Teraz jest Pt mar 29, 2024 9:37 am Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

Nierządnica Rachab - symbol odważnej i roztropnej kobiety.

w codziennym życiu chrześcijanina

Postprzez Leszek Włodarczyk » Pt sty 19, 2007 7:07 pm

.....
Ostatnio edytowano N mar 23, 2008 12:58 pm przez Leszek Włodarczyk, łącznie edytowano 1 raz
Leszek Włodarczyk
 

Postprzez axanna » Śr sty 31, 2007 3:50 pm

Przestudziowalam ten temat, poniewaz postac nierzadnicy Rachab jest wybitna, godna uwagi i nasladowania.
Wymieniliscie prawie ze wszystkie zalety jej osobowosci: odwaga, wiara, patryotyzm, bojazn przed Bogiem, czujnosc, roztropnosc.... Moze cos jeszcze przeoczylam, ale tego, co rzuca sie w oczy, w waszych wypowiedziach nie znalazlam. A chodzi mi o pokore, bo postawa Rachab przede wszystkim wymagala wlasnie pokory. Nie uniosla sie pycha, ze ona i jej narod nie sa kims gorszym od zydow, lecz wyznala pokornie, ze Bog jest z nimi. Taką samą pokore widze w postepowaniu kobiety kananiejskiej z NT, ktora w pokorze prosila o uzdrowienie corki, choc, jak czytamy w ew.Mt, Pan na poczatku pozornie nawet nie zwarzal na nia, a potem przyrownal jej narod do psow, a zydow do dzieci. Zastanawialam sie nieraz, jakbym ja zachowalam sie na jej miejscu. Trudno powiedziec, ale wiem, ze jej postawa godna jest podziwu i nasladowania, czego zycze sobie i wszystkim na tym forum. Acha, i tym z poza forum tez. :wink:

Poruszyliscie tu wiele tematow bardzo interesujacych. Naprzyklad o mozliwosci bezgrzesznego i nienagannego zycia. Postawa Janiny jest mi bardzo blizka (o unikaniu skrajnosci), aczkolwiek wszyscy z tym niby sie zgadzaja. Ale czasami niektore wypowiedzi roznych uzytkownikow daja niejako do zrozumienia, ze laska Pana naprawde daje mozliwosc prowadzenia takiego samego bezgrzesznego zycia jak Pan, z czym nie moge sie zgodzic. Ale jest to juz inny temat, wiec nie rozwijam.

Pozdrawiam wszystkich.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Janina » Śr sty 31, 2007 5:49 pm

Witaj axanno i dzięki, że odgrzałaś ten temat !
Mnie wydawało się że już nic ciekawego nie można tam znaleźć, ale Tobie się udało - dostrzegając w nim nowe elementy.

axanna napisał(a):. Taką samą pokore widze w postepowaniu kobiety kananiejskiej z NT, ktora w pokorze prosila o uzdrowienie corki, choc, jak czytamy w ew.Mt, Pan na poczatku pozornie nawet nie zwarzal na nia, a potem przyrownal jej narod do psow, a zydow do dzieci. Zastanawialam sie nieraz, jakbym ja zachowalam sie na jej miejscu. Trudno powiedziec, ale wiem, ze jej postawa godna jest podziwu i nasladowania,


Poruszasz bardzo istotną sprawę, która wynikała ze szczególnie uprzywilejowanej względem Boga sytuacji narodu Izraelskiego. Poprzez wiele sytuacji opisanych w biblii widzimy tę różnicę. Izraelici dość dobitnie dawali odczuć to tym narodom, zresztą dostrzegamy to w postawie Jezusa względem kobiety kananejskiej, albo w rozmowie z Samarytanką: „Rzekła mu tedy ona niewiasta Samarytańska: Jakoż ty będąc Żydem, żądasz ode mnie napoju, od niewiasty Samarytanki? (gdyż Żydowie nie obcują z Samarytany.)” (Jan. 4:9 BG). Niechęć okazywana tym obcym narodom była czymś naturalnym i jak słusznie zauważasz osobie spoza narodu Izraelskiego nie przychodziło łatwo zwrócić się z jakąkolwiek prośbą do Jezusa, nie mogła ona liczyć na przychylne przyjęcie. Jednakże jak się w praktyce okazywało im większe przeszkody pojawiały się na tej drodze do Jezusa, tym większa wydaje się wiara osób, które o tę pomoc proszą i nasunęła mi się w związku z tym taka analogia do dzisiejszych czasów, kiedy każdy ma dostęp do Słowa Bożego, a półki księgarń uginają się pod ich ciężarem, jak przekłada się ten dostęp na ilość i jakość wierzących ?
Pozdrawiam.
Janina
Aktywny
 
