To i ja się wtrącę.
Na początek - pozwalacie się wodzić za nos definicjom; niechęć czy wewnętrzne przekonanie że nie powinno się pozbawiać bliźniego życia nie jest jeszcze pacyfizmem.
Jednak po kolei:
@
asa
Dalej, rozdz 13 Rzym w zamysle bozym czytam, ze słusznym jest poddawanie się władzom zwierzchnim. Władza ma pod sobą wojsko, policje- służby prewencyjne. One działają w jej władzy imieniu.
Czyżby?
To ciekawe bo ja niczego takiego tam nie widzę.
Oczywiście - można z tego fragmentu wywieść obowiązek posłuszeństwa wobec ziemskiej władzy kłopot w tym, że wybiórczo traktując wybrane wersy można z Pismem w ręku udowodnić absolutnie wszystko.
Tak się bowiem składa, że Apostoł Paweł w rozdziale 12 a więc odrobinkę tylko wcześniej napisał jednoznacznie:
Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza. A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe. co wyklucza całkowite podporządkowanie się władzy państwowej skoro mamy aż
poświęcić się Bogu.
Poświęcić a zatem oddać się w całości a w dodatku jeszcze mamy potrafić rozpoznać co jest dobre a co złe i to dokonać takiego rozróżnienia przez pryzmat standardów Boga a nie potrzeb, chęci czy dążeń ludzi.
Co więcej - tenże 13 rozdział mówi że "Rządzący bowiem nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz dla tych, którzy pełnią złe."
Wniosek - mamy obowiązek dokonać każdorazowo oceny tego, czy wymagania stawiane nam przez władze ziemskie przypadkiem nie są w kolizji z Bożymi normami i rzecz jasna o ile bez protestów spełnić powinniśmy rzeczy dobre o tyle równie stanowczo zaprotestować przeciwko rzeczom złym.
Wypada tu rozstrzygnąć kwestię właściwego zrozumienia stwierdzenia Jezusa że "wszelka władza pochodzi od Boga".
Jeśli tak jest to wszelkiej władzy siłą rzeczy powinniśmy być posłuszni.
B-z-d-u-r-a.
Czy towarzysz Hitler miał władzę?
Miał.
Czy zatem miał prawo domagać się od podległych jego władzy ludzi aby podjęli się pracy w dajmy na to Oświęcimiu jako naczelny palacz?
Miał i co więcej domagał się tego.
Czy gdyby domagał się tego od Ciebie chrześcijaninie zakasałbyś rękawy i ochoczo zakrzątnął się koło zgromadzenia rozpałki?
Jeśli tak to taki z Ciebie chrześcijanin jak i z owczarka niemieckiego towarzyszącemu nadzorującemu esesmanowi.
Że skrajny przykład?
No to inaczej - czy legalnie obrany prezydent RP ma prawo domagać się od Ciebie chrześcijaninie abyś porzuciwszy rodzinę pojechał do jakiejś zapadłej dziury w Afryce bronić na przykład praw człowieka przy czym obrona ta polega na strzelaniu do wskazanych Ci przez dowódcę ludzi?
Ma prawo - jak najbardziej ale czy Ty masz w ogóle prawo rozpatrywać wykonanie jego polecenia skoro mienisz się chrześcijaninem?
Nie masz takiego prawa bo nic Ci do tego co dzieje się w owym kącie świata i być może "prawa człowieka" tak opiewane przez prezydenta RP są dla tamtejszych ludzi zwykłym zniewoleniem o co mniejsza ważniejsze bowiem jest to, że rzeczywisty cel jest w 9999 przypadkach na 10000 zgoła inny niż podawany do powszechnego wierzenia a możliwość abyś dostąpił zaszczytu poznania rzeczywistych powodów tej "obrony" jest bliska zeru.
Może więc choć policjantem mógłbyś być, chrześcijaninie?
Policjant wszak trudzi się nad złapaniem ludzi wyrządzających zło i to zło będące złem jak najbardziej obiektywnie.
