Teraz jest Pt kwi 19, 2024 3:35 am Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

Rozwód

Forum służy do dyskusji o charakterze polemicznym na różne tematy związane z teologią chrześcijańską.

Rozwód

Postprzez ucash » So maja 07, 2011 5:38 pm

Nie jestem w zwiazku,moje doswiadczenie jest znikome,ale ciekawi mnie wasze zdanie na ten temat.
Wiem ze stanowisko kosciola katolickiego jest bardzo surowe,natomias w protestantyzmie zdania sa podzielone,oczywiscie nie chcem zakladac ze tyczy sie to kazdego zboru.Ale wyczytalem ze pozwala sie na rozwod w szczegolnych okolicznosciach takich jak cudzołóstwo.

Luter nazwal rozwod "rzecza doczasna,taka jak ubranie jedzenie dom czy pole, ktora podlega swiackiej jurysdykcji"
Co myslicie?
ucash
Aktywny
 
Posty: 366
Dołączył(a): So maja 23, 2009 6:35 am
Lokalizacja: Glasgow

Postprzez hungry » So maja 07, 2011 8:57 pm

Witaj mnie osobiście nie obchodzi ani zdanie kościołów, ani też reformatorów. Ja z kolei polegałbym jedynie na zdaniu samego Jezusa i jedynie je respektował, nie uznaję innych warunków rozwodu jak tylko jeden wyjątek "wszeteczeństwo" czyli cudzołóstwo (Mateusza 5:32; Mateusza 19:9; ). Dziś wielu powie wszystko można wybaczyć nawet zdradę... Nie wiem, być może... Nie wiem, bo na szczęście nie byłem w takiej sytuacji i nigdy nie chciałbym być. Nikomu też tego nie życzę, obserwując takie dramaty u innych... lecz wybaczenie bo to konieczność, aby Bóg nam też wybaczył... ale konsekwencja pewnego grzechu to już inna sprawa... Więc Można wybaczyć być może zdradę ale czy małżonek zdradzający powinien się dziwić gdy żona wybaczając mu decyduje się jednak na rozwód z nim? Dopuścił się cudzołóstwa więc powinien imho zgodzić się na pewne konsekwencje swego czynu, jak np. król Dawid gdy sam po grzechu cudzołóstwa i morderstwa (dwa grzechy naraz...), mimo że grzech mu został odpuszczony przez Boga. Ktoś pewnie powie, aleś Ty literalny... Ja jednak twierdzę, że to nie jest już jedynie litera skoro sam Jezus się wypowiedział w tej sprawie a każde Jego już słowo to dla mnie osobiście są słowa życia wiecznego ( Jana 6:68 ).
hungry
Aktywny
 
Posty: 3272
Dołączył(a): Pt cze 11, 2004 3:42 pm

Postprzez sewen » Śr maja 11, 2011 4:31 pm

W pełni popieram Twoje zdanie hungry.
Decyzja o rozwodzie nie zostaje podjęta w jednej chwili.
To cykl wydarzeń ,które doprowadzają małżonków do takiej a nie innej decyzji.
Jeżeli praca duszpasterska prowadzona jest w odpowiedni sposób można małżonków odwieść od tego kroku.
Niestety dla łatwizny rozwiązuje się w kościołach te sprawy akceptując rozwody.
Zaden kościół nie powinien akceptować rozwodów, a także związków małżeńskich rozwodników.
Jeśli jednak dochodzi do rozwodu,to Biblia nie daje prawa rozwodnikom do ponownego związku : "kto by opuszczoną poślubił, cudzołoży "

Wielu ludzi nawraca się będąc już w drugim ,nie rzadko trzecim związku.
Co zrobić z takim delikwentem?
Ludzie ci mają w nowych związkach dzieci.Czy mają opuścić aktualną partnerkę(partnera)?
To jest problem.
Uważam ,że tacy ludzie powinni uznać fakt ponownego małżeństwa za grzech, wyznać go Bogu i pozostac w takim stanie w jakim są.
Nie powinni oni jednak pełnić żadnej funkcji w kościele (być diakonami czy biskupami)
sewen
Aktywny
 
Posty: 138
Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:58 am
Lokalizacja: UK

Postprzez ucash » Cz maja 12, 2011 12:06 am

sewen napisał(a):Jeśli jednak dochodzi do rozwodu,to Biblia nie daje prawa rozwodnikom do ponownego związku : "kto by opuszczoną poślubił, cudzołoży "


Sewen wybacz ale chyba zjadles kilka liter:

Mat. 19:9
9. A powiadam wam: Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży, a kto by odprawioną poślubił, cudzołoży.