Posty: 267
Dołączył(a): Wt sty 09, 2007 4:52 pm

Postprzez axanna » Cz lut 01, 2007 4:00 pm

Janina napisał(a):Jednakże jak się w praktyce okazywało im większe przeszkody pojawiały się na tej drodze do Jezusa, tym większa wydaje się wiara osób, które o tę pomoc proszą i nasunęła mi się w związku z tym taka analogia do dzisiejszych czasów, kiedy każdy ma dostęp do Słowa Bożego, a półki księgarń uginają się pod ich ciężarem, jak przekłada się ten dostęp na ilość i jakość wierzących ?

Bardzo sluszne spostrzezenie. To jest jakis dziwny paradoks - im gorzej, tym lepiej. Zauwazam to rowniez w swoim zyciu - im bardziej, mowiac obrazowo, wieje wiatr przeciwny, tym gorliwsze sa moje modlitwy. I nie tylko prosby i narzekania, ale i uwielbienie, dzienkczynienie, szukanie jego woli. Natomiast, gdy tylko poczuje ulge, zaraz modlitwy slabna i juz nie takie gorace, jak przed tym. Czy to oznacza, ze zawsze mnie Pan musi trzymac w opresji?

2Kor 12:9-10 Bw "Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa.
Dlatego mam upodobanie w słabościach, w zniewagach, w potrzebach, w prześladowaniach, w uciskach dla Chrystusa; albowiem kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny."


Te slowa mnie fascynuja, a zarazem uprzytamniam sobie jaka ze mnie jeszcze egoistka, albowiem gdyby powtarzalam te slowa razem z Pawlem, to wydaje mi sie, ze nie bylabym tak do konca szczera.
:oops:
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Janina » Pt lut 02, 2007 6:29 pm

axanna napisał(a):... gdy tylko poczuje ulge, zaraz modlitwy slabna i juz nie takie gorace, jak przed tym. Czy to oznacza, ze zawsze mnie Pan musi trzymac w opresji?
2Kor 12:9-10 Bw "Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa.
Dlatego mam upodobanie w słabościach, w zniewagach, w potrzebach, w prześladowaniach, w uciskach dla Chrystusa; albowiem kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny."
Te slowa mnie fascynuja, a zarazem uprzytamniam sobie jaka ze mnie jeszcze egoistka, albowiem gdyby powtarzalam te slowa razem z Pawlem, to wydaje mi sie, ze nie bylabym tak do konca szczera.
:oops:


