Że nie ma w Biblii dziwactw to oboje wiemy...
Ale, że ludzie potrafią różnorakie "dziwactwa" w niej znaleźć też niestety wiemy...
W myśl zasady: "chcieć to móc"
A wracając do owych filozofów i tego, że ich myśli mogę odnaleźć w Biblii...
Zwykłem patrzeć na Biblię z trzech stron: teologicznej, moralnej i historycznej...
Przecież trzeba pamietac o tym, ze Biblia powstała w określonych czasach i określonej rzeczywistości (no, ale to chyba logiczne).
Mam udawać, że nie wiem, że opis powstania świata z ksiągi Rodzaju jest o mało co plagiatem wcześniejszego sumeryjskiego eposu o Gilgameszu?
Albo mam nie widzieć tego, że ksiega Koheleta wręcz "ocieka" filozofią stoicką (podobnie jak - choć w mniejszym stopniu - większośc listów Pawła)
Po prostu widzę zbyt wiele podobieństw by uznać to za przypadek (a pisma stoików znam skąd inąd dość dobrze)...
Co nie zmienia faktu iż wiem i wierzę, że Biblia jest natchnionym słowem Bożym...
Podobieństwa Biblii z czymś co powstało wcześniej w żadnej mierze nie wykluczają jej unikalnego natchnionego charakteru...
Pewnie...
Gdybym przed sięgnięciem po Biblię nie czytał klasycznych filozofów to podobieństw bym nie widział.
Ale czytałem i widzę...
I w dostrzeganiu owych podobieństw nie ma moim zdaniem niczego "niestosownego"