sewen napisał(a):Wielu ludzi nawraca się będąc już w drugim ,nie rzadko trzecim związku.
Co zrobić z takim delikwentem?
Ludzie ci mają w nowych związkach dzieci.Czy mają opuścić aktualną partnerkę(partnera)?
To jest problem.
Uważam ,że tacy ludzie powinni uznać fakt ponownego małżeństwa za grzech, wyznać go Bogu i pozostac w takim stanie w jakim są.
Nie powinni oni jednak pełnić żadnej funkcji w kościele (być diakonami czy biskupami)


Ja naprawde nie jeste super znawca Slowa Bozego ale doskonale pamietam przyklad Pawla ktoremu zostalo przebaczone przesladowanie,zabjianie chrzescijan i jaka funkcjie obiol? Apostol Jezusa Chrystusa..Moze jednak warto od czasu do czasu skorzystac z łaski za ktora miedzy innymi nasz Pan Jezus Chrystus tak cierpiał

Przypomina mi sie takze historia z DZ.A
Dz.Ap. 5:38-39
38. Toteż teraz, co się tyczy tej sprawy, powiadam wam: Odstąpcie od tych ludzi i zaniechajcie ich; jeśli bowiem to postanowienie albo ta sprawa jest z ludzi, wniwecz się obróci;
39. Jeśli jednak jest z Boga, nie zdołacie ich zniszczyć, a przy tym mogłoby się okazać, że walczycie z Bogiem.
ucash
Aktywny
 
Posty: 366
Dołączył(a): So maja 23, 2009 6:35 am
Lokalizacja: Glasgow

Postprzez sewen » Cz maja 12, 2011 9:53 pm

Proponuję spojrzeć na cechy przywódców(diakonów i biskupów)

(2) Biskup zaś ma być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, dobry nauczyciel, (3) nie oddający się pijaństwu, nie zadzierzysty, lecz łagodny, nie swarliwy, nie chciwy na grosz, (4) który by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości, (5) bo jeżeli ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy Kościół Boży? (6) Nie może to być dopiero co nawrócony, gdyż mógłby wzbić się w pychę i popaść w potępienie diabelskie. (7) A powinien też cieszyć się dobrym imieniem u tych, którzy do nas nie należą, aby nie narazić się na zarzuty i nie popaść w sidła diabelskie. (8) Również diakoni mają być uczciwi, nie dwulicowi, nie nałogowi pijacy, nie chciwi brudnego zysku, (9) zachowujący tajemnicę wiary wraz z czystym sumieniem. (10) Niech oni najpierw odbędą próbę, a potem, jeśli się okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby. (11) Podobnie kobiety: powinny być poważne, nie przewrotne, trzeźwe, wierne we wszystkim. (12) Diakoni niech będą mężami jednej żony, mężami, którzy potrafią dobrze kierować dziećmi i domami swoimi. (13) Bo ci, którzy dobrze służbę pełnili, zyskują sobie wysokie stanowisko i prawo występowania w sprawie wiary, która jest w Chrystusie Jezusie.

Cóż te argumenty nie podlegają dowolnej interpretacji.
Czy zatem "wielożeńcy mają być autorytetami jako starsi czy biskupi? Myślę,że nie.
Co do tego ,czy zerwanie przysięgi małżeńskiej jest grzechem czy nie, chyba nie ma wątpliwości.
Tak jak każde niedotrzymanie słowa.
Znam ludzi żyjących w drugich małżeństwach,którzy noszą brzemię tego faktu.
Dlaczego? Myślę,że nie wyznali tego faktu jako grzech i żyją w potępieniu,
a przecież nie muszą,
Pozdrawiam.Sewen
sewen
Aktywny
 
Posty: 138
Dołączył(a): Pn cze 18, 2007 10:58 am
Lokalizacja: UK

Postprzez ucash » Wt maja 17, 2011 11:08 pm

A ja proponuje spojrzec na Jezusa Chrystusa,ktory ratuje zycie upadlego czlowieka,bezsilnego ,zagubionego, takich ludzi wlasnie wykorzystuje Jezus Chrystus,slabych i zlamanych, ktory nie szuka idealnych tylko chetnych aby pelnic wole Ojca.
Taki jest moj Jezus Chrystus! 8)
Pawel w liscie do Tymoteusza nie mowi o wielozencach tylko o cechach przywodcy.
Czy ingerencja Jezus Chrystusa oraz ogien w sercu grzesznika ktory sie nawrocil potrafi z takiego czlowieka zrobic dobrego przywodce?Mysle ze tak, bezwatpienia
ucash
Aktywny
 
Posty: 366
Dołączył(a): So maja 23, 2009 6:35 am
Lokalizacja: Glasgow

Komu w drogę, temu czas

Postprzez lazarz » So cze 11, 2011 11:04 am

Witam

Po pierwsze, cudzołóstwo nie jest wszeteczeństwem.
Wszeteczeństwo jest synonimem rozpusty bądź sprzedajności, tzn. wymiany własnego ciała na dobra materialne.
Jest znamieniem bezwstydu i jawnego urągania wymogom przyzwoitości,
podczas gdy cudzołóstwo jest aktem nierządu - jest więc czynem a nie postawą.
Jest duża różnica w motywacji do współżycia seksualnego między nierządnicą (dziwką), a kochanką.