Droga axanno!
Najpierw Twoje pytanie: myślę, że Bóg jako dobry, troskliwy ojciec chcąc nas wychować stosuje wobec każdego z nas różne metody wychowawcze. To tak jak z dziećmi: jednemu wystarczy powiedzieć, a zrozumie, drugiemu nawet powiedzenie dziesięć razy, nie pomaga i musi dostać czasem w skórę żeby zrozumiał.
A słowa, które zacytowałaś wymagają głębszego zastanowienia. Czy słabości, o których pisał Paweł, to nasze wady, czy raczej niedostatki, niedomagania, zarówno te fizyczne jak i umysłowe (np. jeden jest uzdolniony, a drugi słaby) ?
Jeśli Paweł pisze o chlubieniu się ze słabości, to nie może to oznaczać chluby z naszych wad np. słabość do lenistwa i próżniactwa.
Z kolei słabości od nas w sumie niezależne, bo nie mamy większego wpływu na nasze zdolności umysłowe, lub fizyczne, powodują, że bardziej zdajemy się wtedy na pomoc Bożą, a nie na nasze własne możliwości. Jest to spolegliwość, czyli poleganie na Bożej pomocy, a przy tym zdajemy sobie sprawę, że nie mamy żadnej zasługi, w tym co Bóg za naszym pośrednictwem uczynił, wielbimy za to Boga, że On to uczynił przez nas i chlubimy się z tego, że Bóg wybrał nas do swojego dzieła. Stajemy się też dla świata świadectwem mocy Bożej działającej w nas: „ Ale to, co u świata głupiego, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych, i to, co u świata słabego, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne,” (1 Kor. 1:27BW)
Ja z kolei bardzo lubię ten tekst, on mówi mi o tym, że choć dla świata mogę mieć małą wartość, to u Boga przeciwnie: moja wartość rośnie proporcjonalnie jak maleje ona w oczach świata.
Z kolei, co oznacza upodobanie w zniewagach, w potrzebach, w prześladowaniach, w uciskach? Czy mamy celowo wystawiać się na zniewagi?
Czy mamy się chlubić z braku środków do życia, jeśli jest on następstwem grzechu?
Czy Pawłowi chodziło o wszelkiego rodzaju prześladowania, np. również z powodów politycznych?
Pozdrawiam.
Janina
Aktywny
 
Posty: 267
Dołączył(a): Wt sty 09, 2007 4:52 pm

Postprzez axanna » Pt lut 02, 2007 6:44 pm

Janino,teraz spiesze sie do domu, ale krotko odpowiem.
Ze slabosciami - masz racje, nie chodzi o wady.
Natomiast zniewagi, potrzeby, przesladowania i uciski - to sa wyniki Pawlowej pracy dla Chrystusa i moim zdaniem, sa nieuniknione.
Czytajac Dz.Ap, natrafiam na podobne wzmianki:
Dz 13:44 Bw "A w następny sabat zebrało się prawie całe miasto, aby słuchać Słowa Bożego."
Dz 17:6 Bw "gdy zaś ich nie znaleźli, zawlekli Jazona i niektórych braci przed przełożonych miasta, krzycząc: Ci, co uczynili zamęt w całym świecie, przybyli i tutaj,"
Musze przyznac, ze nie mamy chyba uciskow z powodu braku pracy dla Pana.
Tyle na razie. :)

Przepraszam, jeszcze jedno.
a z kolei bardzo lubię ten tekst, on mówi mi o tym, że choć dla świata mogę mieć małą wartość, to u Boga przeciwnie: moja wartość rośnie proporcjonalnie jak maleje ona w oczach świata.

Chyba niedokladnie to przemyslalas. :roll:
Pa-pa
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Janina » Pt lut 02, 2007 7:13 pm

axanna napisał(a):Przepraszam, jeszcze jedno.
a z kolei bardzo lubię ten tekst, on mówi mi o tym, że choć dla świata mogę mieć małą wartość, to u Boga przeciwnie: moja wartość rośnie proporcjonalnie jak maleje ona w oczach świata.

Chyba niedokladnie to przemyslalas. :roll:


A mogę Cię prosić żebyś to jakoś uzasadniła !
Janina
Aktywny
 
Posty: 267
Dołączył(a): Wt sty 09, 2007 4:52 pm

Postprzez axanna » Pt lut 02, 2007 7:20 pm

Hm, no chyba ze cos nie tak zrozumialam - wtedy przepraszam. Ale slowo "proporcjonalnie" rozumiem niejako "w zaleznosci". W tym wypadku powiedzialam, ze chyba to nie przemyslalas. Pomylilam sie?
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Janina » Pt lut 02, 2007 7:31 pm

axanna napisał(a): Ale slowo "proporcjonalnie" rozumiem niejako "w zaleznosci".


