przez Graber » Wt kwi 27, 2010 6:34 am
Powiem od siebie tak - Bóg w pewnych fragmentach wyraźnie powiedział, żeby nie przystawać z niewierzącymi w związkach, bo to może odwieść wierzącego od Jezusa. Przykład - Salomon. Bóg mu mówił, że Moabitki czy inne kobiety nie są dla niego, a gdy się zjednał z nimi od razu poszedł w stronę Molochów. Dalej na sprawę przytoczonego fragmentu odniosę się w dwóch przypadkach:
1. co uświęca człowieka m.in.? Tak, ewangelizacja, nawracanie ludzi, docieranie do ich dusz. W związku osoby wierzącej musi być Bóg, jest tego świadoma w związku z czym wynika ewangelizowanie. I wierzę, że wspólne naboeństwa czy modlitwy w końcu pokażą niewierzącej dobrą drogę. Gorzej, gdy dusz tej osoby jest totalnie zamknięta, wtedy wierzący musi mieć w sobie wiele wiary, aby nie wejść w tryb życia ukochanej osoby.
2. gdy osoba w małżeństwie odwróci się nagle od Boga - nie powinno to być powodem rozstania, bo Pan nadal w tym działa, a i starania osoby wierzącej wiele dadzą. Jak wiadomo każdy chrześcijanin zalicza zwałę mniejszą lub większa, ale wtedy gdy jest to małżeństwo trzeba wyjątkowo o nią walczyć.
Reasumując - małżeństwo z osoba niewierzącą jest możliwe, ale tylko i wyłącznie, gdy istnieją przesłanki o pewności jej nawrócenia. To jest możliwe. Jednak związek z zatwardziałym ateistą czy wyzwacą innej wiary - totalnie odradzam. Są ludzie zagubieni i są ludzie celowo plujący w Boga, należy to rozróżnić. I o ile do człowieka zagubionego można dzięki Bogu łatwiej trafić to spory z pozostałymi są niezwykle trudne.