Pomijam, rzecz jasna, cały aspekt społeczny i moralny problemu rozwodu,
bo przy akceptacji dla tak poważnego pomieszania pojęć nie bardzo widzę tu dlań miejsce,
ale spróbowałbym jednak zwrócić uwagę respondentów tematu na dość szczególny kontekst wypowiedzi Jezusa
odnośnie cudzołóstwa w Kazaniu na górze - kontekst, który niejako zrównuje ten postępek
z kradzieżą, użyciem obraźliwego epitetu, krzywoprzysięstwem, nienawiścią,
a także - jak mniemam - każdym innym gwałtem, nieusprawiedliwionym egzekucją przywilejów władzy.

Jezus nie ustanawia tam bynajmniej żadnego innego prawa dla cudzołożników niż to, które Izraelici otrzymali byli od Mojżesza.
On tylko objaśnia bliżej jego sens, by wyprowadzić z błędu tych wszystkich,
którzy za tytuł do chluby przed Bogiem mają zaledwie to, że nikogo w życiu nie obrabowali,
nie zadźgali nożem, a sami nie łajdaczyli się, ani nie używali brzydkich wyrazów.
Jezus, po prostu, daje tymi słowami jasno do zrozumienia,
że odtąd, każdy śmiertelnik - zły czy dobry nie ma co liczyć na wejściówkę jego Ojca, jeśli nie wierzy słowom jego Syna.

To w wielkim skrócie cała ewangelia i przeczyć tej oczywistości znaczy podcinać gałąź, na której nawet się nie usiadło.
To absolutny elementarz wiary i cała nauka apostolska na tym stoi.

Jezus nie jest drugim Mojżeszem, by można było jego wypowiedzi dokładać do słynnego zestawu z góry Synaj.
To Król - to ktoś, kogo waleczny i mądry Rzymianin nie czuje się godzien gościć pod własnym dachem.

Oczywiście, że jest źle opuszczać żonę i jeszcze gorzej jest zostawiać męża,
ale jeśli żona okazuje się oczom nawróconego męża złośliwym, próżnym i leniwym pasożytem jego krwawicy,
lub żonie przytrafi się trzeźwo spojrzeć na swego wybranka jak na pijane i okrutne bydlę,
które miast wsparcia i pociechy dostarcza jej i dzieciom siniaków,
to żadnego z nich nie wiąże osąd starozakonnego, a tym bardziej Jezusowego prawa.
Wiąże ich tylko sumienie, i jeśli pozostają w zgodzie z własnym przekonaniem co do słuszności (sprawiedliwości) wyboru,
to Pan błogosławi ich woli na równi z tymi, którym w życiu noga się nie poślizgnęła.

Istnieją wyjątki od żelaznych reguł i nawet, gdy wierzącego oskarża własne serce, mówiąc mu, że może mógł postąpić lepiej,
to i tak wielki sługa Pana serwuje mu na taką okoliczność pociechę, pisząc, że Bóg jest większy niż jego serce i wie wszystko.

Owszem, istnieją przesłanki do tego, żeby reprezentant społeczności wierzących miał nieskazitelną opinię
i nie miewał ochoty wymazać z pamięci dnia swoich zaślubin, ale są to przesłanki o podobnej randze,
co status spraw matrymonialnych głowy państwa, i nie sądzę, żeby jednoznaczne zalecenia apostolskie w tej sprawie
miały stać się kiedykolwiek kańczugą na grzbiet wszystkich pozostałych,
dla których pozostawanie w upadlającym i zatruwającym życie związku okazało się nie do wytrzymania.

Przekonanie odmienne od wyłożonego niechybnie rzuca ciężkie kłody pod nogi tych najmniejszych,
częstokroć najbardziej obdarowanych - nie z powodu ich zasług,
a - jak tu słusznie ucash zasugerował - dla wielkości imienia Bożego, które szczodrze wspiera w potrzebie szczerą wolę grzeszników.

