Teraz jest Pt kwi 19, 2024 9:53 am Wyszukiwanie zaawansowane


Polecamy uwadzę: Chrześcijański Serwis Informacyjny | Radio Chrześcijanin
Katalog dobrych książek | Ogłoszenia drobne (kupię, sprzedam, itp.)

Świadectwo

porozmawiajmy

Świadectwo

Postprzez licia22 » Pn wrz 24, 2007 9:29 pm

to niesamowite co Bóg uczynil w mym zyciu,przemienil me serce przez radio chrzescijanin,zadzialal w mym sercu i dzieki wielu osobom zaczelam poznawac Boga,modlic sie....................zawdzieczam to tez koledze Grzegorzowi,ktory prowadził mnie przez ten czas poznawania Jezusa.Chwała Bogu!!!!!!!!!!!!!!!! :D :D :D
licia22
 
Posty: 15
Dołączył(a): Pt wrz 14, 2007 1:55 pm
Lokalizacja: Wyszków

Postprzez hungry » Pn wrz 24, 2007 9:36 pm

Ciesze sie licia22 :) że podazasz za Bogiem że pragniesz Go poznawac....
hungry
Aktywny
 
Posty: 3272
Dołączył(a): Pt cze 11, 2004 3:42 pm

Postprzez axanna » Wt wrz 25, 2007 7:18 am

To wspaniałe, licia, cieszymy się razem z Tobą. :) Dziękujmy Panu, że szuka swoich owieczek.
Powiedz coś więcej o sobie. Czy czytasz Biblie? Bowiem, najlepiej można poznać Pana właśnie ze społeczności z Nim, czyli przez modlitwę i poznawanie Jego objawienia, jakim jest Jego Słowo - Biblia. Zachęcam gorąco do studiowania, gdyż mieści się tam tyle skarbów, tyle mądrości.

Mt 13:44-46 Bw "Podobne jest Królestwo Niebios do ukrytego w roli skarbu, który człowiek znalazł, ukrył i uradowany odchodzi, i sprzedaje wszystko, co ma, i kupuje oną rolę.

Dalej podobne jest Królestwo Niebios do kupca, szukającego pięknych pereł,

który, gdy znalazł jedną perłę drogocenną, poszedł, sprzedał wszystko, co miał, i kupił ją."


Myślę, że owe cytaty z powodzeniem można odnieść do Słowa Bożego, nie ma bowiem niczego, bardziej wartościowego od niego.

Pozdrawiam Cię serdecznie i życie pomysłowych poszukiwań "pięknych pereł" :) :) :)
axanna
Aktywny
 
Posty: 2692
Dołączył(a): Pt lip 07, 2006 2:48 pm
Lokalizacja: glasgow

Hej kolęda???

Postprzez pisarczyk » Śr sty 09, 2008 12:13 pm

Wczoraj moich rodziców w domu odwiedził ksiądz po kolędzie. Ja, chociaż jestem baptystą, musiałem być przy tej wizycie. Dwie godziny przed jego przyjściem czułem jeszcze taki niepokój... ale Jezus zabrał go podczas modlitwy i społeczności z Nim. Wiedziałem, że jeśli mam coś powiedzieć przy księdzu, to Jezus da mi taką odwagę. I przyszedł...
Chciałbym w tym miejscu przeprosić wszystkich katolików, którzy, być może, czytają ten post. Ten ksiądz wszedł, stanął przed obrazkiem powiedział: "Ojcze Wszechmogący pobłogosław ten dom i jego domowników" - mówił to w takim pośpiechu jakby go ktoś ścigał. No i sorki, ale nie widziałem w tym szczerej modlitwy.
Rozmawialiśmy również o moim życiu. Powiedziałem mu, że odnalazłem prawdę, bo Jezus JEST NIĄ, a on mi na to, że gratuluje mi, bo on jeszcze szuka. Resztę napiszę później, ale wyobraźcie sobie jaka mogła być reakcja moich rodziców, gdy usłyszeli, że "wspaniały" proboszcz, który wie więcej jeszcze nie znalazł prawdy,a ja już tak. :)
pisarczyk
 
