Teraz jest Śr maja 01, 2024 5:39 pm Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

Seks przedmałżeński

Forum służy do dyskusji o charakterze polemicznym na różne tematy związane z teologią chrześcijańską.

Postprzez Mariusz » Pt mar 14, 2008 8:18 am

darq napisał(a):2. Bóg dał również "instrukcję" użytkowania. A jako pomysłodawca wie najlepiej jak wykorzystać dar.

"Instrukcja" użytkowania jest ważna, ale sama instrukcja nie jest w stanie przełamać ludzkich przesądów, które pozornie wyglądają na świętobliwe, a w istocie sprowadzają się do suchych zakazów typu "nie kosztuj", "nie dotykaj" bez wniknięcia w istotę tematu.

darq napisał(a):Wszystko więc zdeterminowane przez nasz światopogląd.

Relacje na lini kobieta i mężczyzna wybiegają znacznie poza krąg światopoglądowy, więc nie tylko światopogląd determinuje te relacje. Uważam, że Pan Bóg umieścił w ludziach poczucie, że zbliżenie kobiety i mężczyzny powoduje ich totalną bliskość (jakby jedność). Bez względu na światopogląd mamy sumienie, a w nim przekaz, że złamanie tej jedności bardzo krzywdzi tą najbliższą nam osobę.

sirargal napisał(a):Chrześcijaństwo naucza o konieczności życia w czystości do ślubu... ale jest również wiele par, które są ze sobą i planują wspólne życie... i przed Bogiem stają się jednością gdyż jednoczy ich miłość... czy według Was problem seksu przed małżeństwem rozumianym jako sakramentem, w tej sytuacji również istnieje??

Problem seksu przed sakramentalnym małżeństwem jest problemem raczej obyczajowym lub zwyczajowym, ale nie jest związany tak bardzo z wiarą, ponieważ nie dla wszystkich wierzących ślub (małżeństwo) lub konkretny ślub jest sakramentem.
Problem w jakimś sensie może występować, ale raczej w przestrzeni obyczajowej.
Rzeczywisty problem unaocznia się wtedy kiedy następuje rozerwanie jedności kobiety i mężczyzny. I jest to problem wychodzący poza obyczajowość i poza granice seksu przed małżeństwem.

sirargal napisał(a):Od razu zaznaczę że odpowiedź w stylu " ...ale jak jeszcze nie są małżeństwem to mogą się rozstać" do mnie nie przemawia... - będąc małżeństwem ludzie też się rozstają...

Myślę, że fakt czy formalnie są małżeństwem (sakramentalnym lub niesakramentalnym) czy nie są, jest rzeczą drugorzędną. Istotne jest to czy współżyli i stali się jednym ciałem (jak określa pismo) czy nie.

darq napisał(a):A do mnie nie przemawia argument, ze ludzie się rozstają także po ślubie.

Ja myślę jednak, że porzucenie partnera w okresie narzeczeństwa po uprzednim seksualnym wykorzystaniu go (sprawdzeniu?) jest większym problemem niż to, że ludzie rozstają się po ślubie. Bo niesie to jeszcze większe piętno, ponieważ porzucenie np. panny po uprzednim seksualnym jej wykorzystaniu nie tylko rozrywa jedność kobiety i mężczyzny (wg Pisma), ale dodatkowo robi wielką krzywdę kobiecie bo obnaża i wystawia ją tak jakby była wszetecznicą; zamiast dokonać jak najszybciej kroku by uprawomocnić zaistniałą jedność kobiety i mężczyzny deklaracją, że są mężem i żoną.

axanna napisał(a):Jak będzie wyglądać w oczach otaczających ludzi para, deklarująca wszystkim dookoła, że są Chrystusowi (bo co do tego chyba nie masz wątpliwości, że mamy taki obowiązek, prawda?), a żyjąca w związku na kocią łapę?