Jeszcze raz podkreślę:
Podstawową zasadą Królestwa Bożego - tak jak ja ją rozumiem - jest nie stawianie, lecz usuwanie przeszkód na drodze do niego.
Jeśli ktoś nakłada na bliźniego ciężar, którego sam nie zamierza dźwigać - bądź czyni inną podobną rzecz, która każe bliźniemu myśleć,
że Królestwo stawia zbyt wysokie progi na jego nogi, nie pomagając mu zmierzyć się z wielkością Bożego przyzwolenia na istnienie
- to osądzi jego prawo i wolę słowo Sędziego Izraela, i jestem pewien, że nie będzie ono dla niego łaskawe.

Rozwody są poważnym problem społecznym nie tylko w naszym kraju i dobrze byłoby,
gdyby chrześcijanin miał w swoim zanadrzu dla stających wobec niego coś więcej niż oklepane i bezduszne komunały.

Takie jest moje skromne zdanie, ucashu.

Acha, nie uważam bynajmniej, żeby cudzołóstwo którejkolwiek ze stron mogło być dla czystego sumienia podstawą do żądania rozwodu.

lazarz
lazarz
Użytkownik
 
Posty: 50
Dołączył(a): Wt mar 06, 2007 7:14 pm
Lokalizacja: Łódź

Re: Komu w drogę, temu czas

Postprzez hungry » So cze 11, 2011 1:36 pm

lazarz napisał(a):Witam
Po pierwsze, cudzołóstwo nie jest wszeteczeństwem.
Wszeteczeństwo jest synonimem rozpusty bądź sprzedajności, tzn. wymiany własnego ciała na dobra materialne.

Witaj lazarz i nie gniewaj się proszę, ale proponowałbym Ci zamiast filozofowania, przyjęcie więc całego Słowa Bożego jakie podał nam Bóg. Zastanawiające jest to, że później, ani apostołowie, ani sam apostoł Paweł nie czynili tu jakichś filozoficznych różnic. Gdy apostoł Paweł wyjaśniał np. te kwestie w 7 rozdziale 1 listu do koryntian. Więc nie lekceważyłbym na Twoim miejscu kwestii wszeteczeństwa, nawet jeśli to jeszcze nie jest cudzołóstwo, lecz niestety może prowadzić szybko do niego.
Z kolei ciekawe jest też, że w liście do Galacjan w 5 rozdziale gdy apostoł Paweł wymienia uczynki cielesne. Porównując różne przekłady. dostrzegłem zamienne używanie przez biblistów tłumaczy słowa wszeteczeństwo i cudzołóstwo.
Są to różne 3 greckie słowa różnie tłumaczone i często zamiennie.
moicheia, porneia i akatharsia.
19. Jawne zaś są uczynki ciała, mianowicie: wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta. (Biblia Warszawska)
19. A jawneć są uczynki ciała, które te są: Cudzołóstwo, wszeteczeństwo, nieczystość, rozpusta. (Biblia Gdańska)
19. Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie. (Biblia Tysciąclecia)
19. ...cudzołustwo, prostytucja (lub), nierząd, nieczystość. (w interlinearnym przekładzie [url=http://www.scripture4all.org/]"Interlinear
Scripture Analyzer"[/url])

Więc IMHO Jezus wspominając o wszeteczeństwie jako wyjątek rozwodu miał również na myśli wszystkie z tych rzeczy, które ja tu Galacjan zacytowałem i pokolorowałem z różnych przekładów łącznie z dosłownym tłumaczeniem. Mamy się więc tych rzeczy wystrzegać i żyć wg. Ducha aby nie ulegać pożądliwościom ciała. Stąd zrozumiałe jest czemu można oddalić żonę z tego powodu , bowiem z tych samych zapewne powodów, z których w Starym Testamencie nie wolno było się Izraelitom żenić z pogankami (V Księga Mojżeszowa 7:3-4), aby te z kolei nie odciągnęłaby od Boga Jahwe synów Izraelskich ku bałwochwalstwu.
Z całym szacunkiem lazarz, ale proszę Cię więc na przyszłość o argumentację biblijną a nie filozoficzną.
Pozdrawiam.
hungry
Aktywny
 
Posty: 3272
Dołączył(a): Pt cze 11, 2004 3:42 pm

Postprzez RoMa63 » So cze 11, 2011 10:19 pm

Sorry, ze wtrącam swoje trzy grosze, ale wtrącę. List do Galacjan jest na temat kontrrewolucji, jaką pobożni Żydzi ze zboru w Jerozolimie weryfikowali pracę Pawła w Galcji. Paweł zaś w liście oburza się na niestabilność Galatów, którzy za namową owych Żydów poszli inną drogą niż nauczał Paweł. Poszli drogą prawa Mojżeszowego i przestrzegania zakonu. Dlatego Paweł pisze cieleśni jesteście, co w wolnym przekładzie na współczesny język oznacza polegacie na prawie. Owe poleganie na prawie wg wykładu Pawła prowadzi do wymienionych patologii, ale ja nie widzę tu możliwości odnoszenia tego do rozważania spraw rozwodu. Nie należy rozumieć cielesności, jako odniesienia do ciała człowieka, ale jako drogę polegania na uczynkach prawa. Wszeteczeństwo w wymiarze tego listu to politeizm, albo zniekształcanie rzeczywistego wizerunku Boga. Napisałem to w pośpiechu i nie do końca uważnie przeczytałem posty. Ale jeśli trzeba będzie to uzupełnić to się przyłożę. Pozdrawiam
RoMa63
Użytkownik
 