Posty: 11
Dołączył(a): Wt paź 09, 2007 2:21 pm
Lokalizacja: Łódź

Postprzez hungry » Śr sty 09, 2008 12:21 pm

Brawo super świadectwo :) No widzisz już może będzie Ci łatwiej dotrzeć z ewangelią do rodziców...
hungry
Aktywny
 
Posty: 3272
Dołączył(a): Pt cze 11, 2004 3:42 pm

Postprzez darq » Śr sty 09, 2008 12:44 pm

dzięki za oba świadectwa, to buduje...
darq
moderator
 
Posty: 1058
Dołączył(a): Wt gru 11, 2001 1:00 am
Lokalizacja: mielec.kz.pl

Postprzez Belaiza » Wt sty 15, 2008 9:01 pm

wielu ksiezy jeszcze tej prawdy nie znalazlo :( niestety niewielu potrafi sie przyznac.

Tak chodzi za mna od jakiegos czasu, ze czegos zapomnialam w moim swiadectwie. I chce teraz to naprawic, bo wierze, ze to wazne. Pierwszym co poruszylo mnie w chrzescijanskich rodzinach, ktore poznalam to spokoj i milosc. Milosc malzonkow do siebie i dzieci, wzajemny szycunek. Widzac chaos w swiecie pomyslalam: "tak chce zyc" a potem poszlam za Jezusem.
Mysle, ze my chrzescijanie jestesmy przykladem dla swiata, jak zyc, jak wychowywac dzieci, jak dzielic sie milosci.
Belaiza
 

Postprzez ef91 » Wt maja 06, 2008 1:30 pm

Wiecie, wydaje mi się, jednak, że może ten ksiądz na kolędzie miał jakiś gorszy dzień?
Tak się zdarza w życiu każdego człowieka, a ten gorszy dzień mógł polegać na tym, że odpowiedział, że nie znalazł Jezusa do końca, bo miał jakiś kryzys?
Mi też wydaje się, że nie zawsze Go widzę! Chociaż chcę, to czasem muszę Go szukać, szukać.
I błądzimy, bo jesteśmy tylko ludźmi, a On nas i tak sam znajdzie!
Tak ja myślę.
ef91
 

Postprzez asa » So maja 10, 2008 8:40 pm

ef91,
Prawdą jest, ze to Bóg nas wybiera
(J 15,16 Bw) Nie wy mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was, abyście szli i owoc wydawali i aby owoc wasz był trwały, by to, o cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, dał wam.
Oraz to, że błądzimy, bo jestesmy tylko ludzmi.

Według mnie jednak, znalezienie Prawdy, która jest wyłącznie w Jezusie, polega na prostej logice.
Tylko Jezus jest Prawdą.
Wszystko pozostałe juz nią nie jest,
(J 14,6 Bw) Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie.

Tylko Jezus jest jedynym pośrednikiem.
Każdy inny pośrednik juz nie jest prawdą.
(1Tm 2,5 Bw) Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus

Tylko Jezus dał nam zbawienie.
Wszystko inne juz nie.
(Dz 4,12 Bw) I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni

Tylko słowo Jezusa jest prawdą
(spisane w Biblii)
pozostałe -nie.
Poświęć ich w prawdzie twojej; słowo twoje jest prawdą(J17,17)
(modlitwa arcykapłańska Jezusa)


moze ksiądz szuka tej prawdy, która zaczyna sie od "tylko"
asa
Aktywny
 
Posty: 637
Dołączył(a): Pt kwi 25, 2008 9:29 pm

Re: Hej kolęda???

