Teraz jest Wt kwi 16, 2024 5:40 pm Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

Boże odpocznienie- IV rozdz. Listu do Hebrajczyków.

w codziennym życiu chrześcijanina

Postprzez doxa » Śr lut 21, 2007 12:12 am

axanna napisał(a):Wiem, ze zaraz znowu wszystkim podpadne, ale nie moge sie powstrzymac od odniesenia do niektorych wypowiedzi Janiny i od zakwestionowania oklaskow doxa na rzecz nieomylnosci kogokolwiek.
Mowie to bez zlosliwosci i dopuszczam, ze doxa zartowal. A moze i nie, kto wie.


Nie żartowałem, usługuję w kościele 20 lat jako sługa kazalnicy i jestem pełen podziwu dla ludzi którzy potrafią swoją rację tak przedstawić autorytatywnie i niepodważalnie jak sam papież.
Właściwie chciałem wnieść do dyskusji tylko pewną uwagę, ale zostałem nie zrozumiany.
jednak prawdziwa mądrość (jak pisze Jakub) jest ustępliwa...
Choć sam nie jestem człowiekiem podległym zakonowi, bo jestem chrześcijaninem z pogan, to droga axanno również uważam, że człowiek albo jest wolny od zakonu, albo go musi w pełni wypełniać.
albo pełny zakon, albo pełnia w Chrystusie
pozdro
doxa
 

Postprzez nephesh » Śr lut 21, 2007 11:10 am

Szanowny doxa.
Hmm.
Ta dyskusja już jest w "Chrześcijanie i Dekalog".
Wolność chrześcijańska objawia się bowiem w posłuszeństwie. Jeśli zakon nie obowiązuje to czemu chrześcijanin ma być posłuszny?

Pełnia w Chrystusie to ładne hasełko, tylko, że nie poparte niczym jest pusto brzmiącym frazesem.

pozdrawiam
nephesh
Aktywny
 
Posty: 504
Dołączył(a): Wt mar 21, 2006 5:42 pm
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez axanna » Śr lut 21, 2007 11:11 am

Janino napisał(a):Pokaż mi zatem axanno jakich Ty przepisów przestrzegasz ?

Janino, sadze, ze moge ci odpowiediec podobnie jak Ty: przeciez wiesz jakich przepisow przestrzegam :)
Rz 13:8 Bw "Nikomu nic winni nie bądźcie prócz miłości wzajemnej; kto bowiem miłuje bliźniego, zakon wypełnił."
Cos tu jest niezrozumialego? Albo mozna to na rozne sposoby tlumaczyc? Czy moze zeby milowac blizniego mam przestrzegac soboty jako sabatu?
Zreszta, nie mam zamiaru spierac sie w nieskonczonosc. Wstawilam swoja uwage z tego powodu, ze Ty, piszac o odpocznieniu, zakladasz koniecznosc swiecenia soboty, z czym nie tylko ja sie nie zgadzam.
Pozdrawiam cie, siostrzyczko, bardzo cieplo.
doxa napisał(a):albo pełny zakon, albo pełnia w Chrystusie
pozdro

Pelna zgoda.
nara



:D
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez nephesh » Śr lut 21, 2007 11:22 am

Problem w tym, że ZAKON jest wyrażeniem tego CZYM jest miłość.
Pan powiedział:
"937)Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej.
(38) To jest największe i pierwsze przykazanie.
(39) A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego.
(40) Na tych dwóch przykazaniach opiera się cały zakon i prorocy." Mat.22:37:40

Ten zatem, kto mówi, że kocha bliźniego siłą rzeczy wykonuje zakon. Jak można zatem twierdzić, że zakon nie obowiązuje???
Sabat jest wyrazem miłości do Stwórcy i dlatego znajdował się na pierwszej tablicy.
co piszę tutaj po raz setny pewnie.
pozdrawiam
nephesh
Aktywny
 
Posty: 504
Dołączył(a): Wt mar 21, 2006 5:42 pm
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez axanna » Śr lut 21, 2007 2:35 pm

Lepiej nic nie powiem, bo darq znowu zamknie temat :lol:
Pozdrawiam serdecznie rowniez ciebie, nepheshu :)
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Janina » Śr lut 21, 2007 4:59 pm

doxa napisał(a):Nie żartowałem, usługuję w kościele 20 lat jako sługa kazalnicy i jestem pełen podziwu dla ludzi którzy potrafią swoją rację tak przedstawić autorytatywnie i niepodważalnie jak sam papież.


