Teraz jest Pt kwi 19, 2024 11:46 pm Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

"Strzeżcie się kwasu faryzeuszów"

Forum służy do dyskusji o charakterze polemicznym na różne tematy związane z teologią chrześcijańską.

"Strzeżcie się kwasu faryzeuszów"

Postprzez axanna » Śr gru 06, 2006 3:27 pm

Mt 16:6 "A Jezus rzekł im: Miejcie się na baczności i strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów!"

Mt 16:11 "Jakżeż to jest, że nie rozumiecie, iż wam nie o chlebie mówiłem? Strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów."

Lk 12:1 "A gdy się zgromadziły niezliczone rzesze ludu, tak iż nawzajem się deptali, zaczął mówić najpierw do uczniów swoich: Strzeżcie się kwasu faryzeuszów, to jest obłudy."

Uwazam, ze ten wyrazny nakaz naszego Pana jest bardzo wazny. Dlatego chce rozwazyc, jak my wypelniamy ten nakaz i czym jest ten kwas, ktorego mamy sie strzec.
W Ew.Lukasza widzimy wyjasnienie, ze kwasem faryzeuszy jest obluda.
Ale, w takim razie, czym jest obluda?
Wiele uchybien mozna popelnic z powodu niewiedzy lub niezrozumienia Slowa Bozego, ale jeszcze wiecej - z powodu obludy wlasnie.
Wiec, gdzie jest ta granica, gdzie sie konczy niewiedza, a zaczyna sie obluda?

Nie tak dawno w naszym zborze bylo kazanie na temat wyprawy wojennej krola Achaba z Jehoszafatem, jak to Bog wyslal Ducha, ktory stal duchem klamliwym w ustach wszystkich prorokow Achaba, ktorzy prorokowali zwyciezstwo krolowi i zwiedli go tak, ze zostal zabity./1Krol.22/
Wedlug mnie, prorocy wiedzieli ze klamia, poniewaz nie byli nawet prawdziwymi prorokami, tylko oszustami. Natomiast kazanie zakonczono mysla, ze oni naprawde mysleli, ze wojne wygraja, gdyz w przeciwnym wypadku nie narazali by wlasnego zycia.

Klasycznym przykladem obludy jest takze zachowanie faryzeuszy, ktorzy nazbierali przeciwko Jezusowi falszywych swiadkow i spreparowali falszywe dowody w celu zabicia Sprawiedliwego, ale:
J 18:28 Bw "Prowadzili więc Jezusa do Kaifasza na zamek; a było rano; ale sami nie weszli na zamek, aby się nie skalać, by móc spożyć wieczerzę paschalną."
Ale z drugiej strony mozna powiedziec, ze oni naprawde nie wiedzieli, ze popelniaja straszny grzech, za ktory grozi wieczne pieklo, bo inaczej nie narazali by swojej duszy.

Za nastepny przyklad podam fragment rozmowy, ktory niedawno mielismy,ja i siostry z moiego zboru, miedzy soba.
Mowilismy o tym, ze w Lublinie pojawil sie zbor, bodajze, zielonoswiatkowy, ktory za pastora ma.... dwoch kobiet. Coniektore z nas byli bardzo zgorszone, ze w ten sposob te kobiety lamia zakaz Bozy i przynosza wstyd zborom protestanskim. "jak tak mozna?" - mowilismy co chwila. Wtem rozmowa przezucila sie na adwentystow, a potem na zakaz spozywania krwi. Jedna z najbardziej wzburzonych postepowaniem wspomnianych... nie wiem jak nazwac, pastorek?, siostr, oswiadczyla: "A ja kupuje i jadam kaszanke, bo mi tak bardzo smakuje".

A Pan mowi "Strzeżcie się kwasu faryzeuszów", bo odrobina kwasu cale ciasto zakwasi. Czy my aby napewno zwazamy na ten nakaz naszego Pana?
Co wy na to, drodzy forumowicze?
Pozdrawiam.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez axanna » Cz gru 07, 2006 1:40 pm

Odrazu przepraszam ze pisze post pod postem. Ze jednak nikt nie odpowiada chce sprobowac ruszyc ten temat z miejsca. Donosiciel tez na cos sie przydal, wszak, choc symbolicznie, post od postu oddziela.
Tak naprawde, dziwie sie na obojetnosc do tematu, czyzby byl chybiony? Czyzby ten kwas faryzeuszy nie zagrazal nam kazdego dnia niemal w kazdej dziedzinie naszego zycia?
Czym jest nasza spostrzegawczosc obiecnosci tego kwasu u innych, lecz w stosunku do wlasnej osoby calkowita slepota?
Jaka jest przyczyna letniego, wrecz ozieblego chrzescijanstwa? Co sprawia ze myslimy, ze wiara, zbawienie i Kosciol sa dla naszej wygody, ze Bog ma byc zadowolony, ze odsidzimy te dwie godziny na niedzielnym nabozenstwie?
Znam wierzacych, ktorzy bez skrupulu odmawiaja modlitwe "Ojcze nasz", gdzie sa slowa "wybacz jako i my", a w sercu nosza i pielegnuja zal i niechec do braci za cos, co uczynili kilka lat wstecz.