Postprzez yaro21 » N maja 18, 2008 7:05 pm

pisarczyk napisał(a):Wczoraj moich rodziców w domu odwiedził ksiądz po kolędzie. Ja, chociaż jestem baptystą, musiałem być przy tej wizycie. Dwie godziny przed jego przyjściem czułem jeszcze taki niepokój... ale Jezus zabrał go podczas modlitwy i społeczności z Nim. Wiedziałem, że jeśli mam coś powiedzieć przy księdzu, to Jezus da mi taką odwagę. I przyszedł...
Chciałbym w tym miejscu przeprosić wszystkich katolików, którzy, być może, czytają ten post. Ten ksiądz wszedł, stanął przed obrazkiem powiedział: "Ojcze Wszechmogący pobłogosław ten dom i jego domowników" - mówił to w takim pośpiechu jakby go ktoś ścigał. No i sorki, ale nie widziałem w tym szczerej modlitwy.

A Ty myślałeś, że będzie to wypowiedziane z jakimś namaszczeniem?
Zapewniam Cię, że słowa wypowiedziane przez księdza z wiarą, jak również wiara Twoich rodziców wystarczą, aby modlitwa ta odniosła skutek. Pan Bóg nie wymaga od nas jakiejś podniosłości na modlitwie, czy jakiejś szczególnej oprawy. Wymaga od nas wiary. Pan Jezus uczy nas modlitwy i nie mówi, że mamy modlić się powoli, ale mówi, że na modlitwie nie mamy być gadatliwi i że mamy prosić z wiarą.
"Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani.
Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie". (Mt 5, 7-8)
"Wszystko, o cokolwiek prosicie w modlitwie -- wierzcie, że otrzymacie, a stanie się wam" (Mk 11,24)
"Apostołowie prosili Pana: Przymnóż nam wiary.
Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna". (Łk 17,5-6)
pisarczyk napisał(a):Rozmawialiśmy również o moim życiu. Powiedziałem mu, że odnalazłem prawdę, bo Jezus JEST NIĄ, a on mi na to, że gratuluje mi, bo on jeszcze szuka. Resztę napiszę później, ale wyobraźcie sobie jaka mogła być reakcja moich rodziców, gdy usłyszeli, że "wspaniały" proboszcz, który wie więcej jeszcze nie znalazł prawdy,a ja już tak. :)

Masz rację, bo Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem. Jednak coś mi tu brzydko pachnie, że nie przytoczyłeś całej wypowiedzi księdza, a zadowoliłeś się swoim "wieeelkim" zwycięstwem". Wyglądasz mi na człowieka, który przeżywa pierwszą fazę miłości, czyli zauroczenie i euforię, i dobrze, ale czy tak naprawdę znasz Pana Jezusa tak, jak twierdzisz? Znać Pana Jezusa to znaczy iść Jego ścieżkami, ale nie tylko tą samą drogą, ale dosłownie po Jego śladach, nie zostawiając swoich śladów, ale stawiać stopy dokładnie w tych miejscach co Pan Jezus. Czyli być taki jak On. Naprawdę niewielu ludzi może powiedzieć o sobie, że jest taki jak Jezus.
Podziwiam księdza, który nie bał się ośmieszenia i przed osobą wrogo do niego nastawioną umiał przyznać się do swojej słabości. Dla mnie okazał przez to wielką siłę " Moc bowiem w słabości się doskonali. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa". (2Kor 12,9)
yaro21
 

Re: Hej kolęda???

Postprzez asa » N maja 18, 2008 8:35 pm

A Ty myślałeś, że będzie to wypowiedziane z jakimś namaszczeniem?

Yaro,
A gdzie pisarczyk napisal, ze oczekiwał jakiegoś szczególnego namaszczenia?
Napisał: mówił to w takim pośpiechu jakby go ktoś ścigał

Zapewniam Cię, że słowa wypowiedziane przez księdza z wiarą, jak również wiara Twoich rodziców wystarczą, aby modlitwa ta odniosła skutek. Pan Bóg nie wymaga od nas jakiejś podniosłości na modlitwie, czy jakiejś szczególnej oprawy. Wymaga od nas wiary. Pan Jezus uczy nas modlitwy i nie mówi, że mamy modlić się powoli, ale mówi, że na modlitwie nie mamy być gadatliwi i że mamy prosić z wiarą.
"Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani.

Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie". (Mt 5, 7-8 )

Amen na to, z dwoma uwagami:
Pośpiech sugeruje zwyczajny brak szacunku....
Zarówno do Adresata, jak i do wierzących.

Słowo z podanego przez ciebie fragmentu Biblii (Mt 5, 7-8 ) brzmi:

(7) Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. (8 ) Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
(??)

"Wszystko, o cokolwiek prosicie w modlitwie -- wierzcie, że otrzymacie, a stanie się wam" (Mk 11,24)
Zacytuje większą cześć Pisma:
(20) Przechodząc rano, ujrzeli drzewo figowe uschłe od korzeni. (21) Wtedy Piotr przypomniał sobie i rzekł do Niego: Rabbi, patrz, drzewo figowe, któreś przeklął, uschło. (22) Jezus im odpowiedział: Miejcie wiarę w Boga! (23) Zaprawdę, powiadam wam: Kto powie tej górze: Podnieś się i rzuć się w morze!, a nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi, tak mu się stanie. (24) Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie. (25) A kiedy stajecie do modlitwy, przebaczcie, jeśli macie co przeciw komu, aby także Ojciec wasz, który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia wasze.

Pogrubiłam celowo dwa zdania. One warunkują skuteczność naszej modlitwy.
Po pierwsze: wiara w Boga ( aie wiara w wiarę), po drugie konieczność przebaczenia z naszej strony.
Masz rację, bo Jezus jest Drogą, Prawdą i Życiem. Jednak coś mi tu brzydko pachnie, że nie przytoczyłeś całej wypowiedzi księdza, a zadowoliłeś się swoim "wieeelkim" zwycięstwem". Wyglądasz mi na człowieka, który przeżywa pierwszą fazę miłości, czyli zauroczenie i euforię, i dobrze, ale czy tak naprawdę znasz Pana Jezusa tak, jak twierdzisz? Znać Pana Jezusa to znaczy iść Jego ścieżkami, ale nie tylko tą samą drogą, ale dosłownie po Jego śladach, nie zostawiając swoich śladów, ale stawiać stopy dokładnie w tych miejscach co Pan Jezus. Czyli być taki jak On. Naprawdę niewielu ludzi może powiedzieć o sobie, że jest taki jak Jezus.
Podziwiam księdza, który nie bał się ośmieszenia i przed osobą wrogo do niego nastawioną umiał przyznać się do swojej słabości. Dla mnie okazał przez to wielką siłę " Moc bowiem w słabości się doskonali. Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa". (2Kor 12,9)

Yaro, jeśli istotnie ksiądz „był z tych”…to chwała Bogu.
Ale skąd założenie, że stoi przed nim osoba „wrogo do niego nastawiona”?
Może to zbyt pochopna spekulacja psychologiczna?
Ta i wczesniejsza, w której oceniasz piszącego, że cos zataił.
asa
Aktywny
 
