Teraz jest N maja 19, 2024 4:19 am Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

Przekręty protestantów: śluby rozwodników

w codziennym życiu chrześcijanina

Postprzez głos » So lip 28, 2007 11:20 am

Mąż i żona są jednym ciałem.
Ale skoro Bóg jest tym, który może złączyć, to również Bóg jest tym, który może rozłączyć.
Jak to możliwe?
Czytamy, że :

Kto łączy się z wszetecznicą, jest z nią jednym ciałem.

A tak nie są dwoje, ale jedno ciało. Prawda?

Ale gdy mężczyzna potem będzie pokutować, lub gdy ta wszetecznica będzie pokutować, to w obrębie chrześcijańskiej pokuty i nawrócenia dzieje się niesamowita rzecz.
Gdy nawracamy się i pokutujemy to zamykamy ów grzech w obrębie starego człowieka. Pokutując osądzamy samych siebie i mówimy przez to, że to my jako stary człowiek, zgrzeszyliśmy. I jako stary człowiek zostaliśmy ukrzyżowani z Chrystusem za ów grzech. Zostaliśmy unicestwieni w śmierci Chrystusa, zapłaciliśmy karę śmierci za współżycie z wszetecznicą. Więc nieżyjemy.
Teraz stary człowiek, który nagrzeszył, już nie żyje. Jesteśmy nowym stworzeniem, nowym człwiekiem, które ma tyle wspólnego ze starym, co zeszłoroczny śnieg z tegorocznym latem.
Bóg widząc nas w odcięciu się od starago człowieka, i widząc, że osądziliśmy stare postępowanie, odcina od nas skutki postępowania starego człowieka. Konsekwencje grzechu starego człowieka, nie stosują się do życia innego człowieka - nowego człowieka. Oczywiście istnieją konsekwencje społeczne i fizyczne, których nie zmienimy. Ale tu mówimy o konsekwencjach, które nałożone były na nas przez Boga- konsekwencjach duchowych. Te zostają zdezaktualizowane. Stary człowiek był połączony z wszetecznicą jednym ciałem. Stary człowiek został ukrzyżowany, unicestwiony, teraz nasze ciało ma nowego lokatora - nowego człowieka. Wraz ze starym człowiekiem przeminęło połączenie pomiędzy ciałem naszym a ciałem wszetecznicy. Bóg zrywa więc nieprawe jarzmo. Nowy człowiek otrzymuje ciało w spadku po starym człowieku, ale Bóg zrywa nieprawe więzy. I również nie obowiązują już przekleństwa, które były nałożone na starego człowieka.

Tak więc chrześcijanin może być pewny po swoim nawróceniu, że już dłużej nie jest jednym ciałem z wszetecznicą.

Ta sama zasada odnosi się do przypadków, gdy w małżeństwie jeden z partnerów popełnia porneię, a gdy strona niwinna decyduje się na oddalenie od siebie partnera. Bóg rozłącza, to co wcześniej połączył, tak iż odtąd nie są już dłużej jednym ciałem. Mówię: chyba, że strona niewinna decyduje się na pozostanie w związku. Bóg to honoruje i jest nadzieja na odbudowanie małżeństwa po zdradzie.
głos
Użytkownik
 
Posty: 72
Dołączył(a): Pn lip 24, 2006 7:11 pm

Postprzez admin » So lip 28, 2007 11:23 am

Pozwole sobie na opis ksiazki na nasz temat
Rozwód i powtórne małżeństwo

O ksiazce: "W ostatnich latach niepokojąco wzrasta w naszym kraju statystyka rozwodów. Czyżby rozwód stał się dla Polaków ulubionym sposobem załatwiania małżeńskich nieporozumień? Aby go uzasadnić, przytacza się tu i ówdzie rozmaite argumenty, lecz dla większości naszego społeczeństwa, wychowanego w tradycji chrześcijańskiej ważny jest duchowy i religijny kontekst rozwodu. Co mówi o tym Pismo Święte – moralny autorytet i norma dla wiernych? Jak do tej kwestii odnoszą się różne środowiska w łonie chrześcijańskiego Kościoła? W celu gruntownego naświetlenia problemu, autorzy przedstawiają cztery zasadnicze jego ujęcia w kontekście Biblii. Pierwsza tego rodzaju książka na naszym rynku."

