RoMa63 napisał(a):Wystawiłem ten wątek na śmierć.
Jeśli jest pusty, tani, pełen ignorancji i uwikłany w kłamstwo,
to dlaczego nie pozwalacie mu umrzeć i zająć się sprawami wyższej wagi.
Może sami nie rozumiecie, co Was tu ciągnie i dlaczego Was ciągnie.
Może i nie rozumiemy, któż to wie... A może Ty wiesz to lepiej od innych?
Jeśli tak, to powiedz, dlaczego użytkownicy Forum fatygują się tu ze swoimi wypowiedziami.
Fatyga ta zresztą jest raczej minimalna, więc nie masz powodu do obaw, że wątek ten nie umrze śmiercią naturalną.
Umrze i to rychło. Osobiście, nie widzę jednak powodu, by go dobijać.
W końcu przecież, nie każdy może się chcieć domyślać, jakie plany z tym wątkiem związałeś i że nie wypaliły.
To miejsce publiczne i jeśli chciałbyś zakończyć ten temat,
możesz swoją wolę otwarcie zadeklarować - będzie to z pewnością uszanowane bardziej,
niż teatralne, kierowane w próżnię wyrzuty i sugestie,
jakoby Twoi niechciani rozmówcy zlatywali się tu bezrozumnie jak ćmy do ognia, osy do miodu czy muchy do gówna.
Może jednak akurat zaglądają tu jacyś zadeklarowani próżniacy, którzy nie mają chwilowo spraw wyższej wagi,
bądź nie uważają, by w takich sprawach mieli cokolwiek do powiedzenia.
Mądrzy ludzie lubią wypowiadać się w małych, ludzkich sprawach,
i jeśli nawet ich nie szukasz, to formułując taki temat, powinieneś liczyć się z tym,
że ktoś weźmie Twoje słowa poważniej, niż możesz sobie to wyobrazić, RoMa63 -
- i to bynajmniej nie przez wzgląd na Twoje rachuby, lecz przez wzgląd na swoje własne sumienie.
Napisałem, że na Forum poglądy są tanie, bo formułuje się je, nie widząc,
a często nie chcąc nawet bliżej poznać swoich rozmówców.
To luksus cenny dla próżniaków, chociaż nie wszyscy skwapliwie zeń korzystają.
Ponieważ jednak dostęp do dóbr serwisowych nie jest obwarowany jakimiś dużymi restrykcjami dla półgłówków,
więc mogą się tutaj wypowiadać w miarę swobodnie nawet tacy ludzie jak ja.
I, między innymi, dlatego właśnie poglądy wypowiadane na każdym forum bardzo łatwo się dewaluują,
bo każdy może tu włożyć czapkę-niewidkę i niełatwo będzie zgadnąć,
czy on pajac, bandyta czy kusiciel... czy też może jakiś szef niebiańskiego sztabu.
W żadnej mierze nie sugerowałem, że ten wątek jest gorszy od innych.
Moja wypowiedź dotyczyła tylko ogólnych warunków i - nazwijmy to - zasad BHP,
które na każdym forum raczej odbiegają od apostolskich norm i standardów,
i nie wystarczy na nim świsnąć, wrzasnąć czy opluć gospodarza,
żeby jak na zawołanie pojawił się przed oczami wszystkich słup ognia
czy jutrzenka odnowy duchowej dla niesfornych Lachów.
RoMa63 napisał(a):Ciasny umysł, w mojej ocenie, to jedna z najpaskudniejszych przypadłości,
jakie mogą się przytrafić człowiekowi, który chce poważnie traktować Jezusa.
Subiektywnie oceniam tą przypadłość znacznie bardziej krytycznie niż problemy z posłuszeństwem,
bo wielu posłusznych - w swojej ocenie - Jezusowi, dzisiaj jest postrzeganych jako zło.
Bezwględnie. Ja nawet odważę się twierdzić, że jestem do tej straszliwej egzemy uprzedzony całkiem obiektywnymi przesłankami.
Kiedy mnie to paskudztwo dopada, to dosłownie ściska mi głowę jak żelazną obręczą
i nie tylko ja sam, ale wszyscy wokół widzą, że mój umysł przypomina wyciskarkę do czosnku w akcji,
albo dziadka do orzechów, i nic tam już się nie dołoży, choćby bardzo się chciało,
co najwyżej pod groźbą strasznej plagi dla napartych a nielitościwych intruzów.