Posty: 637
Dołączył(a): Pt kwi 25, 2008 9:29 pm

Postprzez yaro21 » Wt maja 20, 2008 10:10 am

Witam!
Nieomylny jest tylko Bóg, a człowiek jest niestety istotą omylną. Jeżeli ktoś poczuł się urażony moimi pochopnymi wnioskami, to przepraszam. Nie było moim zamiarem, by kogoś obrażać. Pomimo różnic w wierze powinniśmy się szanować, co nie znaczy od razu przyznawać sobie rację.
Bardzo żałuję, ale niestety w ogóle nie orientuję się w Waszej wierze, nie mam o niej zielonego pojęcia. Jeżeli jednak kierujecie się Pismem Świętym, wierzycie w Trójcę Świętą i uznajecie bóstwo, a zarazem człowieczeństwo Jezusa Chrystusa, to nie jesteśmy tak bardzo daleko od siebie.
A jeśli chodzi o skomentowaną przeze mnie wypowiedź pisarczyka, być może się mylę. nie byłem świadkiem tego zdarzenia, a gdybanie na ten temat jest bezsensowną paplaniną.
Asa, zastanawiasz się dlaczego myślę, że pisarczyk był wrogo nastawiony i że coś zataił w wypowiedzi? Wynika to z treści. Pod koniec pisze "resztę napiszę później". Wiadomość wysłana 9 stycznia 2008 roku. Teraz mamy końcówkę maja, więc gdzie ta reszta? Obawiam się, że już jej nie będzie, bo dla pisarczyka najważniejsze jest to: "wyobraźcie sobie jaka mogła być reakcja moich rodziców, gdy usłyszeli, że "wspaniały" proboszcz, który wie więcej jeszcze nie znalazł prawdy,a ja już tak."
Choćbym nie wiem jak przyjaźnie był nastawiony, to czytając ten tekst muszę wyjąć chusteczkę, żeby zetrzeć z monitora ten jad, który się z niego sączy.
Pisałem już o tym, że jesteśmy istotami omylnymi, a ja chyba jestem wyjątkowo omylny. Cytowany przeze mnie fragment Pisma Świętego " "Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani.
Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie" był zaczerpnięty oczywiście nie z (Mt 5, 7-8), ale z (Mt 6, 7-8)
"Wszystko, o cokolwiek prosicie w modlitwie -- wierzcie, że otrzymacie, a stanie się wam" (Mk 11,24)
Zacytuje większą cześć Pisma:
(20) Przechodząc rano, ujrzeli drzewo figowe uschłe od korzeni. (21) Wtedy Piotr przypomniał sobie i rzekł do Niego: Rabbi, patrz, drzewo figowe, któreś przeklął, uschło. (22) Jezus im odpowiedział: Miejcie wiarę w Boga! (23) Zaprawdę, powiadam wam: Kto powie tej górze: Podnieś się i rzuć się w morze!, a nie wątpi w duszy, lecz wierzy, że spełni się to, co mówi, tak mu się stanie. (24) Dlatego powiadam wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie. (25) A kiedy stajecie do modlitwy, przebaczcie, jeśli macie co przeciw komu, aby także Ojciec wasz, który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia wasze.

Pogrubiłam celowo dwa zdania. One warunkują skuteczność naszej modlitwy.
Po pierwsze: wiara w Boga ( aie wiara w wiarę), po drugie konieczność przebaczenia z naszej strony.

Asa, dlaczego piszesz, że wiara w Boga, a nie wiara w wiarę? Czyżby u mnie było widać wiarę w wiarę? Robię z mojej wiary bożka? Bałwochwalstwo? Nie to bez sensu.
Jeśli chodzi o drugie pogrubienie to AMEN. W modlitwie, której nauczył nas Jezus Chrystus "Ojcze nasz" mamy przecież "...i odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom..."
Chyba najtrudniejsze przykazanie dane nam przez Pana Jezusa "miłujcie nieprzyjaciół swoich" najtrudniejsze, ale nie niemożliwe do wykonania.
yaro21
 

Postprzez asa » Wt maja 20, 2008 11:01 am

Asa, zastanawiasz się dlaczego myślę, że pisarczyk był wrogo nastawiony i że coś zataił w wypowiedzi? Wynika to z treści. Pod koniec pisze "resztę napiszę później". Wiadomość wysłana 9 stycznia 2008 roku. Teraz mamy końcówkę maja, więc gdzie ta reszta? Obawiam się, że już jej nie będzie, bo dla pisarczyka najważniejsze jest to: "wyobraźcie sobie jaka mogła być reakcja moich rodziców, gdy usłyszeli, że "wspaniały" proboszcz, który wie więcej jeszcze nie znalazł prawdy,a ja już tak."
Choćbym nie wiem jak przyjaźnie był nastawiony, to czytając ten tekst muszę wyjąć chusteczkę, żeby zetrzeć z monitora ten jad, który się z niego sączy.