Mozna sie zgadzac lub nie z trasciami tam zawartymi ale dla tych co chca zglebic temat i poznac argumenty innych stron jest to dobra lektura. Nie jest to ksiazka dla 'maluczkich".
Oni wszyscy powoluja sie na Biblie ;)

Wydawca: Credo

Obrazek
admin
Aktywny
 
Posty: 1545
Dołączył(a): Cz wrz 20, 2001 1:00 am

Postprzez hungry » So lip 28, 2007 12:18 pm

głos napisał(a):Ale gdy mężczyzna potem będzie pokutować, lub gdy ta wszetecznica będzie pokutować, to w obrębie chrześcijańskiej pokuty i nawrócenia dzieje się niesamowita rzecz.
Gdy nawracamy się i pokutujemy to zamykamy ów grzech w obrębie starego człowieka. Pokutując osądzamy samych siebie i mówimy przez to, że to my jako stary człowiek, zgrzeszyliśmy. I jako stary człowiek zostaliśmy ukrzyżowani z Chrystusem za ów grzech. Zostaliśmy unicestwieni w śmierci Chrystusa, zapłaciliśmy karę śmierci za współżycie z wszetecznicą. Więc nieżyjemy.
Teraz stary człowiek, który nagrzeszył, już nie żyje. Jesteśmy nowym stworzeniem, nowym człwiekiem, które ma tyle wspólnego ze starym, co zeszłoroczny śnieg z tegorocznym latem.

Tak ale i latem mamy grad :D i łączy te pory roku ta sama ciecz - woda (H2O) :D na całej kuli ziemskiej, podobnie jest z człowiekiem narodzonym nanowo który ma już wybaczone grzechy poprzez wyznanie swoich grzechów Jezusowi, powierzenie Mu swego życia aby żył już jako nowe stworzenie w Chrystusie ale jednak wciąż żyje w fizycznym ciele i ma nadal grzeszną naturę dlatego Paweł pisał do takich wierzących aby żyli wedlug Ducha a nie wedlug ciała.
Tak prawda że Jezus zapłacił za nas swoją krwią drogocenną abyśmy byli juz nowym stworzeniem a nie starym ale własnie poto żebyśmy byli tym nowym stworzeniem i nie powracali ponownie do jarzma niewoli więc jesli obydwoje sie tak nawracją małżonkowie to chwała Bogu a jeśli nie hmm i tutaj jest własnie problem jeśli jedne z małżonkow trwa grzechu cudzołustwa nadal zdradzając współmałżonka...
głos napisał(a):Bóg widząc nas w odcięciu się od starago człowieka, i widząc, że osądziliśmy stare postępowanie, odcina od nas skutki postępowania starego człowieka. Konsekwencje grzechu starego człowieka, nie stosują się do życia innego człowieka - nowego człowieka. Oczywiście istnieją konsekwencje społeczne i fizyczne, których nie zmienimy. Ale tu mówimy o konsekwencjach, które nałożone były na nas przez Boga- konsekwencjach duchowych. Te zostają zdezaktualizowane. Stary człowiek był połączony z wszetecznicą jednym ciałem. Stary człowiek został ukrzyżowany, unicestwiony, teraz nasze ciało ma nowego lokatora - nowego człowieka. Wraz ze starym człowiekiem przeminęło połączenie pomiędzy ciałem naszym a ciałem wszetecznicy. Bóg zrywa więc nieprawe jarzmo. Nowy człowiek otrzymuje ciało w spadku po starym człowieku, ale Bóg zrywa nieprawe więzy. I również nie obowiązują już przekleństwa, które były nałożone na starego człowieka.

Tak więc chrześcijanin może być pewny po swoim nawróceniu, że już dłużej nie jest jednym ciałem z wszetecznicą.


Wtakim wypadku takze tak uwazam jak Ty
hungry
Aktywny
 
Posty: 3272
Dołączył(a): Pt cze 11, 2004 3:42 pm

Postprzez axanna » So lip 28, 2007 1:12 pm

BraveHeart napisał(a):To pięknie, axanno, że jesteś taka litościwa, szkoda, że jednak Jezus nie przejawiał takiej litości.

