Teraz jest Cz mar 28, 2024 4:49 pm Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

Samson i Judasz

w codziennym życiu chrześcijanina

Postprzez Janina » Pt sty 19, 2007 9:21 pm

Witaj Droga Siostro w Chrystusie!

leaf only napisał(a):Zatem nasz kreatywny, zorientowany w ekonomii i nastawiony na rozwój idealny pracownik był po prostu cichym złodziejem. Jezus o tym wiedział, znał też zapowiedź zdrady z Psalmu.. W Dziejach Apostolsich wszak czytamy:

Dz 1:16 Br "Bracia, musiało się spełnić to, co Duch Święty przepowiedział w Piśmie przez usta Dawida o Judaszu, który wskazał drogę do pojmania Jezusa."


A nie zastanawiało Cię dlaczego, skoro Jezus wiedział to wszystko o Judaszu, traktował go na równi z innymi apostołami, nie sprzeciwił się żeby ten, który miał lepkie ręce został ich skarbnikiem? Bo mnie owszem to bardzo zastanawia i nie wierzę, żeby nie było w tym jakiegoś głębszego sensu.

Masz na myśli chrześcijan-męczenników? Jestem ciekawa, jak zestawiasz ich śmierć z losem Samsona.


Historia Samsona zawiera bardzo wiele ważnych informacji, może nie wszystkie są od razu widoczne, ale jeśli dokona się porównań z innymi historiami można dojść do bardzo ciekawych wniosków: Jego prawdziwa siła tkwiła nie we włosach , ale w tym, że Pan z nim był (Sędz. 16:20 cz. III) „Wtedy zawołała: Filistyńczycy nad tobą, Samsonie! A gdy się ocknął ze swego snu, pomyślał sobie: Wyrwę się, jak za każdym razem dotąd i otrząsnę się. Nie wiedział jednak, że Pan odstąpił od niego.”(BW) . On zdaje się zapomniał o tym fakcie, przestał polegać na Bogu, a bardziej ufał własnej sile. Został przeznaczony przez Boga do szczególnego zadania: „Gdyż oto poczniesz i porodzisz syna: brzytwa nie przejdzie po jego głowie, gdyż chłopiec ten od urodzenia będzie nazyrejczykiem Bożym i zacznie wybawiać Izraela z ręki Filistyńczyków.”(Sędz. 13:5, BW) Można tu zauważyć przynajmniej dwa podobieństwa do Mojżesza.
No, a sposób w jaki zginął, czy można to nazwać samobójstwem ? Raczej nie:” Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla mnie, znajdzie je.”(Mat. 10:39;BW), samobójstwo jest raczej ucieczkę przed Bogiem. A jego słowa świadczą raczej o czymś przeciwnym: „Samson zaś zawołał do Pana tymi słowy: Panie, Boże, wspomnij na mnie i wzmocnij mnie jeszcze ten raz, Boże, abym mógł się zemścić na Filistyńczykach choćby za jedno z dwojga moich oczu.” (Sędz. 16:28; BW) Zauważyłam poprzez te słowa podobieństwo do drugiego złoczyńcy którego ukrzyżowano z Chrystusem (Łuk. 23:42; BW) „I rzekł: Jezu, wspomnij na mnie, gdy wejdziesz do Królestwa swego.” Było to dramatyczne wołanie grzesznika o Boże miłosierdzie, do którego jak wiemy Bóg się przyznał, a więc oddał swoje życie Bogu.