Dobrze zrozumiałaś ! Tylko ja wciąż nie rozumiem co widzisz w tym złego? Czy świat w swojej ocenie i wzorcach pokrywa się z oceną i wzorcami Bożymi ?
Janina
Aktywny
 
Posty: 267
Dołączył(a): Wt sty 09, 2007 4:52 pm

Postprzez axanna » So lut 03, 2007 12:29 pm

Janino, nie powiedzialam, ze widze cos zlego.
Poprostu ja bym tak tego nie uproszczala, ujmujac w proporcje, ktore kojaza mi sie z matematyczna dokladnoscia. Swiat, choc widzi twoje uczynki, jednak serca nie widzi. Natomiast przed Bogiem, nie tylko serce i motywy sa odsloniente, ale i zadna nawet mysl przed nim sie nie ukryje.
A co z chrzescijanami, ktorzy ani swiatu ani Bogu sie nie podobaja, a ktorych jest mnostwo? Myle sie?
Albowiem, nie wszystko co sie swiatu nie podoba, ma sie podobac Bogu.

Inna kwestia, to ta, ze gdyby nie Jezus Chrystus, to nikt by Bogu sie nie podobal. Mysle, ze warto jest o tym pamietac stale i rozwarzac wiecej swoja uzytecznosc dla Pana, niz koncentrowac sie na swojej osobie, rozwazajac, jak bardzo sie Bogu podobam. Prosze, nie bierz tych slow do siebie, Janino. Mowie raczej o sobie i o dzisiejszym chrzescijanstwie wogole.
Nie wiem, jak chrzescijanstwo wyglada w innych krajach, albo na misjach. Mowie o otaczajacym mnie swiecie, czyli o Polsce, gdize najbardziej rzucajaca sie w oczy cecha chrzescijanstwa - to wrecz chroniczna letnosc.
Tak ze w stosunku do siebie, takie rozwazania - jak ja bardzo sie Bogu podobam, nie to, zebym uwazala za zle, tylko za przedwczesne, albo drugorzedne lepiej powiedziec.
Na pierwszym miejscu ma byc - jak bardzo jestem uzyteczna dla Pana i czy moja sluzba Panu sie podoba, ot co. :D
Oczywiscie, nie oznacza to, ze mam nie starac sie Bogu podobac, ale patrze na siebie pod innym katem - co jeszcze mam uczynic, czemu sie nauczyc, co jeszcze mam usunac ze swego zycia abym mogla sie uswiecac, bo daleko mi jest jeszcze do Bozych standardow.
Pozdrawiam.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Janina » So lut 03, 2007 2:05 pm

axanna napisał(a):Janino, nie powiedzialam, ze widze cos zlego.
Poprostu ja bym tak tego nie uproszczala, ujmujac w proporcje, ktore kojaza mi sie z matematyczna dokladnoscia. Swiat, choc widzi twoje uczynki, jednak serca nie widzi. Natomiast przed Bogiem, nie tylko serce i motywy sa odsloniente, ale i zadna nawet mysl przed nim sie nie ukryje.


Jeśli chodzi o tę matematyczną dokładność, to przyznaję Tobie rację – nie da się tego precyzyjnie określić. Mnie chodzi raczej o zestawienie ze sobą dwóch wartości: tej wobec świata i wobec Boga i porównanie ich ze sobą. Weźmy za przykład Rachab – jaką wartość przedstawiała on dla swoich współmieszkańców i co składało się na tę wartość ? A jaką miała ona wartość dla Boga ? Widzimy, że zachodzą w tej ocenie znaczne rozbieżności. Na jej wartość w oczach jej współmieszkańców składało się: stan jej ciała, a tym samym jej przydatność do zawodu, który uprawiała i stan jej posiadania, a w oczach Bożych nie były to żadne atrybuty. Wiemy też, że z upływem lat jej wartość dla świata z pewnością uległaby zmniejszeniu, ale w marę swojego wzrostu duchowego, dla Boga jej wartość rosłaby.
A w obecnym czasie obserwujemy podobne zależności. Co kocha świat widzimy w reklamach telewizyjnych: być młodym, pięknym i bogatym. I nic się tu w zasadzie nie zmieniło, poza jednym, jesteśmy tym wizerunkiem ciągle nachalnie bombardowani i dlatego tak wielu chrześcijan próbuje też dorównać tym standardom, jednocześnie chcąc spełnić Boże standardy, no i w rezultacie wychodzi letniość, albowiem Słowo Boże wyraźnie mówi: „Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie.”(Mat. 6:24; BW) A co do nas i tego, czego Bóg od nas oczekuje: nie są to, aż tak ambitne zadania jak te, które wyznaczył Rachab, choć nikt z nas tego nie wie, tylko Bóg to wie, ale wystarczy Mu, że będziemy wierni i posłuszni Jego Słowu, a nie da się tych standardów spełnić jeśli nie będzie miłości.
Pozdrawiam.
Janina
Aktywny
 