Mylisz się, BraveHeart, Jezus właśnie przejawiał litośc, tyle że ty tego nie dostrzegasz.

Powiedział do faryzeuszy wyraźnie: "kto oddaloną bierze za żonę - cudzołoży".

Niemniej wyraznie z kontekstu wynika, że małżeństwa mieszane w rachubę nie wchodzili i co nieco pózdniej Paweł to uściślił, unaocznił i wyświetlił, co ty postanowiłeś ignorować z uporem maniaka.

1Kor 7:12 -15 Bw "Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan: Jeśli jakiś brat ma żonę pogankę, a ta zgadza się na współżycie z nim, niech się z nią nie rozwodzi;
i żona, która ma męża poganina, a ten zgadza się na współżycie z nią, niech się z nim nie rozwodzi.
.................
A jeśli poganin chce się rozwieść,niechże się rozwiedzie; w takich przypadkach brat czy siostra nie są niewolniczo związani, gdyż do pokoju powołał was Bóg."

Dzisiaj oddalona kobieta jakoś sobie jeszcze poradzi, ale w starożytnym Izraelu to była dla niej niesamowita hańba i trudność życiowa. Kobietom porzuconym przez Żydów w czasach Jezusa, było dużo trudniej utrzymać się i znaleźć akceptację w społeczeństwie niż jest to dzisiaj, ale Jezus nie zawahał się, by to powiedzieć.

Nie zawahał się właśnie w trosce o kobiety, żeby nie byli narażeni na tak łatwe porzucenie, jakie miało miejsce w zwyczaju Izraela, jednakże mowa ta nie dotyczyła w żadnym stopniu małżeństw mieszanych, gdyż byli zabronione, który to fakt BraveHeart postanowił ignorować z uporem maniaka.

Po drugie, poprzez legalnie zawarte małżeństwo, moja żona staje się kością moją i ciałem moim. Obca mi kobieta staje się w oczach Boga częścią mojej rodziny i mamy wspólne ciało. Tak samo jak dzielę ciało i kości z moimi rodzicami, rodzeństwem i dziećmi, tak samo dzielę ciało i kości z moją żoną. Te cielesne więzi rodzinne trwają aż do śmierci i moja matka będzie moją matką aż do śmierci, moja siostra będzie moją siostrą aż do śmierci i moja żona będzie moją żoną aż do śmierci. Dopiero przy zmartwychwstaniu wszelkie cielesne relacje obowiązujące teraz zostaną zniweczone i będziemy wszyscy jak bracia i siostry, tak jak aniołowie. Moja córka może się mnie wyprzeć, ale nie przestaje być przez to moją córką. Mój brat może na mnie pluć i udawać, że mnie nie zna, ale nie przestaje być przez to moim bratem. Moja żona może mnie opuścić i wyjść za innego, ale nie przestaje być przez to moją żoną. Stała się częścią mojej rodziny, stała się jednym ciałem ze mną, kością moją i ciałem moim, tak jak moi rodzice, bracia, siostry i dzieci. Tak jak nic nie zerwie mojej więzi z rodzicami jak tylko śmierć, tak też nic nie zerwie mojej relacji z żoną, jak tylko śmierć.

A to mi już zaczyna przypominać ględzenie meritusa o "bierzcie jedzcie..."

J 6:63 Bw "Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem,"
1P 1:24 Bw "Gdyż wszelkie ciało jest jak trawa, a wszelka chwała jego jak kwiat trawy. Uschła trawa, i kwiat opadł,"
Rz 14:17 Bw "Albowiem Królestwo Boże, to nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym."

Jeżeli chcecie się upierać przy tym, że Jezus mówiąc wszeteczeństwo miał na myśli raczej cudzołóstwo, czyli wszelkie przypadki zdrady małżeńskiej, to możecie sobie tak uważać. Ja tego w ten sposób nie widzę i mam pełne biblijne podstawy do takiego zdania.

nie masz podstaw i tym bardziej "pełnych", a powtarzanie sobie i innym w kółko mantry, że je masz, rzeczywistości nie zmieni.