Z posłuszeństwem to ja nie mam większych kłopotów.
Ba, nawet rzadko trzeba mi rozkazywać - najczęściej wystarczy poprosić.
Tylko z tym moim ciasnym umysłem nie mogę sobie sam poradzić - pojęcia nie mam,
czemu, na miły Bóg, trzymam się ze wszystkich sił przy Jezusie.
Wiem natomiast doskonale, dlaczego ci z otwartymi umysłami
i szerokimi horyzontami myślowymi widzą we mnie zło wcielone.
I właśnie dlatego, przyjacielu, dość łatwo mi się z tym pogodzić.
Tak, z ciasnotą umysłową trzeba walczyć ogniem i mieczem.
Wierz mi, RoMa63, znam się trochę na tym.
RoMa63 napisał(a):Mój Bóg dał mi talenty, największym z nich jest mój umysł,
którego nie zakopałem do ziemi, aby go zwrócić w stanie nienaruszonym.
Nie pozwoliłem go też zakuć w zasady, dogmaty i rytuały, aby był wolny w dokonywaniu wyborów.
Jest teraz cenny, być może szczególnie dla mnie i mojego poczucia wartości,
ale też niech każdy zaglądający tutaj szczerze odpowie sobie (nie mnie), czy i dla niego.
Tutaj nie bardzo rozumiem, RoMa63, w jakie niby zasady, dogmaty i rytuały mój łeb miałby być zakuty,
bo że jest, to już - mam nadzieję - ustaliliśmy niezbicie.
Postaraj się może bliżej określić, które ze znanych Ci zasad, dogmatów czy rytuałów
czynią mnie niezdolnym do jednej własnej myśli niewolnikiem,
chciwym próżnej chwały i niewiernym kutwą, chowającym swój talent w ziemi.
Może też ktoś oprócz mnie byłby ciekaw, czym wyróżnia się Twoje duchowe szlachectwo,
oraz poczucie szczególnej wartości Twoich umysłowych prerogatyw.
RoMa63 napisał(a):Forum jest doskonałym miejscem do dzielenia się tym co cenne,
po odsianiu z tego co pospolite, chociaż rzeczywiście dostrzegam zalew pospolitości.
Doskonałym dlatego, ponieważ jak wskazuje Biblia, pozwala posługiwać się słowem,
a Słowo jest ważne, dla mnie najważniejsze. Słowem posługiwał się Jezus,
Bóg przy stwarzaniu i nikt, kto czytał Biblię, nie powinien mieć w tym wątpliwości.
Więc tu się nie zgadzam, jak już wspomniałem, z tej prostej przyczyny, że trzeba strasznie się natrząchać tym sitem,
żeby jakiś marny, chropawy kalcyt wydłubać... O złocie można przy tym zapomnieć.
Nie zgadzam się też z tym, jakoby Biblia upatrywała wartości forum w tym, że używa się na nim słów.
Nie ma do takiej tezy żadnych podstaw.
Gwoli stosownej tu ścisłości: Jezus nie posługiwał się słowem - on nim był.
Jego język nie tyle był instrumentem prawdy, co jej ucieleśnieniem.
Zatem podkreślając wartość użyteczności publicznej forum dla prawdy,
dobrze jest się z prawdą nie rozmijać i nie przeczyć jej - wypada się wówczas wiarygodniej.
RoMa63 napisał(a):Lekarstwo nie jest wydawane na blankietach ścisłego zarachowania.
Leży na ulicach i jest dostępne w sposób tani i bezproblemowy.
Nie ma też możliwości zarabiania na pisanym tutaj słowie, chyba, ze zyskiem jest poznawanie Jezusa.
Nie ma potrzeby pisania recept na poprawę Jego (Jezusa) wizerunku,
bo jego wizerunku nie da się poprawić, można go tylko poznawać.
Nie pisałem o potrzebie poprawy wizerunku Jezusa, lecz standardu chrześcijańskiej posługi,
tzn. takiej służby, która na imię Pańskie się powołuje.
To, wbrew pozorom, duża różnica.
Jeśli lekarstwo, o którym mówiłem, leżałoby na ulicach i każdy miałby do niego dostęp,
to nie miałbyś żadnego powodu zakładać tego wątku.