Filistyńczycy, po pojmaniu Samsona zamierzali uczcić swojego boga, napawając się zwycięstwem nad Bogiem Izraela, czy Bóg mógł dopuścić do takiego zniesławienia swojego imienia. Dla porównania: co uczynił z faraonem: „Lecz ja znieczulę serce faraona i uczynię wiele znaków moich i cudów moich w ziemi egipskiej,
Ale faraon nie usłucha was. Wtedy Ja położę rękę moją na Egipt i wyprowadzę zastępy moje, lud mój, synów izraelskich z ziemi egipskiej przez surowe wyroki.
I poznają Egipcjanie, żem Ja Pan, gdy wyciągnę rękę swoją nad Egiptem i wyprowadzą synów izraelskich spośród nich
.”( 2 Moj. 7:3-5, BW)
A chrześcijanie w czasach prześladowań tego nie czynili ? Ich śmierć było świadectwem wiary, odwagi i wierności Jedynemu Bogu.
Szybkie rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa – nawet w okresach najcięższych prześladowań – wykazało, że krew męczenników jest naprawdę zasiewem Kościoła.” (str. 86 earle e. cairns “Z chrześcijaństwem przez wieki”)

Może na razie to wystarczy i tak znacznie rozciągnęłam ten temat niż powinnam to była zrobić.

Pozdrawiam.
Janina
Aktywny
 
Posty: 267
Dołączył(a): Wt sty 09, 2007 4:52 pm

Postprzez leaf only » So sty 20, 2007 11:36 pm

Janina napisał(a):
A nie zastanawiało Cię dlaczego, skoro Jezus wiedział to wszystko o Judaszu, traktował go na równi z innymi apostołami, nie sprzeciwił się żeby ten, który miał lepkie ręce został ich skarbnikiem? Bo mnie owszem to bardzo zastanawia i nie wierzę, żeby nie było w tym jakiegoś głębszego sensu.


Jezus nie potrzebował świadectwa o nikim, bo znał ludzkie zamysły. Rzecz dotyczy nie tylko Judasza. Wpośród entuzjastycznie nastawionego tłumu przy wjeździe do Jerozolimy widział tych, którzy wkrótce potem będą krzyczeć "Ukrzyżuj Go". Wszystkich uzdrawiał [1 z dziesięciu oczyszczonych z trądu okazał zainteresowanie Jego osobą], wszystkich nauczał, karmił. Dawno niewidziany na forum kolega Nephesh zwykł w takim kontekście przywoływać:

Mat. 5:44-45
44. A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują,
45. Abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.
(BW)


Judasz jak każdy człowiek miał swoją szansę zbawienia - zrezygnował z niej na rzecz ziemskich idei. Jego chodzenie z Jezusem było pozorne, w końcu "wstąpił w niego diabeł" jak czytamy.
Jezus znał jego myśli, a mimo to go nie odtrącił.
Taki jest Bóg: obdarza życiem zarówno wierzących Mu jak i sprzeniewierzonych. Bo jest Dawcą życia, również ziemskiego.


Filistyńczycy, po pojmaniu Samsona zamierzali uczcić swojego boga, napawając się zwycięstwem nad Bogiem Izraela, czy Bóg mógł dopuścić do takiego zniesławienia swojego imienia.


Bardzo ciekawe Twoje zestawienie męczenników z Samsonem, widzę jednak pewną różnicę - ale może się mylę?
Otóż męczennicy-chrześcijanie nie podpalali stosów pod sobą... Samson zawalił budowlę na siebie, był to potęzny akt wiary z jego strony, ale jednocześnie rodzaj samobójstwa. "Niech zginę razem z Filistynczykami" - to jego ostatnie zapisane słowa.
Oslepiony, upokorzony do granic możliwości mocarz Boży, którego klęską Filistyni przyszli się zabawiać... Plan Boży co do Samsona i Filistynów został wykonany, ale za cenę jakiego cierpienia Samsona? Wierzę, że nie musiało tak być. Samson znalazł się w więzieniu filistynskim wskutek własnej słabości [do kobiet]. Bóg pozostał wierny tam, gdzie człowiek zawiódł.

Natomiast ciekawe jest twoje zestawienie "widowni" - bawiący się Filistyni i bawiący się na arenach obywatele rzymscy maja faktycznie wiele wspólnego.

Może na razie to wystarczy i tak znacznie rozciągnęłam ten temat niż powinnam to była zrobić.