Muszę znów zacząć od przeprosić, że wzięłam Cię za kobietę, niestety Twój nick mnie zmylił, a do profilu nie zajrzałam. Jak sam widzisz nie jestem taka nieomylna. Teraz odnośnie Twojego podziwu, to nie wiem, czy mam się cieszyć czy płakać, bo po pierwsze porównanie z papieżem nie bardzo mi pasuje, a po drugie nie przyjmuję czci, która się tylko jedynemu Bogu należy.

axanna napisał(a):Janino, sadze, ze moge ci odpowiediec podobnie jak Ty: przeciez wiesz jakich przepisow przestrzegam :)
Rz 13:8 Bw "Nikomu nic winni nie bądźcie prócz miłości wzajemnej; kto bowiem miłuje bliźniego, zakon wypełnił."


Axanno, ja nie wiem jak Ty rozumiesz miłość bliźniego i z pewnością gdybyśmy zaczęli o tym pisać okazałoby się że bardzo różnie tę miłość rozumiemy. Jest napisane, że miłość bliźniemu krzywdy nie wyrządza, skąd zatem wiesz co jest dobre dla Twojego bliźniego ? Przypuszczam, że możesz kierować się tzw. instynktem t.j. polegać na własnych doświadczeniach (nie rób komu co Tobie nie miłe). Więc widzisz, nie jest to takie jednoznaczne, czy pisząc „miłość” mamy to samo na myśli ?
Jeszcze jedna rzecz mnie trochę niepokoi, poprawiłam Cię kiedyś wspominając o tym, że miłość do Boga jest pierwszym przykazaniem, ale zauważyłam, że Ty nie wspominasz w ogóle o miłości do Boga, która powinna być na pierwszym miejscu, czy to oznacza, że Ty nie stawiasz Boga na pierwszym miejscu w swoim życiu ?

Zreszta, nie mam zamiaru spierac sie w nieskonczonosc. Wstawilam swoja uwage z tego powodu, ze Ty, piszac o odpocznieniu, zakladasz koniecznosc swiecenia soboty, z czym nie tylko ja sie nie zgadzam.


Nikogo nie agitowałam za przyjęciem soboty jako dnia odpoczynku, choć Twój wniosek o tym, że zakładam taką konieczność, wypływa z przedstawianych przeze mnie argumentów, ale sama wiesz, że nie wyssałam ich z palca, łatwiej byłoby mi w życiu, gdyby te fakty były inne, ale nawet choćby na świecie nie było nikogo innego, kto by uznawał te fakty za prawdziwe, to i tak mnie to nie usprawiedliwia, żeby nie przyjąć ich do swojej wiadomości, i nie zachowywać.
Wspominaliśmy o narodzie Wybranym do którego odsyła się zachowywanie sabatu, czyli jak obowiązki, to mówimy – to dla Narodu Izraelskiego, ale jak mowa o zbawieniu, które jest wejściem do wiecznego odpocznienia, - to mówimy - to dla nas !
Sabat opiera się na wielu podstawach:
- akcie Bożego stworzenia,
- akcie wyzwolenia Narodu Izraelskiego,
- akcie wyzwolenia z grzechu przez Jezusa Chrystusa.
Ma więc trójwymiarowy zasięg: upamiętnia przeszłe wydarzenie (stworzenie), obecne i przyszłe. Akt wyzwolenia Narodu Izraelskiego, którego symbolem dla tego narodu był sabat, rozumieć należy jako prefigurację misji Mesjasza.
„Wyzwolenie od trudu pracy i od społecznych nierówności, gwarantowane zarówno przez cotygodniowy sabat, jak i przez sabat roczny wszystkim członkom hebrajskiej społeczności, uważane było za symboliczną zapowiedź przyszłego pełnego okupienia, jakie Mesjasz pewnego dnia przyniesie swemu ludowi.” (Samuelle Bacchiocchi „Od soboty do niedzieli”, str. 26)
Jeśli połączy się te wszystkie elementy widać wyraźnie, że kto nie uznaje sabatu, nie uznaje też wyzwolenia z grzechu dokonanego przez Jezusa Chrystusa. Jezus zapowiedział to wyzwolenie w swoim inauguracyjnym kazaniu, w którym odniósł się do siebie językiem roku sabatowego - jubileuszowego :
18.”Duch Pański nade mną, przeto namaścił mnie, abym zwiastował ubogim dobrą nowinę, posłał mnie, abym ogłosił jeńcom wyzwolenie, a ślepym przejrzenie, abym uciśnionych wypuścił na wolność,
19. Abym zwiastował miłościwy rok Pana.” (Łuk. 4:18-19; BW)

