Witam Was!!!
Jestem już po moim pierwszym w sumie nabożeństwie (byłam sama, gdyż mój narzeczony jeszcze dogorywa po chorobie, ale jak będzie wszystko dobrze, to za tydzień pójdziemy razem
). Trwało 2h 15min, ale w ogóle nie odczuło się tego. Szczerze mówiąc, to nie chciało mi się stamtąd wychodzić!
Jak weszłam do kaplicy przywitało mnie dwóch panów - potem się okazało, że jeden z nich jest Kanadyjczykiem (nie odzywał sie wiec nie wiedziałam). Powiedziałam, że jestem pierwszy raz, przekazali mi po krótce co i jak, potem podbiegła do mnie jedna z koleżanek. Usiadłam w kąciku, po czym podeszła druga moja koleżanka i usiadłyśmy razem w ławce.
Na nabożeństwie gościli Kanadyjczycy - jeden z nich mówił swoje świadectwo, a drugi - kazanie. Obydwaj mówili tak prosto i na temat włączając w swoje wypowiedzi fragmenty z Pisma Św. Śpiew był wprost poruszający.
Po nabożeństwie pan, który mnie witał, zapytał jak było, jak się czuję, on i koleżanki zaparaszali mnie na poczęstunek, jednak odmówiłam tym razem.
Bardzo mi sie podobało. Szczerze mówiąc, to w pewnych momentach aż "dziwnie" się czułam, gdzyż nikt na siebie nie patrzył, nie oceniał, starsze osoby nie narzekały jaka to młodzież niekulturalna, że siedzą zamiast stać albo nie mają złożonych rąk, że nikt mi nie zwrócił uwagi jak nie śpiewałam piosenek, których zwyczajnie nie znałam (była jedna, którą znałam i śpiewałam
). Czułam się tam tak spokojnie, jak w rodzinie... no i tu napotykamy pierwzy problem... otóż wróciłam do domu i każdy w złym humorze, coś powiedziałam to od razu podniesienie głosu (nie wiedzieli gdzie byłam. na razie wolę wszystko przeżyć w swoim sercu zanim o czymkolwiek powiem)...ja tak nie chcę... przeraziło mnie to wszystko. Pierwsze co pomyślałam to to, że chcę tam wrócić, bo tam było mi dobrze...
Dziękuję Wam za modlitwę, jak widać skutki powoli zaczynają się ujawniać. Bardzo się z tego cieszę. Szczerze mówiąc w trakcie nabożeństwa zauważyłam, że przestałam się bać reakcji rodziny... przestałam się tym przejmować. Naprawdę czułam obecność Boga w tych wszystkich ludziach! Wiem, że Bóg do mnie puka coraz głośniej i ja muszę i chcę otworzyć odpowiednie drzwi...
Pozdrawiam gorąco!!!