Dla Was jednak nakaz Jezusa "kto oddaloną bierze za żonę" staje się właściwie martwy i obowiązuje tylko bardzo niewiele oddalonych kobiet.

.... których wśród ludu Bożego w ogóle być nie powinno, ale jeżeli już, to bardzo, bardzo niewielki procent - znikomy.

Nie wierzę, że Jezus miał na myśli tylko ułamek procenta porzuconych kobiet.

wszystkich dzieci Bożych jest tylko ułamek procenta... wychodzi na to, że nie warto było w ogóle spisywać ewangelie...bo i po co - dla jeno tego ułamka?

I nie wierzę w to, że "nie ma już więc dwoje, tylko jedno ciało" to tylko formalny zwrot, który można rozwiązywać i związywać tyle razy ile tylko zajdzie taka potrzeba, czy możliwość.

gdyby była to wyłącznie twoja sprawa, to nie byłoby problemu, ale podejrzewam, że wpływasz i to znacząco na nauczanie zboru w którym jesteś i nie zawahasz sie kaleczyć życie ludzkie, kurczowo trzymając sie wmówionego sobie martwego przepisu.

Lk 12:47-48 Bw "Ten zaś sługa, który znał wolę pana swego, a nic nie przygotował i nie postąpił według jego woli, odbierze wiele razów.
Lecz ten, który nie znał, choć popełnił coś karygodnego, odbierze niewiele razów. Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele powierzono, od tego więcej będzie się wymagać."


wyrazy współczucia...
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez głos » N lip 29, 2007 10:58 am

odnośnie łączenia się z wszetecznicą i bycia z nią jednym ciałem - nie jest to to samo, co bycie jednym ciałem z żoną. Istnieją pewne podobieństwa, ale to dwie zupełnie różne rzeczy. W małżeństwie, staję się z żoną jednym ciałem w tym sensie, że żona staje się moją cielesną rodziną i w oczach Bożych tworzy się biologiczna więź, której dotąd nie było.

W przypadku łączenia się z wszetecznicą nie dochodzi do powstania żadnej rodzinnej więzi, chociaż w duchu połączenie ciał niesie ze sobą pewne cechy jedności małżonków, ale to nie to samo.


Myślę, że masz rację, że istnieje zasadnicza różnica pomiędzy wszetecznikami, a małżonkami w kwesti bycia jednym ciałem.

Niemniej jednak, wciąż jest tak, że w jakimkolwiek sensie to występuje, ten kto łączy się z wszetecznicą jest z nią jednym ciałem (racja, że bez zespolenia w jeden ród - sarks).
Paweł jednakże mówi, że gdyby zezwolił w kościołach na łączenie się z wszetecznicą (np. z prostytutką), to w ten sposób uczyniłby członki Chrystusa (a członkami Chrystusa nazywa ciała wierzących) członkami wszetecznicy. To zaś wskazuje na to, że nie może być jedynie mowy o połączeniu, które trwa jedynie w momencie stosunku seksualnego, ale wygląda na to, że połączenie jest trwałe.
Jakkolwiek jednak byłoby trwałym to połączenie, to przecież w Chrystusie, tam gdzie jest Duch Pański , tam jest wolność. Oczywiście, do tego miejsca wolności wchodzi się przez drzwi pokuty, tj. osądzenia siebie przed Bogiem, i przez wiarę w prawdę ewangelii.

A skoro Bóg potrafi rozerwać więzy duszewne, które pojawiły się pomiędzy dwojga ludźmi z powodu wszeteczeństwa, to również ten sam Bóg jest, tak myślę, w stanie rozłączyć to co wcześniej złączył, jak małżeństwo. Tu oczywiście mam na myśli jedynie przypadek pornei, który jedynie stanowi klauzulę pozwalającą na rozejście się małżonków. Przy czym, trzeba stwierdzić, żaden człowiek nie może ważyć się rozrywać to co złączył Bóg. Ale sam Bóg, skoro był tym, który połączył, może być również tym, który rozłącza. A jak rozumiemy dzieje się to tylko w przypadku pornei.
Sprawą najwyższej wagi jest zrozumienie jak pojemne jest słowo porneia. Jak grecy (również palestyńczycy, którzy jak wiadomo również posługiwali się greką) używali tego słowa?
Wiadomo że dzisiejsze Leksykony mogą się między sobą różnić.
Wiadomo, że w każdym przypadku użycia 'pornei' w kontekście rozwodów, chodzi o jakiś kontakt seksualny, a nie jedynie np. pożądanie w sercu. To ostatnie nigdy nie może być uznane, za powód rozwodu, oczywiście.
głos
Użytkownik
 