Pare dni temu mialam wydarzenie, ktore miedzy innymi, spowodowalo, ze chcialam porozmawiac na ten temat. Oczywyscie nie tylko to, lecz mam w zapasie jeszcze pare innych pomyslow, ktore wyloze moze jutro, jesli nadal nikt nie odpowie.

Bylam sama w mieszkaniu i szykowalam sie do wyjscia do pracy. Troche mi sie spieszylo, wiec nastawilam czajnik na kawe i, zeby nie tracic czasu bezczynnie az sie zagotuje, zaczelam sie modlic. Gdy czajnik zaczal gwizdac, przerwalam modlitwe, zeby zalac sobie kawe (w tym czasie Jezus niby mial zaczekac, az zalatwie swoje sprawy), i potem gdy wrocilam do modlitwy, uswiadomilam sobie jakie jest moje postepowanie. Co to bylo takiego, ze mialam czelnosc przypusczac, ze wolno mi w ten sposob okazywac brak szacunku i czci Jezusowi i obrazac Majestat Bozy? Czy to ja robie jemu laske ze sie modle, czy On - ze wysluchuje, choc nie musi?

"Strzezcie sie kwasu faryzeuszow" - mowi Pan, ale jak? Czy ma ktos jakis pomysiel, jak od tego sie ustrzec?

Hbr 4:12 Bw "Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca;"

Ze mamy miec czyste "zamiary i mysli serca", jesli nie chcemy, by nas Slowo osadzalo - to wiem. Ale dookola siebie widze co innego wrecz na kazdym kroku. I w sobie samej tez, choc z pewnoscia nie wszystko, bo o wiele latwiej zauwazyc oblude u innych niz u siebie.
Pozdrawiam.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Joanna1 » Pt gru 08, 2006 12:52 am

Axanno, wazny temat poruszyłaś, mysle ze bardzo osobisty i takoz dotykający każdego wewnętrznie, osobiście. Ponieważ dotykasz sfery b. intymnej, pozwol, żeodpowiem intymnie, oczywiście proszę pamiętaj, ze to nie regula dla wszystkich i nie definicja, a moje przemyślenia.
I wcale nie musza być właściwe, po prostu są.....moje.

Ja mysle, ze to problem porządku.
Hierarchia jest taka: Bog, a potem my.
Bog szuka pokornych, znaczy takich, którzy zaaprobują te hierarchie, i będą wzrastali w Nim umnieszajac się, aby On stał się większy,
Takich, którzy poznając swoje "nic" zobacza, ze zaczynja być "wszystko" tylko w Nim

W jaki sposób?
Bog wie, ze nie jesteśmy doskonali.
On jest doskonały.
Nie udawajmy wiec doskonałych, bo to zaczyna być obłudne, nieprawdziwe
Nie wymagajmy od siebie super doskonałości- bo zaczniemy sami się zbawiać.
Bog nie oczekuje naszego samodoskonalenia się, chce oparcia się wyłącznie na Nim.
Bog nie jest ograniczony czasem i czynnościami, my-tak.
Nasze myslenie i skupienie jest ograniczone
Boga- nie
Boze postepowanie jest uczciwe wobec nas, jest prawdomówny
To zrozumiale, ze tego samego oczekuje od Swego stworzenia.
Chce żebyśmy obnazali, ze się tak wyraze- swoje serca przed Nim, to nie szkodzi, ze On i tak je zna, wazne jest żebyśmy przyznali Mu prawo w zaglądanie w nasze stany: zebysmy uczciwie powiedzieli Mu- tak, nie, nie wiem, nie mogę, nie potrafie... lubie to robic, chociaz wiem, ze Ci się nie podoba i nie umiem Ci przyznac 1 miejsca w moim zyciu
Czyc mamy cos, czego On nam nie dał??( dobra widzialne i to, co stanowi naszą duszę, charakter, predyspozycje psychiczne itd.)
Bog cie slucha w każdej chwili, jakze może czekac aż skonczysz robic sobie kawę, Jego obecność nie zniknie, nie rozwieje się jak para wodna, Bog nie czeka, ponieważ On jest.

patrzy na ciebie jak na umilowane swoje dziecko, znal cie i wybral wczesniej niż gdy zostałaś poczeta i potem bylas maleństwem nie znjacym Go i zdanym na innych, obserwiiuje jak rośniesz, rozwijasz się, jak od stanu raczkowania przechodzisz w dojrzalszy stan, patrzy jak zaczynasz Go „przeczuwac” i tesknic za Nim, gdy gubisz się , gdy wreszcie poznajesz Go, jak mowisz do Niego, jak zalewasz sobie kawe, pierzesz skarpetki, denerwujesz się się szukając zagubionej rzeczy- wiec również wówczas, gdy myslami i slowami nie zwracasz się bezpośrednio do Niego. Cokolwiek robisz i myslisz- On to widzi i zawsze, zawsze Jego serce tętni miłością do ciebie. czy mamy ukrywac nasze zwykle codzienne czynności, bo w ten sposób nie okazemy szacunku i czci Bogu?