Zmartwię Cię - również i praca policjanta nie jest dla chrześcijanina - po pierwsze dlatego że metodyka tej pracy zakłada dopuszczalność stosowania niegodziwych metod dla osiągnięcia celu, po wtóre - w każdej chwili policjant może otrzymać polecenie dokonania czynu oczywiście niegodziwego (na przykład wystrzelenia serii z karabinu maszynowego w demonstrujący tłum) i wreszcie - jak każde tego typu zajęcie jest to służba i to służba która wymaga złożenia przysięgi - chrześcijaninowi przysięgać nie wolno i co więcej - stanie on prędzej czy później z
całą pewnością przed dylematem czy wypełnić przysięgę czy też pozostać wiernym Bogu.
No dobrze - a wojna?
Co z wojną? No jak nas napadną...
A nic z wojną; proste pytanie: czy wojna jest sama w sobie rzeczą dobrą?
Bez roztrząsania - obronna czy jaka tam - czy wojna jest dobra?
Dobra?
No skoro jest dobra to poproszę o uzasadnienie tej dobroci Pismem a skoro nie jest dobra to o czym mowa w ogóle?
Bo ja będę bronił Ojczyzny.
Nie będziesz - ojczyzna chrześcijanina nie jest niczym zagrożona - tym może że wszyscy chrześcijanie do wojska pójdą
No ale oni chcą zabić moją żonę i syna a także zgwałcić kota.
Nie, nie chcą - wojny toczą się zawsze o wpływy, władzę i pieniążki (przy czym bezpośrednio w walkach biorący udział nigdy udziału we wpływach, władzy i kasie nie mają) - oficjalne powody - religijne, ideologiczne czy jakie tam jeszcze są jedynie przykrywką po to żeby ładnie w tv to wyglądało.
Zabicie zaś żony i ewentualny gwałt na córce to jedynie "wypadki" przy realizacji celu ale bądźmy szczerzy - i bez wojny gwałty i zabójstwa się zdarzają a że w czasie wojny ryzyko jest większe?
No jest - i?
Jakże więc jest z tą władzą od Boga - nie wypada przecież uznać że Jezus kłamał ale też jakoś trudno przychodzi pogodzić się z myślą że Bóg raczył namaścić towarzysza Kobe aka Stalina na władcę.
Odpowiedź jest prosta i zawiera ją całe przesłanie chrześcijaństwa a w w skondensowanej formie wyraża to ten sam Paweł w Liście do Efezjan:
"Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich. Dlatego weźcie całą zbroję Bożą, abyście mogli stawić opór w dniu złym i, dokonawszy wszystkiego, ostać się."Ktoś z Was zaprzeczy że Bóg zezwolił na to aby do czasu władzę pełniły owe "złe duchy"?
Skoro zezwolił to i mógł równie dobrze nie zezwolić zatem władza ta zależy od Boga więc dzierżący ją - jest władcą za Bożym zezwoleniem.
Albo temu, że walka z nimi (w Pawłowym ujęciu) jest czymś co z całą pewnością jedynie na dobre człowiekowi wyjść może?
@
DreddenothNie wiem czy znacie sytuacje chrześcijan w Ameryce łacińskiej gdzie księża biorą udział w militarnych akcjach. Walczą i zabiją, a wraz z nimi także i chrześcijanie.
Znamy - i czy według Ciebie różnią się czymś owi księża wraz z "chrześcijanami" od karteli narkotykowych?
Czym?
W imię czego "walczą i zabijają"?
Jaki cel chcą osiągnąć?
Zbawienie?
@
liafail
Czy więc nie możemy się bronić bez bezpośrednią i bezprawną napaścią na nas?
Wiem bez żadnych wątpliwości że z całą pewnością nie możemy w tym celu zostać żołnierzem, policjantem ani katem który wszak też eliminuje wybitnie złych ludzi.
Czy wzorem Piotra mamy rzucić się z mieczem/bejsbolem/kałaszem na napastnika atakującego kogoś dla nas ważnego (czy w ogóle kogoś napadniętego)?
Sytuacja w Ogrójcu wskazuje że tak - Jezus wszak powiedział "zaniechajcie tego" a nie - "Tego wam robić nie wolno".
Czy wolno nam bronić się, gdy sami staniemy się ofiarą napaści?
Zapewne tak... na pewno gdy chodzi o rabunek czy "zwykłe, rozrywkowe" skopanie przechodnia.
Na pewno nie, kiedy przemocą mielibyśmy odpowiedzieć na przemoc skierowaną przeciw nam jako chrześcijanom.