:)
Nie ma limitów, pisz jak najwiecej. Pozdrawiam! Z Bogiem!
leaf only
Aktywny
 
Posty: 747
Dołączył(a): Pt sie 04, 2006 8:20 pm

Postprzez Janina » N sty 21, 2007 1:36 pm

Witam Cię droga Siostro w Chrystusie!
leaf only napisał(a): Samson zawalił budowlę na siebie, był to potęzny akt wiary z jego strony, ale jednocześnie rodzaj samobójstwa.


A nie sądzisz, droga siostro, że zginął też z woli Bożej, bo czy nie było w mocy Bożej, żeby go wyratować ?

Ja skłonna jestem, może z racji własnych doświadczeń, wszak bardzo blisko doświadczyłam kruchości i nikłości życia ludzkiego, przywiązywać do niego znacznie mniejszą wartość. Mniej mnie ono interesuje tu na ziemi niż ta przyszłość, której oczekuję w Królestwie Bożym, czy to znaczy, że mam skłonności samobójcze ?
Wszak Paweł pisze:
„Zawsze bowiem my, którzy żyjemy, dla Jezusa na śmierć wydawani bywamy, aby i życie Jezusa na śmiertelnym ciele naszym się ujawniło. (2 Kor. 4:11”;BW)
Albowiem dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem,
A jeśli życie w ciele umożliwi mi owocną pracę, to nie wiem, co wybrać.
Albowiem jedno i drugie mnie pociąga: pragnę rozstać się z życiem i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej;
Lecz z drugiej strony pozostać w ciele, to ze względu na was rzecz potrzebniejsza."
(Filip. 1:21- 24;BW)

Czy Paweł też miał skłonności samobójcze ?

Mam jeszcze jeden argument, który pokazuje jaki był stosunek samego Jezusa Chrystusa do takich tragicznych wydarzeń:
„Albo czy myślicie, że owych osiemnastu, na których upadła wieża przy Syloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż wszyscy ludzie zamieszkujący Jerozolimę?
5. Bynajmniej, powiadam wam, lecz jeżeli się nie upamiętacie, wszyscy tak samo poginiecie.
(Łuk. 13:4-5; BW)


Nie zrobił On żadnej różnicy pomiędzy tymi co pogineli, a tymi co zostali przy życiu, ani nie wyraził ubolewania nad tym wydarzeniem, a przecież niewątpliwie stała za tym ludzka tragedia. Można by uznać, że nie przywiązywał większej uwagi do życia doczesnego, interesowało Go znacznie bardziej życie wieczne. Patrząc na ten nasz ciągły mozół, trud, utrapienia tego życia, jak również nieuchronność końca tej egzystencji , czy warto przywiązywać do tego życia aż taką wartość. Nie chciałabym też być źle zrozumiana: życie jest niewątpliwie darem od Boga i mamy obowiązek o nie dbać i chronić, ale jeśli wolą Bożą będzie byśmy je dla niego oddali, czy tracimy przez to nadzieję na życie wieczne ? Mając w sobie Ducha Bożego mamy też w sobie zalążek życia wiecznego, którego ta śmierć nam nie odbierze.

Wierzę, że nie musiało tak być. Samson znalazł się w więzieniu filistynskim wskutek własnej słabości [do kobiet].


Jeden grzech pociąga za sobą zazwyczaj cały szereg kolejnych upadków i Samsom nie był tu jedynym przypadkiem, który dał się zwieść kobiecie. To, że im ulegał, ma też swój walor dydaktyczny: pokazuje jak niebezpieczną potrafi być taka „słaba”, zła kobieta, zresztą Salomon wiele o tym pisze i mimo swojej niepodważalnej mądrości też im ulegał i dał się wciągnąć do grzechu bałwochwalstwa. Ale to już inny temat – polecam szczególnie mężczyznom, ku przestrodze!

Natomiast ciekawe jest twoje zestawienie "widowni" - bawiący się Filistyni i bawiący się na arenach obywatele rzymscy maja faktycznie wiele wspólnego.