Inaczej mówiąc - przeczysz sam sobie, RoMa63, i gubisz się w swoich własnych zeznaniach,
co niezbyt dobrze wróży duchowej odnowie pod egidą Twojego bractwa.
Nie pisałem też o możliwości zarobkowania pisaniem na Forum,
tylko o tym, że żaden świadek spraw I woli Bożej nie jest pustym gadułą i krętaczem,
i obiektywnie rzecz biorąc, nie jest dobrze mieć go za swego przeciwnika w sądzie.
Bierze się to stąd, że zna on dobrze cenę swojego świadectwa i wartość Pańskiej krwawicy,
a nie z tego, że czymkolwiek handluje.
RoMa63 napisał(a):Lazarzu przesiałem to, co napisałeś przez sito i na sicie pozostał mi tylko jeden okruch,
opisany przez Ciebie jako "celna ironia Admina".
Zatem wypowiedz się Adminie w kwestii intencji Twojej wypowiedzi, abym wiedział,
czy okruch, który pozostał na sicie ma wartość, czy też powinienem go strącić jak pozostałe.
Skłamałbym zapewniając, że współczuję Ci daremnego trudu.
Twoją wypowiedź traktuję jak przejaw urazu z powodu niezbyt przychylnego przyjęcia Twojej tezy odnośnie Naamana,
więc nawet jeśli tylko tyle ostało się na Twoim sicie, po lekturze skierowanego do ucasha postu,
to i tak - na moje oko - jest to dość sporo, zważywszy Twoją czytelniczą nieuwagę
oraz niezdrową niechęć do oswojenia się z podstawowymi narzędziami edycji postów w miejscu,
które sam niemal reklamujesz jako doskonałe dla celów, jakie masz przed oczami,
jakbyś akurat Ty najlepiej wiedział, komu i w jaki sposób może się ono przysłużyć.
Lapidarną uwagę admina - gdyby to do mnie był on ją skierował - potraktowałbym jak niewinną krotochwilę,
do której sprowokowało go świadectwo wewnętrznie sprzecznego osądu.
Czy aż ironię? Myślę, że tak. W każdym razie, nawet komuś z odrobiną oleju w głowie
nietrudno zauważyć po niej, że odpowiedzi na pytanie o to, czy chrześcijaństwo na wzór Jezusa rzeczywiście istnieje,
można nie usłyszeć, gdyby ono miało, istotnie, nie istnieć.
Któż by bowiem miał prawo o tym wyrokować, jeśli nie chrześcijanin właśnie?
No bo czy niewierzący może to wiedzieć? Raczej nie.
Stawiając takie pytanie jak Twoje, wręcz wypada założyć, że chrześcijaństwo istnieje,
jeśli, czyniąc to, liczy się na coś więcej niż czcze dywagacje respondentów.
Takie jest moje zdanie.
Jeśli nie była to ironia, lekka i trafna, to nie bardzo wiem, czym być mogła.
Wiem jednak, że wypowiedzi admina i wielu innych użytkowników tego Forum,
rozumiem znacznie lepiej niż Twoje, RoMa63, więc jeśli chcesz być bardziej przekonujący od innych,
to, po prostu, sam skorzystaj z przykładu lepszych od siebie,
zanim zaczniesz publicznie rozgłaszać moje zepsucie, kiepski gust, fatalne maniery
czy uchylanie się od służących bliźnim karbów ojczystego języka.
Ironia to nie grzech, tylko uderzenie - czasem lekkie, a czasem bardzo mocne.
Jezus jej używał, Paweł od niej nie stronił, więc czemu samo domniemanie jej użycia wobec Ciebie,
tak Cię wytrąca z równowagi, że z miejsca poniżasz jej przypadkowego świadka,
i to akurat tego, który poświęcił Ci wcale niemało swojego osobistego czasu i uwagi?
Czyżbyś liczył, że mu tym zaszkodzisz, czy że odwrócisz w ten sposób uwagę czytelników od zarzutów,
które otwarcie Ci postawił?
Zapewniam Cię, RoMa63, dużo pytań rodzą Twoje anonse -
- a jednoznacznej, godnej wiary maluczkich, odpowiedzi na którekolwiek z nich,
nie sposób wypatrzeć na Twoim horyzoncie.
Może powinieneś go sobie jednak zawęzić...?
lazarz