Para takich ludzi powinna jak najszybciej szczerze zadeklarować przynajmniej najbliższym, że są mężem i żoną, że należą do siebie, i w ten sposób zdjąć piętno wścibskiego posądzenia związku o kocią łapę.
Chyba, że obydwoje nie traktują siebie jako męża i żonę. Wtedy mamy coś przed czym przestrzega apostoł Paweł ? wszeteczeństwo, a to może być zgorszeniem dla otoczenia (ponieważ każde z nich nie traktuje partnera jak współmałżonka).
Mariusz
 
Posty: 9
Dołączył(a): Śr sty 21, 2004 1:54 pm

Postprzez darq » Pt mar 14, 2008 8:28 am

Co do pierwszych cytowanych przez Ciebie moich słów:
wyrwałeś je z kontekstu. Odnoszą się one dokładnie do poprzedniego postu. Wyrwane rzeczywiście można zrozumieć opacznie.
Zaś co do:
a myślę jednak, że porzucenie partnera w okresie narzeczeństwa po uprzednim seksualnym wykorzystaniu go (sprawdzeniu?) jest większym problemem niż to, że ludzie rozstają się po ślubie. Bo niesie to jeszcze większe piętno, ponieważ porzucenie np. panny po uprzednim seksualnym jej wykorzystaniu

Właśnie między innymi dlatego ze współżyciem seksualnym należy zaczekać do ślubu.
darq
moderator
 
Posty: 1058
Dołączył(a): Wt gru 11, 2001 1:00 am
Lokalizacja: mielec.kz.pl

Postprzez Baranek » Pt mar 14, 2008 9:00 pm

Wydaje mi się że w tej dyskusji trochę schodzimy w taką stronę że to sprawa "kobiety i mężczyzny" co oni tam robią przed ślubem. I w gruncie rzeczy, że to jest trochę umowne ślub itd.

Jednak choć to małżonkowie sobie ślubują to nie jest to tylko ich prywatna sprawa. Nie wiem, czy zwróciliście uwagę, że żyjemy w świecie mocno zindywidualizowanym. Liczę się "ja" to co "moje", a innym nic do tego. Powiem trochę górnolotnie, że kiedyś to było inaczej. Ślub był wydarzeniem dla wszystkich (a i teraz też często jest także). Ślub jest nie tylko związkiem wobec Boga, wobec siebie, ale jest ukazaniem, że tych dwoje kochających się ludzi wchodzi do społeczności jako małżeństwo jako jedno ciało. Od tej strony również czystość przed ślubem powinna być dla małżonków ważna. Powinna więc być ważna ze względuna Boga, na siebie samych no i własnie ze względu na innych ludzi. Ta czystość przedmałżeńska jest także dla innych świadectwem, że Bóg powołuje ludzi do prawdziwej miłości. Chyba się zgodzicie - że szczególnie w dzisiejszych czasach - jest to dość mocne świadectwo, gdy małżonkowie świadczą że czekali na siebie.
Baranek
 

Postprzez magdak » So mar 15, 2008 11:02 pm

może w tamtych czasach troche krócej ludzie czekali na małżeństwo....
magdak
 

Postprzez frad » Pn mar 17, 2008 2:09 pm

za pomoca Biblii mozna latwo dowiesc ze wspolzycie dwojga wolnych ludzi NIE CZYNI z nich malzenstwa

daleki jestem od potepiania kogokolwiek, ale trzymajmy sie biblijnych definicji
frad
Aktywny
 
Posty: 864
Dołączył(a): Wt kwi 10, 2007 12:40 pm

Postprzez Baranek » Pn mar 17, 2008 4:11 pm

I w tym względzie zgadzam się z fradem. Małżeństwem stają sie wtedy, gdy wobec Boga, siebie, ale także innych przyrzekną sobie miłość wyłączną i wzajemną. Można powiedzieć że Boga powołają na świadka, który sprawi że ich małżeństwo zaistnieje. 'Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela' :)
Baranek
 

Postprzez frad » Wt mar 18, 2008 8:09 am

magdak napisał(a):może w tamtych czasach troche krócej ludzie czekali na małżeństwo....
miesiac to tak dlugo (standardowy czas oczekiwania w USC - mozna skrocic!)? tzw. 'konkordatowy' mozna zawrzec chyba jeszcze szybciej, ale niektore Koscioly nie moga go przeprowadzac wiec trzeba... 2 slubow czasem 'pod rzad'. Rozumiem ze czasem ludzie wola konkubinat i dlugo trwajace zbieranie kasy na 100 butelek wodki, 3 prosiaki i inne atrybuty wesela pijakow i obzartuchow zeby bylo 'jak inni albo lepiej' ale chrzescijanie powinni byc od tego IMHO wolni.
frad
Aktywny
 