Posty: 56
Dołączył(a): Pn kwi 18, 2011 9:28 am

Postprzez hungry » So cze 11, 2011 10:25 pm

RoMa63 napisał(a):Sorry, ze wtrącam swoje trzy grosze, ale wtrącę. List do Galacjan jest na temat kontrrewolucji, jaką pobożni Żydzi ze zboru w Jerozolimie weryfikowali pracę Pawła w Galcji. Paweł zaś w liście oburza się na niestabilność Galatów, którzy za namową owych Żydów poszli inną drogą niż nauczał Paweł. Poszli drogą prawa Mojżeszowego i przestrzegania zakonu. Dlatego Paweł pisze cieleśni jesteście, co w wolnym przekładzie na współczesny język oznacza polegacie na prawie. Owe poleganie na prawie wg wykładu Pawła prowadzi do wymienionych patologii, ale ja nie widzę tu możliwości odnoszenia tego do rozważania spraw rozwodu. Nie należy rozumieć cielesności, jako odniesienia do ciała człowieka, ale jako drogę polegania na uczynkach prawa. Wszeteczeństwo w wymiarze tego listu to politeizm, albo zniekształcanie rzeczywistego wizerunku Boga. Napisałem to w pośpiechu i nie do końca uważnie przeczytałem posty. Ale jeśli trzeba będzie to uzupełnić to się przyłożę. Pozdrawiam

Znam kontekst w jakim był pisany list do Galacjan i wiem, że nie w temacie rozwodu, ale nie ma to akurat znaczenia w tym momencie, bo też i nie cały list w treści dotyczył piętnowania niezdrowych nauk żydowskich. Miejsce z Galacjan jakie użyłem jeden z wersetów konkretnych wymienia po prostu grzechy nieczyste i imho adekwatne to tematu wyjątku wszeteczeństwa, o którym mówił Jezus. Proszę jednak przeczytać dokładnie mój post w temacie a zrozumiesz, że odniosłem się bardzo merytorycznie do tematu.
Pozdrawiam.
hungry
Aktywny
 