Bog nie okazuje łaski gdy slucha i obserwuje Swoje dziecko, (rozumianej jako chwilowego zainteresowania toba i twoimi sprawami) ,- On taki już jest - Nieustannie zainteresowany tobą. Tak samo wazna jestes dla Niego gdy przemawiasz modlitwą i gdy zalewasz sobie kawę. Nie ma chwil, kiedy człowiek zaczyna być mniej lub bardzueij wazny dla Boga. Jest stale- w centrum Jego zainteresowan. Ziemia zostala nam dana w posiadanie, korzystamy z jej zasobow, staramy się rozwijac, dbac o swoje otoczenie, o innych, spełniać nasze ziemskie obowiązki najlepiej jak umiemy, spimy, wstajemy, gotujemy obiad, parzymy kawę, myjemy nogi- a we wszystkim mamy oddawac czesc Panu, jak? Mysle, ze dziekczynuieniem I z pokornym uznaniem, ze to On jest Panem, a nie my. Bo czyz mamy cos, czego nie dał nam Bog???

Mozliwe, ze nakresliłam zarys obrazu "nieustanej modlitwy"- czyli ciaglej wiedzy, ze Bog jest przy Swoim dziecku i nic nie ma ukrytego dla Niego- gdy ono mowi do Niego klęcząc, gdy milczy oddajac Mu cześc przy lepieniu pierogów dla rodziny, gdy uprawia sekx z malzonkiem, gdy spiewa Mu w głos maszerując paarkiem....hm..
no, to tyle
Joanna1
 

Postprzez axanna » Pt gru 08, 2006 5:03 pm

A ja juz chcialam uznac brak odpowiedzi za odpowiedz.
Dzenki ci serdeczne, Joanno, za twoj post. To chyba to, co wlasnie chcialam uslyszec. To znaczy, chcialam powiedziec, ze to co napisalas, sprawilo mi wielka przyjemnosc, choc niby nic nowego nie powiedzialas i z tym wszystkim sie zgadzam. Ze Bog jest..., ze Bog widzi...,ze wie..., miluje..., rozumie...Dla nas, niedoskonalych, jest to duzym pocieszeniem.
Wroce jednak do tej kawy jeszcze. Nie ma nic zlego, uwazam, jesli w wolnej chwili wzniesiemy do Boga krotka modlitwe, bo On w kazdej chwili gotow jest wysluchac i, jak powiedzialas, zawsze jest blizko.
Z drugiej zas strony, niedbalstwo, ktorego sie dopuscilam, nie mozna ignorowac. Nastawilam czajnik i siadlam sobie do dluzszej modlitwy, nie zadaw sobie trudu pomyslec, ze za chwile zagwizda.
Choc Bog nas miluje, nie wolno nam zapominac o jego Majestacie i spoufalac sie z nim jak z kumplem.
Dla czego idac na wazne spotkanie wylaczamy komorke, aby nie zadzwonila przypadkiem i nie wprawila nas w zaklopotanie?
O ilez wiekszego szacunku i czci godzien jest nasz Pan!
Slyszalam o takiej wierzacej, ktora...wstyd mi to nawet pisac, - modli sie na lezaco przed snem. Bo Bog i tak ja przeciez kocha i slyszy, co nie?
"Strzezcie sie kwasu faryzeuszy" - mowi Pan, a strzec sie, to znaczy uwazac, czuwac. Wiele chrzescijan wogole nie biora tego ostrzezenia pod uwage. Wpadaja w pyche, staja sie wyniosli, siebie samych uwazaja za przywielejowanych nad innymi, staja sie obludni, u innych przecedzaja komara, a u siebie polykaja wielblada i dopuszczaja sie wiele-wiele innych nieprawosci.
Czasami sie zastanawiam, ze tez Bog potrafi to wszystko znosic. Gdzie mi tam mazyc o doskonalosci. To tylko adwentysci mowia o sobie, ze nie grzesza i sa doskonali. I to tez jest "kwas faryzeuszowski".
Pozdrawiam.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Joanna1 » Pn gru 11, 2006 12:33 pm

Slyszalam o takiej wierzacej, ktora...wstyd mi to nawet pisac, - modli sie na lezaco przed snem. Bo Bog i tak ja przeciez kocha i slyszy, co nie?

Bog nie potrzebuje naszego zdania o innych, bo sam wie, co kazdy z nas kryje w sobie.

Uwazam, ze taka metoda jesli sluzy rozmowie z naszym Ojcem- jest OK
, nie osmielilabym sie potepic takiej wierzacej za modlitwe na leżąco- nie wiem, dlaczego tak robi, moze taka pozycja pozwala jej czuc sie najblizej Pana? To sprawa miedzy nią a Bogiem.
Mnie osobiscie najlepiej sie rozmawia z Bogiem, gdy gdzies przykucnę, albo przysiądę, albo ide ulicą. Pewnie, ze postawa klęcząca wyraza najlepiej czesc, wszystko ma swoj czas, jest czas tez na ukjleknięcie i na padnięcie przed Panem, to naprawde osobista sprawa kazdego z nas- liczy sie stan serca.

