rysioslaw napisał(a):Axanno: Nie chcę wam przerywać rozmowy, tylko mnie interesuje czy Ty uważasz się za osobę zbawioną? Chodzi mi czy masz pewność czy nadzieję zbawienia.
Nic nie przerywasz, rysioslaw. Z przyjemnoscia odpowiem.
Pewnosc zbawienia, to nie to samo, co nieutracalnosc.
Z cala pewnoscia moge stwierdzic, ze w tej chwili jestem zbawiona i oczyszczona ze wszystkich dotychczas popelnionych grzechow. Jestem okryta szata sprawiedliwosci (nie swojej rzecz jasna) i gdyby przyszlo mi zaraz umrzec, pojde prosta droga do Pana. Co do tego nie mam watpliwosci. A to dlatego, ze trwam w spolecznosci z Panem, w relacji, w modlitwie, w milosci, w Kosciele.
To nie oznacza, ze zbawienie jest z uczynkow, bo nie jest, jestem zbawiona z laski, nie uczynilam nic. Wszystko co bylo potrzeba, wykonal Jezus i zaofiarowal zbawienie dla wszystkich. Ja skorzystalam tylko z oferty.
Teraz zdana jestem calkowicie na Pana i zycie moje jest w jego reku, z czego bardzo sie ciesze.
Lecz jesli odwroce sie od Boga, zaczne krasc, klamac, cudzolozyc i bluznic - to nie mam najmniejszej watpliwosci, ze rychlo zbawienie swoje utrace, a Duch Sw. odejdzie ode mnie. Owszem, jest szansa, ze sie upamientam i znowu wymodle wybaczenie i zycie i Duch powroci, ale uwazam ze powtorne nawrocenie o wiele wiecej kosztuje i bedzie bardzo trudno to zrobic. Dlatego, ze gdy czlowiek zostanie raz oczyszczony, a potem znowu sie kala, to "Wówczas idzie i zabiera z sobą siedem innych duchów, gorszych niż on, i wchodzą, i mieszkają tam. I bywa końcowy stan człowieka tego gorszy niż pierwotny."/Lk11,26/
Osobiszcie ani razu nie slyszalam, zeby ktos odpadl od Pana, a potem upamietal sie i powrocil. Zato o takich, co odpadli i nie wrocili, slyszalam duzo i nawet znam kilka. Nie mozna zaraz wsadzac wszystkich do jednego wora, mowiac, ze tamci nigdy nie przyjeli zbawienia, bo to nieprawda. Znam takich, co naprawde milowali Pana i sluzyli mu gorliwie, jak malo kto. A teraz sa w swiecie i, w lepszym wypadku, o Bogu nie wspominaja, najczesciej zas bluznia.
A znam tez i takich, co zostali zwiedzeni niepostrzezenie i nie zauwazyli, ze odszedl od nich Duch Sw., a zstapil inny. I oni nadal sie poscia i modla, a pelni sa pychy i zlosci. Jest to tak bardzo widoczne, ze wszyscy dookola to widza, ale im powiedziec nic sie nie da, bo sie unosza i chodza wyniosli. Wiele lat oddali na gorliwa i szczera sluzbe dla Pana i taki final. Owszem, maja jeszcze szanse, ale serca ich juz tak zatwardziale, ze szaro to widze.
Podsumowujac.
Nie mozna mowic, ze zbawieni jestesmy
za to ze wytrwalismy, tylko
poniewaz wytrwalismy, a Bog, ktory jest sprawca i dokonczycielem naszej wiary " was może ustrzec od upadku i stawić nieskalanych z weselem przed obliczem swojej chwały,"
/Jud.1,24/
Doswiadczenia przyjda na kazdego, ale nie wolno nikomu odwrocic sie od Pana, albo sie zniechecic, bo "Bóg jest wierny i nie dopuści, abyście byli kuszeni ponad siły wasze, ale z pokuszeniem da i wyjście, abyście je mogli znieść." /Kor.10,13/
Na koniec proponuje rozwazyc nastepujace slowa Zbawiciela:
Mt 10:22 Bw "I będziecie w nienawiści u wszystkich dla imienia mego, ale
kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony."
Mt 24:13 Bw
"A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony."
Mk 13:13 Bw "I będziecie w nienawiści u wszystkich dla imienia mego;
ale kto wytrwa do końca, będzie zbawiony."
Jezeli przyjac za prawdziwe przekonanie, ze ktos niegdys zbawiony juz zbawienia nie straci, to slowa Pana Jezusa: "kto wytrwa do konca bedzie zbawiony", - beda poprostu absurdem, co by znaczylo, ze Pan mowil bez sensu, ta jeszcze to zostalo zanotowane w Biblii.
Paradoks wychodzi.