Nie ma jakichś "specjalnych" metod. Więc nie ma o czym pisać.
Bardzo mi zależy na tym, aby każdy poznał Jezusa jako Zbawiciela , Boga i Pana i kiedy widzę, jak ludzie szydzą z Boga, jak mówią:" a ja tam wolę iść do piekła, tam będzie weselej" , to plakać mi się chce.
I to są chyba takie czasy...po prostu ludzie nie pragną w swoim życiu Boga, nie chcą Go poznawać. Nie zastanawiają się, dokąd idą. No, ale zawsze jest nadzieja...
Rozmawiałam z młodymi ludźmi. Oni nie chcą znać Boga, śmieją się z Niego, żartują, Wiem, że częściowo wynika to z zażenowania i wstydu, ale to też jest smutne.Nikt ich nie nauczył, że o Bogu też można rozmawiać normalnie, nikt ich nie nauczył się modlić. Wpojono im słynne " wiara to prywtana sprawa". Tak prywatna, że najlepiej o niej zapomnieć, nie dzielić się nią, nie mówić o niej. Dzieci niewierzących rodziców, dzieci rodziców, którzy sie z nimi nie modlą, którzy nie uczą ich Boga...
I wcale nie czepiam się teraz "katolików". Mówię o stanie wiary ludzi w ogóle. Bo ewangelicy czy inni wcale nie są "lepsi.
I to jest smutne.
Żyjemy w zwariowanym świecie, w którym praca i pieniądze są chyba nawjażniejszym "bożkiem". Młodzi chcą się najpierw "ustawić". Potem jest za późno na dzieci. A jeśli już są rodziny, to nie ma ojców, bo ciągle są poza domem, za chlebem. I to nawet nie jest wina tych ludzi, taki mamy system, diabeł postawił na swoim.
Idę sobie klatką schodową i słyszę aż za często przekleństwa, krzyki, kłótnie z tzw. dobrych domów. Ludzie powariowali, a mnie to przeraża.
No dobra, ale mnie wzięło na refleksję...
Tak , Axanno trzeba się modlić. Przydałoby też modlić się o tych, którzy nisoą Dobrą Nowinę, aby im sił i środków ku temu nie zabrakło...