Choc Bog nas miluje, nie wolno nam zapominac o jego Majestacie i spoufalac sie z nim jak z kumplem.

wiesz, dla mnie Bog jest Przyjacielem, "Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. "
(J 15,15) moze nie kumpel ( a zreszta czemu nie, kumplem tez :wink: ), najlepszym na swiecie!!
spoufalam sie z Nim, Jezus jest mi Bratem, jesli tylko wypelniam wole Ojca. Jakze mam sie nie spoufalac z Kims, komu zawierzyłam, ufam, doznaje Jego opieki, prowadzenia, usprawiedliwienia, zrozumienia, wiernosci, pocieszenia- to z kim mam sie spoufalac? Czlowiek jest chwiejny, Stalosci Jezusa jestem pewna-stad mam podstawy aby wlasnie z Nim sie spoufalac. nie z czlowiekiem. Nasza relacja opiera sie jak najbardziej na spoufalaniu. Pan jest moim Pasterzem, Jemu ufam i czasem bez szeptania Mu o naintymniejszych problemach, wiem, ze On wie. Takie spoufalanie rodzi intymnosc w relacji, pokazuje Mu moje najbardziej wstretne rany a On je przeciez leczy.
To tylko adwentysci mowia o sobie, ze nie grzesza i sa doskonali. I to tez jest "kwas faryzeuszowski".

Coz, bardzo lubie czytac posty Adwentystów, naprawde buduja moją wiare :D
pozdrawiam
Joanna1
 

Postprzez Joanna1 » Pn gru 11, 2006 3:29 pm

Axanno- A swoja droga to wspaniale, ze zwrociłas uwagę na klęknięcie przed bozym Majestatem. Ono chyba najlepiej pokazuje wlaściwy stosunek do Króla. I cudownie jest tak trwac przed Bogiem :)
Joanna1
 

Postprzez axanna » Pn gru 11, 2006 5:03 pm

Joanna1 napisał(a):Uwazam, ze taka metoda jesli sluzy rozmowie z naszym Ojcem- jest OK, nie osmielilabym sie potepic takiej wierzacej za modlitwe na leżąco- nie wiem, dlaczego tak robi, moze taka pozycja pozwala jej czuc sie najblizej Pana? To sprawa miedzy nią a Bogiem.

Moze zle mnie zrozumialas, Joanno, bo mowie o rzeczach gorszacych, ktore maja miejsce w zborach ostatnio coraz wiecej. Nie mam na celu potepic kogos, tylko rozwazyc niektore rzeczy, ktore, no nie wiem, moze tylko mnie wydaja sie byc gorszacymi.
Gdy mnie powiedziano, ze owa siostra modli sie na lezaco, nie z powodu niedomagania, tylko lenistwa, bylo to dla mnie gorszace.
Moze powiesz ze jestem formalistka, ale nie moge sie pogodzic, gdzie wierzace tak spoufalaja sie z Panem, ze wogule nie zauwarzaja zadnego dystansu pomiedzy soba a Panem. Sedzia w kosciele rozwaliwszy sie jak w knajpie, zuja gume i modla sie z rekami w kieszeniach. Nie mowie o takiej relacji jaka opisujesz, opartej na milosci i zaufaniu, w granicach zdrowego rozsadku. Nie mowie tez, zeby kogos potepic, moze naprawde nie maja rozeznania, albo nie wiem co. Ale kiedy tak sie zachowuja, nie jest to ich osobista sprawa, a na upomnienia nie reaguja, przynajmniej nie wszyscy.


spoufalam sie z Nim, Jezus jest mi Bratem, jesli tylko wypelniam wole Ojca. Jakze mam sie nie spoufalac z Kims, komu zawierzyłam, ufam, doznaje Jego opieki, prowadzenia, usprawiedliwienia, zrozumienia, wiernosci, pocieszenia- to z kim mam sie spoufalac? Czlowiek jest chwiejny, Stalosci Jezusa jestem pewna-stad mam podstawy aby wlasnie z Nim sie spoufalac. nie z czlowiekiem. Nasza relacja opiera sie jak najbardziej na spoufalaniu. Pan jest moim Pasterzem, Jemu ufam i czasem bez szeptania Mu o naintymniejszych problemach, wiem, ze On wie. Takie spoufalanie rodzi intymnosc w relacji, pokazuje Mu moje najbardziej wstretne rany a On je przeciez leczy.