Posty: 3272
Dołączył(a): Pt cze 11, 2004 3:42 pm

Postprzez RoMa63 » N cze 12, 2011 10:57 am

Idea małżeństwa.
Jest to koncept Boga dla człowieka, ukierunkowujący jego życie i funkcjonowanie. Połączenie mężczyzny i kobiety tak ścisłe, że stają się jednym ciałem. Jedno ciało, to organizm wyposażony we wszystkie funkcje niezbędne do funkcjonowania w przestrzeni fizycznej i duchowej. Dlaczego w taki sposób (dożywotnia relacja monogamiczna), a nie np. tak, jak ma to miejsce u ssaków – okres godowy, najlepszy samiec zapyla samicę, pomaga jej w wychowaniu potomstwa i kiedy potomstwo osiąga samodzielność relacja się rozpada, a w kolejnym okresie godowym tworzą się kolejne pary wg klucza biologicznego. Opis stworzenia mówi wyraźnie, ze w przestrzeni biologicznej jesteśmy pokrewni ssakom – wszyscy jesteśmy stworzeni z tego samego materiału - prochu ziemi. Jednak człowiek został stworzony jako reprezentant (na obraz) Boga i chociaż w przestrzeni biologicznej jesteśmy ssakami, to o wiele ważniejsze jest wyposażenie człowieka w pierwiastek Boży, czyli przestrzeń duchową.
Z konceptem jednego ciała mamy do czynienia kilka razy i zawsze tam, gdzie sfera duchowa jest b. istotna. Kościół jest obrazowany jako jedno ciało ( ten fragment mówiący o stawach i ścięgnach i wzajemnym zasilaniu), relacja Bóg, Jezus Duch Św. jest obrazowana jako jedna osoba, jako jedność i małżeństwo, jako podstawowy wymiar społecznego i duchowego funkcjonowania człowieka to także jedno ciało.
Jedno ciało, organizm ma określone cechy i kilka słów o tym. Posiada zdolność do rozwoju działania kreatywnego (twórczego), szeroko pojętego samouzdrowienia, regeneracji i odbudowy. Dzielenie jednego ciała to zawsze jest operacja bolesna, skutkująca jakąś formą inwalidztwa, czasami śmiertelna. Dlatego Bóg przestrzega przed dzieleniem tego, co było jednym ciałem.
Małżeństwo, czyli relacja jednego ciała, ma pomóc człowiekowi zrozumieć ważność mechanizmów duchowych wynikających z jedności. Podstawowym, poligonem do testowania takich wymiarów życia jak: miłość bliźniego, uniżenie się (umywanie stóp), rezygnowanie z własnego ja, udzielanie sobie wsparcia i zachęcenia, pomoc i poleganie na sobie, przebywanie z kimś we wzajemnej nagości, brak poczucia wstydu i konieczności maskowania się, wzajemne uzdrawianie z kompleksów, lęków, agresji i gniewu jest właśnie małżeństwo i dalej rodzina. Małżeństwo realizowane wg planu Boga powinno przybliżać człowiekowi istotę Boga, jako trzech osób działających w jedności, uczyć wdrażania w życie kościelne mechanizmów działania opartych na jedności, wzajemnym poszanowaniu oraz świadomość wyższości miłosierdzia i łaski nad prawem i sądem.
Niesamowitym wymiarem małżeństwa jest relacja seksualna, obejmująca przestrzeń fizyczną, emocjonalną i duchową, ale o tym tu nie napiszę.
Małżeństwo w planie Boga, to samodzielna komórka z możliwością nieustannego rozwoju i poszerzania przestrzeni swojego funkcjonowania, ale także składnik innych większych organizmów np. kościoła. Doświadczenia zdobyte w małżeństwie są w dużej mierze uniwersalne, prowadzą do dojrzałości i można je stosować w innych dziedzinach życia społecznego.
Rozwód, to doświadczenie traumatyczne, bolesne, pozbawiające nadziei i Bożej perspektywy. To forma rozczarowania, która prowadzi do izolacji, przewartościowania życia na bazie lęku, zranienia, niepewności i często niemożliwości zaufania. Wydaje się, że tragizm wydarzeń związanych z rozwodem jest po prostu nie do wymazania z pamięci i każda kolejna relacja małżeńska jest jakby obciążona bagażem wcześniejszych doświadczeń.
Dlatego uważam, ze kościół osoby po rozwodach powinien otoczyć szczególnym pancerzem ochronnym, aby pomóc tym ludziom wybaczyć i uzyskać przebaczenie oraz pomóc, na ile to tylko możliwe, wybudować zdrowy fundament do budowania kolejnego związku. Piętnowanie i izolowanie rozwodników to działanie toksyczne i niszczące, bo te osoby właśnie w sposób szczególny potrzebują miłości i relacji z innymi. Niestety, w relacjach międzyludzkich tak się dzieje, że rozwód bywa jedynym sensownym rozwiązaniem i żadne prawo, nakazy i zakazy nic tu nie pomogą.
Uważam na podstawie Biblii i Bożego planu, że człowiek może się rozwieść i powtórnie pobrać, bo ma wolną wolę i sam poniesie konsekwencje swoich decyzji. Ale jeśli poważnie traktuje Boga, powinien zrobić wszystko, aby do rozwodu nie doszło, bo po rozwodzie rzeczywistość duchowa zostaje znacznie ograniczona i nie wiem, czy te straty można odrobić.
W kościołach osoby po rozwodach nie powinny być dopuszczane do funkcji publicznych związanych z nauczaniem, duszpasterstwem, przywództwem, bo wniosą wątki oparte na lęku, rozczarowaniu, zdradzie i zniekształcą zdrowy rozwój kościoła.
Małżeństwo, jako dożywotnia relacja monogamiczna oparta na Boga, jest doskonałym konceptem i jeśli człowiek jest zdeterminowany, aby w nim wytrwać, to po jakimś odcina kupony w postaci rozwoju osobistego i poznania Boga. Małżeństwo, w moim zrozumieniu, jest także katalizatorem, który umożliwia wdrożenie Bożych mechanizmów myślenia, poznania i doświadczenia mądrości Boga.
Kilka słów o wszeteczeństwie.
W Biblii wszeteczeństwo to zamiennie forma prostytucji i bałwochwalstwa. Wynika to stąd, że w tamtych czasach popularna była forma nierządu sakralnego. Wiele kultów, znając siłę oddziaływania seksualnego, używało jej do pozyskiwania współwyznawców. Dlatego przy świątyniach funkcjonowały kapłanki prostytutki, które świadcząc usługi seksualne pozyskiwały zwolenników i współwyznawców. Kontekst społeczno-historyczny, moim zdaniem jest bardzo ważny do zrozumienia pojęcia wszeteczeństwa i właściwego wkomponowania tego tematu w sprawę rozwodu.
Rozwód, w czasach, kiedy Jezus mówił do Żydów, był dla mężczyzny sprawą bardzo prostą i błahą, wystarczyło wręczyć żonie list rozwodowy i odprawić ją. Wielu mężczyzn traktowało to jako przywilej patriarchatu i korzystało z tego bezkrytycznie. Stąd reakcja Jezusa i warto zauważyć, ze to słowo zostało skierowane tylko do mężczyzn i nie należy wyciągać z tego zbyt ogólnych wniosków. Na koniec Jezus mówi, ze nie wszyscy pojmują tą sprawę, wobec tego ja muszę się zastanowić, czy aby na pewno pojmuję ją dobrze, a wcześniej Jezus czyni odniesienie, że właściwe zrozumienie sprawy małżeństwa (czyli także rozwodu) wymaga prześledzenia tego, co wydarzyło się na początku.
pozdrowienia
RoMa63
Użytkownik
 