Jezus, jak pisze Jewett „ukazuje się jako Odkupiciel gwarantujący jednostce ludzkiej osobistą wolność i zapewniający ubogim udział w dziedzictwie swego ludu. Na pewno nie jest to określona koncepcja ceremonialna, bowiem Bóg w najwyższym stopniu ujawnił się jako Odkupiciel w Chrystusie – Pośredniku, Synu, który uczynił nas naprawdę wolnymi.” (P.K. Jewett „Dzień Pański”, str. 27)
Pozdrawiam serdecznie :)
Janina
Aktywny
 
Posty: 267
Dołączył(a): Wt sty 09, 2007 4:52 pm

Postprzez axanna » Cz lut 22, 2007 4:46 pm

Janino, ale pytanka stawiasz dla mnie?! "że Ty nie stawiasz Boga na pierwszym miejscu w swoim życiu ?" - piekne! Ciekawe, jakiej odpowiedzi sie spodziewasz? "Nie, Janino, na pierwszym miejscu mam milosc do siebie" - takiej?
Ponadto, utrzymujesz, ze "z pewnoscia" milosc blizniego rozumiemy w rozny sposob. Nie wiem skad masz takie przekonanie, bo mysle, ze tak nie jest. Wszystko co mozna wiedziec o milosci czerpie z Biblii. Jaka jest milosc, pamietasz? Nie nadyma sie, nie unosi sie, nie szuka swego, nie weszy wszedzie zlego itd.
Procz tego, z Biblii wiem, ze milosc do Boga wyraza sie w milosci do blizniego - list Jana, a nie w swieceniu sabatu, jak tu napisal nephesh.
Mowisz, ze podalas argumenty. Wybacz, ale nie moge uznac twoja filozofie za argumenty. Wiesz, ze z waszymi wnioskami sie nie zgadzam i nie mow ze sa to argumenty.
Nephesh mowi, ze "pelnia w Chrystusie" - to takie niczym nie poparte haselko. Ale powiedzial! Laska - to niczym nie poparte? Nie chcialam mowic na ten temat, bo wiem ze zaraz sie posypia pytania, czy mozna mordowac itp. Juz mam dosc tlumaczyc jedno i to samo, podobnie jak nephesh mowi, ze pisze to lub owo po raz setny. Ani ja was nie przekonam, ani wy mnie. Poprostu, gdzie mowicie wszedzie o konecznosci swiecenia soboty, wstawiam sprzeciw, bo ja nie trabie w kazdym temacie, ze kto swieci sabat ten nie uznaje laski Chrystusowej i tym podobne, jak to robisz ty i inni zwolennicy soboty. O, prosze bardzo:
Jeśli połączy się te wszystkie elementy widać wyraźnie, że kto nie uznaje sabatu, nie uznaje też wyzwolenia z grzechu dokonanego przez Jezusa Chrystusa.

Przez takie wypowiedzi nie robisz nic innego jak dokonujesz osadu nad tymi, ktorzy mysla inaczej. Ale sadzic moze tylko ten, kto sam jest bez grzechu. Czemu uwazacie, ze to wy akurat - bo swiecicie sabat?

Na koniec, Janino, nie pomysl prosze, ze sie gniewam, lub cos podobnego. Poprostu dyskusji o sabacie mam po dziurki w nosie. Nie mysle tez nic zlego ani o tobie, ani o nikim kto swieci sabat. Szanuje ciebie i nephesha, i leaf only, i Leszka i kazdego kto uwaza ze trzeba swiecic sobote, ale absolutnie sie z tym nie zgadzam - wszystko we mnie protestuje gdy o tym mysle. Trudno. Ale nie chce, zeby moje sprzeciwy traktowaliscie jak atakowanie was, bo tak nie jest i dlatego staram sie wytlumaczyc, nie wiem czy dobrze.
Pozdrawiam bardzo cieplo.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Janina » Cz lut 22, 2007 9:08 pm

axanna napisał(a):Nephesh mowi, ze "pelnia w Chrystusie" - to takie niczym nie poparte haselko. Ale powiedzial! Laska - to niczym nie poparte? Nie chcialam mowic na ten temat, bo wiem ze zaraz sie posypia pytania, czy mozna mordowac itp. Juz mam dosc tlumaczyc jedno i to samo, podobnie jak nephesh mowi, ze pisze to lub owo po raz setny. Ani ja was nie przekonam, ani wy mnie. Poprostu, gdzie mowicie wszedzie o konecznosci swiecenia soboty, wstawiam sprzeciw, bo ja nie trabie w kazdym temacie, ze kto swieci sabat ten nie uznaje laski Chrystusowej i tym podobne, jak to robisz ty i inni zwolennicy soboty.