Utwierdzasz mnie w mysli, ze mowimy o roznych rodzajach spoufalania sie. I odnosze wrazenie, ze nie tyle mnie nie rozumiesz, ile, przepraszam, nie chcesz zrozumiec. Czy tak spoufalasz sie z Jezusem, ze rozmawiasz z nim naprawde jak z mezem czy z kumplem? Nie widzisz roznicy poza tym ze On jest Staly? Ja z mezem, naprzyklad bardzo sie spoufalam, ale nie rozmawiam z Jezusem tak samo jak z mezem, bo to nie jest to samo. Podejdziesz do Pana i klepniesz go po ramieniu na przywitanie, czy zlozysz poklon?
Coz, bardzo lubie czytac posty Adwentystów, naprawde buduja moją wiare :D
pozdrawiam

O Adwentystach nie chce sie spierac. Powiem tylko, ze i ksiadz nieraz palnie kazanie, ktore akurat jest zgodne z Biblia, to i co z tego, jest w porzadku? Pozwol, ze zapytam: czy wszystkie posty Adwentystow naprawde buduja Twoja wiare? Choc to nie jest odpowiedni temat, ale chce poznac twoje spojrzenie na ta sprawe.

Choc troche sie nie rozumiemy, Joanno, bardzo szanuje twoj poglad i jestem wdzieczna, ze interesuesz sie tematem i wypowiadasz swoje zdanie. Twoi posty sa dla mnie pouczajace i wzorem milosci, serdeczne dzienki.

A chcialam porozmawiac jeszcze o pewnym zalosnym zjawisku, ktore, nie wiem jak komu, ale mnie rzuca sie w oczy. W moim zborze chwala Bogu nie wystepuje, chyba ze ktos taki czasami w gosci zawita. A chodzi mianowicie o naduzycie slowa "Amen". Pan mowi w Objawieniu: "Jestem Amen". Oznacza miedzy innymi "godzien jest wiary". Uwazam, ze naduzycie tego slowa jest szkodliwe. Natomiast bylam w zborach, gdzie tym slowem przesypane nie tylko kazania, ale i zwykla paplanina. Cos sie opowiada, ze, naprzyklad:"W Polsce spoleczenstwo przesiakniete grzechem ,Amen? Zapijaczone, Amen? Bezbozne,Amen?" - itp. Albo, inny scenariusz: kaznodzieja glosi kazanie, a z sali, w miejsce i nie w miejsce, co drugie zdanie ktos wykszykuje: "Amen, Amen...", - nawet kiedy to zupelnie nie pasuje. Sa to tacy super-duchowi chrzescijanie, ktore wrecz musza miec ciagle na jezyku to "Amen", na wypadek gdyby ktos nie zauwarzyl ich duchowosci. Swoim zachowaniem, poza innymi szkodami (jak to: osmieszaja zbor, naprzyklad) przeszkadzaja skupic sie na kazaniu, ale oni o tym nawet nie mysla, gdziez skupieni sa na wlasnej osobie. Podkreslam, ze mowie naprawde o naduzyciach, a nie o wypadkach uzasadnionych. Uwazam, ze jest to odmiana obludy, gdyz Jezus powiedzial: "Baczcie też, byście pobożności swojej nie wynosili przed ludźmi, aby was widziano; inaczej nie będziecie mieli zapłaty u Ojca waszego, który jest w niebie."/Mt.6,1/
Pozdrawiam.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Joanna1 » Pn gru 11, 2006 8:18 pm

Axanno, Co do gorszących zjawisk w kosciele- jest rada: isc do pastora i wskazac mu je, oraz.....siebie pośród nich ( jak one wpływają na mnie).
Jeśli jest cokolwiek co zakloca mój komfort obcowania z Panem podczas nabożeństwa- proszę wlasnie Pana aby odwrocil moja uwage od tego i skupil na Sobie.
Wiesz, czasem się zastanawiam czemu nie przezywalam bolesnie zgorszen w KRK, nie zwracałam na nie uwagi, mialam inny cel, ktos inny zajmowal moje mysli, poza tym uwazam, ze mamy nosic brzemiona jedni drugich , my- poszczególne członki ciala Jezusowego.
Mieszkam w dosc dokuczliwym miejscu, pod moim oknem często zbiera się młodzież, a ona, wiesz...jak to młodzież, bardzo mnie to męczy, czasem błogosławię ich, czasem uciekam szybko do mieszkania, czasem proszę żeby przestali kląc np.,ale również staram się pomyśleć jak patrzy na nich Bóg, kim są dla Niego i wówczas odkrywam ich na nowo .Ja mogę sobie tylko wyobrazic jak bardzo są dla Niego cenni, zawsze pozostanie to namiastką prawdziwej miłości Pana do człowieka, lecz przywołałam ten przykład, żeby pokazac co można zrobic aby na gorszących nas braci i siostry spojrzec inaczej. W gruncie rzeczy jesteśmy słabi, chwiejni, nosimy w sobie mnóstwo błedów, niezaleczonych ran, nieakceptowania np. przez samych siebie czy innych. Im prędzej zrozumiemy, ze Bog nas bierze dokladnie takimi jakimi jesteśmy w danej chwili, tym prędzej oprzemy się na Nim i pozwolimy Jemu działać w naszym zyciu. I dlatego pisałam wczesniej o porządku, Najpierw Bóg, On musi być 1 miejscem, On - nie poczucie zgorszenia innymi, nie szukanie obłudy, mamy myśleć o tym co prawe, dobre, nawet jesliby swiat nas odbierał jako naiwnych.
[b]Wreszcie bracia myslcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chalebne, co jest cnotą i godne pochwały (Flp4,8 )
Utwierdzasz mnie w mysli, ze mowimy o roznych rodzajach spoufalania sie. I odnosze wrazenie, ze nie tyle mnie nie rozumiesz, ile, przepraszam, nie chcesz zrozumiec. Czy tak spoufalasz sie z Jezusem, ze rozmawiasz z nim naprawde jak z mezem czy z kumplem? Nie widzisz roznicy poza tym ze On jest Staly? Ja z mezem, naprzyklad bardzo sie spoufalam, ale nie rozmawiam z Jezusem tak samo jak z mezem, bo to nie jest to samo. Podejdziesz do Pana i klepniesz go po ramieniu na przywitanie, czy zlozysz poklon?