Forum do niczego nie zobowiązuje, nikt z piszących nie wiązał się obietnicą, że dokończy cos, co zaczął. Szkoda, pewnie dużo ważnych przesłań nie ujrzało nigdy światła dziennego.
Yaro, pisałeś, że nie orientujesz się w „naszej wierze”. Wystarczy wejść na jakakolwiek stronę kościoła ewangelicznego i poczytać „w co wierzymy”. Generalnie Jezus stoi w centrum i Jego przesłanie biblijne.
Jesli chodzi o te słowa pisarczyka, które, wnioskujesz, mają „jadowity podtekst”, wyjaśnię najlepiej jak umiem. Oczywiście będzie to subiektywne zdanie.
Nie znam przypadku (poza rodzinami pokoleniowo protestanckimi), w którym w momencie nawrócenia młodego człowieka, nie spotkałoby się to z agresywną reakcją najbliższych. Polska jest katolicka i panujący wszechwładnie stereotyp, że każda wiara poza KRK jest zła, fałszywa i heretycka znajduje swoje odbicie w zachowaniu najbliżej zainteresowanych. Zdarza się, że rodzice przywołują księdza „na pomoc”, bo w ich pojęciu dziecko przystało do "sekty". Zdarza się, że ksiądz zachowuje się niemądrze i również agresywno-potepiająco. (W swoim zyciu doświadczyłam naprawdę sporo wrogości i nieprzyjaźni w związku z tym, łącznie z wyklęciem mnie przez przez rodzinę. To niebywała łaska Boża, że kocham ich dalej. Błogosławię i modle się o nich. Chwała Bogu!!)
Reakcją młodego, świeżo nawróconego człowieka może być lęk. Przypuszczam, że doświadczył wrogości od najbliższych, w chwili, gdy poszedł TYLKO za Jezusem. I ważny był dla niego odzew rodziców, gdy przyszedł ksiądz.
Myślę, że nie wrogość, a lęk. Zwyczajny ludzki lęk.
To ja z kolei wyczytałam z postu pisarczyka.

Lęk nie powinien jednak nam towarzyszyć . W pobliżu Boga nie lęku.
No i mamy słuchac przede wszystim Boga, a nie ludzi.

Cenę, jaką przyjdzie zapłacic nam za bycie uczniem Jezusa, czytamy w ewangelii:

(Mt10, 31-40) /…/ nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. (32) Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. (33) Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. (34) Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. (35) Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; (36) i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. (37) Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. (38 ) Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. (39) Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (40) Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.

Lk 14:26 Bw Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim.

W tym przypadku rzecz jasna, nie chodzi o znienawidzenie najbliższych, lecz o odpowiednią hierarchią w ważności. NIKT i nic, a więc i Zycie nasze, nasze „dobre imię” w świecie, nie może być ważniejsze od Pana Jezusa. Jeśli Bóg jest w centrum wszystko pozostałe ma odpowiednie miejsce. To taki boży porządek. Wg mnie jedyny właściwy.

Asa, dlaczego piszesz, że wiara w Boga, a nie wiara w wiarę? Czyżby u mnie było widać wiarę w wiarę? Robię z mojej wiary bożka? Bałwochwalstwo? Nie to bez sensu.

Yaro, wybacz, zwykle umieszczam takie uwagi bardziej je kierując ku ogółowi, niż ad persona. To chyba z zapędu…
Oczywiście, nie steruję ich ku tobie, raczej nam wszystkim- ku ”czujności serca”.
asa
Aktywny
 