Posty: 56
Dołączył(a): Pn kwi 18, 2011 9:28 am

Postprzez merkaba » N cze 12, 2011 6:52 pm

Problem polega na tym, że przyzwolenie na rozwód byłoby zdradą podstawowej nauki Jezusa o małżeństwie. Nie jest to jakiś wymysł księży, pragnących utrudnić życie małżonkom. Nie jest to jakaś filozofia polegająca na takiej lub innej interpretacji niejasnego tekstu. Nierozerwalność małżeństwa jest jednoznacznym wymaganiem postawionym przez Jezusa.

Warto sobie przypomnieć, że w żadnym momencie swojego życia Jezus nie złamał ani nie skrytykował żadnego przykazania zapisanego w Starym Testamencie. Jego spory z faryzeuszami dotyczyły wyłącznie tego, w jaki sposób stosowali oni nadane przez Mojżesza Prawo. W dyskusji o rozwodzie widać to wyraźnie, gdyż sami faryzeusze zaczepili Jezusa, pytając: "Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?" (Mt 19, 3). Dokładnie tak samo jak nasi współcześni byli przekonani, że rozwód jest dla nich przewidziany jako ucieczka od problemów małżeńskich! Chcieli tylko się upewnić, czy jakikolwiek powód może być impulsem do rozwodu: zbyt słona zupa, utrata piękna przez starzejącą się żonę albo zwykły kaprys męża...

Jest absolutnie oczywiste, że Pan Jezus nie mógł podzielać takiego poglądu - z prostego powodu: był on sprzeczny z zamiarem Stwórcy

"Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? »Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem«. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela" (Mt 19, 4-6).

Ale nie jest wcale łatwo przekonać człowieka, że Bóg dla niego zaplanował nie to, co on sam chce realizować! Faryzeusze, którzy jednoznacznie zrozumieli Jezusową interpretację Prawa Mojżeszowego, nie poddają się i próbują użyć innego argumentu, posługując się tym samym Prawem: "Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?" (Mt 19, 7). Okazuje się, że można nawet Biblię dopasować do własnych poglądów! Bo skoro sam Mojżesz kazał wypisać list rozwodowy, to co ma biedny Żyd robić? Musi ten list wypisać i odprawić żonę!...

Jednak co innego jest wymyślić sobie usprawiedliwienie, a co innego jest przekonać Jezusa, który nie tylko pozostał przy swoim zdaniu, ale sprecyzował Mojżeszowe "polecenie": "Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony, lecz od początku tak nie było" (Mt 19, 8). Okazuje się, że Mojżesz nie "polecił", lecz jedynie pozwolił - i nie dlatego, że tak było od początku, tylko ze względu na zatwardziałość ludzkiego serca.faryzeusze i uczeni w Piśmie. Kto jak kto, ale oni doskonale wiedzieli, że Biblia przewiduje tylko jeden powód, który mógł doprowadzić do rozwodu: jeżeli znajdzie u żony coś odrażającego (hebr. erwat dawar) (Pwt 24, 1). Problem w tym, że oni chcieli, by "coś odrażającego" oznaczało "jakikolwiek powód"!właśnie w tym kontekście powinniśmy odczytywać dalsze wyjaśnienia Pana Jezusa: "A powiadam wam: »Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu - a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo«" (Mt 19, 9). Z tych słów jednoznacznie wynika, że każdy związek rozwiedzionego mężczyzny z jakąkolwiek kobietą i rozwiedzionej kobiety z jakimkolwiek mężczyzną w oczach Jezusa jest równoznaczny z cudzołóstwem.