no tak, chyba mowimy o dwoch roznych sposobach spoufalania...
hmm...., Axanno, ja nie wszystko mowie mezowi :oops: , i to jest roznica, moj maz nie wie wszystkiego o mnie, Jezus tak.
Opowiem ci taki przyklad, ostatnio moja galopujaca wyobraznia wyprodukowala mi w gardle guza, nie mowilam o tym mezowi, zeby go nie martwic, ale po 3 dniach ( gdy wizja tracheotomii itd...hehehe) stawala sie coraz wieksza zawolalam do Pana, pomoz mi, bo juz sobie nie radze z tym! Niemal po sek. uslyszlam Jego glos: "ty sama sobie to wymysliłas". Gdyby maz tak mi odpowiedzial,- nie uwierzylabym, (pomyslalabym, a jakze, mowi tak, bo zaczol sie martwic i chce mnie uspokoic, ale ziarno niepokju juz zasiałam w jego sercu)a wyobraznia nadal zajmowalaby sie nadprodukcją. Ale po cichych slowach Pana- odetchnełam prawdziwie z ulgą. Uwierzylam Mu- bo tylko On ma calkowity wgląd we mnie.
Co do Adwentystów obecnych na naszym forum, naprawde lubie ich czytac, maja duzo mądrości i milosci, a Nephesz mial racxje wg. mnie, zeby ataki na Adwentyzm skonkretyzowac w jednym, obecnych juz gdziez temacie.
Joanna1
 

Postprzez Joanna1 » Wt gru 12, 2006 11:13 am

Axanno, wracajac ponownie do Adwentystow:
Żeby nie powtarzac slow o mądrości i miłości, które mogą zabrzmieć dosc pustawo- napisze inaczej: cenie ich za wartości chrześcijańskie, które przedstawiaja sobą. A których to wartości, niestety nie zawsze mogę doszukac się zarówno u siebie jak i u innych forumowiczow.
I najlepiej bedzie jak skonczymy ten tamat, bo nikogo on nie zbuduje, a moze ( jesli juz nie zaczoł) byc furtką dla tego, komu b. zalezy na destrukcji. Nawet jesli przykrywką bedzie rzekome dążenie do sprawiedliwosci i prawdy,
pozdrawiam cie serdecznie.
Joanna1
 

Postprzez axanna » Wt gru 12, 2006 12:22 pm

Joanno, co ja takiego zrobilam, ze podejrzewasz mnie o jakies checi dystrukcji, ta jeszcze posadzasz mnie o jakies "przykrywki"? Jezeli masz cos konkretnego do powiedzenia, to prosze powiedz, a nie sugeruj mi czegos takiego. Stanowia dla ciebie adwentysci wartosci chrzescijanskie, to wolno ci przeciez, ale i mi wolno bylo zapytac o twoje zdanie. Przepraszam jesli urazilam, naprawde nie chcialam. Ja tez mialam bardzo dobre zdanie o adwentystach, zanim nie wdalam sie z nimi w dyskusje najpierw w temacie "Chrzescijanie a dekalog" a potem w "Zasadach czytania Biblii", posle czego to dobre zdanie, niestety, uleglo zmianie. Chcesz bronic adwentystow, rob to przedstawiajac konkretne dowody, ale nie mozesz z powodu mojej postawy wobec nich posadzac mnie o jakies niedobre intencje.
Ponadto wzmianka o tym, ze krytykowac ich wolno tylko w przeznaczonym temacie wprawia w zdumienie, a zwlaszcza zwarzywszy na fakt, ze im to wolno w kazdym watku obrzucac blotem kazdego protestanta, ktory z nimi sie nie zgadza, a co nie wachaja sie bez skrupulow robic.
Bardzo mi przykro z powodu twojego stanowiska wobec mnie.
Chcesz zamknac temat, to, prawde mowiac, nie mam nic przeciwko, tym bardziej ze nie ma zadnego nim zainteresowania.
Jednak o ile potrafie zrozumiec postawe, typu: "nie chce o tym gadac, bo mnie nie buduje", - choc z taka postawa tez zgodzic sie nie moge; jednak Twoja postawa jest dla mnie calkiem nie zrozumiala. "Interesuje mnie tylko moj komfort obcowania z Panem, a cokolwiek go zakloca - nich mnie to nie interesuje i niech Pan odwroci moja uwage" - jest to conajmniej dziwne.
Zabardzo kocham Dom Bozy, zeby miec taka postawe.
Twoje porownanie do mlodziezy, co przeklina pod oknem, albo do KK - jest nie na miejscu.
Nie moge pozostac obojentna na to, ze ten kwas faryzeuszowski wdziera sie do Kosciola przez drzwi i okna coraz bardziej i nie jest to taka prosta sprawa, ze wystarczy pojsc z tym do pastora. Guzik prawda. Jest to powazna plaga, ale za brakiem zainteresowania moge juz nie mowic o tym.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Joanna1 » Wt gru 12, 2006 2:22 pm