Posty: 864
Dołączył(a): Wt kwi 10, 2007 12:40 pm

Postprzez magdak » Wt mar 18, 2008 7:28 pm

mam raczej na myśli to że kiedyś czas między uzyskaniem pełnej dojrzałości płciowej a zawarciem związku małżeńskiego był krótszy...a teraz nasza kultura trochę się zmieniła...nie pobieramy się w wieku 17lat tylko w wieku 27lat, mi się wydaję że to się w nas kumuluje...niby nic nie stoi na przeszkodzie w tym żeby wcześniej się pobrać, ale jak miałabym wyjść za mąż w czasie studiów? no i oczywiście nie stosować środków antykoncepcyjnych...czyli mieć jednoczenie dzieci...:)...gratuluje tym którzy wytrzymali, a zazdroszczę tym którzy spotkali swoją drugą połówkę wcześniej...ech...
magdak
 

Postprzez johanna » Wt mar 18, 2008 8:05 pm

to jest szczere... :)
johanna
Aktywny
 
Posty: 142
Dołączył(a): N lut 17, 2008 5:52 pm

Postprzez magdak » Śr mar 19, 2008 11:35 am

jak najbardziej szczere:) o tym co powiedziała daile mało się mówi, a może dla niektórych to jest większy problem?dlatago bądźmy tolerancyjni.wszystko zależy od sytuacji każdego z nas. być może można kogoś (albo samych siebie) zranić, ale przecież "co nas nie zabije to nas wzmocni":)
a co jeśli jedna strona chce zacząć współżycie wcześniej a druga nie, czy taki związek jest od razu przekreślony?czy obydwie strony mogą trochę ustąpić?
magdak
 

Postprzez Baranek » Śr mar 19, 2008 12:28 pm

Tj. kiedy wcześniej chcą zacząć to współżycie? Przed ślubem? Ja rozumiem że to może być trudne dla niektórych :). Ale tak na poważnie - to miłośc wymaga wyłączności i potwierdzenia tej wyłaczności przed Bogiem.

I jeszcze ważna jedna rzecz - również wyrzeczenie się współżycia przez narzeczonych ma moim zdaniem - ogromną rolę w dojrzewaniu ich miłości.
Baranek
 

Postprzez frad » Śr mar 19, 2008 12:31 pm

magdak napisał(a):mam raczej na myśli to że kiedyś czas między uzyskaniem pełnej dojrzałości płciowej a zawarciem związku małżeńskiego był krótszy...a teraz nasza kultura trochę się zmieniła...nie pobieramy się w wieku 17lat tylko w wieku 27lat, mi się wydaję że to się w nas kumuluje...niby nic nie stoi na przeszkodzie w tym żeby wcześniej się pobrać, ale jak miałabym wyjść za mąż w czasie studiów? no i oczywiście nie stosować środków antykoncepcyjnych...czyli mieć jednoczenie dzieci...:)...gratuluje tym którzy wytrzymali, a zazdroszczę tym którzy spotkali swoją drugą połówkę wcześniej...ech...
A kto powiedzial ze nie nalezy stosowac srodkow antykoncepcyjnych? Na pewno nie Bog.

Nie rozumiem czegos - mieszkanie i spanie ze soba 23-letnich studentow jest OK, ale robienie tego przez nich po zawarciu malzenstwa drastycznie zmieniloby... no wlasnie - co? W konkubinacie studenckim nie zachodzi sie w ciaze a w malzenstwie studenckim sie zachodzi?
frad
Aktywny
 
Posty: 864
Dołączył(a): Wt kwi 10, 2007 12:40 pm

Postprzez magdak » Cz mar 20, 2008 9:14 pm

mogę Wam tylko przyznać rację,choć konkubinat to już poważna sprawa...
magdak
 

Poprzednia strona

Powrót do Dyskusje i polemiki

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 11 gości

Wymiana:

pozdrawiamy