Posty: 637
Dołączył(a): Pt kwi 25, 2008 9:29 pm

Postprzez yaro21 » Cz maja 22, 2008 4:32 pm

Widzisz Asa tak to w życiu jest, że Bóg zaskakuje nas cały czas. Gdyby jeszcze kilka lat temu ktoś powiedział mi, że będę katolikiem, to bym go wyśmiał. Bo ja nie urodziłem się w rodzinie katolickiej. Jeszcze rok temu byłem wyznania ewangelicko - augsburskiego. Dla niewtajemniczonych to ci ewangelicy od Marcina Lutra. I cała ta moja przemiana nastąpiła gdy miałem już lat 40 z hakiem, więc nie była pod wpływem jakichś emocji, czy sugestii osób trzecich. Po prostu taką otrzymałem od Pana łaskę wiary, że zacząłem wierzyć "po katolicku".
Mieszkam w rejonie Polski, gdzie oczywiście katolicy są większością, ale ewangelików też jest sporo. W ogóle cała nasza rodzina to mieszanka tych dwóch wiar. Jest wiele takich rodzin, a pomimo tego daje się odczuć w społeczeństwie ten podział, a czasem nawet wrogość, ale to już w skrajnych przypadkach. Moim zdaniem wszelkie nieporozumienia wynikają z niewiedzy. Często nie znamy dokładnie nawet swoich dogmatów wiary, nie mówiąc już o innych.
Polska jest katolicka i panujący wszechwładnie stereotyp, że każda wiara poza KRK jest zła, fałszywa i heretycka znajduje swoje odbicie w zachowaniu najbliżej zainteresowanych. Zdarza się, że rodzice przywołują księdza „na pomoc”, bo w ich pojęciu dziecko przystało do "sekty". Zdarza się, że ksiądz zachowuje się niemądrze i również agresywno-potepiająco. (W swoim zyciu doświadczyłam naprawdę sporo wrogości i nieprzyjaźni w związku z tym, łącznie z wyklęciem mnie przez przez rodzinę. To niebywała łaska Boża, że kocham ich dalej. Błogosławię i modle się o nich. Chwała Bogu!!)

Asa jeżeli w swoim życiu spotkałaś takich katolików, to naprawdę Ci współczuję. Dobrze, że się za nich modlisz, bo oni tej modlitwy naprawdę potrzebują. Ale zapewniam Cię, że są też inni katolicy, których bolą te wszystkie podziały, którzy widzą różnice, ale w głoszeniu Ewangelii potrafią wołać jednym głosem chrześcijan. Bo przecież Pan Jezus jest jeden i kocha wszystkich tak samo.
Tyle się dzisiaj mówi o ekumenizmie. Myślę, że na dzień dzisiejszy nie jest możliwe zjednoczenie wszystkich chrześcijan, chociaż dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Możemy jednak modlić się o to. Możemy też, a nawet powinniśmy poznawać się lepiej nawzajem i korzystać z tego, co w naszych wiarach jest dobre, jeżeli nie stoi to w sprzeczności z naszymi dogmatami wiary.
Lęk nie powinien jednak nam towarzyszyć . W pobliżu Boga nie lęku.
No i mamy słuchac przede wszystim Boga, a nie ludzi.

Cenę, jaką przyjdzie zapłacic nam za bycie uczniem Jezusa, czytamy w ewangelii:

(Mt10, 31-40) /…/ nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. (32) Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. (33) Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. (34) Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. (35) Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; (36) i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. (37) Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. (38 ) Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. (39) Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. (40) Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał.

Lk 14:26 Bw Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim.

W tym przypadku rzecz jasna, nie chodzi o znienawidzenie najbliższych, lecz o odpowiednią hierarchią w ważności. NIKT i nic, a więc i Zycie nasze, nasze „dobre imię” w świecie, nie może być ważniejsze od Pana Jezusa. Jeśli Bóg jest w centrum wszystko pozostałe ma odpowiednie miejsce. To taki boży porządek. Wg mnie jedyny właściwy.

Amen! Podpisuję się pod tym oburącz.
Gdyby nie parę szczegółów, niestety bardzo istotnych, a nawet powiedziałbym najważniejszych, to tak naprawdę niewiele się różnimy.
yaro21
 

Następna strona

Powrót do Ewangelizacja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości

Wymiana:

pozdrawiamy

cron