Axanno kochana, nie denerwuj się.
Ja tak pisze, nie adresuje osobiście do nikogo posądzania,
tzw. przykrywki robi każdy z nas, jeśli miałabym adresowac osad do kogos- najpierw musiałbym zweryfikowac wlasna postawę, od niej zacząc. Proszę nie przyjmuj tego osobiście, jeśli cos zraniło czytającego ( kimkolwiek by był), to albo ja nieudolnie napisałam, albo rzeczywiście jest w nas jakas niefajna rzecz a dotknięcie jej wywoluje ból.
Postaram się w przyszłości pisac rozważniej
Ty piszesz o tym, co cie rani, masz ku temu absolutne prawo, ja nie jestem po prostu dobrym adwersarzem w tych problemach. I nie kokietuje cie teraz, naprawde nie umiem tego robic należycie.
"Interesuje mnie tylko moj komfort obcowania z Panem, a cokolwiek go zakloca - nich mnie to nie interesuje i niech Pan odwroci moja uwage" - jest to conajmniej dziwne.
Zabardzo kocham Dom Bozy, zeby miec taka postawe

Tak, niech odwróci moją uwagę - bo nie czuje się ani gotową, ani wlaściwą osobą do osądu.
Axanno, -tak. Albowiem to wlaśnie z obcowania z Panem ma wypływac cała reszta. Muszą byc spelnione pewne warunku, aby usłysze głos Pana, a nepweno tak nie bedzie gdy swoja uwagę skupie na np. egzaltowanej siostrze, albo na obłudę innej, ani przeslanie kazania nie dotrze do mnie, a tym bardziej obecnosc Pana.
On ma byc zrodłem wszystkiego co powoduje moje myslenie takie a nie inne, On jest zrodłem sprawiedliwości, miłości, mądrości, niewinności, mojego osądu, to Jego cnoty powinny przepływac prze mnie, a nie moje własne (wątpliwej jakości) . W każdym razie sądzę, ze takie powinno być pragnienie każdego chrześcijanina- upodabniac się do Pana, przemieniac w Niego, aby On był wiekszy w nas a my coraz mniejsi.
Nie martw sie o Dom Bozy- jego głową jest sam Chrystus.
Joanna1
 

Postprzez Joanna1 » Wt gru 12, 2006 2:54 pm

Przepraszam Admina, ze pisze post pod postem.
I najlepiej bedzie jak skonczymy ten tamat, bo nikogo on nie zbuduje, a moze ( jesli juz nie zaczoł) byc furtką dla tego, komu b. zalezy na destrukcji.

sama siebie zacytowałam gwoli wyjasnienia.
Otóz sprawcą i fanem destrukcji jest :evil:
jasniej juz nie moge.
Joanna1
 

Postprzez axanna » Śr gru 13, 2006 3:51 pm

Joanna1 napisał(a):
"Interesuje mnie tylko moj komfort obcowania z Panem, a cokolwiek go zakloca - nich mnie to nie interesuje i niech Pan odwroci moja uwage" - jest to conajmniej dziwne.
Zabardzo kocham Dom Bozy, zeby miec taka postawe

Tak, niech odwróci moją uwagę - bo nie czuje się ani gotową, ani wlaściwą osobą do osądu.

Ta po coz mowic zaraz o osadzie? Mi wogole o to nie chodzi. Nie mozna slowa powiedziec, jak zaraz "nie osadzaj".

Axanno, -tak. Albowiem to wlaśnie z obcowania z Panem ma wypływac cała reszta. Muszą byc spelnione pewne warunku, aby usłysze głos Pana, a nepweno tak nie bedzie gdy swoja uwagę skupie na np. egzaltowanej siostrze, albo na obłudę innej, ani przeslanie kazania nie dotrze do mnie, a tym bardziej obecnosc Pana.

