Dziękuje, Leszku.
"Każda podjęta decyzja powinna podlegać ocenie zboru..." - ciekawe, a w jaki sposób? Przecież starszy nigdy nie spyta
"czy zgadzacie się", albo
"co wy na to...". Zbór sobie wysłucha wygłoszone aksjomaty i tyle. Mam wrażenie, że wszyscy zobojętnieli, znieczulica jakąś zdominowała wszystkich... Co trzeba zrobić, żeby wytrącić chrześcijan ze śpiączki? Ożywiają się właśnie na krótko, gdy starszy komuś zamknie usta w niegrzeczny sposób - bo rozrywka, żeby za chwile znów wpaść w obojętność.
Dla przykładu powiem, że niezbyt dawno odwiedził nasz zbór ktoś "wysoko postawiony" aż z samej Warszawy i mieliśmy spotkanie w kawiarence w stylu towarzyskim. Więc zaczął wygłaszać pewną teoryjkę, zręcznie wyrywając z Pisma pasujące werseciki. Kiedy skończył padła propozycja, aby zadawać mu pytania - wszak uchodził za przodującego nauczyciela. Więc nabrałam się śmiałości i zaczęłam oponować, wyciągając werseciki mniej pasujące, ale nie wiele zdążyłam się nagadać, gdyż w pół słowa byłam przerwana wrzaskiem:
"a siostra w ogóle nic nie rozumie, o czym My tu gadamy" - słowo w słowo i to dokładnie był wrzask. Nie pozostało mi nic innego, jak natychmiast się zamknąć. Zastanawiałam się, czemu taki człowiek może nauczyć? Dlaczego nikt ze starszych nijak nie zareagował na takie chamstwo? Czy to jest w porządku, żeby tak się drzeć na owce, niechajby i była (przypuśćmy) w błędzie. Było mi bardzo przykro i musiałam wiele prosić Pana, żeby pomógł mi oczyścić serce od goryczy. Nawet tak pisząc i wspominając o tym, się zastanawiam, czy nie powinnam jeszcze o to się modlić.
Ja zdaje sobie, oczywiście, sprawę, jakim pionkiem jestem i tym podobne. Niemniej, czuje się odpowiedzialna za te właśnie drobiażdżki, którzy wokół mnie się dzieją. Nie chcę, żeby gdy Pan przyjdzie, się okazało, że mam tylko ten jeden talent, który od niego otrzymałam. Chce mieć zysk dla Pana. Dlatego staram się nie milczeć, kiedy mam okazje powiedzieć, no i dowiedziałam się, że w zborze mówią, że się czepiam. Nie chce mieć opinii osoby kłótliwej i drobiazgowej. To co wobec tego - zobojętnieć jak reszta?
i święty spokój będzie...
P.S. pewnie wtedy zacznę na innych narzekać, żeby mi ten spokój nie mącili...