Jak przeczytałam Twoją wypowiedź, to przypomniało mi się takie porównanie do szklanki napełnionej do połowy wodą. Ja Ciebie próbuję przekonać, że szklanka jest do połowy pełna, a Ty wciąż twierdzisz, że jest od połowy pusta i tak bez końca, no może jak zachce Ci się pić to sobie uświadomisz, że jest tam woda !

Pozdrawiam :)
Janina
Aktywny
 
Posty: 267
Dołączył(a): Wt sty 09, 2007 4:52 pm

Postprzez axanna » Pt lut 23, 2007 10:49 am

no może jak zachce Ci się pić to sobie uświadomisz, że jest tam woda !

Janino, kochanie, cokolwiek bys miala na mysli - niech bedzie.
Pozdrawiam.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez doxa » Pt lut 23, 2007 12:18 pm

Janino, kochanie, cokolwiek bys miala na mysli - niech bedzie.
- Czy to: "kochanie", to forma grzecznościowa, czy uczuciowa??

niech bedzie.


W poprawnych stosunkach miedzy wierzącymi wytwarza się strefa współpracy przygranicznej, polegającej na tym, że obie strony mogą do pewnego stopnia przekraczać granice drugiego człowieka nie powodując przy tym zatargów. Jest to strefa tolerancji innych systemów wartości.
W dobrych, pełnych miłości stosunkach między dojrzałymi chrześcijanami strefa współpracy rozciąga się na całe terytorium systemu wartości. Tworzy się w ten sposób obszar wspólnoty bez zatracania poczucia tożsamości i odrębności.
Nigdy doktryna nie powinna poróżnić prawdziwych chrześcijan. Ma służyć zbudowaniu, kształtowaniu, a nie udowadnianiu sobie wzajemnie racji.

Albowiem Bóg powołał nas abyśmy byli pokornymi wykonawcami Jego woli (zapisanej i objawionej w Biblii), a nie krytykantem ludzi, doktryn i sposobów działania.

uszanowanie dla axany (tak trzymać), pełen podziw dla Janiny(zawsze wygrywasz w dyskusji - masz ostatnią i ostateczną rację - pewnie też tak żyjesz w życiu?) BRAWO!!
doxa
 

Postprzez Janina » Pt lut 23, 2007 4:16 pm

doxa napisał(a):uszanowanie dla axany (tak trzymać), pełen podziw dla Janiny(zawsze wygrywasz w dyskusji - masz ostatnią i ostateczną rację - pewnie też tak żyjesz w życiu?) BRAWO!!


Po pierwsze doxo – zamurowało mnie od Twoich słów!
Po drugie lepiej wykasuj drugą część tego zdania, bo jak zjawi się axanna, to zaraz mi się za nie dostanie,
Po trzecie (czy ja tak żyję ?) to wcale nie jest takie słodkie życie, więcej mi się po prostu za to dostaje, niż zyskuję. Wartość życiu nadaje jedynie Bóg z Nim życie ma jakikolwiek sens, bez Niego jest nic nie warte.
Po czwarte, że tylko jedynemu Bogu ....to już pisałam.

Po piąte zastanawiające i pouczające są Twoje uwagi o umiejętności prowadzenia dyskusji gdy występują różnice: czyż miłość i tego nie jest w stanie zakryć ?

