Teraz jest Pt kwi 19, 2024 4:56 am Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

Co przenika nasze myśli.

Forum służy do dyskusji o charakterze polemicznym na różne tematy związane z teologią chrześcijańską.

Co przenika nasze myśli.

Postprzez Krzysiek 0930 » So paź 10, 2009 3:22 pm

Czy będąc chrześcijanami możemy nie pamiętać o wiecznym przeznaczeniu.
Doskonałość chrześcijańska domaga się, aby przejść przez ziemię tak jakby się jej nie używało. Pewnie wymaga to od nas głębszego życia wewnętrznego, skupienia modlitewnego pośród zajęć, które nam na to pozwalają.
Według nauki Kościoła jesteśmy tu tylko przechodniami. Zważywszy na rozpiętość czasową życia tu, a życia po przejściu zwanym śmiercią cielesną jest jak jeden do nieskończoności. Zdumiewa mnie zawsze taka myśl. Tym bardziej, że tą wartością życia tu stanowimy co będzie dalej.
Za dwa miliony lat nie będziemy specjalnie myśleli o tym co było tu na ziemi, żyjąc nowym życiem w Bogu. Według darów duchowych, które otrzymujemy już tu na ziemi doświadczamy synostwa Bożego. Samo to przez się w moim mniemaniu wymaga myślenia o rzeczach wznioślejszych, niż blichtr i marności tego świata. W moim mniemaniu to lepsze myślenie to jest szukanie Boga. Boga odnajdujemy właściwie dzięki łasce, która nas oświeca za pomocą funkcjonowaniu naszego rozumu, który jest miejscem odczytywania i rozważania myśli. Często to widać po ludziach nawróconych, że nie interesuje ich byle co. Prowadzą bogatsze życie modlitwy, która nie jest dla nich przymusem, lecz czynnością dzięki, której poznajemy Boga. Ludzie żyjący wiarą jeśli zajmują się rzeczami tego świata to często jest to przeniknięte intencją służby drugiemu człowiekowi. Co do pieniędzy, to nie stanowią istotnego celu nawet jeśli są używane w większych ilościach tak jak w przypadku chrześcijańskich przedsiębiorców.

Lubię modlitwę według Ewangelii, która polega na przyjściu w nocy i proszeniu o trzy chleby i o tym, że Bóg udziela darów, tym którzy są wytrwali w modlitwie i natrętni. Te trzy chleby to wiara nadzieja i miłość, które po każdej interwencji Boga w naszej duszy wzrastają.
Krzysiek 0930
Użytkownik
 
Posty: 30
Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:58 pm

Postprzez hungry » Pt paź 16, 2009 7:50 am

Zgodzę się co do myślenia na ziemi o wiecznym przeznaczeniu, czyli abyśmy myśleli o tym co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały ( List do Filipian 4:8 ). Pamiętając też, że Bóg ma o nas myśli o pokoju a nie o niedoli (Księga Jeremiasza 29:11).
Ale co do 3 chlebów z ewang Łk 11:5-13 to nie symbolizował bym tych chlebów aż tak. :) zobacz na kontekst że gościu by wstał i dał nawet więcej dla natręctwa tamtego proszącego ;) kontekst jest taki że o wszystko i zawsze możemy prosić Boga naszego Ojca w niebie. I że da nam nawet więcej niż prosiliśmy.
A wystarczy że o wierze i nadziei i miłości już pisze wystarczająco w 1 Kor 13:13 że teraz są te 3 wiara, nadzieja i miłość, z których to oczywiście największa jest miłość. Poco więc dorabiać do tego jakąś specjalną symbolikę z chlebem z ewag. Łk 11:5-13 gdzie o wierze, nadziei i miłości nawet tam mowy nie było?
hungry
Aktywny
 
Posty: 3272
Dołączył(a): Pt cze 11, 2004 3:42 pm

Nasze myśli przenika Bóg i wie, że są one marne

Postprzez lazarz » Pt gru 25, 2009 11:06 pm

hungry napisał(a):gościu by wstał i dał nawet więcej dla natręctwa tamtego proszącego

Tego, czy gościu dałby więcej, nie wiemy z przypowieści Jezusa.
Wiemy jedynie, że przyjaciel pożyczyłby w końcu natrętowi chleby dla jego zdrożonego gościa.

Nie wydaje mi się, żeby można było stąd wysnuć, iż Mistrz chciał,
by jego uczniowie stali się podobni do natrętów.
Raczej sugerował, że są nimi, a być nie powinni,
gdyż uchybia to zarówno Ojcowskiej jak i Synowskiej godności,
nie mówiąc już o tym, że postawa taka
stawia wiarę maluczkich pod nie byle jakim pręgierzem.

Przypowieść nie jest bynajmniej o wytrwałości w modlitwie do Ojca,
lecz o poczuciu taktu wobec Ojcowskiego wysłannika,
który właśnie jedną z takich modlitw zakończył,
nie dając nikomu powodu sądzić, że to jakaś wielka i trudna sztuka.

Uważne słuchanie i oszczędna mowa - oto, czego domagał się swego czasu Galilejczyk,
zyskując niekiedy jedynie niewiele znaczące zaciekawienie uczniów
praktykami pobożności swego kuzyna, Jana,
jawiącymi się małowiernym godną rękojmi Wszechmogącego fatygą.

Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, a kto szuka, znajduje, a kto kołacze, temu otworzą.
Albo wierzy się, że jest to prawdą, albo się w to nie wierzy.

Nie stoi tam wcale: Każdy, kto dużo prosi... kto długo szuka... kto mocno i wytrwale kołacze.

Stoi tam prawda jedyna we własnej Osobie - trzeba tylko się jej uważnie przyjrzeć,
wziąć zesłanego przez Nią Ducha, grzecznie się ukłonić,
rozejrzeć wokół siebie za własną, a nie za cudzą zgubą,
i nie walić pięściami, jakby domownicy pogłuchli.

Naprawdę niewiele to kosztuje, a w końcu idzie przecież właśnie o to,
żeby nie podrażać kosztów utrzymania świętych darmozjadów,
bo mogłoby się im niechcący odechcieć pasożytowania na swoim Poręczycielu,
i nikt by przez to nie dojrzał światła w godzinie duchów.

lazarz
lazarz
Użytkownik
 
Posty: 50
Dołączył(a): Wt mar 06, 2007 7:14 pm
Lokalizacja: Łódź


Powrót do Dyskusje i polemiki

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 17 gości

Wymiana:

pozdrawiamy

cron