Posty: 72
Dołączył(a): Pn lip 24, 2006 7:11 pm

Postprzez głos » N lip 29, 2007 7:30 pm

Sądzę, że masz rację, w tym co piszesz.

Tyle, że skoro w ST Bóg sam zezwolił na oddalenie żony, to mamy dwie możliwości:
1. kobieta wciąż pozostawała kością z kości, ciałem z ciała. Wciąż istniało połączenie pomiędzy mężczyzną który oddalił ją, a nią . Pomimo tego połączenia, usankcjonowany był starotestamentowy rozwód.

2. Bóg rozwiązał to połączenie, tak iż mężczyzna i kobieta byli w stanie podobnym do stanu z przed małżeństwa.

Jakakolwiek z tych możliwości jest prawdziwa, to zasada może być zastosowana do sytuacji nowotestamentowej, kiedy to jedynym przypadkiem rozwodu jest 'porneia', czyli nierząd.

Tak jak pisałem w poprzednim poście, istotne jest więc zapoznanie się z tym, co obejmuje sobą to słowo. Ciekawa jest ta definicja z leksykonu, którą cytowałem, a która obejmowała:
wszeteczeństwo, homoseksualizm, sex ze zwierzętami, cudzołóstwo.
głos
Użytkownik
 
Posty: 72
Dołączył(a): Pn lip 24, 2006 7:11 pm

Postprzez Georginia » Pn lip 30, 2007 4:50 am

Ja mam w tym temacie historię z życia wziętą,nawet z własnego podwórka.
Ona i on - młodzi i piękni, oboje wierzący,ochrzeczeni.Pewnego dnia ślubowali sobie miłość wzajemną w zborze,a gronie wierzących.
Po niedługim czasie okazało się,że małżonek ma uczulenie na pracę.Żona utrzymywała rodzinę.Bywało tak,że mąż udawał ,że chodzi do pracy,a w tym czasie albo czytał biblię albo..... pił.
Z powodu męża małżeństwo popadło w długi.
Za namową mamy żona wniosła pozew o rozwód.Rozstali się.
Mąż szybko znalazł ukojenie w ramionach innej młodej chrześcijanki.Pobrali się.Nowa żona jest nauczycielką w szkółce niedzielnej,a on nawet nauczał w kościele z którego pochodzi nowa żona ( nowa żona jest z innej denominacji).
Z nowego związku narodziło sie dziecko,które uważają,że jest wielkim błogosławieństwem od Boga.
Pierwsza żona pozostaje samotna z ich dzieckiem,na które ojciec nie płacił alimentów,bo... nie miał pracy.Jest super kobietą,oszczędna,gospodarna,wspaniale gotuje,jest skromna.Dla mnie wzorem niedoścignionym,podziwiam to,że z jednej pensji potrafi utrzymać siebie i dziecko, spłacać kredyt za mieszkanie i jest w stanie odłożyć pieniądze i je zainwestować.
Wiem też,że na dzień dzisiejszy to nie szuka męża,ale dopuszcza taką możliwość w przyszłości.
Szczerze mówiąc to problem jest tak trudny,nie potrafię za bardzo jej doradzić.Zna opinię naszych znajomych wierzących,większość uważa,że powinna zostać sama.
Siostra ta pracuje wśród ludzi,spotyka mężczyzn którzy ją w jakiś tam sposób adorują, no i wtedy odzywa się w niej potrzeba bycia z kimś,czułości,bycia potrzebną,kochaną,troszczenia się o męża,dom itp. A i najważniejsze odzywaja się też w niej potrzeby natury seksualnej.Mówi,że czasami to płonie...( chyba się nie spali).Zabrzmi to śmiesznie,ale siostra myślała w desperacji,że chyba się wysterylizuje,albo wszystko operacyjnie powycina sobie. ( rzeczywiście brzmi śmiesznie,ale tak mówiła)
Powiem szczerze jest mi jej żal i nie umiem jej powiedzieć nic ażeby jej nie sprawić bólu i nie urazić.Wiem,że czasami cierpi.
Co ona ma robić? Modlić się żeby Bóg wziął od niej na zawsze pragnienia seksualne,modlić się o śmierć pierwszego męża? :?: Ma prawo mieć nadzieję na nowego męża?