Ja, niestety, jestem calkiem inna. Nie potrafie skupic uwagi na obcowaniu z Panem podczas gdzie z kazalnicy leja sie kazania o ewangelii tu i owdzie zabrudzonej innymi naukami (przykladow jest mnostwo), a bracia, ktorzy sa powolani do wojowania o czysta nauke, spia, w jedno ucho wlecialo, w drugie wylecialo. Boleje wrecz nad tym co sie dzieje w Kosciele a takze nad obojetnoscia braci i siostr dookola. A jak cos powiesz, odrazu "nie osadzaj, pilnuj siebie, kim ty jestes".
Moze i masz racje, ze gadanie o tym na forum wiele pozytku tez nie przyniesie, ale takie zwalanie wszystkiego na pastora, albo na Jezusa - to tez nic dobrego. Jesli widzisz cos gorszacego, to nie tylko nie masz prawa odwracac od tego swoja uwage, ale MASZ OBOWIAZEK isc i starac sie go naprawic. A nie zawsze jest to takie proste, jak radzi Biblia, czyli "upomnisz sam na sam, potem z jednym lub dwoma swiadkami" itp. A choc nie jest to proste, Pan nie upowaznial nas abysmy poprostu nie zwracali na nic uwage, wrecz przeciwnie, wszyscy zdamy sprawe z tego co robilismy w kosciele i z tego czego nie zrobilismy.
Jak moge siedziec spokojnie, rozkoszujac sie Panem, podczas, gdzie siostra obok modli sie, uzywajac sobie slowo "Panie" jako przerywnika, ta jeszcze tak czesto, ze az wlosy sie jeza na glowie?
Jest to plaga bardzo rozpowszechniona i chyba nie ma takiego zboru, gdzie nie wystepuje. A wszystko w wyniku ogolnej obojetnosci, bo nikomu nie przeszkadza, bo "po co? trzeba sie cieszyc, ze wogole sie modla, po co wywolywac niepokoj?" - itp.
Probowalam postepowac wedlug wskazowek Biblijnych i lazilam za pojedynczymi osobami, starajac uswiadomic delikatnie, ze tak nie wypada. Kiedy zobaczylam, ze to nic nie dziala, nabralam sie odwagi i powiedzialam na "srodowym". Wszyscy zausmiechali i przytakneli, ale za chwile, na modlitwie, sie przekonalam ze mowilam do sciany.
Nie wiem, czy mam machnac na to reka, a co - mi najbardziej trzeba? Moze i prawda po co macic i narazac sie na opinije najwiekszej zrzedy. Najgorsze z tego wszystkiego, ze sama przylapalam sie na tym, ze zaczynam uzywac slowa "Panie" jako przerywnika, bo to jak zaraza, prawdziwy kwas, ktory powoli wszystkim zacznie sie udzielac.
A to o czym mowie, to wszystko drobiazgi w porownaniu z zapedami niektorych kaznodzieow, aby byc bardziej "namaszczonymi" niz inni, bardziej "zasluzonymi", majacymi przywilej u Boga itp.
Drobiazgi w porownaniu z domieszkami z ew.sukcesu i innymi wypaczeniami.
Trzeba byc zadufanym w sobie nie wiem kim, zeby mowic "W Biblii napisane", a potem swoje widzimisie.
Ale, chyba mnie ponioslo. Niepotrzebnie zalozylam ten temat. Nic to nie da - gadanie. Co robic tez nie wiem. Zobojetniec na wszystko? Niech Pan nas ma w swojej opiece.
Pozdrawiam.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Joanna1 » Śr gru 13, 2006 4:02 pm

Bardzo sie ciesze, ze sie odezwalas Axanno, ze jestes na tym forum.
Prawde mowiac zaczelam sie martwic, ze jest ci przykro tak bardzo, ze pistanowilas zrezygnowac z pisania.
Moge tylko napisac: rozumiem cię.
Oraz- przykro mi, ze nie potrfię nic konstruktywnego napisac wiecej, mam jednak nadzieje, ze sie ktos inny-stosowny odezwie.
W kosciele dzieje sie wiele roznych niedobrych rzeczy, wiem o tym :cry:
Zlota zasada,z ze mamy najpierw uprzątnoąc wlasne podworko aby zajac sie okolicą jest chyba jendak słuszna.
Problem w tym, ze nie kazdy ma ochotę na taką kolejnosc...hmm
coz, pozdrawiam serdecznie
Joanna1
 

Postprzez axanna » Śr gru 13, 2006 4:21 pm

Dzienki Joanno. W stosunku do ciebie odczuwam wdziecznosc, nie przykrosc. Po-pierwsze nie musisz we wszystkim ze mna sie zgadzac, a co zle zrozumialam, wytlumaczylas przeciez.
Co do pisania zas, mam troche mniej czasu w zawiazku z praca. Ale nie chce rezygnowac ani z pisania, ani z czytania. Tutaj tyle ciekawego. Jak bede miala troche wolniej, to nadrobie.
Ten temat jednak, chyba nie byl zabardzo udany. Sama zobacz jakie zainteresowanie. Pozatym, trzeba cos robic, nie gadac. Postanowilam pilnowac siebie i postepowac, po modlitwie, zgodnie z sumieniem, bo i tak nie ma ogolnej rady i kazdy konkretny wypadek wymaga odpowiedniego postepowania.
No i mialas racje - wszystko jest w rekach Pana, a Kosciol - to zrenica jego oka, wiec, choc nie wolno postepowac zbyt lekkomyslnie, to i zbyt mocno przezywac tez nie ma co. I do tego "zlotego srodka" postaram sie dostosowac.
Serdecznie pozdrawiam.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Następna strona

Powrót do Dyskusje i polemiki

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 15 gości

Wymiana:

pozdrawiamy

cron