Zaskoczyłaś mnie tym zestawieniem! To bardzo budujące, że wspólnymi siłami można tyle ciekawych rzeczy zobaczyć i odkryć! Ja głównie miałam na myśli, że nie ważne są okoliczności ich śmieci, ale łączy ich podobny motyw, wykazują tę samą determinację i wiarę. Ale przedstawione przez Ciebie zestawienie też mi się podoba.

Taki jest Bóg: obdarza życiem zarówno wierzących Mu jak i sprzeniewierzonych.


Też mam to samo zdanie. Jest to dowód, że Bóg jest miłosierny i daje każdemu szansę.
W historii Balaama, który jest jakby pierwowzorem Judasza, zawarte jest też odniesienie do całego chrześcijaństwa, myślę, że wart zacytowania jest fragment artykułu, który pokazuje jakby symboliczny charakter również postaci Judasza: „Balaam symbolizuje ludzi, którzy znają prawdziwego Boga, boją się Go, a nawet są Mu posłuszni. Ale tylko do pewnego momentu. Przez jakiś czas mówią i zachowują się jak osoby, które Bóg powołał; mogą nawet nauczać i prorokować w Jego imieniu. Ale są to ludzie niestali i niewierni, interesowni i chwiejni, zmieniający poglądy w zależności od okoliczności. Znają Boga i jakby chcą Mu służyć, jednocześnie – gdy to się im opłaca – gotowi są na daleko idące ustępstwa i kompromisy. Podobnie jak Balaam, chcą służyć Bogu i mamonie!”
Równocześnie „Balaam symbolizuje religijny synkretyzm, który w pierwszych wiekach wdarł się do chrześcijaństwa i zniszczył pierwotną czystość Kościoła Chrystusowego! – To wtedy zaczęto przeszczepiać na grunt chrześcijański hellenistyczną filozofię i poglądy gnostyków, ich wierzenia i praktyki religijne. Ulegając religijno- politycznej koniunkturze, przywódcy Kościoła zlekceważyli Pismo Święte i porzucili prostą, zbawienną naukę Jezusa Chrystusa i Apostołów, skłaniając się w stronę pogańskiego mistycyzmu i gnozy. Chrześcijańska, oparta na Biblii i z Ducha Świętego zrodzona duchowość, została wyparta przez fałszywą naukę i mistyczne doznania, które Jezus Chrystus, określa jednoznacznie, jako „głębiny szatana” (Obj. 2,24)! To wtedy zniekształcono naukę o Bogu, tak prosto wyrażoną w przykazaniu (2 Mjż 20, 1-3; por. 5 Mjż. 6,4); zlekceważono i okaleczono sam dekalog, usuwając, rozdzielając i zmieniając poszczególne przykazania! [...]
I tak jak w przypadku Balaama, także odstępstwo w Kościele od początku wiąże się z chciwością i ambicją. Motywy działania Balaama były oczywiste, podobnie jak motywy tych, którzy w pierwszych wiekach chrześcijaństwa przestawiali zwrotnice i skierowali Kościół na błędne tory. Także dziś wielu ludzi wykorzystuje chrześcijaństwo do realizacji swoich celów. Ich dewiza brzmi: być na fali i zyskać ile się da! Służą Bogu tak, by nie rozgniewać szatana. Jeśli coś jest popularne i przynosi korzyści, to ich zdaniem należy to zaakceptować. A że to coś, nie jest do końca zgodne z wolą Boga? – Przecież można iść na kompromis i znaleźć jakieś wytłumaczenie...
Balaam był w swoim środowisku postacią znaną i szanowaną. Służył różnym królom, narodom i religiom, a ze swojej elastyczności i „ekumenicznego” myślenia, odnosił spore korzyści.”


(Artykuł, którego fragmenty zostały wykorzystane przeze mnie, ukazał się w kwartalniku chrześcijańskim „Duch Czasów” nr 3-2006, str.28-29)

Pozdrawiam!
Janina
Aktywny
 
Posty: 267
Dołączył(a): Wt sty 09, 2007 4:52 pm

Poprzednia strona

Powrót do Pismo Święte

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 8 gości

Wymiana:

pozdrawiamy

cron