Wnioski które nasuwają mi się to:że nie powinna słuchać mamy i nie rozwodzić się.Myślę,że mogła poprzestać na separacji.Mąż nie miałby otwartej furtki do kolejnej żeniaczki.W czasie rozwodu nie była chyba już związana ze zborem,bo może bracia by się o tą sytuacje modlili.Ja ją poznałam po rozwodzie. Proszę o wasze komentarze i odpowiedź na wyłuszczone pytania.Dzięki.
Georginia
 

Postprzez Georginia » Pn lip 30, 2007 10:35 am

BraveHeart

Dzieki za te słowa.
A jeszcze dla wyjaśnienia - na dzień dzisiejsiejszy uważam też nie powinna wychodzić ponownie za mąż, mam niepokój w sumieniu i nie doradzam jej tego.Ale ona dopuszcza taką możliwość kiedyś tam.. a wie,że nasz pastor nie udzieliłby śłubu.
Podane przez ciebie sytuacje kiedy małżeństwa muszą żyć w abstynencji seksualnej (nawet wieloletniej lub dozgonnej) jakoś dają nadzieję,że chyba można tak żyć.
Tylko nadal nie wiem jak te osoby,a może znasz takowe radziły sobie z tą potrzebą? Czy Bóg im zabrał ją,czy można się o to modlić ( jak pisałam wcześniej siostra czasami płonie :oops: ).

Ale czasami jak widze "brata"- rozwodnika,który dwuznacznie spogląda na siostry to powiem delikatnie robi mi się niedobrze...

p.s .Teraz nie na temat,jestem w szoku ! Włączyłam przed chwilą radio chrześcijanin,a tam pastor z mojego zboru mówi kazanie :D Był gościem w zborze w gdańsku :D
Georginia
 

Postprzez Dzidek » Pn lip 30, 2007 1:48 pm

Georginia napisał(a):Tylko nadal nie wiem jak te osoby,a może znasz takowe radziły sobie z tą potrzebą? Czy Bóg im zabrał ją,czy można się o to modlić ( jak pisałam wcześniej siostra czasami płonie :oops: ).


Georginia, osobiście znam siostrę w Chrystusie (obecnie już starszą osobę), która została porzucona przez męża, będąc w kwiecie wieku (dodatkowo miała na wychowaniu dzieci). Jak sama opowiada była kobietą z "temperamentem". Mimo że uznaje dopuszczalność powtórnego małżeństwa w wyjątkowych sytuacjach, sama jednak się na ten krok nie zdecydowała (miała takie przekonanie). Także miała swoje potrzeby, jak to określiła Twoja przyjaciółka, płonęła. Prosiła Boga, by zabrał od niej popęd seksualny i... tak się stało! Od około 30 lat jest kobietą wierną Panu, żyjącą w czystości, wolną od seksualnego pociągu.
Dla mnie jest ona chodzącym dowodem, że Bóg może uwolnić człowieka od naturalnych pragnień, gdy ten tego naprawdę pragnie (bo chce być wierny Panu).