Posty: 267
Dołączył(a): Wt sty 09, 2007 4:52 pm

Postprzez axanna » So lut 03, 2007 2:28 pm

Tak, Joanno, zgadzam sie. Bez milosci daleko nie pojedziesz. :P
To tylko podkresla ta przepasc, ktora dzieli mnie od doskonalosci Chrystusowej.
Mam nad czym pracowac.
Pozdrawiam cieplo.
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Janina » So lut 03, 2007 2:57 pm

axanna napisał(a):Tak, Joanno, zgadzam sie. Bez milosci daleko nie pojedziesz. :P
To tylko podkresla ta przepasc, ktora dzieli mnie od doskonalosci Chrystusowej.
Mam nad czym pracowac.


Tak droga axanno, w sercu masz Joannę :D , ale nie mam Ci tego za złe, że myślisz Janina, a piszesz Joanna. :P
Miłość to dar Boży, nie możesz na niego zapracować, otrzymujesz go za darmo w prezencie i cudownie jest posiadać ten dar: „Ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu. (Jan. 4:14; BW) Co nie znaczy, że już nic zrobić dla niej nie możemy.
Pozdrawiam.
Janina
Aktywny
 
Posty: 267
Dołączył(a): Wt sty 09, 2007 4:52 pm

Postprzez axanna » So lut 03, 2007 3:10 pm

Oj, przepraszam, Janino! Jakos same palce wystukaly Joanne.
Chyba wskutek ostatniej wzmozonej wymiany zdan z moja droga siostrzyczka :D
Tak, zgadzam sie z toba, Janino :P , milosc jest darem od Boga.
Zgadzam sie, ze mozemy cos dla niej zrobic, mianowicie i miedzy innymi, mozemy ja poglebiac, albowiem ile jej nie posiadamy, albo jakby nie byla gleboka, wraz nie dorownuje tej olbrzymiej, ofiarnej milosci Jezusa Chrystusa, ktora by byla w stanie wyzuc nas ze wszystkiego dla dobra blizniego swego. Prawda?
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Postprzez Janina » So lut 03, 2007 4:19 pm

axanna napisał(a):Zgadzam sie, ze mozemy cos dla niej zrobic, mianowicie i miedzy innymi, mozemy ja poglebiac, albowiem ile jej nie posiadamy, albo jakby nie byla gleboka, wraz nie dorownuje tej olbrzymiej, ofiarnej milosci Jezusa Chrystusa, ktora by byla w stanie wyzuc nas ze wszystkiego dla dobra blizniego swego. Prawda?


Tak. Dbajmy o nią, obdarowując nią tak samo jak czynił to nasz Zbawiciel, będąc bezinteresownymi i zawsze gotowymi do jej okazania, nawet z narażeniem życia, nie zapominając przy tym, że to Pan najpierw nas umiłował jeszcze wtedy jak byliśmy w grzechach naszych. Myślę, że miłość bliźniego jest u Ciebie na drugim miejscu, na pierwszym chyba jest miłość do Boga.
Pozdrawiam.
Janina
Aktywny
 
Posty: 267
Dołączył(a): Wt sty 09, 2007 4:52 pm

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Pismo Święte

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości

Wymiana:

pozdrawiamy

cron