Niestety, część dzisiejszych chrześcijan pragnęłaby odczytać te słowa inaczej. Niektórym chciałoby się wierzyć, że Jezus przyzwala na rozwód "w wypadku nierządu", rozumianego dziś jako zdrada małżeńska. Wydaje się to logiczne, ale niestety stoi w sprzeczności z kontekstem kulturowo-religijnym, w jakim te słowa zostały wypowiedziane.

Mianowicie musimy pamiętać, że rozmówcami Jezusa nie byli Grecy, Rzymianie lub Polacy, których On pouczał, jak trzeba żyć. Byli to biegli w Pismach faryzeusze, którzy odwoływali się do Prawa Mojżeszowego, stosowali to Prawo we wszystkich dziedzinach życia i w świetle tego Prawa rozumieli oraz weryfikowali każdą wypowiedź Jezusa. A każdy wie, że Prawo Mojżeszowe nie przewidywało żadnego rozwodu w przypadku zdrady małżeńskiej. Zdrada małżeńska była karana śmiercią.

Dla przykładu: gdyby dopiero po ślubie pan młody dowiedział się, że jego narzeczona była w ciąży z kimś innym, to w myśl wymienionego kanonu zawarte małżeństwo jest nieważne. Podkreślam jednak, że w takiej sytuacji Kościół nie udziela rozwodu, tylko stwierdza, że jedna ze stron została oszukana, więc nie został spełniony warunek świadomego i dobrowolnego wstąpienia w związek małżeński. Jeżeli natomiast przed ślubem wszystko było "cacy", ale dopiero po jakimś czasie małżonkowie zaczynają psuć sobie nawzajem krew, to żadne unieważnienie lub rozwód nie może nastąpić, ponieważ jednym z podstawowych obowiązków małżonków jest wspólna droga do świętości.
merkaba
Użytkownik
 
Posty: 42
Dołączył(a): Pn maja 16, 2011 7:24 pm

Postprzez RoMa63 » N cze 12, 2011 9:34 pm

Merkaba piszesz o przyzwoleniu na rozwód. To jest przestrzeń w której się mijamy, bo przyzwolenie może dać tylko ktoś, kto jest pośrednikiem pomiędzy Bogiem a człowiekiem. Ja nie mogę dać przyzwolenia, ponieważ nie mam mandatu do sprawowania pośrednictwa. Człowiek w moim przekonaniu sam podejmuje decyzję o rozwodzie i ma do tego prawo na fundamencie własnej, wolnej woli. Jeśli potraktujemy Boże zalecenie nie rozwodzenia się, jako prawo, to kto ma być egzekutorem tego prawa i jakie mają być konsekwencje jego łamania? Czy egzekutor będzie się w spokoju przyglądał, jak agresywny mąż i ojciec sieje przemoc w swojej rodzinie i nic nie można zrobić, bo nie ma przyzwolenia na rozwód? Czy kościół, który radykalnie zabrania rozwodu podejmie odpowiedzialność za cierpienie dzieci w patologicznej rodzinie?
Ja uważam, że trzeba ludzi uczyć budowania relacji małżeńskich i rodzinnych i wspierać trwałość małżeństwa na ile to jest możliwe. Ale jeśli ludzie się rozwiodą, to należy udzielić im wsparcia i pomocy, a nie dokonać negatywnej stygmatyzacji i odizolować.
Nie sądzę też, aby zalecenie Boga dotyczące trwałości małżeństwa można było traktować jak nieprzekraczalne prawo. Jest to po prostu zalecenie, które jeśli będzie lekceważone przez człowieka, spowoduje w jego życiu dramatyczne konsekwencje, które przeważnie sa tak bolesne, że nie ma już potrzeby dokładania dodatkowych kar. pozdrawiam
RoMa63
Użytkownik
 
Posty: 56
Dołączył(a): Pn kwi 18, 2011 9:28 am

Postprzez merkaba » Pn cze 13, 2011 9:22 am

kk nie udziela rozwodu tylko jak już to je unieważnia
merkaba
Użytkownik
 
Posty: 42
Dołączył(a): Pn maja 16, 2011 7:24 pm

Postprzez hungry » Pn cze 13, 2011 9:49 am

merkaba napisał(a):kk nie udziela rozwodu tylko jak już to je unieważnia

Jak zmienisz nazwę na "unieważnienie" to już myślisz że jest to coś innego?
Biblia wyraźnie mówi: co Bóg złączył człowiek niech nie rozdziela.
hungry
Aktywny
 
Posty: 3272
Dołączył(a): Pt cze 11, 2004 3:42 pm

Następna strona

Powrót do Dyskusje i polemiki

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 18 gości

Wymiana:

pozdrawiamy

cron