Pozdrawiam
Dzidek
Aktywny
 
Posty: 175
Dołączył(a): Cz cze 14, 2007 12:58 pm

Postprzez axanna » Pn lip 30, 2007 4:52 pm

A tu, widać, po wyczerpaniu biblijnych argumentów, co prawda żaden z których nie pozostał niepodważony, i, jeżeli spojrzeć na ową dyskusje bez uprzedzenia, czyli bez zakodowanego w głowie dogmatu, to, rzetelnie rzecz biorąc, nie wynika z Biblii nic takiego, co udowadnia BraveHeart, tylko wynika to z jego przekonań, hm, ...ale sie rozgadałam, he-he, zaraz mnie ktoś zwyzywa od "pokręconych chrześcijanek"...eee, sorki, od "wyzwolonych"... 8)
no więc, po wyczerpaniu sie biblijnych argumentów, przeszliśmy na fanaberie o jakimś tajemniczym połączeniu dwóch ciał ("dokładnie tak samo jak Adam i Ewa" :!: ) i na (jako 'argument ostateczny i niepodważalny) przykłady z życia, hm, no cóż, tego właśnie należałoby sie spodziewać.

Ale wracając do Biblii...
twierdzenie o małżeństwie pogańskim, którzy to w biblii określani jako "dzieci diabelskie", albo "synowie gniewu" - i podobnie, że w oczach Bożych to jest taki sam błogosławiony i złączony przez Boga związek, jak i małżeństwo z ludu Bożego - co ku mojemu zdziwieniu nikogo tu nie razi, jednakże według mego, widać wyraznie, że samotnego zdania...
więc takie twierdzenie, oparte na fantazjach o tajemnicy złączenia dwóch ciał w jedno, tak że one naprawdę sie stają jednym itp...
graniczy z.... wstrzymam sie...


1Kor 7:14 Bw "Albowiem mąż poganin uświęcony jest przez żonę i żona poganka uświęcona jest przez wierzącego męża; inaczej dzieci wasze byłyby nieczyste, a tak są święte."


Nawet niewinne dzieci w oczach Bożych są "nieczyste", a tu ktoś udowadnia, że małżeństwa pogańskie i mieszane (które są zabronione) - to takie same jak wierzących.
nie wiem, gdzie trafiłam... tu szopka jakaś czy co? :roll:
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez głos » Pn lip 30, 2007 7:25 pm

Wskaż mi chociaż jeden przypadek w ST lub w NT, gdzie słowo porneia jednoznacznie obejmuje także cudzołóstwo.



Budowanie słowników i leksykonów nie odbywa się przecież w obrębie użycia danego słowa w Biblii, ale w życiu przez współczesnych, którzy na co dzień używali danych słów.
Nie znam się na grece, ale skoro powstają leksykony i słowniki, to skądś to autorzy muszą brać (z jakiś starożytnych tekstów pozabiblijnych).

Jest jednak fragment, który może być potraktowany jako przypadek użycia pornei, jako cudzołóstwo:

1 Słyszy się powszechnie o rozpuście między wami, i to o takiej rozpuście, jaka się nie zdarza nawet wśród pogan; mianowicie, że ktoś żyje z żoną swego ojca.


Zauważyć, trzeba że Duch Św. jest precyzyjny w swoich stwierdzeniach. Nie mówi: ' z wdową po jego ojcu', ale właśnie: 'z żoną ojca'.
Jak sam powiedziałeś, śmierć sprawia, że kobieta, gdy jej mąż zmarł, już dłużej nie jest jego żoną. Ale jest wolna, i może wyjść za kogo chce, byle w Panu.
Zatem, jeśli mamy tu sytuację, że chodziło tu o wdowę, to niemożliwością jest aby była 'żoną'.

Oczywiście, nie mogła ona wyjść za mąż za swojego przyrodniego syna, ze względu na problemy społeczne.
Tym bardziej gdyby ją i jej syna łączyły biologiczne więzy: matka- syn, to nie ma mowy o małżeństwie, bo to kazirodztwo, które jest obrzydliwością dla Boga.
Ale wówczas i tak,musimy poszerzyć słowo 'porneia' o znaczenie: kazirodztwo.


Wszystko jednak wskazuje na to, że kobieta ta była w owym czasie 'żoną' ojca tego chrześcijanina, a więc ojciec żył (mógł być w separacji z tą kobietą, nie wiem?).
głos
Użytkownik
 
Posty: 72
Dołączył(a): Pn lip 24, 2006 7:11 pm

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Pismo Święte

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości

Wymiana:

pozdrawiamy

cron