Pozdrawiam:)
Janina
Aktywny
 
Posty: 267
Dołączył(a): Wt sty 09, 2007 4:52 pm

Postprzez axanna » Pt lut 23, 2007 4:49 pm

Sluchajcie,kochani- to i uczuciowe i grzecznosciowe :)
Janino, choc nie przyznam ci racji wslad za doxa, niestety, ale nic ci sie nie dostanie- nic sie nie boj :)
O tolerancji i milosci: mozna by zalozyc inny temat, ale krotko - milosc wszystko zakrywa, ale z grzechu oczyszcza, aczkolwiek nie oznacza to ze wszedzie go sie dopatruje, nawet tam gdzie nie ma.
Pozdrawiam.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez nephesh » Pt mar 02, 2007 1:31 pm

Hmm.
Nie do końca rozumiem to co piszesz doxa.
Samo już posiadanie doktryn jest niebezpieczne, więc jeśli już ktoś takowe pielęgnuje, to jest to nad wyraz podejrzane.
Po wtóre - relacje pomiędzy chrześcijanami są prawidłowe jeśli opierają się w Duchu i PRAWDZIE, ponieważ są to słowa, które On do nas mówi.
Prawd nie może być wielu, wobec tego jeśli ktoś głosi "swoje" poglądy, to wszystko jest w porządku dopóki podkreśla jasno i wyraźznie, że są to JEGO osobiste i własne poglądy. Jeśli jednak powołuje się na Biblię i sugeruje tym samym, że "Biblia mówi tak, a tak" to to już nie jest kwestia tolerancji i wzajemnego porozumienia, ale WALKI.
Ma się rozumieć walki duchowej i walki o prawdę.
Nie może być bowiem takiej postawy w chrześcijaninie, że spokojnie będzie się przypatrywał kłamstwu nazywanemu prawdą i pozostanie to bez reakcji z jego strony. Takie zachowanie jest w pewnym sensie przyznaniem racji kłamstwu; cichą aprobatą.
W dzisiejszych czasach istnieje fałszywe pojęcie o tolerancji, która jakoby wymaga wyrównywania poglądów i zapatrywań. Tymczasem tolerancja jest zachowaniem, które TOLERUJE, to z czym głęboko się nie zgadzamy i to właśnie to niezgadzanie się jest kwestią nienaruszalną, dokładnie w takim samym stopniu w jakim PRAWDA jest nienauraszalna.
Właściwa tolerancja to nigdy nie będzie relatywizm, ani akceptacja nieprawdziwych poglądów, a raczej kulturalne ich napiętnowanie, ponieważ tylko powiedzenie człowiekowi choremu o jego chorobie jest działaniem na korzyść tegoż człowieka. Wmawianie ludziom chorym, że są zdrowi w imię źle pojętej miłości jest złudzeniem i działaniem na ich szkodę.
Chrystus nie przyszedł dać pokoju, ale miecz. Miecz swojego słowa, którym szermuje się przeciwko wszelkiemu błędowi. JAKOŚĆ szermierki powinna być zatem dyskutowana, a nie sam fakt jej uprawiania.
Poklepywanie się po pleckach i głaskanie po główkach jest głoszeniem "pokoju i bezpieczeństwa", które praktykują wzajemnie wszystkie znaczące społeczności religijne. Koniec jednak takiego zachowania, to "nagła zagłada", a nie wieczne szczęście.
O czym świadczy nam sama Biblia. Kto by bowiem chciał być przyjacielem tego świata zawsze będzie nieprzyjacielem Bożym.
NIe jest przecież tak, że kościoły są wrogie tzw. "światu". Ależ skąd! One żyją z nim w przyjaźni, ich członkowie niczym się od świata nie różnią najczęściej, często będąc nawet bardziej zepsutymi niż "świat". Te kościoły nie żyją poza światem, ale są po prostu jego częścią. DLatego też najczęściej pragną budować tutaj, na ziemi, szczęście i dobrobyt, łechcąc uszy leniwych członków przyjemną "Ewangelią", która jest tylko podróbką fałszywej, która nie domaga się od tych nominalnych chrześcijan żadnej moralnej odnowy, żadnego moralnego wyjścia z Babilonu, żadnej prawdziwej skruchy i realnej zmiany życia. Wszystko to ustąpiło pogonią za zyskiem, ratowaniem topniejących szeregów owiec, politykierstwem i różnymi spotkaniami ekumenicznymi, czy uczestnictwem w sympozjach naukowych etc...
Dlatego jeśli już prawdziwy chrześcijanin jest w BAbilonie, to musi zdawać sobie sprawę z tego, że on ma świadczyć tam o prawdziwym Bogu, a NIE NIENARAŻAĆ się napiętnowaniem, czy infamią.
pozdrawiam
nephesh
Aktywny
 
Posty: 504
Dołączył(a): Wt mar 21, 2006 5:42 pm
Lokalizacja: Warszawa

Poprzednia strona

Powrót do Pismo Święte

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości

Wymiana:

pozdrawiamy

cron