przed ciążą. Psychologia poucza, że pierwsze wrażenia są najtrwalsze i mocno się zapisują w psychice. Stosunki przedmałżeńskie mogą na trwałe zapisać w psychice to, co im towarzyszyło: lęk przed zajściem w ciążę, niepokój, poczucie poniżenia, wykorzystania przez partnera, winy, wstydu. Te przykre wrażenia związane z pierwszymi stosunkami seksualnymi mogą się odradzać w późniejszych przeżyciach seksualnych, w których będzie się wracać do „złych” wspomnień. „Nie ma sposobu wymazania z pamięci kobiety wrażenia pierwszego stosunku seksualnego. Powstaje jakby impregnacja, uraz, który może pozostać w psychice na całe życie i spowodować niewłaściwą urazową postawę wobec przeżyć seksualnych w ogóle, a zdarza się tak, gdy ten moment jest przeżyty w sposób negatywny, z poczuciem winy, poczuciem krzywdy, wstydu, żalu lub choćby niepokoju”. Przykre przeżycia towarzyszące współżyciu seksualnemu nie wpłyną korzystnie na tworzenie się jedności duchowej w małżeństwie, nawet jeśli narzeczeni pobiorą się.

Przedmałżeńskie stosunki seksualne mogą doprowadzić do jeszcze jednego obciążenia psychicznego, którym będzie negatywne nastawienie do ciąży. Ma to swoje uzasadnienie psychologiczne we wspomnianym już wyżej prawie pierwszych skojarzeń, które zapisują się na trwałe w psychice. Z pierwszymi zaś przedmałżeńskimi stosunkami seksualnymi zazwyczaj łączy się lęk przed poczęciem dziecka. Ta obawa przed ciążą i dzieckiem może się utrwalić tak u mężczyzny, jak i u kobiety, pojawiając się przy każdym przyszłym, nawet małżeńskim współżyciu. Tragedia pogłębia się, gdy dziecko faktycznie zostanie poczęte i przyjęte jako „ciężar” lub też zabite przez przerwanie ciąży. Ten ostatni czyn mocno obciąża psychikę kobiety, która zamiast matką, czuje się dzieciobójczynią.
Nie można przyjąć ani współżycia przedmałżeńskiego, ani małżeństw „na próbę” także ze względu na dobro dzieci, które mogą się narodzić. Żadne dziecko nie może być rezultatem „próbowania się” partnerów seksualnych. Dziecko jest wartością, która ma być świadomie przyjęta, ma być kochane i nigdy nie może być traktowane jako „zło konieczne”.
Dla wierzącego człowieka istnieje jeszcze jeden argument, natury teologicznej, przemawiający za współżyciem seksualnym wyłącznie w małżeństwie. Otóż zjednoczenie fizyczne wymaga nie tylko zjednoczenia serc przez ludzką miłość, ale również -wyjątkowej więzi nadprzyrodzonej, wytwarzanej przez sakrament małżeństwa. Więzią tą jest udział małżonków w nadprzyrodzonej jedności, istniejącej między Jezusem i Jego Kościołem. Mężczyzna i kobieta mogą współżyć ze sobą seksualnie, gdy ich ludzka miłość zostanie umocniona miłością Chrystusa, co dokonuje się w sakramencie małżeństwa.
Tak więc Kościół, choć akceptuje wartość ciała i cielesnych form wyrażania wzajemnej miłości, przeciwstawia się stosunkom pozamałżeńskim nie dlatego, by przeszkadzać człowiekowi w osiągnięciu szczęścia, ale dlatego, że stosunki te, wbrew rozpowszechnionemu mniemaniu, nie tylko trwałego szczęścia nie zapewniają, ale każą płacić różnymi bolesnymi komplikacjami, mogącymi się ujawnić dopiero po wielu latach. Nieraz trudno się dopatrzeć zła w stosunkach przedmałżeńskich dlatego, że ich bolesne następstwa pojawiają się dopiero po jakimś czasie, jak gdyby bez powodu, „nie wiadomo skąd”. Za stosunki seksualne przedmałżeńskie zbyt wiele się płaci, gdyż pozostawiają one trwałe ślady w psychice. Szczególnie płaci za nie kobieta, a nierzadko także i dziecko. Odbijają się one w jakiś sposób na przyszłym życiu rodzinnym, na głębi więzów i na trwałości małżeństwa
[/b]
[/b]
RADOSNA25
 

Poprzednia strona

Powrót do Rozmowy kontrolowane

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości

Wymiana:

pozdrawiamy

cron